KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Olgierd Łukaszewicz: Moja granica

Olgierd Łukaszewicz: Moja granica

Nie wolno nam powiedzieć „mnie to nie obchodzi”.

Czy naprawdę można przejść obojętnie wobec osób cierpiących głód, mróz i powiedzieć „nie chcemy was tutaj, proszę stąd odejść, a jak nie to żołnierz was postraszy i pójdziecie sobie dalej”?

Jak można kobietę ciężarną przerzucić przez mur, żeby sobie poszła?

To nie jest taki mur, jak mur był w getcie.

Tutaj możemy coś zrobić.

Możemy tak ułożyć prawo, żeby można było ukarać tych, którzy nie okazali minimum współczucia. Jeżeli potrzebne jest prawo, które sprawdzi osoby chcące się dostać do naszego kraju, to ono przecież istnieje i jest to prawo azylu. Pamiętając o tym jednak trzeba by było te osoby przyjąć.

Jak katolik, który pamięta historię samarytanina i ma go postawionego jako wzór do naśladowania, może przejść obojętnie? Nie powinno tak być! Dlatego prawnicy zastanawiają się nad tzw. Samarytanin Lex, tj. nad prawem, które by karało niemiłosierne zachowanie funkcjonariuszy państwa. Dlaczego tej odpowiedzialności nie chcemy dzielić z Frontexem, agencją zajmującą się ochroną granic Unii Europejskiej? Przecież ta agencja ma swoją siedzibę w Polsce.

Łatwo powiedzieć „nie bądźmy obojętni”. Wielu aktorów, moich koleżanek i kolegów, znanych i mniej znanych, zaangażowało się ponieważ ich serca są wrażliwe i poczuli tę odpowiedzialność ewangeliczną, humanitarną. Opowieść o miłosiernym samarytaninie ta, która puka do naszych serc o to, aby pochylić się nad losem uchodźców, którzy stają u naszych bram, tłumaczą nam politycy. Mówią, że „to tylko wojna hybrydowa”. Dlatego wspieram działania na rzecz budzenia sumienia, a także na rzecz takiego prawa, które nakazywało by karać tych, którzy uciekają od odpowiedzialności. Tych, którzy chowają się za rozkazami i mówią „mnie do tego zmusili, ja muszę wyrzucić ciężarną kobietę przez mur, na drugą stronę”.


Tekst pochodzi z numeru 14/14.09.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ

O autorze

Kościół wolny od polityki

Nasz projekt jest odpowiedzią na problem zakulisowych koneksji urzędników państwowych i kościelnych w Polsce, które są sprzeczne z obowiązującym w niej prawem. Mimo że poruszamy tematy dotyczące państwa i Kościoła, nasz projekt ma charakter ogólnospołeczny, co oznacza, że nie będziemy w jego ramach agitować politycznie, partyjnie lub religijnie. Każdego tygodnia na naszej stronie będą pojawiały się spoty, w których pojawią się treści szczególnie ważne dla naszego projektu. Znajdziecie je w wielu miejscach w internecie.

1 Komentarz

    Czas temu pisałem, że pierwszą, najważniejszą rzeczą o którą powinien zabiegać KKiK jest prawda. Cała prawda. Powinien wołać, krzyczeć, domagać się prawdy. Łomotać do drzwi i okien. Być palącym, nieugaszonym wyrzutem sumienia dla polskiego episkopatu i kleru. Niestety KKiK jest tym czym jest …

    „Jeżeli potrzebne jest prawo, … , to ono przecież istnieje i jest to prawo azylu.” – Kilka razy zadawałem pytania, … myślałem, że skłonią one prof. Zolla do głębszej refleksji, nad tym prawem, w jakich warunkach zostało przyjęte, kogo dotyczyło, jego uzasadnienia, i co najważniejsze jego podstawy. Są prawa, które tylko „kodują” wyższe normy np. prawo które zakazuje zabijania, (prawo, które pozwalałoby na swobodne zabijanie byłby bezprawiem). Są też takie, które służą określonym celom np. prawo o ochronie wartości intelektualnych, których może nie być, albo kształt ich może być bardzo dowolny. Jakim prawem jest „prawo azylu”?? Niestety profesor zbył pytania argumentami o braku konsulatów.

    „Łatwo powiedzieć” – rzeczywiście łatwo powiedzieć jeśli przemilcza się to co niewygodne, pobożnie gospodaruje się prawdą.

    Na koniec pytanie do Autora: ilu uchodźców gości Pan i utrzymuje w swoim domu. Ma Pan fundusze na następne lata?

Zostaw komentarz