KONGRES Katoliczek i Katolików

Kościół na świecie

O jednym paradoksie Kościoła francuskiego

O jednym paradoksie Kościoła francuskiego

 Wielkie i małe dokonania człowieka dzieją się nierzadko wśród antynomii i paradoksów upływającego czasu. To samo dotyczy trwania Kościoła chrześcijańskiego, który w nowszych czasach uległ wielkiemu osłabieniu i wymaga zmian systemowych[1]. Pomóc w tym ma ogłoszony przez papieża Franciszka synod na temat synodalności. Jest wiele paradoksów Kościoła powszechnego i tegoż Kościoła w każdym kraju, a we Francji w szczególności. Pomija się wielkie paradoksy z przeszłości, chociażby ten najsilniejszy: wznoszono najwięcej wspaniałych świątyń romańskich i gotyckich w tym kraju, z ogromnym opactwem w Cluny włącznie w średniowieczu, a z drugiej strony burzono wiele z tych wspaniałości, likwidowano mnóstwo klasztorów i duchownych w XVII i XVIII wieku w imię realizacji haseł Wielkiej Rewolucji Francuskiej.

Paradoksem najbardziej uderzającym każdego obserwatora Kościoła francuskiego w nowszych czasach jest ten, który wskazuje na właściwe całemu Zachodowi obrazy niszczejących,  pustawych  kościołów z jednej strony, a z drugiej uprzytamnia ogrom potencjału myślowego i twórczego wybitnych umysłów francuskich – ludzi wiary, w tym wielu konwertytów w XX wieku. Są to świeccy   filozofowie i pisarze. O ile pierwszy biegun antynomii jest realnie widoczny, o tyle drugi wymaga felietonowych dopowiedzeń, choćby w postaci wzmianek.

Znaczący nurt filozoficzny XX w. – egzystencjalizm, wychodzący z założenia, że egzystencja jest pierwotna wobec esencji – obok swej wersji Sartrowskiej czy Heideggerowskiej ma także wykład chrześcijański. Jego twórcą we Francji był Gabriel Marcel. Marcel przyjął katolicyzm w wieku 18 lat. Głosił w swych pracach, w „Dzienniku metafizycznym” i dramatach (np. „Człowiek Boży”) nadzieję i obecność sensu życia (w przeciwieństwie do np. Sartre’a), a ten sens stanowią Bóg i dobro.               

Bardziej rozwiniętym we Francji chrześcijańskim nurtem filozoficznym był personalizm Jacquesa Maritaina, który wpłynął na godnościowy charakter filozofii Jana Pawła II. Maritain głosił wagę osoby ludzkiej, podporządkowanej dobru ogólnemu i potrzebę uległości rozumu wobec wiary. Głośna była jego konwersja  w wieku 26 lat, wraz z żoną – Żydówką – Raissą. Inny personalista – Emmanuel Mounier wnosił idee otwartości, istnienia osób wolnych i twórczych. Wychowany w religijności ludowej, poważny przełom wewnętrzny przeżył w latach studenckich.

Oparta na chrześcijańskich zasadach „filozofia dialogu” znalazła najbardziej płodne rozwinięcie w dziełach Paula Ricœura – głęboko wierzącego protestanta, który nie mógł sobie darować w swej późnej „Autobiografii”, że jego silna wiara, praktykowana w życiu codziennym, nie znalazła odbicia w jego książkach, czym zatarł obraz swej prawdziwej tożsamości, którą powinien wyrazić w dokumencie osobistym. „O mnie samym jako innym” to wybitna esencja filozofii dialogu Ricœura, równie popularna jak kategoria „twarzy innego” mniej oddanego Kościołowi filozofa Emmanuela Levinasa.

Mniejszą lub większą dozę myślenia religijnego zawierają też prace filozofów, niewpisujących się w pełni we wspomniane systemy, jak te Pierre’a Teilharda de Chardin czy historyka filozofii Étienne’a Gilsona. Teolog Henri de Lubac nie powiększał orszaku wybitnych świeckich zainteresowanych religią, gdyż był jezuitą.

Bogata jest też religijna literatura francuska XX wieku. Utwierdzona jest przede wszystkim nazwiskiem zawsze wierzącego François Mauriaca, twórcy wielu sławnych powieści (np. „Kłębowisko żmij”) i opowiadań, naświetlających konflikty życia rodzinnego i ich rozwiązania od strony wiary. Zainteresowani problematyką zła, przełamującego się z dobrem, kwestiami trudnych nawróceń, cierpienia i wątpliwości religijnych znajdują radość lektury w dziełach powracającego niezbyt wcześnie do głębszej wiary Amerykanina, który urodził się i mieszkał w znacznym stopniu we Francji, i  pisał po francusku –  Juliena Greena (np. „Moira”). Georges Bernanos dostarczał przyjemności tekstów nasyconych podobnymi myślami, nawołując do bycia „gorącym”, „nie letnim”. Jego „Dziennik wiejskiego proboszcza” wyciska łzy w oku tragedią poświęcenia biednego, chorego kapłana, nierezygnującego ze swego powołania, umierającego z piórem w ręku. Spektakularne było nagłe nawrócenie przy wejściu do Notre-Dame w Paryżu sławnego pisarza, dramaturga  i poety Paula Claudela  (np. dramat „Złota czaszka”), którego utwory, w tym fragmenty „Dziennika”, na równi z poezją Maryjną Charlesa Péguy (np. „Przedsionek nadziei…”) wykorzystywał były abp Paryża w imprezach religijno-artystycznych w odbudowującej się katedrze paryskiej. Idee chrześcijańskie przesycają też podskórnie twórczość Saint-Exupéry’ego, Malraux czy dramaty Anouilha. Nawet zrazu admirator Związku Radzieckiego André Gide przeżywał na swój sposób przesłania Ewangelii, a w „Pokarmach ziemskich” niemal je wyznawał (choć dzielone z miłością do mężczyzny).

I pomyśleć, że to wszystko jest dziełem laikatu XX wieku. Duchowni albo ginęli i giną męczeńską  śmiercią (np. Charles de Foucauld, dziewięciu zakonników w Tibhirine w Algierii w czasie wojny domowej, księża nieraz ginący przy ołtarzu – jak ks. Jacques Hamel w r. 2016, ks. Olivier Maire w 2021 r.), albo uaktywniali ulice wśród najbiedniejszych (l’abbé Pierre, właściwe nazwisko Henri Grouès, zmarły w 2007 r.) i czynią to nadal jak abp Aupetit, albo stawali się księżmi robotnikami.   Dzisiaj podczas trwającego synodu laikat działa w sposób bardziej zorganizowany, misyjny i reprezentowany jest w dużym stopniu przez młodzież, o czym wcześniej pisano na tych lamach[2]. Niemałą rolę pełnią tu media katolickie, Collège des Bernardins, będące oczkiem w głowie byłych arcybiskupów Paryża czy sławne opactwa jak to w Solesmes, skupiające obok konsekrowanych także i świeckich, nierzadko sławnych (jak np. Pierre Reverdy z żoną) ludzi, poszukujących ciszy, skupienia i zadumy religijnej.    

Czy te wielkie osiągnięcia myśli i kreacji ludzi wiary we Francji w XX wieku – laikatu i części duchownych, którzy nie tylko grzeszą, ale zdobywają się też na heroizm – zapełnią bardziej dziś pustawe kościoły w tym kraju? Oby kościół nie pękał w szwach   t y l k o   przy doniosłych okazjach, jaką stanowiła np. msza św. dziękczynna w kościele Saint-Sulpice za misję abp. Aupetit.      


[1] Zob. rozmowę Loupa Besmonda z kard. Jean-Claudem Hollerichem (Luksemburg) w „Tygodniku Powszechnym” nr 7, r.2022, s. 33. Przedruk z „La Croix”. 

[2] Niestety, w wielu wspólnotach czy ruchach dochodzi do nadużyć seksualnych, finansowych i przemocowych. Zob. na ten temat artykuł Piotra Sikory w „Tygodniku Powszechnym” nr 10 z 2022 r., s. 39, pt. ”Wielki Post Kościoła”.

O autorze

Regina Lubas-Bartoszyńska

Zob. "Polscy pisarze i badacze literatury przełomu XX i XXI wieku". Warszawa PAN 2016, t. III, s. 163-166. .red. Ewa Głębicka..

Następny

Zostaw komentarz