Arcybiskup Lyonu, Kardynał Philippe Barbarin — doktor filozofii, teolog, przyjaciel Polski, mówiący po polsku. Oskarżony o tuszowanie czynów pedofilskich księdza swej diecezji, choć nie za czasów jego kadencji i uniewinniony potem. Trzykrotnie złożył rezygnację z urzędu, wypowiedział cytowane słowa, omawiane przez Więź (wiosna 2021) w wywiadzie po swym uniewinnieniu w styczniu 2020 r.
Słowa te, wyrażające cierpienie z powodu swej mylnej oceny przedawnienia i więcej — z powodu cierpienia ofiar przestępstwa księdza — zostały potem pogłębione w książce napisanej podczas długich rekolekcji na Bliskim Wschodzie pt. En mon âme et conscience (W mojej duszy i sumieniu). Czytamy tam m.in.: „Mimo uniewinnienia, moje imię stało się symbolem pedofilii”. Uczynił się z tego ogromny skandal prowincjonalny. W wywiadzie udzielonym d’Alba Ventura zaraz po ukazaniu się tej książki, Kardynał podkreśla, że „nie jest winny tego, za co jest oskarżany”. Arcybiskup cierpi nie za swoje grzechy: urząd podjął dziesięć lat po czynach przestępczych ks. Payreta, zdjętego potem przez Barbarina w 2015 r. i ukaranego 5-letnim więzieniem. Może za późno! I tu powód dodatkowego cierpienia i poczucia popełnienia błędu.
Po przyjęciu przez papieża Franciszka rezygnacji Barbarina z urzędu 6 marca 2020 r., został on kapelanem sióstr w Bretanii w Saint-Pern, wykładowcą w seminarium w Rennes oraz misjonarzem — na zlecenie papieża — w Iraku, Izraelu i Libanie. Był w owym czasie także u papieża, w Polsce na Jasnej Górze i nie tylko. Mimo wyczerpania przez wyrok uniewinniający znamion sprawiedliwości, Arcybiskup może zostać ponownie wezwany do sądu. Chodzić będzie raczej o sprawy finansowe, mimo iż 14 ofiar otrzymało odszkodowanie i dziewięciu to obiecano (w 2020 r.). Przykład arcybiskupa Barbarina pokazuje, zwłaszcza klerowi polskiemu, jak należy być czujnym w wykrywaniu i tępieniu czynów pedofilskich oraz wszelkich innych przestępczych, by nie obnażyć tych czynów za późno…
1 Komentarz
W sprawie kardynała Barbarina zwraca uwagę głębia pracy nad sobą, rachunku sumienia, wewnętrznej dyscypliny. Czy aby zrobiłem wszystko, co zrobić powinienem? Widać również wyraźny podział między odpowiedzialnością moralną a prawną, ale w pozytywnym znaczeniu. Arcybiskup, pomimo prawnego uniewinnienia,, nakłada na siebie moralną odpowiedzialność. Jakież to inne od częstej nad Wisłą postawy: skoro działam w granicach prawa państwowego, to w zasadzie wolno mi wszystko.