Biskupi są zaproszeni do udziału w Kongresie. Kongres ma być miejscem dialogu, który nie wyklucza nikogo, komu na Kościele zależy.
Na portalu Więzi ukazał się tekst p. dr Moniki Białkowskiej, krytykujący podejście Kongresu do biskupów. Z artykułu wynika szereg cennych sugestii dotyczących działania Kongresu (np. żeby wysyłać biskupom linki do spotkań grup).
Jednak zasadnicze twierdzenie Autorki oparte jest na założeniu, które nie odpowiada duchowi Kongresu. Owszem, w ramach Kongresu Katoliczek i Katolików dyskutujemy również o władzy w Kościele. Ponieważ jej monarchiczna struktura (w formie, którą znamy) ma swoje źródło w XIX w. i była wówczas odpowiedzią na polityczne uwarunkowania tamtego czasu, zdaje się zawodzić w dzisiejszej rzeczywistości.
Jednocześnie należy tu podkreślić, że Kongres jest katolicki i nie kwestionuje apostolskiej roli biskupów w Kościele. Jednym z naszych pierwszych działań było zawiadomienie biskupów. Do wszystkich urzędujących polskich biskupów wysłaliśmy listy przedstawiające założenia Kongresu. Toczą się też rozmowy z biskupami. Biskupi są zaproszeni do udziału w Kongresie. Kongres ma być miejscem dialogu, który nie wyklucza nikogo, komu na Kościele zależy.
Warunkiem jest gotowość na udział w dyskusji, otwartość na wysłuchanie i prowadzenie dialogu. Kongres istnieje dopiero dwa miesiące i od samego początku staramy się, nie mając do dyspozycji żadnych profesjonalnych struktur, informować o naszych działaniach w najszerszy sposób. Cały czas dążymy do tego, aby w Kongres włączali się duchowni i osoby konsekrowane. Zależy nam jednak także na podmiotowości w Kościele świeckich. Z różnych stron spotykamy się nawet, wbrew temu ostatniemu celowi, z zarzutem nadmiernego klerykalizmu.
Trzeba pamiętać o jednym: Kongres znajduje się na początku drogi rozmowy i modlitwy. Nie ma w tym momencie żadnych stanowisk Kongresu, bo mają być one wynikiem dogłębnej dyskusji prowadzącej do możliwe głębokiego konsensu.
Każda kongresowiczka i każdy kongresowicz ma swoje poglądy, w tym oceny dotyczące biskupów. Kongres ma być platformą rozmowy — tak, aby można było się z tymi różnymi poglądami skonfrontować, i aby w ten sposób formować również samego siebie. Kongres nie uzurpuje sobie żadnej władzy i nie jest drogą do władzy. Jest drogą do wypracowania argumentów, do słuchania innych, także tych, którzy w Kościele dotąd nie mieli głosu.
Pani dr Monika Białkowska formułuje poważny zarzut, który jednak nie ma odzwierciedlenia ani w dotychczasowych działaniach Kongresu, ani w pracy kongresowych grup. Jest raczej wynikiem braku poinformowania o tych działaniach Zespołu Organizacyjnego, które przeczą sformułowanemu zarzutowi. Nie można przypisywać stanowisk poszczególnych uczestników Kongresu całemu Kongresowi. Z założenia będzie tutaj całe spektrum obecne w Kościele. Tylko wtedy ten dialog ma sens.
Byłoby zatrważające, gdyby sama idea rozmowy o Kościele była sprzeczna z apostolską natura Kościoła. Należy mieć nadzieję, że zaangażowanie się jak największej liczby osób w wydarzenia Kongresu, przekona je, że Kongres jest szansą — nie zagrożeniem — dla całego Kościoła, w tym dla biskupów.
Zdjęcie główne: Memed_Nurrohmad/Pixabay
2 Komentarze
Cieszę się, że w końcu rozpoczynamy dialog o Kościele, tak traktuję polemikę pomiędzy Moniką a Fryderykiem. To są te jaskółki czyniące wiosnę, może również wiosnę w Kościele. Mam przekonanie będąc uczestnikiem Kongresu, że nikomu nie przyświeca idea Rewolucji Francuskiej. Raczej jest to odnajdywanie dróg do powrotu do normalności, gdzie wspólnie wsłuchujemy się w głos Piotra naszych czasów, gdzie biskupów się szanuje z uwagi na ich urząd oraz świadectwo życia i wiary, gdzie wierni w Kościele odnajdują przestrzeń wolności do poszukiwania Boga, w końcu, gdzie mamy poczucie braterstwa nie tylko w ramach naszej Katolickiej wspólnoty ale wszystkich ludzi żyjących na naszej Planecie. Czy to są zbyt wysokie wymagania by je wspólnie podjąć? Andrzej
Nie wiadomo dlaczego, niektórzy katoliccy publicyści przyjęli za pewnik stanowisko, że Kongres Katoliczek i Katolików jest skierowany przeciwko biskupstwu jako elementu organizacji władzy kościelnej. Wydaje mi się, że jest to pogląd wynikający ze zdziwienia, że Katoliczki i Katolicy powiedzieli dosyć tym wszystkim działaniom lub brakom działania, tych biskupów, proboszczów czy zwykłych księży i zakonników, które nie mają wiele wspólnego z misją głoszenia Ewangelii. Jeśli Episkopat Polski zreflektuje się i stworzy płaszczyznę do prawdziwej dyskusji o przyszłości Kościoła, na pewno w Kongresie znajdzie sojuszników równie zatroskanych o przyszłość. Jeżeli jednak tak jak pisze choćby red. Z. Nosowski z „Więzi”, działanie struktur kościelnych nadal polegać będzie na „przeczekamy i prosimy o przeczekanie” to Kongres będzie odpowiedzią na wezwanie Papieża do młodych o „zrobienie rabanu w Kościele”. Bo jeśli zmian nie spowodują katolicy – spowodują je ruchy lewicowe i skrajnie lewicowe. Tylko wtedy polskie świątynie będą już puste. Nie z winy epidemii lecz z powodu postawy przełożonych Kościoła.