Ostatnio do wiadomości opinii publicznej dostały się dwa stanowiska polskiego Kościoła. Jedno to ostrzeżenie dotyczące zmian w ustawie o komisji ds. pedofilii, powołujące się na Konkordat i zapowiadające de facto zignorowanie ustawy, jeśliby wynikało z niej prawo komisji do dostępu do dokumentów w sprawach przestępstw seksualnych. Drugie to próba obrony Jana Pawła II, wywołująca irytację. Oba przypadki wskazują na zdecydowany zamiar popełnienia przez włodarzy Kościoła efektownego aktu pogrążenia Konkordatu i Jana Pawła II.
Powołanie się na Konkordat, aby nie przedstawiać dokumentów dotyczących przestępstw pedofilii, jest rażącym nadużyciem Konkordatu. Tam po prostu żadnej takiej gwarancji dla Kościoła nie ma. Nie można zatem tego zrozumieć inaczej, jak tylko jako chęć nieuzasadnionego treścią Konkordatu zamiaru sprowokowania sił opozycji, aby Konkordat wypowiedziała, gdy zapewne już niedługo obejmie rządy w Polsce. Nikt przy tym nie będzie się zastanawiał nad jego treścią, bo właśnie Kościół hierarchiczny w Polsce udanie pokazał, że nie ma ona żadnego znaczenia.
Stanowisko Rady Stałej KEP, broniąc Jana Pawła II, przedstawia znane fakty zmian prawa kanonicznego oraz innych aktów Kościoła w sprawie pedofilii. Taka obrona jest nieskuteczna. Nie o tym pisał redaktor Gutowski w swojej książce „Bielmo”, lecz o bardzo konkretnych sytuacjach dotyczących powiadamiania papieża o przestępstwach pedofilii lub innych nadużyć seksualnych, które w świetle ustaleń autora nie doczekały się adekwatnych reakcji. Nie ma co przypominać o niewspomnianych w stanowisku Rady sprawach McCarricka (do raportu w jego sprawie odniesiono się ogólnie, ponieważ raportu nie dało się przemilczeć), Groëra, Paetza, Degollado. Obrona będzie tylko wtedy skuteczna, gdy odniesie się do konkretnych zarzutów. Jej ograniczenie do ogólnego poziomu powszechnie znanych faktów w żaden sposób JPII nie pomaga. Nie pomagają zawieszone w próżni stwierdzenia o realiach dziejowych i bagażu doświadczeń, bo nie wiadomo, do jakich faktów się odnoszą i co konkretnie mają usprawiedliwiać. Jeśli obrona ma być taka, to już lepiej pozostawić Rydzykowi modły ekspiacyjne i milczeć. Szkód będzie mniej.
1 Komentarz
Mnie uderza równie mocno, jak te dwa pneumatyczne młoty widoczne na zdjęciu, postawa robotników. To co zaskakuje, to rodzaj determinacji, na co wskazują mało precyzyjne narzędzia których używają. Poważną barierę stanowią wygłuszające słuchawki oddzielające od świata.
W tej sytuacji, zauważenie innych ludzi, którzy skłonni byliby im pomóc, jest praktycznie niemożliwe.