Przed nami Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa. Odbędą się uroczyste procesje. Bóg będzie przemieszczał się ulicami, którymi my codziennie zmierzamy do pracy, przemieści się obok piekarni, w której kupujemy chleb. Bóg wchodzi w naszą codzienność, Chrystus wychodzi na peryferia, o co zabiega nieustannie papież Franciszek. Wychodzi do chrześcijan, agnostyków i ateistów. Wśród uczestników procesji będą zarówno wierzący, jak i poszukujący, obojętni i nawet całkiem niechętni, którzy znajdą się przypadkiem. Będzie głoszone Słowo Boże, które trafia do wierzących i niewierzących. Będzie interpretacja Słowa Bożego przez kapłanów i tutaj zaczyna się problem: w braku umiejętności przekazywania Słowa Bożego.
Rok 2022, Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, ulicami niedużego miasta w Polsce przechodzi procesja z Najświętszym Sakramentem. Padają słowa: „my, ludzie wierzący”, „my, chrześcijanie”, „wyłącznie katolicy czynią dobro”. Te słowa mnie paraliżują, przecież jawnie zostaje postawiony mur pomiędzy wierzącymi i niewierzącymi. Z tych słów wybrzmiewa brak przyjaźni, wręcz wrogość do niechrześcijan, którzy czują się w tym momencie wykluczeni. Nie potrafię pogodzić tych słów z przesłaniem Jezusa, który głosił Słowo Boże wszystkim ludziom. Kościół powinien otwierać się na wszystkich, a szczególnie na tych, którzy choć nie uważają się za chrześcijan, odczuwają pewną bliskość z Bogiem. Jezus powiedział: „Kto bowiem nie jest przeciwko nam, ten jest z nami” (Mk 9, 40).
Procesja Bożego Ciała to dla jednych obrzęd religijny, dla innych zaliczenie, a jeszcze dla innych wiara na pokaz, ale to również wielka szansa, żeby przesłanie papieża Franciszka wprowadzić w życie. W roku 2016, otwierając drzwi Roku Miłosierdzia, papież mówił: „Trzeba otworzyć, gdyż w środku jest Jezus i chce wyjść”. Papież często powtarza, że „Jezus stoi u drzwi i puka. Ale dzisiaj Jezus puka od wewnątrz. On chce wyjść. Musimy wyjść poza nasze obecne granice mentalne i instytucjonalne, aby dotrzeć szczególnie do ubogich, zepchniętych na margines, cierpiących. Kościół ma być szpitalem polowym”.
Tak wiele zależy od nastawienia i przekazu kapłanów, czy zachęcą, czy wręcz odwrotnie, zniechęcą do poznania Boga tych, których dusze Go szukają. Czy w tym roku, tak burzliwym, uczestnicy procesji Bożego Ciała zostaną nakarmieni Słowem Bożym, które jest przekazem dla wszystkich, a nie tylko dla wybranych, czy będzie to tylko manifestacja, triumfalny przemarsz? Czy szansa na poznanie Boga nie zostanie zmarnowana?
W uszach brzmią mi słowa piosenki Skaldów: „Nie domykajmy drzwi, może niebieski motyl wleci, czekajmy na ten świt, może nadzieja nas oświeci!” I to nie tylko podczas pisania tego felietonu, i nie tylko w kontekście Uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa.