KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Wywiad z o.Grabowskim — polemika

Wywiad z o.Grabowskim — polemika

tekst opublikowany na łamach portalu Wirtualna Polska, 10.07.2021


Piszę tych parę słów gwoli przezorności, ponieważ en général nie sądzę, aby minęły bezpowrotnie, takie momenty w historii, gdy dysputy teologiczne wstrząsają cesarstwami, obalają królów, wpływają na losy społeczeństw lub rozgrzewają opinię publiczną do czerwoności. A konkretnie rzecz ujmując, moja czujność w ostatnich dniach obudziła lektura wywiadu z o. Tomaszem Grabowskim OP, który opublikowała Wirtualna Polska, w rubryce „Tylko u nas”.

Episkopat to nie partia polityczna. „Musimy współtworzyć Kościół, a nie biernie oceniać”

Z jego treści dowiedziałem się, że w myśleniu Kościoła każdy biskup jest niezależny, podlega wyłącznie papieżowi, ma pełnię władzy w diecezji i zawsze występuje we własnym imieniu. Wymienione okoliczności mają decydować o tym, iż donikąd prowadzi myślenie o konferencji episkopatu w kategoriach gremium podejmującego ważkie dla losów Kościoła decyzje lub w optyce partii politycznej.

Nie tylko przywołane tu poszczególne stwierdzenia autora, lecz także logika całej jego wypowiedzi układa się w spójny przekaz. Otóż, w nauczaniu Kościoła, o strukturze i sposobie sprawowania władzy przez biskupów, akcent bez wątpienia przypada na ich autonomię! Jest tak silny, że wedle objaśnień o. Grabowskiego ten system ma tylko jeden wyjątek – biskupi są monadami, ale z pojedynczym papieskim oknem.

Prawdopodobnie wielu czytelników zapyta w tym miejscu: „A kogo to jeszcze dzisiaj obchodzi, poza garstką wymierających katolickich epigonów?”. Niemniej poruszane tu sprawy mają poważne społeczne konsekwencje, niezależnie od tego, jak silnie mniemamy, że nic z tego już nas nie dotyczy.

Przecież wyrażane na forum publicznym oczekiwania, aby Kościół Rzymskokatolicki jako instytucja został pociągnięty do odpowiedzialności za przestępstwa popełniane przez jego duchownych, rozbijają się właśnie o statusu władzy biskupów. Nadto, równie dużo wspólnego z naturą ich władzy ma niepohamowana ekspansja polityczna Kościoła w Polsce, która ostatnio, za sprawą emerytowanego arcybiskupa/sołtysa, osiągnęła wulgarną i karykaturalną postać.

Aby nie zamęczyć czytelników zawiłościami rzymskokatolickiej teologii urzędu biskupiego, wystarczy przypomnieć, że jej rzeczywisty tenor brzmi inaczej, niż opowiada nam o tym o. Grabowski. Pełnym głosem przemawiał u swych początków i znowu podkreśla dzisiaj naukę o prymacie kolegialnej natury władzy biskupów. Stąd owa władza nie posiada swej legitymacji, mocy i źródła w przyznanej biskupom przez Boga autonomii, lecz w tym, że są spadkobiercami ustanowionego przez Boga kolegium apostołów, na czele którego On sam postawił Piotra.

Wydobycie z mroków historii wczesnego chrześcijaństwa na światło dzienne takiego właśnie uzasadnienia władzy biskupów w Kościele zawdzięczamy II Soborowi Watykańskiemu. Pozostaje to bezspornie jednym z najdonioślejszych jego osiągnięć. Było ono inspirowane w dużym stopniu przez chęć przeciwdziałania narastającej od dawna tendencji do atomizacji zarówno rządów poszczególnych biskupów, jak i życia powierzonych ich opiece wspólnot ludzi wierzących. Nietrudno się domyśleć, że jawnie sprzeciwiało się to katolickości, czyli powszechności Kościoła.

Jeżeli zatem np. w sprawie pana Janusza Szymika, czego jesteśmy naocznymi świadkami, słyszymy od kard. Dziwisza, że nie poczuwa się tu do współodpowiedzialności, bo to nie jego diecezja była, to cóż powinniśmy sądzić o kolegialnej naturze władzy biskupów w praktyce? Po co, sobór uroczyście podaje nam do wierzenia, iż biskupi cieszą się szczególnym przywilejem władzy w Kościele na mocy przynależności do kolegium biskupów, skoro biskupi nie przestrzegają tego, co z namaszczeniem sami o sobie orzekli?

W konfrontacji ze złymi praktykami sprawowania władzy przez biskupów oraz sugestią zawartą w wywiadzie o. Tomasza Grabowskiego, oceny działania konferencji episkopatów mają swoje bardzo mocne uzasadnienie faktyczne, teologiczne i socjologiczne. Bodaj najbardziej dobitnym tego przykładem w ostatnim czasie była dymisja całego Episkopatu w Chile.

Podobnie sprawy mają się w odniesieniu do aktywności lub bierności Konferencji Episkopatu Polski w wielu istotnych sytuacjach. Nie dla krotochwili lub chęci stania się języczkiem uwagi wspominałem już parokrotnie w różnych mediach o tym, że wariant chilijski byłby dla naszego rodzimego episkopatu korzystny. Mógłby zadziałać jak niezbędny reset systemu i zarazem swoisty hołd złożony św. Janowi Pawłowi II. Jak na ironię losu, to on rozwijał w swoich dokumentach nauczanie soboru, wyjaśniając naturę teologiczną i prawną konferencji Episkopatów. Podkreślał, że pomiędzy biskupami istnieje szczególna więź (communio episcoporum) i „poczucie kolegialności”, które znajduje swój szczególny wyraz w określonych przez prawo formach działania kolegialnego.

Dlaczego więc w sprawie przestępstw popełnionych przez śp. ks. Dymera, jedni bracia biskupi ograli abp Wojciecha Polaka, podczas gdy drudzy zostawili go na lodzie? Dlaczego Konferencja Episkopatu Polski jest bezradna wobec szyderstwa, jakie funduje nam emerytowany arcybiskup/sołtys, mówiąc: „Sołtys na zagrodzie równy wojewodzie”?

Moją odpowiedzią na te pytania i wiele podobnych, jakie można postawić w kwestii braku poczucia kolegialności wśród biskupów, jest parafraza fragmentu słynnego wiersza Zbigniewa Herberta:

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru

nie mieliśmy odrobiny niezbędnej odwagi

lecz w gruncie rzeczy była to sprawa kolegium

Tak kolegium

które każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo

choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała

głowa

/w oryginale:

To wcale nie wymagało wielkiego charakteru

mieliśmy odrobinę niezbędnej odwagi

lecz w gruncie rzeczy była to sprawa smaku

Tak smaku

który każe wyjść skrzywić się wycedzić szyderstwo

choćby za to miał spaść bezcenny kapitel ciała

głowa/

O autorze

Paweł Gużyński OP

Dominikanin, magister braci studentów Prowincji Królestwa Niderlandów. Mieszka w Convent H. Petrus van Verona w Rotterdamie. Publicysta, współpracował z Religia TV i Boska TV, komentator medialny. W czasach PRL działacz ruchu „Wolność i Pokój” oraz współpracownik podziemnych struktur „Solidarności”, odznaczony Krzyżem Wolności i Solidarności za działalność opozycyjną.

3 Komentarze

    Zgadzam się z tezami tego ważnego artykułu. To, co jednak pozostaje dla mnie nadal niejasne, to ograniczenie owej kolegialności do granic Państw narodowych. Już na pierwszy rzut oka tworzenie państwowych, narodowych, etnicznych ram i podziałów w Kościele powszechnym stawia pytania o źródła tej struktury. Mam poważne wątpliwości, czy są one ewangeliczne. A jakie są zatem? Co na ten temat mówią soborowe dokumenty?

    Próba zrozumienia dylematu sprawowania urzędów przez hierarchów, wychodząca z założenia, że w nim jest jakaś zasada, jest nieco naiwna. Już nie raz okazało się, że biskupi w pokaźnej grupie, potrafili wyrazić poparcie dla Kardynała, którego słowa były dla wielu tak kontrowersyjne. W sytuacji takiej jak p. Janusza Szymika już nie. Jest to smutna refleksja, która wskazuje jak bardzo potrzebujemy odnowy w Kościele.

    Chodziło oczywiście o arcybiskupa a nie kardynała

Zostaw komentarz