KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Marcin Maj: Bogu, co boskie…

Marcin Maj: Bogu, co boskie…

Podczas gdy historia ludzkości jest niewątpliwie nacechowana wieloma przypadkami wpływu religii na politykę, współczesny człowiek coraz częściej zwraca uwagę na szczególny aspekt tego zjawiska. Co jakiś czas, szczególnie w tzw. latach wyborczych, na nowo powraca temat zaangażowania politycznego duchowieństwa. W naszym społeczeństwie, gdzie coraz bardziej dostrzega się i docenia konieczność rozdziału kościoła i państwa, temat ten staje się katalizatorem coraz liczniejszych dyskusji i źródłem wielu kontrowersji.

W ciągu ostatnich dekad zauważyć można niebezpieczne zjawisko coraz większego zaangażowania się przedstawicieli kościoła instytucjonalnego w bieżącą politykę. Prowadzi to często do zjawisk niepożądanych oraz sytuacji precedensowych, które zwielokrotnione zaczynają funkcjonować w przestrzeni publicznej jako zwyczaj, stając się z czasem niepisaną lecz ogólnoakceptowalną regułą. Coraz częściej dochodzi do sytuacji, w których duchowni czynnie angażują się w aktualną politykę poprzez np.

  • otwarte komentowanie bieżącej polityki podczas Mszy Św. i nabożeństw
  • zezwalanie politykom na wygłaszanie przemówień w czasie Mszy Św. i nabożeństw w miejscach dla Polaków szczególnych ze względu na dziedzictwo religijne i kulturowe
  • publiczne opowiadanie się po jednej ze stron sporu politycznego
  • nakłanianie wiernych do popierania danej opcji politycznej

Praktyki te w czytelny sposób obrazują powolne zacieranie się granicy pomiędzy tym „quae sunt Caesaris”, a tym „quae sunt Dei”. Trudno nie dopatrzyć się w nich krótkowzroczności i niezrozumienia konsekwencji, jakich tego typu działania mogą przynieść zarówno dla Kościoła, jak i Państwa. Przede wszystkim, mogą one doprowadzić do upolitycznienia Kościoła i instrumentalizacji wiary w celach politycznych. W momencie, gdy kapłani zaczynają angażować się w debatę polityczną, opowiadając się jednoznacznie po którejś ze stron sporu, mogą nieumyślnie wywołać wśród wiernych dezorientację, która doprowadzi do podziałów wewnątrz wspólnoty wiernych. Podziały te w konsekwencji mogą prowadzić do marginalizacji, niezrozumienia i wykluczenia tych, którzy nie zgadzają się z ich politycznymi poglądami.

Polityczne zaangażowanie księży jest nie tylko sprzeczne z prawem kościelnym, ale także podważa autorytet i neutralność Kościoła, narażając go na niepotrzebną krytykę. Nie jest jednak prawdą, jak sądzą niektórzy, że ten temat nigdy nie był intensywnie dyskutowany przez władze kościelne. Zawsze, gdy był on podejmowany, podkreślano, że apolityczność powinna być nadrzędną cnotą oraz pewnym rodzajem powołania dla przedstawicieli Kościoła instytucjonalnego. Nie oznacza to bynajmniej, że nie mogą oni posiadać poglądów politycznych. Jako pełnoprawni obywatele mają do tego prawo i powinni je realizować każdorazowo podczas procesu wyborczego. Nie mniej jednak, reprezentując Kościół, nie powinni i nie mogą uzależniać swoich decyzji od swoich poglądów politycznych oraz poglądów powierzonych im wiernych. W tym miejscu należy przypomnieć instrukcję zawartą w dokumentach końcowych II Polskiego Synodu Plenarnego „Kościół wobec rzeczywistości politycznej” z 2001 roku, która stwierdza, że: „Kapłan (…) wobec wszystkich w Kościele sprawuje posługę „in persona Christi”, dlatego winien unikać choćby pozorów stronniczości oraz zachowywać roztropny dystans wobec wszelkich instytucji i akcji politycznych. Dotyczy to także tych partii, które w swych programach czerpią inspirację z nauczania Kościoła.” Tego rodzaju zalecenia zostały również bezpośrednio lub pośrednio ujęte w innych dokumentach kościelnych różnego szczebla, włączając Konstytucję Apostolską II Soboru Watykańskiego „Gaudium et Spes”, Kodeks Prawa Kanonicznego czy nauczanie kolejnych papieży.

Dlaczego zatem, mimo że magisterium Kościoła dotyczące tego zagadnienia jest dość klarowne i wielopoziomowe, część duchowieństwa, począwszy od biskupów, a na zwykłych wikarych kończąc, nie dostrzega żadnego problemu w aktywnym angażowaniu się w bieżącą politykę – od wystąpień publicznych, poprzez rożnego rodzaju publikacje, aż po bezpośredni udział w wyborach? Często wynika to z chęci realizacji własnych ambicji politycznych, czyli kolokwialnie rzecz ujmując „pogoni za władzą”. Kolejną przyczyną może być chęć kontroli nad wiernymi, przez stworzenie dla nich potencjalnego, choć często wyimaginowanego wroga i skonsolidowanie ich wokół wspólnej walki z nim. I wreszcie, czasami w lokalnych wspólnotach parafialnych dochodzi do bardzo mocnego zblatowania władzy kościelnej i świeckiej, czego skutkiem jest powstanie sieci niezdrowych zależności, wymuszającej u obu stron wzajemne popieranie się, co skutkuje marginalizacją i dyskredytacją innych opcji politycznych. Co jest jednak najważniejsze, wszystkie te przypadki spychają na margines rzecz dla kapłana najważniejszą – prowadzenie powierzonych sobie wiernych do zbawienia poprzez głoszenie Ewangelii i sprawowanie sakramentów świętych.

Publiczne zaangażowanie duchownych w politykę stawia pod znakiem zapytania wiarygodność samej instytucji i wymaga pogłębionej refleksji całej wspólnoty Kościoła. Szczególnie niebezpieczny jest udział w debacie politycznej biskupów, którzy powinni raczej koncentrować swoje wysiłki na swojej fundamentalnej misji duchowej, czyli pogłębianiu wiary i kształtowaniu moralności wiernych, zgodnie z nauką Kościoła. Dlatego w interesie Kościoła powinno być podjęcie odpowiednich kroków, w celu przestrzegania neutralności politycznej jego hierarchów, która powinna być integralną częścią jego misji i tożsamości. Dla dobra samego Kościoła, powinny być podjęte odpowiednie kroki, zmierzające do przestrzegania neutralności politycznej przez jego hierarchów. Neutralność ta powinna być integralną częścią misji Kościoła i jego tożsamości, podkreślając jego rolę, jako duchowego przewodnika, a nie strony w sporze politycznym. Jej zachowanie i przestrzeganie pomoże z pewnością odnowić i wzmocnić zaufanie do instytucji kościelnej, jednocześnie gwarantując, że decyzje jej hierarchów wynikają z duchowej troski o zbawienie wiernych, a nie z bieżących trendów politycznych.


Tekst pochodzi z numeru 7/26.07.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ

O autorze

Kościół wolny od polityki

Nasz projekt jest odpowiedzią na problem zakulisowych koneksji urzędników państwowych i kościelnych w Polsce, które są sprzeczne z obowiązującym w niej prawem. Mimo że poruszamy tematy dotyczące państwa i Kościoła, nasz projekt ma charakter ogólnospołeczny, co oznacza, że nie będziemy w jego ramach agitować politycznie, partyjnie lub religijnie. Każdego tygodnia na naszej stronie będą pojawiały się spoty, w których pojawią się treści szczególnie ważne dla naszego projektu. Znajdziecie je w wielu miejscach w internecie.

Zostaw komentarz