Napoleon Bonaparte – Pierwszy Cesarz Francuzów (1804 – 1815) – religia i władza.
Napoleon Bonaparte — zgasła gwiazda przywództwa politycznego i dominacji Francji w Europie, niemal zmityzowany w malarstwie, mniej w literaturze, „antychryst” i „figura chrystologiczna”, bohater czarnej i jasnej legendy — 200 lat temu odszedł z tego świata (5 maja 1821 r.). Francja o tym pamięta i daje tej pamięci wyraz, mimo żywienia opinii o nim jako o władcy i tyranie, wskrzeszającym niewolnictwo w koloniach francuskich.
Pandemia wstrzymała różne wystawy i imprezy z tej okazji, ale prezydent Emmanuel Macron, ten ostatni bonapartysta, nazwany przez nestora publicystyki politycznej nad Sekwaną „Emmanuelem Zuchwałym”*, wygłosił przemówienie kommemoratywne w Akademii Francuskiej, choć bez oddania hołdu Adresatowi przemówienia. Wcześniej zdążył odwiedzić założony przez Napoleona dla celów edukacyjnych, religijnych zwłaszcza, „La Maison d’éducation de la Légion d’honneur”, postawiony przy katedrze St Denis. Należy zaznaczyć, że większość prezydentów była tam jeden raz, ale Mitterand aż 14 razy.
Wie się dużo o chwale i klęskach Napoleona, a my Polacy także o walczących u jego boku Legionach Dąbrowskiego, o Księstwie Warszawskim, czy o pani Walewskiej i synu tej pary — Aleksandrze. Ale nie każdy Polak wie coś więcej o wierze Napoleona i jego złożonych relacjach z Kościołem, a ten temat interesuje Kongresowiczów przede wszystkim. Dlatego przywołamy tylko te fragmenty biografii Cesarza, które naznaczone są znamionami religii; nie doszukując się w jego biografii cnót chrześcijańskich czy grzechów, zdrad małżeńskich i życia z pierwszą żoną Józefiną (8 lat bez ślubu kościelnego i w stanie ekskomuniki papieskiej niemal do łoża śmierci) — choć nie sposób nie pochwalić jego wielkiej troski o rodzinę i matkę po wczesnej śmierci ojca, zwłaszcza, gdy w wieku 16 lat zajął się wychowaniem i nauką swego młodszego brata. Aprobatywnie też należy spojrzeć na usposobienie Napoleona w czasach nauki, nieszukające rozrywek i wolności, lecz skupione, zamyślone, pochłonięte lekturą filozofów i historyków starożytnych (Plutarcha, Flawiusza), czy filozofów i pisarzy oświeceniowych – Voltaire’a, Rousseau.
Oczywiście, jak większość biografii, także i ta, cieszy się najściślejszym związkiem z religią u jej początków i u końca, w tym przypadku – obydwu wyspiarskich. Ale o tym później. Najpierw o tym, co w temacie wiary u władców znaczy dużo, co jakoś reguluje stosunki państwa z Kościołem. A Napoleon był w tym zakresie rządzącym (jeszcze nie cesarzem, lecz Konsulem Francji) – pierwszym, który pomyślał o regulacji tych stosunków. Stało się to dzięki konkordatowi, podpisanemu między papieżem Piusem VII i Napoleonem 15 lipca 1801 roku. Rok po Napoleonie, uczynił to Rzym.
Konkordat z Napoleonem jest efektem „ekstremalnego” – jak mówią znawcy tematu – kompromisu trudnych i bardzo skomplikowanych relacji między tymi przywódcami. Relacji, w których obok ekskomuniki nałożonej przez papieża na władcę, chęci dominacji każdego z nich, uwięzienia papieża w Fontainebleau po wcześniejszym zaproszeniu go do mieszkania w Awinionie, jest miejsce na miłosierdzie papieża i „jakieś intymne porozumienie”, „przekonanie Napoleona, że otrzymał władzę od Boga”**. Znalazły się tu także kokieteryjne ze strony Napoleona słowa pochlebstwa pod adresem Piusa VII.
Nie wnikając w głębsze analizy postanowień konkordatu powiedzmy najogólniej, że został on postanowiony i podpisany na wniosek Napoleona, który uznał, że Francja — będąc w przeważającej wówczas większości krajem katolickim — musi mieć uregulowane stosunki z Kościołem; zwłaszcza że rewolucja francuska mocno je nadkruszyła. Ustanowiono 60 biskupstw i 10 arcybiskupstw, rozważono sprawę powoływania biskupów, zwoływania synodów i soborów, zawierania związków małżeńskich kościelnych i cywilnych z nierozstrzygniętym problemem komunikowania po rozwodzie i powtórnym ożenku, przewidziano miejsce dla religii w szkole, czemu wyraz dał podpisany przez Napoleona akt budowy „La Maison d’éducation de la Légion d’honneur”. Co prawda, historycy do dziś pytają, kto zyskał w tej walce o prymat w relacjach państwo – Kościół, lecz odpowiedź zostawmy im.
Drugim ważnym momentem w biografii władczej Napoleona związanej z Kościołem była koronacja na cesarza, która odbyła się 2 grudnia 1804 r. Koronacja to fakt sakralny. Papież musiał włożyć koronę na głowę cesarza, na co nie chciał się zgodzić z racji pozostawania Napoleona w związku niekościelnym — z rozwiedzioną Józefiną. Dalsze regulacje spraw z Kościołem doprowadziły jednak do koronacji Napoleona. Papież przyjechał do Paryża, ale koronę na głowę włożył sobie Napoleon sam, wziąwszy ją z rąk papieża. Doszło później też do koronacji Józefiny, z którą jednak władca rozwiódł się. Ślub kościelny z drugą żoną – Marią Ludwiką, córką pokonanego króla Austrii – już nie stanowił problemu, choć Józefina umarła w r. 1814.
Jak powiedziano, najbardziej religijne są „końcówki obwarzanka biograficznego” Napoleona. Urodził się w rodzinie bardzo katolickiej szlachty włoskiej w Ajaccio na Korsyce 15 sierpnia 1769 roku. Niektórzy jego krewni należeli do stanu duchownego, a przyrodni brat matki – kardynał Joseph Fesch – piastował nawet urząd arcybiskupa Lyonu i pośredniczył u papieża w zdjęciu ekskomuniki papieskiej dla umierającego Cesarza, by mógł się on wyspowiadać i przyjąć Najświętszy Sakrament. W niespełna dwa lata po urodzeniu, w r. 1771 Napoleon został ochrzczony w katedrze w Ajaccio. W 1779 roku zapisano go nawet do seminarium duchownego w Autun, gdzie uczył się języka francuskiego, ale po trzech miesiącach poddał się swemu umiłowaniu wojskowości i podjął edukację wojskową w Brienne-le-Château, a następnie w Ecole Militaire w Paryżu.
Silniej nasycona jest religijnością końcówka życia Napoleona na Elbie, gdzie — zdaniem świadków — chodził do kościoła regularnie, a po ucieczce z niej i po ostatecznych klęskach – na wyspie Św. Heleny. W poczuciu kończącego się życia, w przekonaniu, że władcy europejscy umierają po katolicku, uzyskawszy dzięki przybyłemu na Św. Helenę wujowi, kardynałowi Josephowi Feschowi, prawo spowiedzi, wyspowiadał się i przyjął Najświętszy Sakrament. Na piersi położono mu krzyż. Uczestniczył we mszy św. z łoża śmierci przez otwarte drzwi. W mniemaniu własnym odchodził z tego świata jako opuszczony przez wszystkich, cierpiący fizycznie i duchowo męczennik, niemal jak cierpiący i umierający samotnie Chrystus. Wcześniej napisał testament z odwołaniami do Boga.
Znawcy tematu, zwłaszcza prof. Philippe Bornet, z całą mocą zaprzeczają istnieniu gdziekolwiek jakiegokolwiek śladu przypisywanych niesłusznie Napoleonowi słów „Il n’y a rien après la mort” (Nie ma nic po śmierci). Ukazane tu momenty życia i panowania potwierdzają — żywię takie przekonanie — tę pewność prof. Borneta.
* Cytat i formuła wstępna pochodzą z artykułu Szymona Łucyka „Siedem wcieleń Napoleona”. „Tygodnik Powszechny” nr 18 (3747), r. 2021.
** Cytuję wypowiedzi trzech historyków francuskich – autorów książek o Napoleonie i Bogu oraz opieram się w dużym stopniu na ich informacjach. Są to: Marie-Paule Raffaelli-Pasquini,” Napoléon et Jésus”, Philippe Bornet,” Napoléon et Dieu”, Jean Tulard, „Napoléon”. Wypowiedzi tych wysłuchałam w ich internetowej pt. „La foi de Napoléon” w ramach prowadzonego przez Aymerica Pourbaix cyklu „En Quête d’Esprit” w dniu 2 maja br. Korzystałam też z innych opracowań historycznych.
Zdjęcie główne: „Koronacja Napoleona”, Jacques-Louis David (1806)/ Pixabay