Jedna z wybranych neosędzi do Sądu Najwyższego przedstawiła w neoKRS rekomendację biskupa, ubiegając się o sędziowski urząd. Jest to jeden z przykładów pomieszania sfer państwa i Kościoła, a także wyrażonej w Konkordacie autonomii państwa i Kościoła wzajemnie wobec siebie. Czym kierował się biskup, wystawiając taką rekomendację?
Pomijam już kwestie wdania się w ten sposób aktywnie w spór o status neosedziów, który jest kwestionowany m.in. przez Europejski Trybunał Praw Człowieka i udzielenie rodzaju kościelnej legitymacji niekonstytucyjnemu statusowi nominacji. Ale nawet gdyby tego problemu nie było, to pozostaje pytanie, z jakimi oczekiwaniami taka rekomendacja jest związana.
Czy ma ona oznaczać, że kandydatka będzie w swoich rozstrzygnięciach kierować się nauką Kościoła, a nie prawem państwowym?
Czy ma ona używać religijnej argumentacji dla uzasadnienia rozstrzygnięć?
Czy nie zachodzi ryzyko dyskryminacji stających przed sądem osób, nienależących do Kościoła?
Czy w ten sposób biskup in blanco nadaje orzeczeniom nowej neosędzi kościelną sankcję?
Należy oczekiwać, że biskupi więcej nie będą wystawiali takich rekomendacji. Konkordat to nie tylko przywilej dla Kościoła, ale także ograniczenie, którego należy przestrzegać. Inaczej Kościół bardzo szybko stanie się grabarzem tego aktu.
Tekst pochodzi z numeru 14/14.09.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ