KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Chrześcijański kraj

Chrześcijański kraj

W wynikach spisu powszechnego może się okazać, że w Polsce jest o wiele mniej katolików, niż przywykliśmy do tego. W październiku zostaną pewnie zrobione badania przez Instytut Statystyki Kościoła Katolickiego i także można się spodziewać danych, które pokażą pogłębiający spadek praktyk religijnych. Znajomy proboszcz ze smutkiem mówił o apostazjach i o kryzysie lekcji religii.

Ja na te dane oczekuję ze spokojem. Prawdziwie alarmujące dane pojawiły się zupełnie gdzie indziej. Badanie United Surveys wskazuje, ilu Polaków popiera politykę polskich władz na granicy z Białorusią. Ponad 45% opowiada się za porzucaniem zasadniczego nakazu chrześcijaństwa, jakim jest miłość bliźniego. Gdy zważymy, że spośród 42%, będących przeciwnego zdania, znaczna część wyraża swój pogląd niekoniecznie kierując się chrześcijańskimi pobudkami, to badanie (a są badania znacznie gorsze) pokazuje dramatyczny obraz chrześcijaństwa w Polsce.

My jako naród legitymizujemy działania, które sprowadzają na 32 uchodźców straszne cierpienie. Jeżeli się okaże, że jeszcze w Polsce jest jakaś katolicko deklarująca się większość, to musimy wiedzieć, że jest to i tak iluzja, bo spośród tych deklarujących tylko niewielu można uznać za chrześcijan. Reszta to osoby znajdujące przyjemność w niemających dla nich  jakiegoś głębszego znaczenia obrzędach. Bardzo to wszystko smutne.

O autorze

Fryderyk Zoll

Fryderyk Andrzej Zoll, prof. dr hab., profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i Uniwersytetu w Osnabrück, dr h.c. Zachodnioukraińskiego Uniwersytetu w Tarnopolu. Zajmuje się przede wszystkim europejskim prawem prywatnym i prawem porównawczym. Członek KOD Małopolskie, wcześniej przez wiele lat pełnił tam funkcję wiceprzewodniczącego; członek European Law Institute. W Kongresie członek Zespołu Organizacyjnego Kongresu i grup "Władza", "Państwo - Kościół".

6 Komentarzy

    „Bardzo to wszystko smutne.” – i bardzo smutne, że takie rzeczy pisze profesor.
    „My jako naród legitymizujemy działania, które sprowadzają na 32 uchodźców straszne cierpienie.” – które działania sprowadzają straszne cierpienia? To chyba działania Białorusi i wybór tych „migrantów” sprowadził te cierpienia? Panie Profesorze dlaczego nie wysunąć postulatu aby samoloty zamiast w Mińsku lądowały w Warszawie? Po co narażać „uchodźców” na zbędną jazdę autobusem, a potem na przedzieranie się przez bezdroża i chaszcze na granicy? Czy tylko z tego powodu, że ominęła by ich okazja poznania gościnności Łukaszenki??

    Wie Pan trudno się do Pana wypowiedzi odnosić. Na granicy koczują 32 głodujące, schorowane osoby. I to czy zostały wykorzystane politycznie, czy stanowią „broń Łukaszenki” dla chrześcijanina nie powinno mieć żadnego znaczenia. Nie napisałem tego tekstu jako profesor, ani jako polityk. Ten tekst to nie jest wyraz uczoności lub określonego poglądu. To jest tekst o naszym stosunku do 32 cierpiących ludzi i o tym, że większość przymyka na to oczy. Teraz nawet nie będą nas kłuły informacje znad granicy, bo znikną. Nie wiem, o czym Pan pisze z samolotem do Warszawy. Tutaj nie ma miejsca na żadne cyniczne wypowiedzi. Te 32 osoby stały się zakładnikiem i politycznych sporów. A tu chodzi o bycie człowiekiem, nie mówię już że chrześcijaninem. Polityk powinien znaleźć rozwiązanie, które nie pociąga za sobą cierpienia tych ludzi. Nie jest nim rozcinający ciało drut kolczasty. Jakoś nie widać obrońców życia niezależnie od okoliczności, jakoś nie widać tych wszystkich którzy twierdzą, że życie ludzkie jest najważniejsze, że godność człowieka jest najważniejsza. Ten kryzys na granicy jest ogromnym kryzysem moralnym. A jeśli chodzi o praktyczne rozwiązanie, to podał je rzecznik praw obywatelskich – przetransportować do ośrodka, nakarmić rozpatrzyć wnioski, wydać decyzje administracyjne. Tego wymaga prawo i zobowiązania międzynarodowe, np. Konwencja genewska. Ludzie Ci powinni otrzymać pomoc medyczną i prawną, Odpowiedź chrześcijanina jest tak, że człowiecześnstwo jest ważniejsze i nie można go poświęcić nawet jeżeli poniesie się negatywne konsekwencje polityczne. Te i tak ponosimy, nielegalna imigracja trwa, a lso tych osób został wykorzystany. A Pismo Święte daje wystarczające wskazówki jak postąpić „głodnych nakarmić, spragnionych napoić”. Tylko i aż tyle.

      Panie Profesorze, moje pytanie nie jest cynizmem, jest jak najbardziej poważne. Jaki znaczenie na „rozpatrzenie wniosków” miałoby to czy migranci pojawiliby się na lotnisku w Warszawie, czy w lesie na granicy? Czy powody dla których miałby być udzielony im azyl: zagrożenie życia, prześladowania w ich kraju byłyby choć o jotę inne? Jedynym powodem wpuszczenia ich do kraju byłoby prześladowanie przez reżim Łukaszenki.
      „Te 32 osoby stały się zakładnikiem i politycznych sporów.” – może i tak, ale to w dziesiątej kolejności. Sytuacja w jakiej się znalazły jest przede wszystkim konsekwencją ich decyzji i o tym też trzeba mówić, a nie że „to nie ma znaczenia”.

    Sposób udzielenia ochrony międzynarodowej jest regulowany prawem i wystarczy to prawo stosować. Dopóki nie wdrożono procedury, nie wiemy nic o tym, czym osoby się kierowały. Można podejrzewać, czym się kieruje człowiek uciekający z kraju pogrążonego w wojnie domowej, opanowanego przez ekstremistów. Twierdzenie, że to ich decyzja jest trochę swobodnym rozumieniem swobody decyzji. Na pewno woleli by żyć w swoim kraju, jeżeli dawałby szansę na normalne życie i rozwój. Ludzie chcą żyć lepiej, nie widzę w tym nic złego. Ale jakie były ich motywy> strach, chęć życia normalnie, bzcia wolnym, z troski o dzieci, to to nie ma zaczenia. Siędzą w zimnie na granicy, bez pomocy medycznej, głodni. I dla chrześcijanina nic więcej nie trzeba. A państwo powinno stosować prawo, które je wiąże.

      Panie profesorze, jeżeli bezdomny zapuka do pana drzwi, to da pan „złotówkę” albo nawet sto i z dobrym słowem odeśle, ale jeśli przeskoczy płot, wybije szybę i wejdzie do mieszkania to pan opatrzy jego rękę skaleczoną szkłem, nakarmi i ugości, i jeżeli będzie w większym towarzystwie to przeniesie się do teściowej.

      Jeśli chodzi o prawo na które Pan powołuje, to po pierwsze ma ono inny charakter, nie jest skodyfikowaniem zasad, które mają głębsze umocowanie, ale dobrowolnym zobowiązaniem (choć pięknie byłoby je wypełniać), a po drugie prawo to ukształtowało się w innych okolicznościach, w czasach kiedy podróże były o wiele większym wyzwaniem i powrót byłby niemożliwy.

    Jeśli zmarznięty, chory człowiek siedziałby pod moim płotem, to dałbym mu jeść, dałbym mu się ogrzać i wezwałbym karetkę. Pozostawienie bez pomocy takiej osoby byłoby przestępstwem. Natomiast Konwencja genewska nie została wypowiedziana. Jest prawem obowiązującycm w Rzeczypospolitej. I władze mają ją stosować. Inaczej stajemy, choć pewnie już staliśmy się, obszarem wolnym od prawa. Władza nie może sobie wybierać, które prawo obowiązujące może stosować, a które nie. To podstawy ładu naszej cywilizacji.

Zostaw komentarz