Mając doświadczenie pracy przy różnych projektach pomocowych, a przede wszystkim bazując na doświadczeniu różnych kultur, mogłem doświadczyć różnych patologii związanych z przenikaniem się Kościoła i państwa.
Często podkreślam, że Polska to jeden w niewielu inkubatorów życia religijnego. Brzmi dobrze? Raczej bezpiecznie, nic więcej. Bezpieczeństwo nie jest życiodajne. Popatrzmy na pierwsze zadanie każdego człowieka – urodzić się. To przecież absolutne wyjście ze strefy komfortu! A jednak bez tego nie zaznałoby się smaku, światła, zapachu. Przejdźmy do konkretu – wezmę dwie pierwsze z brzegu sytuacje jakich doświadczyłem. Pierwsza z nich wydarzyła się w Indiach. Jadąc z jednym z księży, dostaliśmy mandat od pana z drogówki za to, że autem kierowała osoba w koloratce. Chyba nigdzie potem (a na pewno nie w Polsce) nie znalazłem tak gorliwych katolików jak tych poznanych w Indiach. Przykład drugi, skrajnie różny – Chile. Kościół bardzo sprzężony z państwem (choć państwo wcale o względy Kościoła zabiegać tam nie chce). Świątynie praktycznie permanentnie wypełnione chilijskimi flagami. Same kościoły jednak pozostają zupełnie puste. Próżno szukać tam duchowej strawy. Kościół w Chile chciał wystąpić w roli naczelnego patrioty, ale nikogo tam już to nie zachęca. Nie uważam, że Kościół musi najpierw być prześladowany, żeby pozostawał wierny w realizowaniu swojej misji ale ten przykład pokazuje, że uprzywilejowanie Kościoła z zewnątrz, doszczętnie rujnuje go od wewnątrz.
Sfera duchowa jaka należy do Kościoła to naprawdę poważne i wystarczające zadanie. Łapiąc wszystkie sroki za ogon, Kościół traci mandat moralny i autorytet do tego by realizować misję, do której został powołany. Stąd też potrzeba rozdziału. Sekularyzacja (zeświecczenie) nie jest immamentnie związane z laicyzacją (ateizacją). Skupienie się Kościoła na sferze duchowej daje mu szansę na odzyskanie autorytetu wypowiadania się w sprawach dotyczących duchowości. Argument za tym, że Kościół nie ma być od wszystkiego, nie wywołuje automatycznie procesu zwalczania Kościoła, jak błędnie wielu się to wydaje. Oddzielenie nie oznacza od razu stawiania czegoś w kontrze. To rzetelne ustalenie kompetencji, nakreślenie zakresu działań i odnalezienie swojej roli, pozwalające na fachowe podejście do swoich zadań. Sekularyzacja daje właśnie tę szalenie istotną szansę na zrozumienie, że Kościół jest od sfery duchowej i moralnej. Z pierwotnych założeń jego kompetencja absolutnie nie sięga dalej.
Kościół w Polsce musi odważyć się by wyjść z zatęchłych, cieplarnianych warunków inkubatora władzy, ustaw i przywilejów i zacząć żyć. A życie w Polsce to nie „życie na salonach” ale realne doświadczenie cierpienia, do którego tak bardzo chce dotrzeć papież Franciszek. Kościół to „szpital polowy”, a nie pałac króla.
Przemek Puzio – z wykształcenia prawnik, w niedalekiej przyszłości także kanonista. Obecnie kierownik biura jednej z organizacji pozarządowych. Od lat zaangażowany w pomoc humanitarną i wolontariat; pracował w Polsce, Chile, Hondurasie, Indiach i we Francji.
Tekst pochodzi z numeru 3/28.06.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ