Odpowiedź grupy Relacje Duchowni-Świeccy Monice Białkowskiej i ks. Wojciechowi Nowickiemu
3 listopada 2022 r. na kanale YouTube p. Moniki Białkowskiej w ramach cyklu „Reportaż z wycinków świata” wyemitowana została rozmowa p. Białkowskiej z ks. Wojciechem Nowickim, redaktorem naczelnym „Przewodnika Katolickiego”. Rozmówcy odnieśli się do niektórych postulatów Kongresu Katoliczek i Katolików ogłoszonych podczas październikowego Forum „Obecni w Kościele”, w tym do postulatu naszej grupy, domagającego się powołania przy Konferencji Episkopatu Polski funkcji niezależnego rzecznika praw osób świeckich w Kościele. Jesteśmy wdzięczni za ten głos w dyskusji, ale towarzyszy nam głębokie przekonanie, że wyrażona w nim krytyka niniejszego postulatu jest nietrafna i wskazuje na brak zrozumienia celów, które przyświecały decyzji o jego ogłoszeniu. Cele te w skrócie przedstawiliśmy w uzasadnieniu opublikowanym na stronie Kongresu.
Po co w Kościele rzecznik praw osób świeckich? Wszędzie, gdzie mamy do czynienia z relacją władzy, zachwiana jest równowaga sił: bez względu na wszystko, co może ich łączyć, ten, kto władzy podlega, jest słabszy od tego, kto ją sprawuje, a przy braku kontroli taka sytuacja stwarza idealne warunki do wszelkiego rodzaju nadużyć. Ten podział na stronę silniejszą i słabszą jest rzeczywistością, która nie pojawia się w momencie jej nazwania, jak zasugerowała p. Białkowska, ale wynika z samej natury władzy. Bez względu na to, co o tym myślimy, nasz głos nie znaczy tyle, co głos biskupów. Możemy mieć nadzieję, że w przyszłości będzie on znaczył więcej, ale osiągnięcie pełnej równości nie jest możliwe. Ta równość nie jest zresztą celem tak ważnej dla papieża Franciszka reformy synodalnej: biskupi nadal mają podejmować ostateczne decyzje, choć powinni to czynić po wysłuchaniu wszystkich zainteresowanych wiernych.
Nierozerwalny związek władzy z niebezpieczeństwem jej nadużywania dotyczy także relacji ksiądz-parafianin. Trudno jest liczyć na dobre intencje wszystkich duszpasterzy, a nawet one mogą ich nie uchronić przed dramatycznymi błędami, jeśli brakuje głosu krytyki, który będą gotowi potraktować poważnie – a niestety dla wielu z nich głos zwykłego świeckiego katolika wciąż taki nie jest. Stąd potrzeba instancji analogicznej do sprawdzonych w organizacjach świeckich, która będzie wskazywać wytyczone przez prawo kanoniczne granice władzy duchownych oraz wspierać niewyświęconych kompetencjami i autorytetem w sytuacjach konfliktowych. Nie ma powodu, aby ta instancja nie służyła pomocą także siostrom zakonnym. Bardzo możliwe jest, że podobna instytucja powinna przed nadużyciami władz kościelnych, w tym gnębieniem przez bezpośrednich przełożonych, chronić wikariuszy. Nad problemem zmęczenia życiem wśród proboszczów nasza grupa jeszcze się nie pochyliła i na dzień dzisiejszy nie zamierzamy przesądzać, czy aby mu zaradzić, nie należałoby powołać odpowiedniego rzecznika.
To prawda, że powołanie rzecznika praw osób świeckich samo nie uzdrowi relacji między duchowieństwem a laikatem. Jednak może ono to uzdrowienie wspierać, przede wszystkim przyczyniając się do uzdrowienia kościelnej mentalności i struktur instytucjonalnych. Działania rzecznika zmniejszyłyby obecnie miażdżącą, a zatem niesprzyjającą właściwym relacjom przewagę jednej grupy wiernych nad drugą, nieświadomą swoich praw. Poza tym przy dobrej woli obu tych grup rzecznik, sam posiadający odpowiednie kompetencje komunikacyjne, spełniałby funkcję pośrednika, tłumaczącego wzajemne prawa i obowiązki obu stronom (w końcu musiałby także pokazywać ludziom, których broni, gdzie są granice ich praw). To ułatwiłoby spojrzenie na księdza jako na kogoś, kto nie stoi ponad wspólnotą, ale stanowi jej integralną część. Działania rzecznika zwiększyłyby też świadomość ryzyka nadużyć związanego z każdą władzą, co nie uniemożliwi dialogu, ale sprawi, że stanie się on bardziej autentyczny, bo nie pozwoli ignorować tej niezwykle istotnej prawdy. Tak więc wierzymy, że powołanie rzecznika praw osób świeckich nie utrudni, ale ułatwi tak ważną w każdej wspólnocie komunikację. Przy tym niedopuszczalne jest, aby w imię sprzeciwu wobec klerykalizmu zamykać oczy na jego ciągłą obecność i na potrzebę walki z jego konsekwencjami.
Fakt, że przy Konferencji Episkopatu działa już wiele urzędów, z których znaczna część być może nie jest potrzebna albo nie spełnia swojej funkcji, w niczym nie umniejsza potrzeby ustanowienia tego konkretnego urzędu, który jeszcze nie działa. Poza tym byłby to urząd szczególny, ponieważ do jego istoty należałaby znaczna niezależność od pozostałych instytucji kościelnych. Nie mógłby on być sprawowany przez jednego z biskupów, o których przywiązaniu do ochrony własnych księży przed sprawiedliwością dowiedzieliśmy się zbyt wiele. Z pewnością nowym rzecznikiem powinna być osoba świecka lub duchowna obdarzona ogromnym zaufaniem świeckich, a na jej wybór decydujący wpływ muszą mieć świeccy niezwiązani z urzędami kościelnymi.
Mamy nadzieję, że niniejsza odpowiedź ukazała przesłanki, które skłoniły nas do ogłoszenia postulatu powołania rzecznika praw osób świeckich w Kościele katolickim jako instytucji kontroli władz kościelnych i mediatora między duchownymi a świeckimi. Chętnie spotkamy się z Panią Białkowską i Księdzem Nowickim w dyskusji, co pozwoli nam lepiej zrozumieć ich punkt widzenia i wyjaśnić pozostające kwestie sporne.
Grupa robocza Relacje duchowni-świeccy Kongresu Katoliczek i Katolików
1 Komentarz
Bardzo dobre uzasadnienie. Ten postulat służy tworzeniu brakujących instytucji kontrolnych w Kościele. Być może jednak potrzebny jest rzecznik dla wszystkich tych, którzy nie maja władzy w Kościele i wpływu na nią. Także księża potrzebują rzecznika, broniącego ich przed przełożonymi. Są oni czasem jeszcze bardziej bezbronni , bo o wiele bardzie są zależni od władzy biskupiej. Pewnie jeszcze bardziej problem ochrony przed władzą istnieje we wspólnotach zakonnych.