Jestem z pokolenia, które na pasterce 1981 roku tuliło się do siebie tłumnie w wawelskiej katedrze śpiewając: „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie!” Potem na spotkaniu Jana Pawła II z młodzieżą, słuchaliśmy – wierzący czy niewierzący w Boga – skierowanych do nas słów: „Wymagajcie od siebie, nawet jeżeli inni od was nie wymagają”. I znowu wawelska katedra w dzień po śmierci Jana Pawła II: na niedzielnej mszy św. przekazywaliśmy sobie znak pokoju tak łapczywie i zachłannie, jak byśmy przeczuwali czekające nas wkrótce podziały i chcieli zatrzymać tę chwilę jedności.
To nie był Kościół wolny od polityki. Ale na pewno Kościół dostarczający przeżycia pięknej wspólnoty oraz nadziei na odkrycie naszego własnego i cudzego dobra.
Takie pokoleniowe przeżycie. Jedni potraktowali je bardzo poważnie i dziś często wylizują rany zadane przez ten Kościół. Inni zamykają się w swoich światach, stwierdzając z goryczą, że ideał sięgnął bruku. Jeszcze inni z lepszymi lub gorszymi intencjami próbują odcinać kupony od obrazów, które powyżej opisałam. Ot, historia. Wybaczcie, droga młodzieży!
Teraz – w roku 2023 – popieram akcję „Kościół wolny od polityki” z pełną świadomością, że tamten Kościół lat osiemdziesiątych XX wieku, Kościół walczący z komuną i skupiający się wokół otoczonej romantycznym mistycyzmem postaci Jana Pawła II odszedł do historii. Nie wróci. I nie jest to już nikomu potrzebne, bo żyjąc w innej historycznej rzeczywistości, potrzebujemy innego Kościoła w tym jego ziemskim, historycznym wymiarze. Właśnie Kościoła wolnego od polityki, ale wciąż przypominającego nam o pięknie międzyludzkiej wspólnoty, uczącego, jak żyć obok wierzących i myślących inaczej.
Tekst pochodzi z numeru 12/31.08.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ