Każdego dnia na całej Ziemi zabijane są miliardy czujących zwierząt. Większość z nich wcześniej doświadczyła uwięzienia, cierpienia, czasem tortur. Intensywne hodowle zwierząt są jednym z najważniejszych źródeł emisji gazów cieplarnianych, zanieczyszczenia środowiska i powodem wymierania dzikich gatunków. Zwierzęta hodowlane stanowią 60% wszystkich ssaków na Ziemi, włączając w to ludzi.
Co o tym problemie mówi opublikowana w 2015 r. ekologiczno-społeczna encyklika Laudato si’ (LS) papieża Franciszka? Po niej nie powstał żaden tej rangi i szczegółowości dokument Kościoła.
Encyklika była istotną, choć nadal nieco zakamuflowaną zmianą w oficjalnym nauczaniu Kościoła w odniesieniu do zwierząt. Był to pierwszy dokument Urzędu Apostolskiego, w którym o zwierzętach zostało tak wiele powiedziane.
Słowo „zwierzę” (w polskim tłumaczeniu) pojawia się w tym dokumencie 18 razy, ale jeżeli zliczyć określenia bliskoznaczne lub bardziej szczegółowe – 24. Zwierzęta są na ogół ukryte pod wiele znaczącym terminem „stworzenie”, niekiedy pojawiają się jako: „inne istoty żywe”, „inne stworzenia”, „wszystkie istoty na tej ziemi”, „życie we wszystkich swoich formach” czy też w nazwach gatunkowych (ptaki 7 razy, owady 8 razy).
Co w Encyklice było nowego? Przede wszystkim krytyka antropocentryzmu wiary. Papież Franciszek nazwał go „wypaczonym” i pisał: „My sami nie jesteśmy ostatecznym celem wszystkich innych stworzeń. Wszystkie zmierzają wraz z nami i przez nas ku ostatecznemu kresowi, jakim jest Bóg w transcendentalnej pełni, gdzie zmartwychwstały Chrystus wszystko ogarnia i oświetla. Ponieważ człowiek, obdarzony inteligencją i miłością, pociągany jest pełnią Chrystusa, powołany jest, by przyprowadzić wszystkie stworzenia do ich Stwórcy” (LS:83).
Papież przypomniał też, że żadne zwierzę nie jest zapomniane w oczach Bożych; wszystkie otoczone są Bożą opieką i że: „…nie wystarczy myśleć o różnych gatunkach jedynie jako ewentualnych zasobach, które można by eksploatować, zapominając, że mają one wartość samą w sobie. Każdego roku znikają tysiące gatunków roślin i zwierząt, których nie będziemy już mogli poznać, których nie będą już mogły zobaczyć nasze dzieci, gatunków utraconych na zawsze. Zdecydowana większość ginie z przyczyn związanych z jakimś ludzkim działaniem. Z naszego powodu tysiące gatunków nie będzie swoim istnieniem chwaliło Boga ani też nie będą przekazywać nam swego orędzia. Nie mamy do tego prawa” (LS:33).
Franciszek mówił, że Biblia nie daje podstaw do despotycznego antropocentryzmu. Czytamy: „Ta odpowiedzialność wobec ziemi należącej do Boga oznacza, że człowiek obdarzony inteligencją musi szanować prawa natury i delikatną równowagę między bytami tego świata, On bowiem nakazał i zostały stworzone, utwierdził je na zawsze, na wieki; nadał im prawo, które nie przeminie (Ps 148,5b-6)” (LS 68). Biblia daje też człowiekowi różne przepisy odnoszące się do innych istot żywych: Jeśli zobaczysz, że osioł twego brata albo wół jego upadł na drodze – nie odwrócisz się od nich, ale z nim razem je podniesiesz […]. Jeśli napotkasz przed sobą na drodze, na drzewie lub na ziemi gniazdo ptaka z pisklętami lub jajkami wysiadywanymi przez matkę, nie zabierzesz matki z pisklętami (Pwt 22, 4.6). Podobnie odpoczynek siódmego dnia konieczny jest nie tylko dla ludzi, ale także aby odpoczęły twój wół i osioł (Wj 23,12).
W innym miejscu Encykliki dostajemy uzasadnienie, dlaczego innym stworzeniom należy się dobroć ze strony człowieka: „Mogąc odpowiedzialnie korzystać z rzeczy, jesteśmy też wezwani do uznania, że inne istoty żywe mają właściwą sobie wartość wobec Boga oraz przez samo swoje istnienie błogosławią Go i oddają Mu chwałę» , ponieważ «Pan się raduje z dzieł swoich (por. Ps 104, 31). Właśnie ze względu na swoją wyjątkową godność i fakt obdarzenia inteligencją człowiek jest wezwany do poszanowania stworzenia wraz z rządzącymi nim prawami: Pan umocnił ziemię mądrością (Prz 3, 19). Kościół nie mówi dziś, upraszczając, że inne stworzenia są całkowicie podporządkowane dobru człowieka, jak gdyby nie miały one wartości samej w sobie i jakbyśmy mogli nimi dysponować do woli […]. Katechizm kwestionuje bardzo bezpośrednio i zdecydowanie to, co byłoby wypaczonym antropocentryzmem: « Każde stworzenie posiada swoją własną dobroć i doskonałość […] Różne stworzenia, […] w ich własnym bycie, odzwierciedlają, każde na swój sposób, jakiś promień nieskończonej mądrości i dobroci Boga. Z tego powodu człowiek powinien szanować dobroć każdego stworzenia, by unikać nieuporządkowanego wykorzystania rzeczy” (LS:69).
Papież odkreślił, że złe traktowanie innych stworzeń obraca się także przeciw ludziom: „Z drugiej strony, kiedy serce jest naprawdę otwarte na powszechną komunię, to nic i nikt nie jest wykluczony z tego braterstwa. Dlatego też prawdą jest, że obojętność lub okrucieństwo wobec innych stworzeń tego świata zawsze w jakiś sposób przekłada się na sposób traktowania innych ludzi. Serce jest jedno i ta sama mizeria, która prowadzi do znęcania się nad zwierzętami, niechybnie przejawi się w relacji z innymi osobami. Wszelkie okrucieństwo wobec jakiegokolwiek stworzenia «jest sprzeczne z godnością człowieka”. Nie możemy uważać siebie za osoby naprawdę miłujące, jeśli wykluczamy z naszych zainteresowań jakąś część rzeczywistości: „Pokój, sprawiedliwość i ochrona stworzenia to trzy kwestie ściśle ze sobą związane…” (LS:92).
Papież przypomniał też zapisy Katechizmu: „Sprzeczne z godnością ludzką jest niepotrzebne zadawanie cierpień zwierzętom lub ich zabijanie”, a wszelkie eksperymentowanie lub używanie stworzenia „domaga się religijnego szacunku dla integralności stworzenia”. Wielkiej ostrożności wymagają zabiegi biotechnologii i modyfikacji genetycznych (LS:130-133).
Niestety, w sprawie zwierząt Encyklika kontynuowała pewne sprzeczności Katechizmu. Wprawdzie pogląd, że ludzkość ma „absolutną dominację nad innymi stworzeniami” papież uważa za błędny, kiedy pisze: „Musimy zdecydowanie odrzucić pogląd, że nasze bycie stworzonymi na obraz Boga i dane nam panowanie nad ziemią usprawiedliwia absolutną dominację nad innymi stworzeniami”. Wprawdzie Encyklika pełna jest słów o pochodzeniu i wspaniałości stworzenia, o tym, że są częścią Królestwa i towarzyszą nam w drodze do zbawienia. A jednak Franciszek nie odważa się mówić prawdy o tym, jak współczesny człowiek je traktuje.
Nie ma słowa o przemyśle cierpienia zwierząt w hodowlach, laboratoriach, w rozrywce. Co najbardziej zdumiewające, nie ma nic o ekologicznych, zgubnych dla planety skutkach intensywnej hodowli zwierząt. Nie ma też żadnego pouczenia, jak trzeba traktować zwierzęta gospodarskie czy towarzyszące. Nazywając wprost wiele innych grzechów ekologicznych, papież milczy o konkretnych grzechach wobec zwierząt (z wyjątkiem handlu zwierzętami egzotycznymi) (LS:123). Można też odnieść wrażenie, że poprzez pewne porównania i nieustanne podkreślanie wyjątkowości człowieka raczej utrwala ich niski status.
Dlaczego Franciszek nie pisze wprost, tak jak w przypadku innych grzechów ekologicznych, o grzechach współczesnego człowieka wobec zwierząt? Teologowie mówią, że jest to spowodowane obawą przed niebezpieczeństwem radykalnego biocentryzmu, który pozbawiłby człowieka wyjątkowej roli w świecie i postawił naturę jako nadrzędną wobec osoby ludzkiej. To obawa przed ubóstwieniem natury, zniesieniem ontologicznej i aksjologicznej różnicy między człowiekiem a innymi istotami żywymi. Uzasadnienie wydaje się prawdopodobne, choć obawa wydaje się niepotrzebna. Docenienie wartości zwierząt, uszczegółowienie zasad moralnych wobec tych z nich, które czują strach i ból, niczego nie ujmuje człowiekowi. Można powiedzieć, że wręcz przeciwnie – dodaje mu znaczenia.
Może raczej papież Franciszek obawiał się w Encyklice Laudato si’ postawić sprawę jasno i ostro: człowiek krzywdzi zwierzęta i Kościół nie powinien tego akceptować? Oznaczałoby to przecież przewrót etyczno-kulturowy, na który ludzkość jeszcze nie jest gotowa. Na taką zmianę jedzący mięso papież Argentyńczyk być może sam nie jest gotowy. Stąd cała ekologiczna troska o świat zawarta w koncepcji ekologii integralnej, prezentowana w Encyklice, tak naprawdę jest dalej troską o to, aby świat sprzyjał człowiekowi i niestety tylko jemu. To nie jest etyczne stanowisko wobec cały czas krzywdzonych przez człowieka na całym świecie niezliczonych czujących zwierząt.
Ale też trzeba przyznać, że żaden inny dokument papieski nie ośmiela tak bardzo do zrobienia przez człowieka kolejnego moralnego kroku w drodze do harmonii Królestwa Bożego.
Trzy lata później papież powiedział: „Grzech, który mieszka w sercu człowieka (por. Mk 7, 20-23) – i objawia się jako chciwość, pragnienie nadmiernego dobrobytu, brak zainteresowania dobrem innych, a często także własnym – prowadzi do wykorzystywania stworzenia, osób i środowiska, zgodnie z tą niezaspokojoną żądzą, która każde pragnienie uważa za prawo, a która prędzej czy później doprowadzi do zniszczenia nawet tych, którzy są przez nią zdominowani”. Znowu możemy słowo „stworzenie” uszczegółowić i zastąpić w tym zdaniu słowem „zwierzęta”.
Przywołane wyżej zdania papieża Franciszka wydawały się otwierać szerzej obszar do dyskusji nad tym, jak rozszerzyć pole moralnych zachowań katolików, aby realnie objęło ono naszych zwierzęcych braci i siostry.
Minęło 8 lat i nic się w tej sprawie w Kościele nie dzieje. Do tej pory też na Platformie Działań Laudato si’ nie pojawiła się kwestia zwierząt, pomimo petycji, a nawet rozmów z twórcami tego narzędzia.
Czymże są zwierzęta? Nadal nieobecną masą życia. To życie chce żyć i nie chce cierpieć, jak mówił Albert Schweitzer, ale wciąż nie jest warte uwagi zajętego sobą człowieka.
O Platformie więcej pisałam w felietonie Platforma Działania Laudato si”.
Zachęcam do rejestracji i dzielenia się na Platformie doświadczeniami dowolnych projektów „eko”, także tych związanych ze zwierzętami.
1 Komentarz
W realnie otaczającym nas świecie powyższy komentarz Barbary (jak i ostatni raport o zwierzętach) zabrzmi zapewne jak przysłowiowy „głos wołającego na puszczy”. Warto jednak postarać się o refleksję, jak wiele głosów w przeszłości dotyczących innych spraw (np. niewolnictwa, wyborczych praw kobiet) wyglądało na daremne czy wręcz ekscentryczne wobec dominujących i obowiązujących czynników kulturowych. Nawet Św. Paweł nie zalecał przewrotu (w rodzaju buntu Spartakusa) wobec skandalu, jaki przecież w świetle Ewangelii stanowiło niewolnictwo. A jednak z czasem niewolnictwo zniknęło (choć po długim czasie i z wieloma nawrotami w systemach totalitarnych), a jego mniej lub bardziej ukryte formy wciąż jeszcze tu i ówdzie występują. Tak więc wierzymy, że przedstawione postulaty dotyczące zwierząt nie są czysto teoretyczne, choć dziś wydają się dalekie od realizacji i są podzielane
wciąż przez wąską część społeczeństwa. Jeżeli jednak rozwój ludzkości miałby mieć głęboki wymiar duchowy, to powinien także doprowadzić do zerwania z tradycją eksploatacji zwierząt, traktowanych jako rzeczy. Myślę, że już niedługo z pomocą może przyjść technologia, bo już dziś wytwarzanie pełnowartościowego białka, zdrowszego, lepszego w smaku i mniej szkodliwego środowiskowo od tego zwierzęcego jest możliwe – i stosowane na skalę komercyjną. Ufajmy więc, że ten głos nie będzie odosobniony – więcej, stanie się realną nadzieją na lepszą przyszłość.