KONGRES Katoliczek i Katolików

Ład społeczny Nasze opinie

Nemezis

Nemezis

Kolejny dzień, melodia, aha, to budzenie, tak dobrze poleżeć jeszcze w ciepłej pościeli.

Kolejny dzień, pułapka nadziei. Wyziębnięci do granic wytrzymałości, spragnieni, głodni, wycieńczeni, przerażeni ludzie: mężczyźni, kobiety, w tym kobiety w ciąży, malutkie dzieci i te troszkę starsze w polskim i białoruskim lesie, w potrzasku pomiędzy polskimi i białoruskimi pogranicznikami. Kryją się jak zaszczute zwierzęta. Co dalej? Jak przetrwać? Skąd otrzymać jakąkolwiek pomoc?

Kolejny dzień, czy jest kolejny dzień?

Życia nieprzeżyte, śmierć nienazwana, niepogrzebani ludzie, nieistniejące groby.

Dzień Nemezis, wiele lat później przybywa bogini zemsty, sprawiedliwości i przeznaczenia. Według mitologii Nemezis potrafi pomścić każdą zbrodnię i gnębić osoby, które dopuściły się pohańbienia grobów zmarłych.

Mijają lata, trauma trwa nadal. Obrazy z przeszłości, z pobytu na polsko-białoruskiej granicy nie zniknęły. Odtwarzane są raz za razem w snach. Śmierć ich wtedy ominęła, ale właśnie dlatego, że ich ominęła, teraz przeżywają śmierć bliskich osób we wspomnieniach i koszmarach sennych. Koszmary te pogłębiają poczucie winy, że zostali przy życiu. Myśl, że kości bliskich leżą gdzieś przypadkowo porzucone, nie daje spokoju. Noszą brzemię braku pochówku bliskich. Ich niezagojone rany przeradzają się w gniew, wrogość i pragnienie zemsty za śmierć dziecka, matki, ojca, żony, męża. Wypchnięte dzieci wtedy nie rozumiały okoliczności, których były świadkami, a teraz jako dorośli wiedzą, co się stało i do końca życia nie zapomną, że zostały odtrącone.

Co dla nas, Polaków przyniesie przyszłość? Historia rozliczy nas z tego, co przeżywali ludzie jesienią 2021 roku na polsko-białoruskiej granicy. Historia jak zwykle sobie poradzi, ale jak my uniesiemy brzemię nieudzielenia pomocy ludziom, którzy znaleźli się w potrzasku na polskiej ziemi, byli tu tylko chwilę i zmarli wśród nas? Jak uniesiemy brzemię procedury przepychania osób z terenu Polski do lasów białoruskich, brzemię ich eksterminacji? Do przeszłości należeć będą przyjazne i życzliwe serca Syryjczyków, Irakijczyków, Kurdów i ludzi wielu innych narodowości.

Dzień dzisiejszy, test człowieczeństwa. Ludzie chcący przekroczyć granicę polsko-białoruską zostali postawieni na naszej drodze! Nie bądźmy obojętni, bo obojętność to współudział w zbrodni! Czy obudzimy w sobie odruchy dobrego Samarytanina? Ocalenie wielu ludzkich istnień jest w naszych rękach! Oczywiście, że musimy chronić naszych granic, ale ludzie, którzy już przekroczyli naszą granicę, chociażby nielegalnie, nie mogą być wypychani z powrotem do lasów, co w obecnych warunkach atmosferycznych skazuje ich na niechybną śmierć z wychłodzenia. O ich losie powinny decydować rozstrzygnięcia wniosków o ochronę międzynarodową zgodnie z obowiązującymi procedurami międzynarodowego prawa w sprawie migrantów. Niedopuszczalne są odmowy przysługującego prawa do złożenia wniosków o ochronę międzynarodową. Ludziom po białoruskiej stronie granicy można pomóc poprzez działania międzynarodowe. Problem migracyjny w XXI wieku może zostać rozwiązany tylko globalnie.

Ilustracja: Tomasz Biłka OP, Nielegalny Chrystus u słupa

O autorze

Anna Jeziorska-Hesse

4 Komentarze

    Duży kościół. Obok spory klasztor. Naprzeciwko przystanek autobusowy. Na przystanku zdezelowany wózek inwalidzki wyładowany workami i torbami. Obok na ławce wielka nędza ludzka. Ale tu nie ma zasieków, tu nie ma granicy, to centrum dużego miasta.

    Do domu „dobrego Samarytanina” nikt się z kamieniami i pałkami nie wdzierał. Ci ludzie przylecieli samolotami turystycznie na Białoruś. Nie starali się o polską wizę, ani prawo azylu. Nikt nie zmuszał ich do narażania własnych kobiet i dzieci w surwiwalowych warunkach do nielegalnego forsowania granicy i koczowania w lasach i szuwarach. Wnioski o ochronę międzynarodową mogli złożyć w Mińsku po przylocie, ale oni woleli przedrzeć się nielegalnie przez przygraniczne oczerety w miejscach, gdzie tego robić nie wolno.
    Człowieczeństwo nakazuje nam, aby takich cwaniaków nie wpuszczać, ponieważ gdy się zorientują, że jednak można, to za nimi podążą dziesiątki i setki takich „turystów”.

    Wie Pan, to wstyd, żeby osoba mieszkająca nad Wisłą i szczycąca się, jak mniemam, poglądami narodowymi, pisała takie rzeczy. Polacy przez dziesięciolecia przedzierali się nielegalnie przez różne granice, ryzykując życie swoje i bliskich, choć czasem nie groziła im bezpośrednio śmierć w Polsce. Nie składali też wniosków w innych niedemokraktycznych krajach, ale dopiero na Zachodzie. Oczekiwali lepszego życia. Także czysto ekonomicznie. Rozumiem, że o nich też Pańscy odpowiednicy gdzieś we Francji czy USA powinni wypisywać takie obraźliwe komentarze? Już pomijam dramatyczną nieznajomość prawa międzynarodowego – posiadanie statusu uchodźcy nie zależy od tego, czy granicę przekroczy się legalnie czy nie.

    Felieton został zainspirowany chęcią zwrócenia uwagi na fakt, że my i następne pokolenia będziemy musieli nosić brzemię łamania podstawowych praw uchodźców, w tym prawa do życia. Ci, którzy stracili życie w polskich lasach przy granicy z Białorusią, mieli dzieci, których trauma nigdy nie przeminie. Celem felietonu było zwrócenie uwagi na człowieczeństwo w wymiarze podstawowym – udzielenia pomocy ludziom narażonym na śmierć. Pan Wiesław Bielawski pisze, że ”…człowieczeństwo nakazuje nam, aby takich cwaniaków nie wpuszczać…”. Każdy ma prawo mieć swoje spojrzenie na otaczającą rzeczywistość i zdefiniowanie pojęcia człowieczeństwo. Osobiście uważam, że człowieczeństwo to przede wszystkim przestrzeganie przykazania ”nie zabijaj” i w tym aspekcie nie podlega żadnym dyskusjom lub dywagacjom.

Zostaw komentarz