Kościół, w Wigilię Paschalną słowami Marka Ewangelisty ogłosił radosną wieść, że Pan powstał z martwych. Przy wsłuchiwaniu się w wiele czytań najpierw Starego, a następnie Nowego Testamentu nie zawsze udaje się z jednakową uwagą i koncentracją interpretować kierowane do nas Słowo. Warto zatem jeszcze raz pochylić się nad samą Ewangelią, aby wydobyć z niej głębię teologicznego przekazu.
„Gdy minął szabat, Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: «Kto nam odsunie kamień z wejścia do grobu?» Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień został już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca, siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: «Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. A idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Podąża przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział». One wyszły i uciekły sprzed grobu: ogarnęło je bowiem zdumienie i przestrach. Nikomu też nic nie powiedziały, bo się bały” (Mt 16,1-8).
Marek wznawia swoją opowieść, gdy od pogrzebu Jezusa upłynęła pełna doba. W sobotni wieczór, gdy skończył się szabat, trzem kobietom udało się zakupić wonności, czyli pachnące oleje, jakie były potrzebne do właściwego namaszczenia ciała zmarłego. Ich oddanie Jezusowi nakazuje im uczynienie dla Niego ostatniego aktu dobroci niezależnie od obaw, że ciało mogło się już rozkładać. Wierne przywiązanie kobiet do Ukrzyżowanego kontrastuje z brakiem wierności Piotra i pozostałych apostołów, których nieobecność rzuca się tu w oczy. Kobiety najszybciej; jak to było możliwe, już niedzielnym świtem, przychodzą do grobu. Markowa uwaga, że słońce już wzeszło, jest pierwszą sugestią, iż oto ciemność towarzysząca śmierci Jezusa jako chwili pozornego triumfu zła została ostatecznie pokonana. Marek może czynić aluzję do proroctwa znajdującego się na końcu Starego Testamentu: „dla was, czczących moje imię, wzejdzie słońce sprawiedliwości i uzdrowienie w jego skrzydłach” (Ml 3,20). Jest to pierwszy dzień tygodnia, dzień w którym Bóg stworzył światło (Rdz. 1,3-5) – to początek nowego stworzenia.
Jednak kobiety myślą w doczesny sposób, są przekonane, że życie Jezusa dobiegło końca i należy już tylko okazać szacunek zwłokom. Zarówno ich uwadze, jak i uwadze apostołów umknęła zapowiedź Jezusa o zmartwychwstaniu. W tym momencie największym zmartwieniem kobiet był ciężki kamień. Niemożność odsunięcia przez nie kamienia jest symbolem całkowitej bezradności ludzkiej w obliczu śmierci. Lecz podniósłszy oczy (gest ten w Biblii jest znakiem, że oto ktoś ujrzał działanie Boże), kobiety widzą, że to, co wydawało się niemożliwe, już się dokonało. Kamień jest odsunięty,
Bóg wkroczył w historię i otworzył grób. Kobiety wchodzą do grobu i znajdują tam młodzieńca, najwyraźniej będącego aniołem, ubranego w białą szatę. Obraz ten przywodzi na myśl „młodzieńca” uciekającego podczas pojmania Jezusa (Mk, 14,51-52) i będącego symbolem hańby uczniów, którzy opuścili Jezusa w chwili próby. Tutaj niebieski ubiór młodzieńca stanowi wskazówkę, że oto sam Bóg zainterweniował, aby odwrócić porażkę uczniów i przywrócić im godność.
Anioł uspokaja kobiety i przekazuje im orędzie wielkanocne stanowiące istotę głoszonej przez Kościół nowiny: Jezus z Nazaretu, ukrzyżowany, powstał. Przesłanie kładzie nacisk na realność męki Jezusa: to właśnie ten Jezus, który prawdziwie cierpiał i umarł na krzyżu, teraz prawdziwie powstał z martwych. Nie ma Go tu – nie można znaleźć Go w grobie, który jest miejscem pochówku zmarłych. Fakt użycia strony biernej czasownika przetłumaczonego tu jako „powstał” oznacza, że to Bóg Go wskrzesił. Jezus doczekał się odpowiedzi na swoje pełne udręki pytanie zadane z krzyża: „Boże mój, Boże mój czemuś mnie opuścił?” Bóg nie opuścił swojego umiłowanego Syna, lecz wywyższył Go poprzez triumf o wiele większy, niż mogli to wyobrazić sobie Jego wrogowie – wiekuisty triumf nad śmiercią. Jezus nie uniknął śmierci, ale zniszczył ją od wewnątrz, „śmiercią deptał śmierć”.
Kobiety zostają zachęcone, by na własne oczy stwierdziły, iż grób jest pusty – czyli, że Ciało Jezusa nie pozostaje w niewoli śmierci. Następnie kobiety otrzymują uroczysty nakaz. Według prawa żydowskiego kobiety nie mogły występować w roli świadków, uznawano je bowiem za niegodne zaufania. Tym razem jest inaczej. Te wierne kobiety zostają powołane na pierwszych świadków zmartwychwstania, do bycia apostołkami apostołów.
Wezwanie uczniów do Galilei nawiązuje do Jezusowej obietnicy, że po swoim zmartwychwstaniu uda się tam przed nimi (Mk14,28) – tam; gdzie Ewangelia była głoszona i teraz rozprzestrzeni się na cały świat. To forma zapewnienia, że uczniom, a zwłaszcza Piotrowi zostaje wybaczony upadek i mogą powrócić do swojej apostolskiej misji. Tam, w Galilei, sami ujrzą zmartwychwstałego Pana.
Lecz reakcja kobiet wydaje się udaremniać spełnienie Jezusowej obietnicy. Podobnie jak wcześniej uczniowie uciekli ze strachu spod krzyża, tak teraz kobiety uciekają sprzed pustego grobu i od orędzia wielkanocnego. Słowa: ogarnęło je (…) zdumienie i strach mówią nie o jakimś zwykłym lęku, ale pełnym bojaźni zadziwieniu w obliczu przytłaczającej mocy Boga, jaka ujawniła się w fakcie zmartwychwstania. Zamiast wypełnić nakaz anioła, kobiety nikomu (…) nic nie powiedziały. Dochodzi do zadziwiającego odwrócenia sekretu mesjańskiego w Ewangelii Marka. Wcześniej to Jezus nakazał milczenie uzdrawianym przez siebie ludziom, który to nakaz był niekiedy ignorowany. Teraz zaś, gdy nadchodzi czas powszechnego i pełnego ujawnienia Jego tajemnicy, ludzie reagują milczeniem.
Tutaj kończy się Ewangelia spisana przez Marka. Dalsze wersety dopisał jakiś chrześcijanin z końca I wieku lub z początku II wieku. Dlaczego Ewangelia kończy się w takim miejscu, w tak rozczarowujący i niejednoznaczny sposób? Czy może zaginęły karty z oryginalnego rękopisu, a może Marek umarł przed zakończeniem swojego dzieła? Jeśli jednak odczyta się koniec Ewangelii w świetle przyjętego przez Marka całościowego celu narracyjnego, to zakończenie nie zaskakuje. W całym swoim dziele Marek ukazywał nieporozumienia, lęki, porażki i ucieczki, jakie były udziałem wybranych uczniów Jezusa. Z niepohamowaną szczerością odmalował braki Piotra. Zabrał swoich czytelników w podróż drogą uczniostwa, na której sami muszą się skonfrontować z zaskakującymi słowami Jezusa, cudownymi czynami oraz Bożą logiką, przewracająca do góry nogami całe ludzkie myślenie.
Marek pisze te słowa, zdając sobie sprawę, jak potoczyła się dalsza historia. Piotr i uczniowie faktycznie ujrzeli Pana, a spotkanie z Nim stało się opoką dla apostolskiego głoszenia Ewangelii, które odbiło się echem po całym Cesarstwie Rzymskim. Samo istnienie wczesnej wspólnoty chrześcijańskiej, dla której Marek spisał tę Ewangelię, świadczy o wypełnieniu obietnic Bożych. Zgodnie z narracją Marka wypełniły się one nie dlatego, że kobietom udało się zrealizować nakaz anioła, lecz dzięki mocy samego Boga, który jest w stanie przezwyciężyć każdą ludzką porażkę. Marek już wcześniej pokazał, że słowa Jezusa są wiarygodne. Markowa opowieść nie została zakończona, albowiem trwa ona po wszystkie czasy w życiu każdego ucznia.
Opracowano w oparciu o:
Biblia Tysiąclecia
M.Healy, Ewangelia według św. Marka
W.J.Harrington, Klucz do Biblii