1 grudnia ubiegłego roku minęło 105 lat od śmierci błogosławionego Karola de Foucauld. „Biały marabut” zginął śmiercią męczeńską przed wejściem do fortu w Tamanrasset (Algieria), który zbudował, by chronić miejscową ludność tuareską przed bandami rabusiów. Nie skorzystał z propozycji schronienia się w odległym francuskim garnizonie, gdy zagrożenie szło jak burza i atak na Tamanrasset był już tylko kwestią czasu. Fanatyczni fundamentaliści muzułmańscy zaatakowali fort w chwili, gdy zaprzyjaźnieni Tuaredzy byli w górach. Związanego ojca de Foucauld pilnował młody chłopiec. Kiedy dostrzegł sylwetki dwóch legionistów na wielbłądach, przerażony pociągnął za spust. Eremita i jeźdźcy zginęli na miejscu. Tuż przed atakiem bł. Karol napisał listy do bliskich. Ostatnie zdanie brzmiało: „Nigdy nie kochamy wystarczająco”.
Droga bł. Karola do Tamanrasset była długa, kręta, wyboista.
Karol de Foucauld urodził się w 1858 roku w Strasburgu w bardzo znanej i wpływowej rodzinie arystokratycznej. W wieku sześciu lat został sierotą, a jego wychowaniem zajęli się dziadkowie pragnący, by Karol wyrósł na wzorowego katolika. W wieku 15 lat, Karol traci wiarę. W Paryżu wstępuje do prestiżowej Akademii Wojskowej Saint-Cyr, następnie do Francuskiej Szkoły Kawalerii w Saumur, gdzie wiedzie żywot człowieka beztroskiego, kochającego rozrywki i zabawę. Wybitnie uzdolniony, nieprzeciętnie inteligentny, błyskotliwy i żądny przygód oficer w roku 1880 po raz pierwszy wyrusza na wyprawę wojenną do Algierii, która od 1830 roku jest kolonią francuską. Z powodu rozwiązłości obyczajowej zostaje wydalony z wojska, wraca do Francji, ale gdy tylko dowiaduje się o wybuchu powstania (1881) w Algierii, prosi o ponowne wysłanie go do Afryki. Drugi pobyt w Afryce przynosi mu uznanie dowódców i podwładnych, którzy widzą w nim wspaniałego szefa pułku. W bohaterze wojny w Oranie rodzi się fascynacja Afryką Północną, Saharą, kulturą arabską, islamem. Droga do nawrócenia rozpoczyna się w Afryce. Podczas spotkań z muzułmanami Karol przeżywa wstrząs. Mówi: „Widok tej wiary, tych dusz żyjących w nieustannej obecności Boga sprawił, że zacząłem postrzegać coś większego i prawdziwszego niż światowe zajęcia. Zacząłem studiować islam, a potem Biblię”. W tym czasie ujawnia się również jego zamiłowanie do podróży, co jest powodem rezygnacji z wojska w 1882 roku.
Wyprawa do Maroka (1883-1884) ma charakter przełomowy w jego życiu. Podczas podróży, skrajnie niebezpiecznej (Europejczycy w tym okresie nie mogą podróżować do tego kraju, dlatego Foucauld przemierza Maroko w przebraniu rabina), uwidaczniają się zaskakujące pozytywne cechy charakteru podróżnika. Karol, kochający dotychczas wszelkie wygody i luksus, podróżuje w skrajnie trudnych warunkach, kilkakrotnie ociera się o śmierć, kiedy miejscowa ludność go demaskuje. W niewielkim stopniu przypomina oficera wiodącego hulaszcze życie. Owocem etnograficznej wyprawy badawczej jest dzieło Reconnaissance au Maroc (1855) („Wdzięczność dla Maroka” lub „Rozpoznanie Maroka”), które przynosi mu sławę, splendor i Złoty Medal Towarzystwa Geograficznego.
Zafascynowany Afryką, wyjeżdża raz jeszcze do Algierii w celach badawczych. Po powrocie do Francji w 1886 roku przeżywa nawrócenie za sprawą ojca Huvelin. Foucauld napisze: „Moje powołanie zaczęło się w tej samej chwili, co moja wiara”. Jeszcze nie wie, jak wyjątkowa będzie jego droga. Będzie potrzebował wielu lat, by się o tym dowiedzieć, ale jego pierwsza decyzja jest natychmiastowa. Bóg jest wszystkim, więc wszystko Mu odda. W latach 1888-90 pielgrzymuje do Jerozolimy, we Francji przebywa w zakonie trapistów w Vivarais i u benedyktynów w słynnym opactwie Solesmes. Ostatecznie wstąpi do zakonu trapistów w 1890 r., ale nie znajdzie swego miejsca w życiu klasztornym. Wyjeżdża do Nazaretu, by pracować u sióstr klarysek jako ogrodnik i służący. Przyjmuje święcenia kapłańskie w 1901 roku we Francji. Biskup postanawia wysłać go, na jego prośbę, do pustelni Béni Abbès w Algierii (nieopodal granicy z Marokiem). Jest duszpasterzem w garnizonach francuskich, służy pomocą muzułmanów. Do jego eremu, który sam zaprojektował, przychodzą czarnoskórzy niewolnicy, chrześcijanie, muzułmanie, marokańscy nomadzi. Ojciec Karol nie zostawia nikogo w potrzebie. Biednym rozdaje żywność, a sam żyje o chlebie i wodzie, przymierając głodem, odziany w łachmany. Wprost nie można uwierzyć, że to wicehrabia de Foucauld, ongiś – dusza towarzystwa, bon vivant chętnie zapraszający kolegów na wytworne kolacje i hulanki.
Ostatecznie osiądzie w Tamanrasset, pośród Tuaregów na Saharze, gdzie próbuje być przyjacielem i bratem koczowników z pustyni, modli się w swojej pustelni i samotności, żyjąc jak asceta, ucząc się jednocześnie języka Tuaregów i tłumacząc Ewangelię na ich język. Znajduje czas na zredagowanie słownika francusko-tuareskiego, przekłada poezję tuareską, tłumaczy teksty prozą. Francuski generał zauważa, że muzułmanie uznają go za marabuta nad całym islamem na Saharze. Nie potrzebuje eskorty. Panuje siłą swych modlitw, cnót, poświęcenia. Buduje kolejną pustelnię w Assekrem, w górach Hoggar na wysokości ponad 2700 m. Tam się modli, pracuje nad zagadnieniami etnograficznymi, dotyczącymi Sahary.
Umiera w samotności, nie zrealizowawszy swych zamierzeń założenia nowych zgromadzeń., których reguły zdążył opracować. Pozostawia wiele wskazówek dla uczniów. Trzydzieści lat po jego śmierci następuje lawinowy, błyskawiczny pośmiertny rozwój dzieła misyjnego tego wielkiego samotnika z wyboru. Powstaje Stowarzyszenie Karola od Jezusa Ojca de Foucauld, Mali Bracia Jezusa i Małe Siostry Jezusa. Te trzy zgromadzenia są dziś dobrze znane. Główną misją Małych Braci i Sióstr Ojca de Foucauld jest stać się braćmi i siostrami ubogich, nie tylko przez okazywaną im miłość, ale przez społeczną przynależność do najbiedniejszych. Połączenie kontemplacji z działalnością zewnętrzną urzeczywistnia w codzienności pierwsze przykazanie Pana: „Miłuj Boga nade wszystko, a bliźniego swego jak siebie samego”.
„Kontemplacja w gwarze ulicy” – oto dzisiejsze przesłanie dla małych braci wszystkich ubogich, wiernych duchowości bł. Karola de Foucauld.
Korzystałam z artykułów:
- Jakub Ciećkiewicz, „Jezus opuścił Tamanrasset”, Dziennik Polski, 22.04.2011.
- Ks. Tomasz Jaklewicz, „Ewangelizator muzułmanów”, Gość Niedzielny, nr 48/2016