KONGRES Katoliczek i Katolików

Troska o stworzenie Nasze opinie

W odpowiedzi o. Stanisławowi Jaromiemu, a także nieznanym współautorom jego opinii

W odpowiedzi o. Stanisławowi Jaromiemu, a także nieznanym współautorom jego opinii

Dziękujemy za odniesienie się do naszego raportu. Raport jest bardzo ogólnym, wieloaspektowym i co ważne, wstępnym naświetleniem sytuacji i początkiem dalszych opracowań i działań. Kluczem do zrozumienia kształtu i zawartości raportu jest sama idea Kongresu. To nie jest platforma pracy naukowców. To jest płaszczyzna wymiany myśli i współpracy katolików na rzecz zmian potrzebnych Kościołowi Rzymskokatolickiemu. Podkreśliliśmy we wstępie raportu, że nie pretenduje on ani do roli metodycznej analizy, dysertacji, „pracy licencjackiej” ani „listu pasterskiego”, jak to o. Jaromi ujął. To efekt roku spotkań i pracy w grupie, suma przemyśleń, doświadczeń, wiedzy (kiedy to wydawało nam się przydatne dla zarysowania powagi sytuacji), i – co może najistotniejsze – świadectw jej członków. Niektórym raport się spodoba, znajdą w nim bliskie sobie wątki – innym spodoba się mniej. Mamy nadzieję prowadzić wokół naszej propozycji dyskusję w parafiach i w innych środowiskach. Nie widzimy więc potrzeby modyfikowania opublikowanego raportu, ale zachęcamy wszystkich do wyrażania swoich opinii i uzupełniania braków, które przyczynią się do poszerzenia naszych refleksji i być może powstania nowych opracowań.

Pragniemy odnieść się do niektórych zarzutów (naszym zdaniem nie do końca zasadnych) wyrażonych w opinii o. Jaromiego:

Uważamy, że zarówno oceny jak i wybór faktów/wypowiedzi w tego typu raporcie to coś normalnego. W działalności Kongresu chcemy właśnie wypowiedzieć to, co nas boli, czego nam w Kościele brakuje – ale podzielić się też pozytywnymi przykładami, których przecież w raporcie jest dużo.  Nie, nie czujemy złości, frustracji (choć jesteśmy w wielu przypadkach zawiedzeni postawą naszego Kościoła). Tak, podzielamy pragnienia o. Jaromiego, aby Kościół był piękny, różnorodny, otwarty na stworzenie, mądry – i nie traktujemy tego jako „życzeniowe myślenie”, a jako nasz program choć trochę przybliżający realizację tych pragnień. My też widzimy wokół świat niszczony przez chciwość i niczym nieograniczoną konsumpcję, świat, w którym rządzą szaleńcy (vide wymieniony Putin), ogłupiający swoje społeczeństwa – i znowu chcący „przejść do historii” poprzez rzeki krwi i łez. Ale to też jest nasz świat, który kochamy, innego w tym życiu nie mamy i powinniśmy się o niego troszczyć także (a może zwłaszcza) dla naszych dzieci i wnuków, dla przyszłych pokoleń. To jest to „nasze świadectwo chrześcijańskie w miejscu realizacji naszego życiowego powołania”.

Zgadzamy się, że jako jednostki nie mamy wielkiego wpływu na system przemysłowej hodowli zwierząt czy transformację energetyczną, ale w Polsce (przynajmniej do tej pory) wpływ duchownych, zwłaszcza hierarchów, mógłby być większy – na pewno silniejszy od wpływu rozproszonych organizacji społecznych, nie wyłączając tych nielicznych wspólnot funkcjonujących w obrębie kościoła. Wzmacniajmy je, zamiast osłabiać – obecnie w świadomości społecznej ruch proekologiczny jest kojarzony niemal wyłącznie z środowiskami lewicowymi, do czego nasz Kościół instytucjonalny przykłada niestety rękę.

Nie oczekujemy od duchownych (co wydawało się dla nas jasne, ale najwyraźniej nie jest), wykładów na temat optymalnych systemów grzewczych ani kontroli zanieczyszczeń w parafialnej okolicy. Oczekujemy natomiast, że będą oni – na wszystkich szczeblach hierarchii – świadomi zagrożeń środowiskowych i nieetycznych postaw, uwrażliwiać i uczyć wiernych w tym ekologicznym kontekście, miłości do bliźniego i Bożego Stworzenia.

Co do bardziej szczegółowych uwag: w części 2. przywołaliśmy szereg źródeł (niekiedy specjalistycznych, ale jeszcze mieszczących się w zakresie przyswajalności przez odbiorcę niespecjalistę), które wystarczają do zilustrowania powagi sytuacji (np. w kluczowej kwestii klimatu). Podkreślamy ogromną rolę wiedzy, podpieramy się nią w wielu miejscach, ale raport nie jest i nie może być naukową pracą przeglądową. W oparciu o przytoczone przypisy każdy może sobie dodatkowo „wygooglować” (jak to ujął o. Jaromi) fakty, które go w sposób szczególny zainteresują. Odnosimy też wrażenie, że autorzy opinii nie przeczytali uważnie raportu. Otóż problem mikroplastiku jest wymieniony, z poważnym ostrzeżeniem, że mikroplastik przechodzi do łańcucha pokarmowego, co ma negatywne następstwa dla zdrowia i życia zarówno zwierząt, jak i ludzi. Cytat z wypowiedzi (rzeczywiście bulwersującej) abp. Jędraszewskiego jest tylko jeden. Podajemy przykłady zaniedbań ekologicznych Kościoła, analizujemy, co poszło źle (np. niezrozumiała walka z ekologizmem) i co powinno się zrobić. W aneksie przytaczamy kilka ilustrujących problem przypadków i świadectw, a w postulatach możliwe (naszym zdaniem) ich rozwiązania.

Od recenzenta zarzucającego mało konkretny charakter dokumentu oczekiwalibyśmy może więcej… konkretu właśnie. Chcielibyśmy poznać np. inne inicjatywy poza Krakowem i Warszawą (oprócz tych, które dla przykładu wzmiankowaliśmy).  Z pewnością są bardzo cenne, a nam nieznane. Żałujemy, że na nasz apel o przyłączenie się do naszych prac, skierowany do wszystkich ekologicznych organizacji katolickich w kraju, mało kto odpowiedział. Liczniejsza obecność ich członków w Kongresowej grupie, także obecność o. Jaromiego sprawiłaby, że nasze opracowanie byłoby pełniejsze i lepsze.  

Jesteśmy jednak przekonani, że nam, o. Jaromiemu i jego rozmówcom leżą na sercu te same sprawy, że w gruncie rzeczy podążamy do tego samego celu. Czasem tą samą drogą, czasem trochę inną – ale będzie nam łatwiej, gdy się będziemy w dążeniu do wspólnego celu wzajemnie wspierać – właśnie w duchu procesu synodalnego.

O. Jaromi apeluje: „potrzebujemy świeckich ekologów katolickich, którzy znają nauczanie Kościoła i głoszą jego ekomisję”. Oto jesteśmy. Może być nas więcej.

Autorzy Raportu „Troska o Stworzenie próbą naszej wiary”.

Grupa „Troska o Stworzenie” Kongresu Katoliczek i Katolików

O autorze

admin

Zostaw komentarz