14 listopada bieżącego roku Koło Parlamentarne Polska 2050 przeprowadziło konsultacje mające za przedmiot rozwiązania zawarte w dokumencie „Państwo i Kościół na swoje miejsca. Jak dobrze przeprowadzić uporządkowanie relacji między państwem a Kościołami i związkami wyznaniowymi”, będącym analizą stanu obecnego oraz zawierającym postulaty rozwiązań prawnych. Były to zatem konsultacje dotyczące założeń stanowiących bazę dla przyszłego projektu aktu prawnego. Już to zasługuje na słowa uznania, bo organizacje społeczne zostały włączone w prowadzone prace na wczesnym, jeszcze nieformalnym etapie, kiedy tworzą się dopiero zręby projektowanej ustawy. Dzięki temu społeczeństwo partycypuje w tworzeniu, a nie tylko poprawianiu projektu.
Jak wskazuje pierwsza część tytułu dokumentu poddanego debacie, jego przedmiot w pełni odpowiada tematycznie temu obszarowi, któremu poświęcone są prace jednej z grup działających w ramach Kongresu Katoliczek i Katolików. Te kongresowe prace doprowadziły do postawienia tezy, że w Polsce między instytucją państwa a Kościołem katolickim wytworzyła się destrukcyjna sieć nieformalnych kontaktów i powiązań. Myśl ta była przewodnim elementem stanowiska, które miałem okazję w imieniu Kongresu przedstawić w ramach konsultacji. Prezentując ocenę projektowanych rozwiązań, ustosunkowałem się pozytywnie do założenia, zgodnie z którym ramy konstytucyjno-konkordatowe zakreślone relacjom Kościoła i państwa są akceptowalne, a ich zmiana nie jest konieczna. Zarazem zaznaczyłem, że owa niesformalizowana sieć powiązań prowadzi do patologicznego wykraczania poza te ramy, skąd wynika wniosek, że regulacja prawna dążyć musi do rozerwania tej sieci. To zaś prowadziło mnie do sformułowania uwagi, że treść podtytułu, w którym mówi się o porządkowaniu relacji, nie jest adekwatna. Nagląca jest bowiem potrzeba rozerwania, a nie porządkowania sieci powiązań i doprowadzenie do rozdziału (przyjaznego, ale wciąż rozdziału) państwa od Kościoła.
Jak wskazywałem, istotnym, a zależnym od ustawodawcy w największym stopniu spoiwem tej sieci powiązań są związki finansowe. W tym zakresie aprobująco odniosłem się więc do projektowanych rozwiązań, które w znacznym stopniu do tych zagadnień się odnosiły. Przychyliłem się w szczególności do postulatów eliminacji z systemu prawa przywilejów Kościoła (m.in. w zakresie nabywania nieruchomości rolnych) oraz zniesienia Funduszu Kościelnego, który nie tylko uzależnia finansowo Kościół od państwa, ale daje temu ostatniemu narzędzia wpływu na Kościół dzięki sporej dyskrecjonalności w określeniu przekazywanej w danym roku kwoty pieniężnej. Jako nieoptymalne określiłem jednak rozwiązanie (poparte przez inną opozycyjną partię polityczną, tj. Platformę Obywatelską) zakładające zastąpienie wspomnianego Funduszu odpisem podatkowym w wysokości 0,3-0,5% podatku PIT. Uzasadniając zajęte stanowisko wskazałem, że rozwiązanie to – co prawda eliminujące uznaniowość – źródłem finansowania Kościoła czyni ułamek należności publiczno-prawnej, co utrzymuje stan finansowania Kościoła przez państwo. Tymczasem zaś docelowo to wierni powinni wziąć finansową odpowiedzialność za swoją wspólnotę.
W sposób krytyczny odniosłem się również do postulatu przeniesienia na szkoły decyzji w przedmiocie prowadzenia i wymiaru godzinowego lekcji religii, co autorzy projektu uzasadniali zróżnicowaniem terytorialnym w Polsce w zakresie stosunku do lekcji religii. W tym kontekście wskazywałem, że ustawodawca musi na siebie wziąć brzemię decyzji o ograniczeniu nauczania religii w szkołach, nie zaś przerzucać ten konfliktogenny problem na społeczności szkolne, co wywoływałoby światopoglądowe wojny w środowiskach lokalnych. Jako wart rozważenia uznałem z kolei postulat, by lekcje religii w szkołach były co najmniej współfinansowane przez Kościół.
W podsumowaniu mojego wystąpienia poczyniłem spostrzeżenie i formułuję je na zakończeniu tego tekstu, że wprowadzenie postulowanych zmian będzie rodziło konflikt, którego nie sposób unikać; ważne jedynie, by zmierzyć się z nim w poczuciu odpowiedzialności, a nie cedować (co stałoby się w przypadku decentralizacji decyzji w zakresie lekcji religii) na samorządy czy szkoły. Postulowane zmiany – przy poczynieniu powyższych zastrzeżeń odnoszących się zwłaszcza do zbytniej w niektórych obszarach zachowawczości bliższej porządkowaniu a nie koniecznemu rozdzieleniu państwa i Kościoła – uznałem jednak za zdecydowanie pozytywne. Już pozbawiona jakichkolwiek zastrzeżeń jest zaś moja ocena co do wydarzenia, w którym dane było mi wziąć udział. Winny jestem zatem podziękowania Organizatorom, a także Kongresowiczkom i Kongresowiczom, którzy obdarzyli mnie zaufaniem, zlecając przedstawienie opinii w imieniu nas, którzy w Kongresie działamy. Mam nadzieję, że zaufania tego nie zawiodłem.
1 Komentarz
Kwestia finansowania Kościołów jest jednak bardziej złożona. Wolność religijna oznacza tez, że wierni mają możliwość korzystać z posługi duszpasterskiej swojego Kościoła, nawet gdy nie będą go w stanie utrzymać finansowo. Odpis podatkowy jest rozwiązaniem w dobrym kierunku, będąc modelem pośrednim między pozostawieniem wspólnoty religijnej samej sobie a pełnym finansowaniem przez Państwo. Problem powstaje tam, gdzie wierni nie płaca podatków dochodowych. Tutaj w szczególności dotyczy to Kościoła prawosławnego. Małe wspólnoty w ogóle miałyby problem przy zupełnym wycofaniu się państwa. Konieczne jest wsparcie w utrzymaniu zabytków. Proste zrezygnowanie z Funduszu Kościelnego wymagałoby wskazania, kto przejąłby obowiązki emerytalne wobec księży. To także musi być rozwiązane. Wcale nie łatwo będzie bez naruszania praw nabytych wyjść z obecnej struktury finansowania. Nie jest pewne czy państwo powinno się wycofywać, czy raczej wymusić na Kościele pełną jawność finansów. Parafie powinny prowadzić normalna księgowość pod nadzorem osoby świeckiej. Zbyt proste rozwiązania stworzą liczne problemy.