KONGRES Katoliczek i Katolików

Troska o stworzenie Nasze opinie

„Katolicy i Boże zwierzęta”. Drugi raport grupy „Troska o stworzenie”

„Katolicy i Boże zwierzęta”. Drugi raport grupy „Troska o stworzenie”

Drodzy Kongresowicze,

dziś udostępniamy drugi zapowiadany raport Zespołu Troska o Stworzenie pt. „Katolicy i Boże zwierzęta”. Jest dość długi, dlatego tym, którzy chcieliby dowiedzieć się, dlaczego powstał i co zawiera, proponujemy swego rodzaju omówienie, a tych bardziej zainteresowanych odsyłamy do pełnej wersji.

Zapowiadamy przy tej okazji spotkanie on-line, upowszechniające spostrzeżenia, wnioski i rekomendacje zawarte w raporcie. Spotkanie on-line w czerwcu 2023, jak też późniejsza    konferencja organizowane będą we współpracy z Akademią Ignatianum w Krakowie. Szczegóły podamy wkrótce, a teraz serdecznie zapraszamy do lektury i do wzięcia udziału w późniejszych dyskusjach.

Zespół „Troska o Stworzenie”

Katolicy i Boże zwierzęta

Jak wypełniamy zadanie bycia człowiekiem

Z Pisma Świętego, Tradycji i katolickiego nauczania powszechnego dowiadujemy się, że zwierzęta są kochanymi przez Boga istotami, które człowiek ma traktować z szacunkiem, jako powierzoną mu w odpowiedzialny zarząd Bożą własność. Każde życie dane przez Boga jest święte. W każdym stworzeniu, także w zwierzętach, doświadczamy Bożej obecności. Wierzymy też, że wraz z całym Stworzeniem zmierzamy do Królestwa Bożego, którego ideał znamy z Pisma Świętego, a naszym zadaniem już tu na Ziemi jest budowanie świata, w którym zbliżamy się do tego ideału i w którym każde stworzenie może rozkwitać.

Niestety, wbrew nałożonemu na nas przez Stwórcę obowiązkowi, człowiek przyczynia się z coraz większą mocą do destrukcji Stworzenia. W odniesieniu do części świata — zwierząt – odmiennych niż woda, powietrze czy skały, możemy mówić o krzywdzie i o ludzkiej moralnej za nią odpowiedzialności.

Chrześcijanie pierwszych wieków znacznie lepiej niż my – ludzie nowocześni — rozumieli godność i miejsce zwierząt w porządku Stworzenia. Ojcowie Kościoła wyraźnie odczuwali wspólnotę losu i przeznaczenia z całą przyrodą. Świętość kojarzona była z miłością do wszystkiego, co żyje, gdyż „nawet najmniejsze stworzenia noszą na sobie odciski palców swego Stwórcy”. W historii naszej chrześcijańskiej cywilizacji bardzo długo traktowano zwierzęta hodowlane z szacunkiem i troską. Były blisko człowieka, często żyły z nim pod jednym dachem. Człowiek był do nich przywiązany, obserwował je i rozumiał.

W naszych czasach, większość zwierząt człowiek sztucznie sprowadza na świat i zmusza do życia wbrew ich naturze. Sprowadza do rangi przedmiotów służących zaspokajaniu ludzkiej chciwości, zachłanności, często zachcianek. W naszym kręgu cywilizacyjnym nie ma koniecznej potrzeby, która by takie postępowanie usprawiedliwiła.

Humanitarny stosunek ludzi do zwierząt nie oznacza zrównywania ich z człowiekiem, ani nie oznacza antropomorfizacji ich potrzeb. Właśnie dlatego, że są słabsze intelektualnie od człowieka, i od niego zależne, powinniśmy je chronić. Troska o zwierzęta nie oznacza też braku troski o ludzi, wręcz przeciwnie, rozwija ludzką empatię i wrażliwość. Jest też wychodzącym poza granice własnego gatunku, wyrazem człowieczeństwa. Jest także wyrazem zrozumienia naszej roli, jako dzierżawców Ziemi.  Ta troska wiąże się również z troską o ludzi doświadczających skutków przemysłowej hodowli zwierząt i o ludzi zatrudnionych w miejscach, gdzie bezduszna eksploatacja zwierząt niszczy ich psychikę i sumienie.

Jak współcześnie ludzie traktują zwierzęta  

Krowy mleczne, łagodne zwierzęta stadne, są genetycznie zmodyfikowanymi i sztucznie rozmnażanymi maszynami do produkcji mleka. Stoją w halach, zwykle bez dziennego światła, nigdy niewypuszczane na pastwiska. Dojone są automatycznie. Cielęta, odbierane są matkom zaraz po urodzeniu i umieszczane w boksach, w których mają bardzo ograniczony ruch, aby ich mięso było delikatne. W tym celu są też odpowiednio niedokarmiane.  Młodziutkie zwierzęta, długo potrzebujące bliskości matki, ruchu, zabawy, uczenia się, czekają w izolacji na ubój.  Krowy, które mają silny instynkt macierzyński reagują na odbieranie im cielaków depresją. Tym, bez znieczulenia usuwa się zawiązki rogów. Po kilku latach ciągłej inseminacji i rodzenia wyeksploatowane krowy mleczne idą do rzeźni.

Świnie to zwierzęta o inteligencji porównywalnej z psami, a nawet z 2-letnimi dziećmi. Zamknięte w boksach, w których trudno jest się im poruszać, intensywnie tuczone, cierpią absolutną deprywację najbardziej wrodzonych potrzeb: rycia w ziemi, ruchu, kąpieli błotnych. Maciory unieruchamiane są całkowicie w kojcach porodowych. Młode kastruje się i obcina im bez znieczulenia ogony, uszy, wyrywa niektóre zęby, żeby się nawzajem nie raniły.  Naturalny czas życia świni to ok. 10 lat, ten w hodowlach – 2.5 roku.

Kurczaki. Miliardy zmodyfikowanych genetycznie kurczaków żyją stłoczone bez dziennego światła, każdy na powierzchni kartki A4. Wiecznie łakną pożywienia, szybko i nieproporcjonalnie rosną, w wyniku czego z trudem stoją na nogach, nie mogą się przemieszczać ani wykonywać naturalnych dla nich ruchów, np. grzebania w ziemi. Aby nie dziobały się wzajemnie, obcina się im bez znieczulenia unerwione dzioby. Ubój brojlerów to zautomatyzowane taśmy tortur.

Kury nioski. W naturze chodzące po ziemi, cały czas w niej grzebiące i myjące się, są przez całe swoje życie trzymane w ciasnych, ciemnych drucianych klatkach, gdzie nie mogą rozprostować skrzydeł. Stłoczone w nienaturalnych warunkach wyskubują sobie pióra, ranią się, bywają agresywne. Część z nich w tych warunkach umiera, co jest wkalkulowane w koszty hodowli. Jednodniowe kurczaki płci męskiej, traktowane jako odpad, mieli się żywe.

Przepiórki, kaczki i gęsi. Są trzymane w klatkach. Nie mogą biegać, zażywać kąpieli piaskowych i żerować, pływać. Pozyskiwanie pierza jest taśmą tortur. Choć stosowanie klatek w hodowli kaczek i gęsi jest już w Europie zabronione, to mimo to kaczki i gęsi hodowane na pasztety ze stłuszczonych wątrób (foie gras) są wciąż przetrzymywane w małych klatkach, a przez ostatnie tygodnie życia karmi się je siłą prze rury włożone do przełyku. 

Króliki. Prawie wszystkie są zamknięte w przepełnionych drucianych klatkach, w których ruch jest bardzo ograniczony. Prowadzi to do osłabienia kości, a druciane podłoże często powoduje bolesne owrzodzenia nóg. Naturalne zachowania: kopanie, ukrywanie się i żerowanie są wykluczone. Stres powoduje, że zwierzęta gryzą pręty klatki i kaleczą się nawzajem.

Ryby i inne zwierzęta wodne. Ryby są, jeżeli wziąć pod uwagę liczby, najbardziej krzywdzonymi zwierzętami na Ziemi.  Co roku hodowanych jest ich ok. 100 mld, a kolejne 2-3 bln są odławiane z mórz i oceanów. Podwodne fermy ryb są okrutne dla wodnych stworzeń i szkodzą środowisku. Ryby, ale też np. ośmiornice – (zwierzęta obdarzone dużą inteligencją), są stłoczone w zamkniętej przestrzeni. Ryby migrujące (np. łososie), w naturalnych warunkach pokonujące ogromne odległości, w klatkach pływają w kółko, ocierając się o siatki i siebie nawzajem. Stłoczenie naraża je na infekcje i pasożyty. Żeby temu zaradzić, hodowcy używają środków chemicznych i antybiotyków. Ekosystemy wodne są niszczone wskutek rabunkowych ekstensywnych połowów.

Ubój rytualny. Wprawdzie nie jest dokonywany na potrzeby chrześcijan, ale jest w Polsce ustawowo dozwolony w celu pozyskania mięsa koszernego lub mięsa halal dla wyznawców judaizmu i islamu, głownie na eksport. W Polsce rocznie ok. 100 tys. sztuk bydła i ok. 45 mln sztuk ptactwa umiera w ten sposób, że zwierzętom podcina się gardło, bez wcześniejszego ich ogłuszenia. Do uboju stosuje się unieruchamiające lub obrotowe klatki, w których obraca się zwierzę do góry nogami, co powoduje stres, wokalizacje, duszenie się i próby wyrywania się. Przy podrzynaniu ofiary czują ostry ból i strach. Zwierzę umiera w pełni przytomne, wykrwawiając się. Międzynarodowe grupy ekspertów twierdzą, że ubój rytualny powoduje dużo więcej przedśmiertnych cierpień niż ubój standardowy rozpoczynający się od ogłuszenia zwierzęcia.

Zwierzęta hodowane na futra. To proceder szczególnie hańbiący dzisiejszego człowieka. W naszym klimacie nie ma żadnej, oprócz zaspokajania próżności i chęci zysku, potrzeby hodowania zwierząt na futra. Mimo to wciąż w ciasnych klatkach żyją miliony lisów, norek, jenotów, królików. Każde z tych zwierząt ma określone dla jego gatunku, potrzeby, np. przemieszczanie się po wielkich terytoriach, budowanie nor, pływanie, samotniczy tryb życia, itd. Żyją nad górami własnych odchodów, ze zniekształconymi łapami, często chorują, okaleczają się z powodu stresu, krążą, rozbijają się o ściany klatek. W końcu zabijane są prądem elektrycznym lub zagazowywane. (Przykład: dziko żyjące norki muszą mieć dostęp do wody. Nurkują na głębokość do 6 m Samice norek poruszają się w naturze na powierzchni o wielkości 8 – 20 ha, a samce – 80 ha, mieszkają w dziuplach drzewnych lub w norach wykopanych w ziemi na głębokość trzech metrów. Te szczegóły pokazują, jaką udręką jest życie takich dzikich zwierząt w małych klatkach.)

Zwierzęta w transportach. Zwierzęta hodowane, ale też te odławiane czy upolowane, transportowane są często na duże odległości, także międzykontynentalnie. Transporty żywych zwierząt to ciężarówki, wagony przerażenia i bólu. Stłoczone zwierzęta ranią się, zadeptują, ulegają urazom. W okresach upałów cierpią pragnienie (np. w transportach owieczek czy koni na południe Europy). Raki i homary krępowane są taśmami, ryby duszą się w kadziach z minimalną ilością wody, ośmiornice upychane są w ciasnych pojemnikach. Przeprowadzona w od września 1999 r. do stycznia 2000 r. r. kontrola NIK wykazała, że 70 % zbadanych punktów skupu, 48% baz zbiorczych zwierząt, 100 % drogowych przejść granicznych w Polsce oraz 40 % firm przewozowych – nie zapewniało zwierzętom niezbędnych warunków sanitarnych i opieki weterynaryjnej, właściwego żywienia oraz zabezpieczenia przed powstawaniem w czasie transportu urazów i okaleczeń.

Konie, kucyki. Ludzie miewają wyjątkową więź z tymi zwierzętami, a też wyjątkowo dużo im zawdzięczają. Zapewniały nam transport, ciągnęły pługi i wozy, szły z nami na wojnę, ginęły za nas i dostarczały nam rozrywki. Współcześnie rzadziej wykorzystywane są do pracy, a częściej do rekreacji czy rozrywki. Bywają eksploatowane ponad siły (np. konie w drodze do Morskiego Oka). Kucyki – modne na wsiach, trzymane są jako zabawki dla dzieci, często w osamotnieniu, w złych warunkach. Konie eksploatowane są do granic wytrzymałości w sporcie. „Zużyte”, niezdolne do pracy lub dostarczania ludziom uciechy kończą swoje życie w rzeźniach. Polska jest europejskim liderem w eksporcie koni na rzeź, głownie do Włoch, Francji, na Węgry. W 2018 r. zabito ich 23 821 (dane: GUS).

Zwierzęta wykorzystywane dla rozrywki, w zawodach i sporcie. Nieuzasadnione żadną dla ludzkiego życia potrzebą jest wykorzystywanie zwierząt dla rozrywki. To zwierzęta w cyrkach, papugarniach, menażeriach, na pokazach. Są to często zwierzęta egzotyczne, trzymane w przeciwnych ich naturze warunkach i utylizowane, gdy przestają być sprawne. Zanim zaczną skakać przez płonące obręcze albo żonglować piłkami, od urodzenia są tresowane za pomocą okaleczeń, haków, elektrycznych pałek czy pejczy. Wiele zwierząt umiera podczas brutalnego „łamania” ich natury. W niektórych krajach europejskich pokazywanie dzikich zwierząt w cyrkach jest już zabronione. W Polsce wiele miast nie wpuszcza już takich cyrków na swój teren. Społeczny sprzeciw wobec tego okrucieństwa rośnie. Wciąż jednak trwa moda na hodowanie w domach zwierząt egzotycznych, co napędza kłusownictwo i handel nimi. Są też zwierzęta wykorzystywane w walkach (byki, koguty, psy) i w zawodach (konie, psy). W Polsce organizuje się mistrzostwa rodeo. 

Zwierzęta dzikie. Na ich życie człowiek ma wpływ nie tylko poprzez bezpośrednie oddziaływanie: polowania, rybołówstwo, wędkarstwo, ale także pośrednio poprzez swoją ekspansję. Z roku na rok maleje ich liczba. W ciągu ostatnich 50 lat masa dzikich ssaków na świecie zmniejszyła się o 82%. Obecnie dzikie ssaki stanowią tylko ok. 4% masy wszystkich ssaków na Ziemi (60% to zwierzęta hodowlane, 36% – ludzie). Ptaki hodowlane stanowią 70% biomasy wszystkich ptaków. Dzikie zwierzęta giną z powodu zmian klimatycznych, zanieczyszczeń środowiska, masowych odłowów i intensywnego rolnictwa. Pozbawiane swoich naturalnych siedlisk giną z głodu, pragnienia, albo przemieszczają się w obszary, które nie są ich naturalnym habitatem. Ostatni raport Międzyrządowej Platformy ds. Różnorodności Biologicznej i Ekosystemu (IPEBES, ONZ) mówi, że blisko milion gatunków roślin i zwierząt jest obecnie zagrożonych wyginięciem, a wiele z nich zniknie już w najbliższych dekadach. W Polsce dotyczy to 330 gatunków (w tym zagrożonych krytycznie jest 91). Te zwierzęta nie będą już chwalić Boga swoim pięknem. W ostatnich latach na świecie obserwuje się wzrost przestępczego handlu dzikimi zwierzętami. Dzięki mediom wiemy o zabijanych dla rogów, wykrwawiających się na śmierć nosorożcach, o żywych rekinach, którym odżyna się płetwy, bo to przysmak, o ptakach i gadach przemycanych przez granice i przetrzymywanych w strasznych warunkach. Jednym z ostatnich przykładów jest transport tygrysów zatrzymanych w 2019 r. na granicy z Białorusią. Kilka z nich tego okrutnego transportu nie przeżyło. Handel dzikimi zwierzętami to najbardziej dochodowa forma działalności przestępczej, żerująca na ludzkiej próżności. Należy też wspomnieć o zakłócaniu lub niszczeniu przestrzeni życiowej zwierząt dzikich (np. quady w lasach, motorówki).

Polowania. Dla niektórych katolików polowania, wędkarstwo, to hobby, rekreacja. W książce p.t. „Etyczne potępienie myślistwa”, znajdziemy naukowe wyjaśnienia, jakie potrzeby zaspokaja dziś człowiek w Europie polując lub wędkując dla przyjemności. To nie jest życiowa konieczność. To realizacja potrzeb: osaczania, ścigania, zabijania, dla nich samych. W sytuacji, kiedy ze względu na to, że żyjemy w zaburzonym przez człowieka środowisku, konieczne jest kontrolowanie populacji zwierząt, powinno to być robione profesjonalnie, przez odpowiednie służby, fachowo i maksymalnie humanitarnie. Można też promować i rozwijać nowoczesne rozwiązania tego rodzaju problemów bez konieczności krzywdzenia zwierząt. Taka działalność nie może być wiązana z rozrywką czy współzawodnictwem. Każdego roku ginie w czasie polowań ok. 1 500 000 zwierząt. To ptaki, lisy, króliki, dziki, zające, jelenie, sarny, daniele ich młode: cielęta, koźlęta, jagnięta – 32 gatunki. Precyzyjny kalendarz ich zabijania można znaleźć na stronie Polskiego Związku Łowieckiego. Niestety, poluje też wielu duchownych, a koła łowieckie mają swoich kapelanów. Związek Łowiecki stale zabiega też o dopuszczenie dzieci do zabawy w zabijanie. Co powiedzielibyśmy, pytają autorzy wspomnianego opracowania, gdyby ludzie ścigali i osaczali koty lub psy, zabijali je, ranili, a potem urządzali wokół tego zbiorowe obrzędy? Co powiedzielibyśmy, gdyby wokół rzeźni leżały konające w bólu zwierzęta? Co, gdyby pracownicy rzeźni chcieli zabierać swoje dzieci do pracy, czego stale domagają się myśliwi? Współcześnie, na szczęście, tylko ok. 10% społeczeństwa polskiego popiera myślistwo rekreacyjne.

Zwierzęta hodowane w małych lub średnich rodzinnych gospodarstwach. Indywidualne gospodarstwa to też obszar trudno dostępny dla kontroli i badań, stąd bardzo trudno jest ustalić skalę ewentualnych nadużyć. Co jakiś czas pojawiają się w mediach informacje o szczególnie drastycznych, zwykle dzięki wolontariuszom odkrytych przestępstwach wobec tego rodzaju zwierząt. Cierpienie zwierząt gospodarskich rzadko bywa przedmiotem postępowań sądowych, na ogół jest ono wynikiem oszczędności lub zaniedbań obowiązków. Odnajduje się np. dziesiątki zamorzonych głodem krów lub zwierzęta stojące w swoich odchodach, chore. Do kategorii zwierząt gospodarskich zaliczają się psy, które na polskiej wsi nadal często pędzą życie na krótkich łańcuchach lub samotnie w niewielkich kojcach. Mioty psów i kotów wciąż są zakopywane żywe, topione lub wyrzucane na śmietniska.

Zwierzęta wykorzystywane w nauce. To wielki i etycznie szczególnie skomplikowany problem. Rocznie w laboratoriach na świecie ginie ok. 200 mln zwierząt. W 2019 roku w polskich laboratoriach do doświadczeń wykorzystano 143 103 zwierząt, w tym 41 813 zwierząt zostało poddanych procedurom dotkliwym, czyli tym najbardziej drastycznym. Wstrząsy elektryczne, elektrody wszczepiane do mózgu, chemikalia wstrzykiwane do oczu, rany i oparzenia skóry doprowadzające do zakażenia, wywoływanie chorób, łamanie kręgosłupów, wirusy i komórki rakowe wszczepiane do organizmu, to tylko niektóre z tortur, jakim zwierzęta są poddawane w imię nauki. Trzymane w klatkach podobnie jak zwierzęta hodowlane, nie tylko tak jak one są pozbawione możliwości realizacji naturalnych zachowań i izolowane od swoich społeczności, ale też celowo traumatyzowane. To prawdziwe piekło zwierząt. O ile szukanie sposobów leczenia czy zapobiegania chorobom wydaje się koniecznością, to już czysta ciekawość badawcza albo poszukiwanie drogą eksperymentów na zwierzętach nowych rozwiązań technologicznych nie jest etyczne. Mówi się coraz częściej, że wyników wielu z tych testów nie można ekstrapolować na organizm człowieka, a część z nich prowadzi do wniosków oczywistych. Wiele badań jest dyktowana tak naprawdę wyłącznie potrzebą rozwoju kariery badacza. Ostatni raport Komisji Europejskiej mówi, że w 2018 r. w UE z 10.8 mln eksperymentów na zwierzętach tylko 18% to były badania wymagane przez przepisy. Eksperymenty tego rodzaju wykonuje się też tam, gdzie możliwe jest już zastosowanie innych metod badawczych. We wrześniu 2021 zaproponowano w Polsce zmianę prawa, które całkowicie utajniłoby pracę organów wydających zgodę na doświadczenia na żywych zwierzętach. To, że te prace trzeba aż tak utajniać, budzi ogromny niepokój. Eksperymenty medyczne obejmują też bioinżynierię, hodowanie zwierząt tak modyfikowalnych, żeby najlepiej imitowały ludzkie ciało; tworzenie hybryd i chimer oraz przeprowadzanie przeszczepów między gatunkami. Organizacje społeczne mają znikomy udział w opiniowaniu zgód na tego rodzaju eksperymenty. Jaka jest prawda sumienia, jeśli chodzi o eksperymenty na zwierzętach, najlepiej mówi to, że nikt nie poddałby im swojego domowego pupila.

Zwierzęta towarzyszące. To kategoria zwierząt, którym człowiek dla własnej przyjemności nadał szczególne prawa, choć nie różnią się niczym w tym, jak odczuwają ból i jak swoiste mają potrzeby, od zwierząt hodowlanych czy dzikich. To wielka niesprawiedliwość i arbitralność ludzkiej moralności wobec zwierząt. Psy i koty, które mają szczególne prawa w naszym kręgu cywilizacyjnym, gdzie indziej bywają pożywieniem. Trzymanie psów czy kotów stale w klatkach traktowane jest, jako znęcanie się nad nimi; ich zabijanie bez szczególnego uzasadnienia jest karane. Faworyzowane w ten sposób przez człowieka zwierzęta są czasem nawet nadmiernie rozpieszczane, podczas gdy miliardy innych dotyka okrucieństwo i obojętność. A przecież większość z tych, których ciała leżą w sklepowych ladach tak samo mogłyby być, podobnie jak psy czy koty, domowymi inteligentnymi towarzyszami człowieka.   

Ale także zwierzęta towarzyszące bywają okrutnie traktowane, np. w pseudo hodowlach. Problemem etycznym są też hodowle zwierząt amatorskich i tzw. ras ekstremalnych, które charakteryzują się agresywnością lub deformacjami budowy ciała. Są to m.in. niezdolne do wykarmiania własnego potomstwa gołębie krótkodziobe, ptaki z bogato opierzonymi kończynami, rasy pozbawione włosa, psy ze skróconą trzewioczaszką.

W 2019 roku Polskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami objęło swoimi interwencjami 405 081 osób i 315 instytucji; w 2020 roku było to już 530 367 osób i mniej, bo 250 instytucji.  W roku 2020, jedno tylko Towarzystwo Ochrony Zwierząt w Polsce przeprowadziło ok. 35 tys. interwencji dotyczących niehumanitarnego traktowania zwierząt. Inne dane z 2021 r. z lokalnego krakowskiego TOZ mówią o 3 088 interwencjach przeprowadzonych przez inspektorów.

71% Zgłoszonych przestępstw popełnianych jest na wsi, przy czym tam ich wykrywalność jest najmniejsza.

Każdego roku na policję i do prokuratury zgłaszanych są setki przestępstw. Większość z nich (70%) kończy się odmową lub umorzeniem dochodzenia. W latach 2016 – 1 kwartał 2021 r. w 146 losowo wybranych sądach odbyło się 9 632 spraw, a jakie formy może przyjąć ludzkie okrucieństwo, mówią najlepiej dwa bazujące na dokumentach sądowych i policyjnych raporty: „Jak Polacy znęcają się nad zwierzętami” i „Bezkarni. Przestępstwa przeciwko zwierzętom.” Każdy powinien je przeczytać, pamiętając, że przestępstwa zgłaszane do organów ścigania to wierzchołek góry lodowej.

Zdrowie ludzi i ekologia. Zło wobec zwierząt odbija się także na samych ludziach. Bezpośrednio, gdyż krzywdzenie zwierząt ma dla nich konsekwencje zdrowotne (w postaci wielu chorób, także chorób psychicznych), pośrednio, gdyż produkcja zwierzęca ma ogromne, lokalne i globalne konsekwencje ekologiczne. Nadmierna i wciąż rosnąca konsumpcja produktów pochodzenia zwierzęcego w bogatych krajach północy podtrzymuje głód w krajach biednego południa, niszczy się lokalne rolnictwo, zabija bioróżnorodność. Przemysł produktów zwierzęcych to jeden z głównych emitentów gazów cieplarnianych, odpowiadający za co najmniej 14,5% światowych emisji i pierwszy co do wielkości emitent metanu (44% światowej emisji). Pod uprawy pasz dla zwierząt hodowlanych wylesia się tereny, karczuje i wypala lasy. Wokół wielkich hodowli ziemia ulega degradacji a wody gruntowe i wielkie akweny wodne ulegają zanieczyszczeniu zabijającemu wszelkie życie.  Produkcję mięsa nazywa się obecnie “najpilniejszym problemem do rozwiązania na świecie”.  W kontekście tego zdumiewa, jak mało miejsca zajmuje problem hodowli zwierząt w katolickiej ekologii integralnej, jeszcze mniej miejsca – etyczny aspekt traktowania zwierząt. 

Co te wszystkie fakty mówią o nas chrześcijanach? Kim jesteśmy? Dobrymi, miłosiernymi na obraz Boga gospodarzami Stworzenia? Czy okrutnymi, bezwzględnymi oprawcami i wyzyskiwaczami? 

Możemy z dużą pewnością powiedzieć, że niemal zawsze, gdy korzystamy z produktów pochodzenia zwierzęcego, bierzemy udział w czymś, co jest dalekie od wartości Królestwa Bożego i dalekie od „bycia na wzór Boga”. Kardynał John Henry Newman pisał: „Okrucieństwo względem zwierząt jest czymś takim, jak gdyby człowiek nie kochał Boga… jest coś przerażającego, szatańskiego w znęcaniu się nad tymi, którzy nigdy nas nie skrzywdzili i którzy nie mogą się bronić, którzy są całkowicie poddani naszej władzy”.

Podobnie jak większość ludzi, katolicy wypierają wiedzę o okrutnych praktykach wobec zwierząt. Robią to dla spokoju sumienia i dla własnej wygody, nie chcą też rezygnować z przyzwyczajeń i tradycji. Powiększający się dystans, jaki dzieli człowieka od zwierząt ułatwia ignorowanie ich sytuacji, a zabiegi rolnictwa i przemysłu, pomagają ukryć straszliwe realia hodowli i produkcji.

Kościół w znaczeniu zarówno wspólnoty jak i instytucji, jest na to w praktyce obojętny. Jego członkowie, zarówno duchowieństwo jak i świeccy wierni, zazwyczaj nie wiążą tego, jak traktowane są zwierzęta z przesłaniem Pisma Świętego, z wiarą. W oficjalnym nauczaniu polskich biskupów zwierzęta są zasadniczo nieobecne. Nawet franciszkanie, wydawałoby się najbardziej powołani w Kościele do troski o zwierzęta, oprócz ew. błogosławieństwa zwierząt w dniu św. Franciszka i szopek na Boże Narodzenie nic nie robią na polu ich ochrony przez złem ze strony człowieka.

Wbrew zmianom w nauczaniu powszechnym podkreślającym coraz bardziej integralność i wartość całego Stworzenia, wciąż w nauczaniu dominuje podejście skoncentrowane na człowieku i tylko na jego zbawieniu, a bardzo ogólne zasady moralności w odniesieniu do zwierząt pozostają w rozdźwięku ze współczesną wiedzą o ich doznaniowości i z tym, jakie formy przybrała ich eksploatacja. W rachunkach sumienia dla dzieci pojawia się pytanie o dręczenie zwierząt, ale już rzadko w rachunkach sumienia dla dorosłych.  Katolickie święta i uroczystości, wiążą się ze wzmożoną konsumpcją produktów zwierzęcych, co w pewien sposób sankcjonuje sposób ich pozyskiwania, a przez to, że jest tak silną normą społeczną nie jest poddawane refleksji. Podobnie, fakt, że wielu księży poluje, koła myśliwskie mają swoich kapelanów, a za powodzenie polowań odprawiane są Msze św. daje przyzwolenie i jest wzorem dla zwykłych wiernych.    

Brakuje w Polsce nowoczesnej myśli teologicznej dotyczącej zwierząt, a nieliczne wypowiedzi Urzędu Nauczycielskiego, czy prace teologów zagranicznych, zwracające uwagę na krzywdę zwierząt nie są wiernym znane. Brak jest też odpowiedniej edukacji kleryków, sióstr zakonnych, katechetów. Poza ogólnymi i schematycznymi wskazaniami na lekcjach religii, dotyczącymi zazwyczaj zwierząt towarzyszących, nie spotykamy się w Kościele z nauczaniem w sprawie nadużywania przez ludzi ich władzy nad innymi istotami. Stąd wiernym obca jest refleksja nad relacjami Bóg – człowiek – zwierzę. Katolicy nie znajdą także moralnych inspiracji w katolickiej prasie dostępnej w parafiach czy na katolickich portalach internetowych.

Aby możliwe było uświadomienie sobie przez ludzi wierzących odpowiedzialności za to, jak traktowane są zwierzęta oraz aby nastąpiła zmiana stosunku do nich, konieczna jest odpowiednia katecheza prowadzona przez osoby otwarte na nowoczesną ekologię, wiedzę z zakresu biologii, etologii i psychologii zwierząt. Konieczna jest katecheza nawiązująca do najlepszych wzorów z początków chrześcijaństwa, a też mająca piękne wzory w osobie św. Franciszka i wielu innych świętych. 

Aby obudziły się sumienia ludzi na współczesną gehennę zwierząt potrzebne jest w Kościele otwarte nazwanie wszystkich grzechów człowieka w odniesieniu do nich. Do wszystkich czujących zwierząt, bez względu na ich kategorię. Powinno się głośno mówić o moralnych aspektach produkcji zwierzęcej, rozrywki z udziałem zwierząt i ich wykorzystywania w badaniach. W tym także – o konsekwencjach tych nadużyć dla ludzi i środowiska. Najwyższy czas, aby rozwijająca się od dwóch tysięcy lat chrześcijańska moralność objęła realnie nasze zwierzęce siostry i braci. Konieczny jest ten kolejny etyczny krok chrześcijaństwa. Zwłaszcza, że w naszej cywilizacji, w XXI wieku, możliwe jest zminimalizowanie ich wykorzystania, a tym, których wykorzystanie wciąż jeszcze naprawdę potrzebne, możliwe jest zapewnienie maksymalnego dobrostanu. 

Katolicy, chrześcijanie, którzy za wskazaniami Chrystusa mają chronić słabych, małych i pokrzywdzonych powinni być tacy także dla zwierząt, nawet kosztem własnych wyrzeczeń i samoograniczeń. Powinni być ich głosem i walczyć o ich dobro, tak jak kiedyś byli w awangardzie stanowienia praw człowieka.

Jest to jedyna droga do chcianej przez Boga harmonii i pokoju w Stworzeniu. To „Stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych” (Rz 8,19-23). Bez zaprzestania krzywdzenia zwierząt ludzkość nie wyzbędzie się agresji, wojen, chęci dominacji, zła.

Zespół „Troska o Stworzenie” Kongresu Katoliczek i Katolików

Barbara Niedźwiedzka – autorka raportu

Przy współpracy:Barbary Bik, Grażyny Derlagi, Barłomieja Gardolińskiego, Małgorzaty Hanzl, Andrzeja Kozielskiego, ś.p. Grzegorza Pieńkowskiego, Marty Saratowicz i Joanny Zatylnej

O autorze

Barbara Niedźwiedzka

Informatolog, członkini Światowego Ruchu Katolików na rzecz Środowiska i Animator Laudato si’, redaktorka strony NASZ WSPÓLNY DOM (www.klubtygodnika.pl/nasz-wspolny-dom/), obrończyni zwierząt, działająca m.in. w ramach Grupy Chrześcijanie dla Zwierząt (f). Autorka źródłowego portalu OPOWIEDZZWIERZE.PL (www.opowiedzzwierze.pl)

Zostaw komentarz