KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Kamienne serca

Kamienne serca

Socjolog Jakub Bierzyński w wywiadzie z Dorotą Wysocką-Schnepf dla Gazety Wyborczej mówi tak: Badania socjologiczne pokazują, że najbardziej kamienne serca mają wierzący katolicy. Im większe zaangażowanie w praktyki religijne, tym większa nienawiść i obojętność wobec cierpienia uchodźców. Cały wywiad jest w istocie wstrząsający.

Także dzisiejsze doniesienia znad granicy, pochodzące od burmistrza jednej z miejscowości leżącej w strefie bezprawia — jeżeli tylko są prawdziwe — dowodzą jasno: dopuszczono się już zbrodni przeciwko ludzkości. Jeżeli też prawdziwa (choć wierzę naiwnie, że nie) jest informacja o ciałach w rzece, to jest to zbrodnia, która — jeśli pozostanie bez odpłaty — obciąży nas wszystkich. Jednak już jedna śmierć tam jest wydarzeniem nie do zniesienia.

Czy nasza społeczna obojętność — lub gorzej, jak mówi Bierzyński: satysfakcja, psychologiczny sukces polityki godnościowej obecnej władzy — daje się powiązać na zasadzie przyczynowej z religijnością? Na tak postawione pytanie odpowiedź zapewne jest negatywna.

Socjologiczne wyniki pokazują jedynie korelację. Tak, jesteśmy ksenofobicznym, zakompleksionym społeczeństwem, którego bardzo wielu przedstawicieli godzi się z cierpieniem innych. W wersji wręcz optymistycznej, z potrzeby poczucia bezpieczeństwa (wynikającego z urojeń niebezpieczeństwa podsycanego, przykładowo, pokazywaniem w TVP scen z filmów akcji przedstawianych jako prawdziwe wydarzenia w Szwecji). Czy może jest to, typowe dla zakompleksionych, poczucie satysfakcji z cierpienia biedaków? Ot, można się poczuć przez moment wygranym w ogólnie bylejakim życiu.

Czy praktykowanie religii te odczucia wzmaga? Odpowiedź jest o wiele bardziej złożona. Bez religii mogłoby być, zapewne, jeszcze gorzej. Nie byłoby w wielu małych społecznościach żadnych ograniczeń, żadnej szansy na refleksję. Jednak zapewne jest też i tak, że gdyby Kościół nie ograniczał się do pielęgnowania jedynie lokalnej obrzędowości, nie wykazywał obsesji w kilku tematach, które od większości wiernych nie wymagają niczego bo ich nie dotyczą, a tylko podsycają wewnętrzna wrogość, a nauczał co praktycznie znaczy godność człowieka w naszych codziennych relacjach, to postawy ludzi byłyby inne.

Nasz Kościół jest jednak produktem naszego społeczeństwa — to nie jest więc żadne usprawiedliwienie. Jego misją jest przemiana nas wszystkich. Jest nią wydobycie się ze stanu obecnego moralnego gnicia, w którym znalazło się nasze społeczeństwo. To zaś wymaga wysiłku wszystkich wierzących.

Obrzędowość, za którą nie idą realne pogłębione treści, wymuszające na nas realna zmianę postaw, nie jest prawdziwym znakiem sprzeciwu. Znakiem sprzeciwu nie jest pielęgnowanie nacjonalistycznych mitów i polaryzowanie społeczeństw wokół wyimaginowanych problemów. Znakiem sprzeciwu jest rzucenie wyzwania prawdziwemu złu — takiemu, które tkwi głęboko w nas; takiemu, którego wyrwanie wymaga zmiany w tym pobożnym, zrytualizowanym tłumie.

Przy czym nikt z nas nie może powiedzieć, że winny jest ten inny. Wina dotyczy nas wszystkich.

Warto o tym pamiętać, gdy będziemy stawiać dodatkowy talerz przy wigilijnym stole. Ten dla niezapraszanego gościa.

O autorze

Fryderyk Zoll

Fryderyk Andrzej Zoll, prof. dr hab., profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu w Osnabrück, dr h.c. Zachodnioukraińskiego Uniwersytetu w Tarnopolu. Zajmuje się przede wszystkim europejskim prawem prywatnym i prawem porównawczym. Członek KOD Małopolskie, wcześniej przez wiele lat pełnił tam funkcję wiceprzewodniczącego; członek European Law Institute. W Kongresie członek Zespołu Organizacyjnego Kongresu i grup "Władza", "Państwo - Kościół".

3 Komentarze

    Panie profesorze, zanim będzie pan pisał o „strefie bezprawia” i „zbrodniach przeciw ludzkości” niech pan odpowie na pytania, które już kilka razy zadawałem, a które w skrócie powtórzę:

    Dlaczego potrzebujący aby uzyskać pomoc musi przejść przez dziurę w płocie, wybić okno i włamać się do środka, a nie zwyczajnie zapukać do drzwi?

    Dla oceny, czy dopuszczono się zbrodni i czy jest to strefa bezprawia odpowiedź na Pana pytanie nie jest doniosła. Także, jeżeli te osoby mogły w którymś miejscu zachować się inaczej, to to nie zmienia oceny działań i zachowań władz polskich na granicy tu i teraz.

    Nie wiem, jakie możliwości wjazdu te osoby miały do Europy. Mam podejrzenie, że odmówiono by im wiz z tego samego powodu, z jakiego odpycha się je od granicy. Na ogół ludzie biedni, w dramatycznej sytuacji nie dostają wiz. I to jest też bardzo smutne. W Aganistanie nie ma zresztą polskiej amabasady od dawna. Porada, aby udali się do New Delhi, tj. miejsca w którym znajduje się polski konsulat odpowiedzialny za Afganistan nie jest żadną realną wskazówką dla tych ludzi.

    Tak właśnie wygląda nasza rzeczywistość społeczna. Niektórzy zadają pytanie: co się z nami stało? Poniekąd ważne pytanie, ale refleksja „tacy po prostu byliśmy” jest bliższa rzeczywistości. Warto dodać, że znaleźli się tacy, którzy te cienie wzmocnili, zaczęli eksploatować i uczynili z nich dochodowy interes polityczny.

Zostaw komentarz