Foto: Gosia K.
Mając na uwadze to, w jaki sposób biskupi zarządzają księżmi w swoich diecezjach i statystyki dotyczące nagannego postępowania duchownych, skrajnym niepodobieństwem jest, aby którykolwiek z biskupów – w Polsce lub na świecie – nigdy nie zetknął się osobiście z przypadkami grzechów albo przestępstw popełnianych przez księży na tle seksualnym. Aby bez wątpliwości stwierdzić, że biskupi wiedzą o grzechach i przestępstwach swoich podwładnych nie były potrzebne ustalenia reportażu Marcina Gutowskiego i książki Ekke Overbeeka. Dlatego dla każdego biskupa (także zwykłego księdza), który chce działać sprawiedliwie i ze względu na przesłanie Ewangelii, która bezspornie opowiada się po stronie skrzywdzonych, zawsze najbardziej kluczowa pozostaje zdolność do indywidualnego przeciwstawiania się utartym sposobom myślenia i postępowania oraz negatywnym mechanizmom działania instytucji.
Dekonstrukcja sposobu postrzegania osoby Jana Pawła II jest rzeczą nieuniknioną i potrzebną. Na dziko już się to dokonuje, czyli bez właściwego dystansu i umiaru. Rzetelna i sprawiedliwa ocena postaci historycznej jest czymś znacznie bardziej wymagający i skomplikowanym niż reportaż Gutowskiego i książka Overbeeka razem wzięte. One były bardzo potrzebne, ale mogą pełnić rolę tylko i aż niezbędnego preludium poprzedzającego pogłębione studium.
Nadto, ponieważ Jan Paweł II był papieżem-Polakiem, który dopisał do naszej zbiorowej i indywidualnej biografii ważne wątki, to wszyscy będziemy musieli zmierzyć się z tym, co w człowieku jest najtrudniejsze, czyli z ludzką ambiwalencją, ponieważ ona właśnie zdumiewa nas szczególnie negatywnie. Każdy z nas na swój sposób walczy z własną niespójnością, nie tylko moralną, aby się jakoś ostać wobec siebie i innych. Z tego właśnie powodu szybko i chętnie uważamy, że inni osądzają nas niesprawiedliwie, lecz jednocześnie nie powstrzymuje nas to przed odpłacaniem pięknym za nadobne. Bezstronność nie jest naszą wrodzoną cechą, ale pracując ciężko i krytycznie nad sobą, możemy całkiem sporo w tej dziedzinie osiągnąć.
Interpretowanie działań i motywów czyjegoś działania a także jego sposobów myślenia w całkowitym oderwaniu od okoliczności, w jakich ktoś funkcjonował, nie jest przejawem bezstronności. Ferowanie ostatecznych wyroków, gdy unosi nas fala wezbrania moralnego spowodowana czyjąś krzywdą, niekoniecznie czyni nasze sądy sprawiedliwymi, dlatego między innymi samosąd jest rzeczą naganną. Pierwszym zaś przejawem skłonności do samosądu bywa oburzone lecz bezmyślne oskarżanie o stanie po stronie przestępców i brak wrażliwości na los ich ofiar, wszystkich, którzy powątpiewają o sprawiedliwości naszego wyroku w sprawie.
W przypadku Jana Pawła II nie znamy motywów jego postępowania, a ma on słuszne prawo do obrony. Niestety motywy papieża będziemy musieli mozolnie rekonstruować, ponieważ on nie żyje, a do tego władze kościelne wciąż nie chcą w tej kwestii współpracować, co uważam za na wskroś głupie i niemoralne. Lecz uwzględnienie w naszej ocenie perspektywy osoby działającej, która stanęła pod pręgierzem zarzutów jest rzeczą niezbędną, jeśli chcemy wydać wyrok chociaż przybliżony do sprawiedliwości.
Osobiście, bardzo chciałbym poznać motywy działania Karola Wojtyły, najpierw jako biskupa i potem jako papieża. Najpierw jednak chciałbym, aby biskupi spotkali się z ofiarami swoich podwładnych, ponieważ to zmienia tę mentalność, która jest sednem problemu.