Papież znowu wypalił w sprawie Ukrainy. Powiedział, że odwagą jest wywiesić białą flagę, gdy się przegrywa. Podobne rady słyszeliśmy my, Polacy, od papieża Grzegorza XVI potępiającego powstanie listopadowe.
Franciszek wypowiada się w sprawach, o których nie ma pojęcia, w sposób korzystny dla Moskwy, uderzając w Zachód i wolę zdecydowanego odparcia radykalnego zła. Jego słowa są skandaliczne. Nie zmieniają tej oceny różne watykańskie próby złagodzenia papieskiego przekazu.
Piszę ten felieton z Ukrainy, słuchając dziennikarzy i komentatorów ukraińskich. Mało kto się dziwi, znając dotychczasowe wypowiedzi Franciszka. Niektórzy przypominają niejasną postawę Piusa XII i pomoc, jakiej Watykan udzielał nazistom po II wojnie światowej. Inni wzywają, żeby nie odgrywać się na ukraińskich katolikach czy grekokatolikach, bo przecież nie są winni tego, kto im przewodzi. Wskazuje się na zmianę w modlitwach w Kościele katolickim, który modli się o pokój i pokonanie demona wojny, ale nie o sprawiedliwy pokój. Światosław, zwierzchnik grekokatolików w Ukrainie, mówi, że człowiek, który nawołując do rzekomego pokoju, wspiera agresora, powinien pójść do spowiedzi. Szerzą się plotki, pod czyim wpływem papież opowiada takie rzeczy.
Franciszek wypycha też w ten sposób Kościół grekokatolicki z unii z Rzymem, stawia go bowiem w sytuacji podobnej do tej, w której znajduje się patriarchat moskiewski w Ukrainie. Wypowiedz ta może również mieć poważne następstwa w procesie dezintegracji Kościoła katolickiego, zbyt często legitymizującego reżymy będące po stronie zła. Legitymizacji moskalskich dążeń nie da się obronić. Warto zawsze pamiętać, że pokój też może nieść śmierć i cierpienie, jeśli będzie z gruntu niesprawiedliwy. I kończy się albo unicestwieniem narodów, albo wojną.
Swoją ostatnią wypowiedzią na temat Ukrainy papież osłabia Kościół, ale także fatalnie wpływa na ocenę swojego pontyfikatu, podważając to, co w nim było wartościowe. Tu rzeczywiście widać, że Benedykt XVI wiedział, co należy zrobić, gdy już nie wystarcza sił. Jego wielkość polegała na tym, że zauważył ten stan. To udaje się bardzo niewielu.
1 Komentarz
Niektórzy uważają, że papież ma złych doradców. To wygląda jakby miał „doradcę prowadzącego”