Obecna w debatach publicznych, prasowych i salonowych czy w przekazach edukacyjnych krytyka Kościoła, wzmożona od wieku Oświecenia i nasilona dzisiaj, poddana została uważnej obserwacji naukowej przez osiemnastu historyków i dziennikarzy francuskich, z historykiem i dziennikarzem „Le Figaro” Jeanem Sévillią na czele w książce pt. „L’Eglise en procès: la réponse des historiens”[1]. Uczeni poddali „dekonstrukcji” (termin autorów) tę krytykę (piętnaście jej tematów) w imię odsłonięcia prawdziwego, obiektywnego oblicza Kościoła.
W wyniku tych działań analizujących opinie krytyczne o Kościele otrzymujemy bardzo wyważony jego obraz. Stwierdzono, że sądy o nim tak we Francji, jak i w całym świecie chrześcijańskim, muszą być bardzo złożone i mieszane. Wszak Kościół jest nie tylko instytucją Boską, ale i w dużym stopniu ludzką, a człowiek jest istotą ułomną. Większości tego, co dobre w Kościele, towarzyszy zło: błędy, wypaczenia i słabości ludzkie. A w tym, co złe, tkwią iskierki dobra. Otrzymujemy więc książkę, która nie jest ani obroną i apologią Kościoła, ani jego oskarżeniem stawiającym Kościół przed sądem historii. Kościół nie musi się wstydzić swej historii. Historycy niejednokrotnie przywoływali nazwisko papieża Jana Pawła II, który przeprosił za to, co złe w Kościele. Z korektą wprawdzie, że papież przeprosił Boga, nie ludzi, którzy tego zła doświadczyli.
Owa „dekonstrukcja” opinii krytycznych o Kościele wskazuje na kilka zasad kreacji „czarnej legendy”. Są nimi: anachronizm, brak odpowiedniej wiedzy o historii Kościoła, kłamstwa poprzez pominięcia, manicheizm. Zobaczmy, jak każda z nich funkcjonuje w owej krytyce.
Anachronizm, bo zarzuty stawiane Kościołowi w historii nakładają schematy myślenia nowoczesnego na mentalność ludzi dawnych epok, gdy religia kształtowała świat i obecna była we wszystkim.
Brak odpowiedniej wiedzy o historii Kościoła, gdyż katastrofalny jest stan wiedzy o niej w edukacji szkolnej. Historii Kościoła nie znają nawet ludzie wierzący, którzy nie współtworzą „czarnej legendy” tej instytucji duchowej.
Trzecia zasada to „kłamstwa poprzez pominięcia”. W opiniach krytycznych pomija się pewne znaczące w dziejach Kościoła fakty, np. ten, że francuscy duchowni byli przeciwni prozelityzmowi, zwłaszcza w stosunku do muzułmanów. Dotyczy to również postaci, np. pomijania dzisiaj doniosłej roli św. Wincentego a Paulo, który łączył duchowość z szeroko zakrojoną działalnością charytatywną. Sama nazwa jednego z przystanków metra „St Vincent de Paul” to tylko sygnał formalny.
Manicheizm, ponieważ ustala się opinie czarno-białe, z pozycji uprzywilejowania tego, co złe w dziejach tej uniwersalnej i powszechnej instytucji.
Krytyczne opinie o Kościele dotyczyły takich między innymi tematów, jak: inkwizycja, wyprawy krzyżowe, kolonizacja, antysemityzm, wpływ na władzę świecką, bogactwo materialne, nadużycia seksualne.
Najbardziej słuszna jest krytyka Kościoła za inkwizycję papieską, której początki sięgają XII wieku i terytorium Francji. Swoje krwawe i płomienne żniwo zbierała do XVII wieku włącznie, zwłaszcza w krajach Europy zachodniej, mniej w krajach wschodniej Europy. Skazywano i palono na stosie nieposłusznych papiestwu, innowierców i „czarownice”, nawet późniejszą świętą – Joannę d’Arc. Zginęły tysiące ofiar, a liczba ich trudna jest do ustalenia.
Bardziej złożona jest krytyka papiestwa za wyprawy krzyżowe, podejmowane celem odzyskania Grobu Świętego i Ziemi Świętej z rąk innowierców od roku 1095 i trwające ok. 200 lat. Wprawdzie pierwsza wyprawa, ogłoszona przez papieża Urbana II w Clermont-Ferrand przyniosła zdobycie Jerozolimy, ale późniejsze wyprawy doprowadziły do jej utraty, choć w 1187 roku Fryderyk II odzyskał ją na pewien czas, by następnie utracić pełną władzę nad nią. Zbudowana z polecenia cesarza Konstantyna bazylika Grobu Świętego z IV wieku pozostaje w posiadaniu kilku wyznań. W 1204 roku krzyżowcy zdobyli i splądrowali Konstantynopol. Krytyka zarzuca Kościołowi inicjację krwawych, niszczących ludzi oraz ich dobytek inicjatyw wojennych i nawracanie siłą tubylców na chrześcijaństwo. Wyprawy krzyżowe jednak miały cel religijny, nie wojenny i nie można ich uważać za prefigurację kolonizacji, jak chcą niektórzy krytycy Kościoła.
Oskarżenia Kościoła o udział w kolonizacji trzeciego świata za sprawą misji nie znalazły w książce dostatecznego uzasadnienia, gdyż wszechstronna analiza faktograficzna nie potwierdziła zarzutu rasizmu czy tępienia kultury lokalnej przez misjonarzy, którzy zaraz po zajęciu terenów przez władzę świecką wyjeżdżali tam szerzyć chrześcijaństwo. Niewolnictwo zostało zniesione w 1848 roku w koloniach francuskich (w różnym czasie w różnych koloniach) i Kościół francuski, który potępiał prozelityzm, rzadko nawracał siłą muzułmanów na chrześcijaństwo. Oprócz szerzenia chrześcijaństwa misje spełniały szeroko zakrojone cele edukacyjne i medyczne, wyświadczały tubylcom wszechstronną pomoc i opiekę. Rasizm zaś był tępiony przez Kościół głoszeniem hasła św. Pawła: „Wszyscy ludzie ochrzczeni są braćmi”.
Zarzuty antysemityzmu Kościoła nie były żywo dyskutowane w programie „Au risque de l’histoire”. Wszak antysemityzm to w równym stopniu istniejący od zarania dziejów problem władzy świeckiej, co Kościoła. W różnych krajach w różnych momentach historii rozwiązywano go w rozmaity sposób.
Oprócz motywacji ekonomicznych i obyczajowych antysemityzmu występuje też jego motywacja religijna, jak chociażby ta o zamordowaniu Boga czy wypijaniu przez Żydów krwi schwytanych dzieci chrześcijańskich. Filip IV we Francji w 1306 roku wydał edykt wygnania Żydów z kraju, a Polska średniowieczna była Żydom przyjazna. Papież Klemens VI wziął Żydów w obronę bullą protekcyjną w 1348 roku, a papieżowi Piusowi XII zarzuca się brak reakcji na Holokaust. Niesłusznie, gdyż archiwa mówią o ukrytej realnej pomocy papieskiej dla tej prześladowanej nacji.
Krytyka Kościoła za jego bogaty stan posiadania znajduje pokrycie przede wszystkim w odniesieniu do wieków dawnych. Ale już wówczas istniały zakony żebracze, a Biedaczyna z Asyżu ratował Kościół swym ubóstwem. W nowszych czasach bogactwo jednych w Kościele znajduje przeciwwagę w ubóstwie i skromności życia drugich: tych w zakonach żebraczych, księży-robotników we Francji w drugiej połowie XX wieku czy takich, których model nakreślił Georges Bernanos w „Dzienniku wiejskiego proboszcza” lub Jerzy Andrzejewski w „Ładzie serca”.
Słuszna jest krytyka duchowieństwa za nadużycia seksualne, ale wiadomo, że nie dotyczy ona wszystkich duchownych. Znane są postaci kurtyzan papieskich i dzieci papieży, choć ustanowiony w XI-XII wieku celibat wykluczał seks u duchownych. Dzisiaj bardzo żywy i bolesny jest problem pedofilii także wśród niektórych księży i ukrywanie tego faktu przez niektórych biskupów.
Uzasadniona do pewnego stopnia jest krytyka Kościoła za wpływ na władzę świecką, zwłaszcza obecnie. Bo ludzie odległych wieków żyli w przekonaniu, że władza pochodzi od Boga, czego wyrazem była koronacja na króla czy cesarza w kościele i przyjmowanie korony z rąk biskupa. Konflikt władzy świeckiej i duchownej znany jest od wieków, także i w Polsce za sprawą zabójstwa na Skałce w Krakowie biskupa Stanisława Szczepanowskiego przez wysłańców króla Bolesława Śmiałego czy w Anglii, uwieczniony przez Eliota w dramacie pt. „Mord w katedrze”. Chodzi o konflikt abp. Tomasza Becketa z królem Henrykiem II. Francja zmierzyła się z tym problemem wcześniej poprzez walkę o inwestyturę, a następnie w czasach władzy króla Filipa IV (zob. tekst o nim i komentarze). Ostatecznie załatwił to konkordat Napoleona z Kościołem w 1801 roku, zapewniający rozdział Kościoła od państwa. Dzisiaj problem ten jest żywy, zwłaszcza w krajach Europy wschodniej z tytułu sojuszu „tronu z ołtarzem” i uprawiania polityki z ambony czy w przedsionku kościelnym (tu – przez świeckich, za wiedzą księży).
Rozmówcy – dwaj autorzy książki – i redaktor cyklu „Au risque de l’histoire” w KTO niewiele miejsca poświęcają reformacji, jako że Kalwin czy Luter byli współtwórcami „czarnej legendy” Kościoła. Natomiast wyraźniej wspominają nazwisko Marcela Lefebvre’a, bliskiego reformacji buntownika wewnątrz katolicyzmu. Ten dawny biskup Dakaru w 1976 roku, gdy swój bunt przeciw posoborowym zmianom ujawnił papieżowi Pawłowi VI, był przełożonym Bractwa Kapłańskiego św. Piusa X. Jego bunt wyrażał się w nieposłuszeństwie wobec reform soborowych, zwłaszcza reformy liturgii w rycie trydenckim, a następnie, w wyświęceniu na biskupów bez zgody papieża czterech księży Bractwa w 1988 roku. Z powodu tej samowoli Jan Paweł II, który ogłosił ustępstwa wobec reformy rytu trydenckiego, nazwał to nieposłuszeństwo „aktem schizmatyckim” i nałożył ekskomunikę na Lefebvre’a oraz jego Bractwo, zdjętą później przez Benedykta XVI. Dalszy ciąg tego kryzysu w Kościele znany jest Kongresowiczom dzięki światłym felietonom Fryderyka Zolla, mówiącym o wymianie ”motu proprio” dwu papieży: Benedykta XVI i Franciszka.
Prezentowana tu książka zbiorowego autorstwa „L’Eglise en procès” jest tak poczytna we Francji, że w dwa lata po jej pierwszym wydaniu ukazało się drugie wydanie. Edycja wywołała burzliwą dyskusję, w której jedni zarzucają jej wybielanie Kościoła, inni chwalą za wyważone sądy o Kościele. Problemy dotyczą w dużym stopniu nie tylko Kościoła we Francji, ale Kościoła w całym świecie chrześcijańskim, jako że mowa jest o instytucji powszechnej i uniwersalnej. W wirze tych powszechnych dyskusji, niezależnie od tej książki, donośny głos dobiega z Polski: „….że jestem w Kościele – pomimo całego zła w nim obecnego (…) tylko tu, lub tutaj najpełniej, mogę znaleźć Boga”[2].
[1] L’Eglise en procès: la réponse des historiens. Sous la direction Jean Sévillia. Ed. Tallandier et Le Figaro. Paris 2019. Drugie wydanie 1 avril 2021. Ed. Tallandier et Texto.
Korzystałam z dyskusji przeprowadzonej przez red. Christopha Dickèsa w KTO w cyklu „Au risque de l’histoire” z udziałem dwu autorów tej książki: redaktora naczelnego i prof. mediewisty z Uniwersytetu w Poitiers Martina Aurelly’ego w dniu 31 października 2019r.
[2] Piotr Sikora, „Dlaczego zostaję”. „Tygodnik Powszechny”, 8 sierpnia 2021, nr 32, s. 32.