KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Kongres „Parafia jutra” – subiektywne spojrzenie

Kongres „Parafia jutra” – subiektywne spojrzenie

Kongresowiczki i kongresowicze biorą aktywny udział w życiu Kościoła na różnych szczeblach i w wielorakich środowiskach. Nie mogło zatem zabraknąć nas na tak istotnym wydarzeniu jak konferencja teologii pastoralnej „Parafia jutra”, które zostało zorganizowane przez ks. prof. Tomasza Wielebskiego (Wydział Teologiczny UKSW) w Licheniu w dniach 19-21 września tego roku. Na miejsce zjechało ponad 100 osób z całej Polski – głównie duchownych reprezentujących parafie, kurie, uczelnie, szkoły, ośrodki duszpasterskie, ale także grono zaangażowanych świeckich. Przez dwa dni słuchaliśmy referatów, dyskutowaliśmy, wymienialiśmy swoje doświadczenia. Silnie reprezentowana była archidiecezja warszawska.

Program konferencji był obfity. Przyjrzeliśmy się parafialnemu status quo, czemu posłużyły nie tylko osobiste doświadczenia uczestników i przedstawienie pewnych teoretycznych założeń, ale także wyniki badań fachowo omówione przez prof. Mirosławę Grabowską z Wydziału Socjologii UW, prof. Kaję Kaźmierską z Uniwersytetu Łódzkiego i ks. dr. Tomasza Adamczyka z KUL. Uczestnicy mieli okazję zastanowić się nad wdrożeniem pojęcia „parafii szukającej”, czyli nieustannie ewangelizującej i świadomej swojej misji. Zwrócono uwagę na konieczność ponownej, drugiej ewangelizacji osób dorosłych, która powinna zacząć się od dobrze przygotowanej, opartej na Słowie i pozbawionej zbędnych wątków homilii. To właśnie spotkanie z dorosłymi i młodzieżą, a nie tylko dziećmi, powinno zwrócić szczególną uwagę proboszczów. Tu nieodzowne wydaje się nieustanne formowanie duszpasterzy i liderów wspólnot, ponieważ kryzys Kościoła bierze się w części także ze „słabości kadr”. Zgodzono się, że dziś nie wystarczy już model duszpasterstwa opartego wyłącznie na przygotowaniu do sakramentów. Ludzie oczekują znacznie więcej i forma spotkania z nimi przybierać musi nowe oblicza. Warto dostrzec siłę wspólnot i ruchów katolickich, które organizują się dziś często w innych formach i strukturach niż te klasyczne parafialno-diecezjalne oraz uruchomić dotychczas nieużywane kanały komunikacji (tu padł przykład grup na Whatsappie). Duszpasterstwo parafialne powinno towarzyszyć człowiekowi, rozumieć jego potrzeby i wychodzić im naprzeciw. Symbolem takiego zauważenia ludzkich spraw stała się przywołana przez Magdalenę Kadziak kwestia przewijaka dla niemowląt – czy w każdej parafii jest on dostępny? Notabene reakcje niektórych duchownych na ten pomysł najlepiej oddawały wątpliwą gotowość do zmian…

Sprawą, która budzi moje szczególne zainteresowanie, jest deliberatywny charakter instytucji i struktur kościelnych. Niektórzy nazywają go demokratycznym, inni synodalnym, ktoś doradczym. To w gruncie rzeczy jedynie semantyka. Demokracja bowiem nie sprowadza się jedynie do głosowania, większościowego podejmowania decyzji. To jej zwulgaryzowanie. Demokracja to dialog, wysłuchanie drugiego człowieka, swobodne wyrażenie swoich poglądów, wolność słowa i sumienia, procedury i instytucje kontrolne oraz odwoławcze. Wszystko to, czego w Kościele potrzebujemy jak powietrza. I właśnie w Licheniu padały przykłady dobrych praktyk. Jeden z duchownych opowiedział o dojrzewaniu do prowadzenia dialogu wewnątrz parafii, inny o „nawróceniu pastoralnym, które musi dotyczyć struktur”, dając przykład sejmików parafialnych, które sam zwołuje. To, czego teraz bardzo potrzebujemy w Kościele w Polsce, to masowe powoływanie rad parafialnych, znalezienie formuły cyklicznych spotkań ogółu parafian (właśnie taki sejmik, walne zebranie), nawiązanie współpracy na poziomie dekanatów oraz aktywne rady diecezjalne. Bez tego ani rusz.

Momentem kulminacyjnym całej konferencji, który zapamiętałem najlepiej, była homilia wygłoszona przez arcybiskupa katowickiego Adriana Galbasa, który odwiedził nas pierwszego dnia obrad. Przyznam, że metropolita potrafi zaskakiwać, wskazywać słuchaczom nowe perspektywy. Jak na dobrego pasterza przystało, nie tylko nakreśla nowe kierunki naszego podążania, ale sam towarzyszy nam w budowaniu synodalnego spojrzenia na Kościół. Arcybiskup zrozumiał, zinternalizował i wdraża Franciszkową myśl synodalną. I tym razem udało mu się wyrazić myśli, które mnie także od jakiegoś czasu chodziły po głowie. Przede wszystkim wskazał, że powinniśmy zwrócić uwagę nie tyle na „parafię jutra”, poszukując co i rusz nowych rozwiązań, czy „parafię wczoraj”, rozpamiętując dawno minione czasy pełnych kościołów i silnej pozycji Kościoła katolickiego w Polsce, co raczej skupić się na „parafii dzisiaj”, na tym, co właśnie teraz dzieje się w naszym otoczeniu, naszych parafiach i diecezjach. A nie dzieje się zawsze dobrze. Parafia, jak to ujął ksiądz arcybiskup, musi mieć kontakt z realnym życiem ludzi. Duszpasterstwo musi uwzględniać złożoność ludzkich problemów i dylematów, przed jakimi stoją wierzący, a nie projektować nierealne, idealistyczne scenariusze. Prawdziwy duszpasterz, jak Jezus z przypowieści (Łk 7, 11-17), ponad bezdusznym prawem stawia żal i krzywdę człowieka. Arcybiskup pytał, czy na co dzień potrafimy tak postępować w naszych parafiach i czy czasem od aktów miłosierdzia nie stawiamy wyżej drobiazgów, takich jak wymaganie pamięciowej nauki tekstów modlitw. Hierarcha zwracał uwagę, że prowadzący parafie muszą zdawać sobie sprawę, czym zajmują się na co dzień, czym żyją i jakie mają problemy ich parafianie.

Arcybiskup Galbas przestrzegł przed nieustannym i bezwzględnym gloryfikowaniem rodziny jako instytucji, w której zawsze dzieje się dobrze. Bo przecież dobrze wiemy, że tak nie jest. Jeżeli do kościoła przychodzi osoba poraniona, skrzywdzona, a ta krzywda wydarzyła się właśnie w życiu rodzinnym, to nie można jej ciągle powtarzać, że wszystko tam jest dobrze. Przy takim nastawieniu duszpasterstwa człowiek wierzący będzie czuł się co najmniej niewysłuchany, a w najgorszej sytuacji ponownie skrzywdzony, widząc jak Kościół staje niejako po stronie wyrządzających szkodę.

Arcybiskup Adrian Galbas podczas tej samej homilii zwrócił naszą uwagę na zbyt często pojawiające się w Polsce przeświadczenie, jakoby w Europie Kościół katolicki był prześladowany. Duchowny wskazał, że nie tylko jest to nieprawdą, ale stanowi przykład bardzo szkodliwego zamykania się w okopach twierdzy, budowania niechęci i pretensji do otaczającego nas świata, jest „usprawiedliwieniem naszego lenistwa”, a poza tym obraża tych, którzy naprawdę każdego dnia są na świecie prześladowani za wiarę, niekiedy ponosząc śmierć.

W swoim kazaniu arcybiskup zauważył, że nie istnieje „parafia idealna”. Rzecz w tym, aby umieć odnajdywać błędy, rozumieć je i korygować. A zmianę zacząć od siebie i poprzedzić ją prawdziwą, szczerą modlitwą i rozeznawaniem. Zwrócił uwagę na konieczność oparcia nauczania na Słowie, jego przekazywaniu i życiu nim. Przestrzegł, aby nie infantylizować tej nauki, nie wprowadzać bylejakości, ale dbać szczególnie o tych, którzy zapaleni są do działania. To przecież szczególnie im grozi wypalenie – „wypalić się może tylko ten, kto płonie”.

Kongres „Parafia jutra” to kolejne merytoryczne wydarzenie organizowane w Kościele, które wskazuje na przyzwoite przygotowanie koncepcyjne do pracy duszpasterskiej. Tak sobie myślę, że to jest właśnie istota rzeczy: my w Kościele wiemy, co robić, napisano o tym przepastne książki, artykuły, wygłoszono wiele kazań i wykładów. Wystarczyłoby do nich sięgnąć. Ksiądz arcybiskup Galbas wskazał, że problemem jest brak wystarczającej synodalności. Zwróćmy uwagę, że przez nasz Kościół przetoczył się wyjątkowo twórczy proces synodalny, odbywający się przez dwa lata na rożnych szczeblach. Sporządzono syntezy. I co dalej? Przecież po pierwsze proces ten winien być kontynuowany, nie skończyć się, ale stać się długofalową praktyką Kościoła, jego codziennością. Po drugie zaś nawet same syntezy dostarczają nam niezmierzoną ilość materiału analitycznego i podpowiedzi do wdrożenia. Uważam zatem, że nie ma woli politycznej do wdrażania zmian albo chociaż odważnego podążania drogą synodalną. Widzimy to w sposobie działania rad parafialnych i diecezjalnych, które spotykają się zbyt rzadko, a ich praca przybiera często kształty fasadowe.

Spotkanie w Licheniu miało także wymiar integracyjny. Podczas przerw, wspólnych posiłków, w drodze na modlitwę, udało mi się wymienić doświadczenie i spojrzenie na sprawy Kościoła z duchownymi z całej Polski. Poznanie różnych punktów widzenia, zupełnie niedoceniane, a często celowo pomijane w kościelnym dyskursie, jest jednym z koniecznych elementów do przetrwania wspólnoty. Nie bez powodu to właśnie wzajemne wysłuchiwanie stało się fundamentem procesu synodalnego, który zaproponował nam papież Franciszek.

Podsumowując należałoby stwierdzić, że takie wydarzenia jak kongres „Parafia jutra” są Kościołowi w Polsce bardzo potrzebne. Kluczowe jednak jest to, by wspierały zasadnicze działania synodalne na poziomie parafialnym i diecezjalnym, gdzie zazwyczaj nie brakuje nam pomysłów „jak”, ale podjęcia decyzji „czy”. A często, co najgorsze, bywa ona negatywna.

PS. Zachęcam do zapoznania się z całą treścią homilii arcybiskupa Adriana Galbasa.

O autorze

Filip Flisowski

Ekonomista, absolwent Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie, były samorządowiec. Od początku związany z warszawskim środowiskiem ojców jezuitów. Obecnie doktorant Wydziału Socjologii UW, felietonista i członek redakcji Magazynu Kontakt. Interesuje się biopolityką, wpływem procesów historycznych na imaginarium współczesnych obywateli i polskim społeczeństwem. W Kongresie pracuje w Zespole Organizacyjnym i grupach "Władza" oraz "Duchowieństwo - Lud".

1 Komentarz

    „To, czego teraz bardzo potrzebujemy w Kościele w Polsce, to masowe powoływanie rad parafialnych, znalezienie formuły cyklicznych spotkań ogółu parafian (właśnie taki sejmik, walne zebranie), nawiązanie współpracy na poziomie dekanatów oraz aktywne rady diecezjalne. Bez tego ani rusz.” Święte słowa.

Zostaw komentarz