KONGRES Katoliczek i Katolików

Troska o stworzenie Nasze opinie

Czy w lesie rosną niepełnosprawne drzewa?

Czy w lesie rosną niepełnosprawne drzewa?

Określenie człowieka terminem „niepełnosprawny” wywołuje we mnie uczucie przygnębienia. Oczywiście trudno zaprzeczyć tej czy innej dysfunkcji ludzkiego organizmu, zwłaszcza gdy mocno ingeruje ona w możliwość samodzielnej egzystencji. Rozumiem też potrzebę użycia tego terminu z formalnego punktu widzenia dla różnych celów statystyczno- urzędowych. W czym zatem problem? Zastanawiam się, czy w sposób nie do końca świadomy nie mówimy wtedy tej osobie albo o niej sądzimy w duchu, iż jest osobą „wybrakowaną”, odbiegającą od przyjętej normalności. A to może być bolesnym doświadczeniem nie tylko dla doświadczających niepełnosprawności, ale również dla ich rodziców, szczególnie w przypadku osób z niepełnosprawnością intelektualną. Pomiędzy czysto technicznym słowem „niepełnosprawny” określającym pewien zakres funkcjonowania, a słowem „niepełnowartościowy”, za którym idzie poczucie wartości i godności człowieka, istnieje bardzo cienka granica. I pełno-, i niepełnosprawni są pełnowartościowymi istotami ludzkimi, tylko inaczej realizującymi swoje istnienie, co spróbuję uzasadnić.

Z racji swojej pracy zawodowej od wielu lat obserwuję niezmiernie zróżnicowany i pełen zależności ekosystem leśny. To pozwala mi niejednokrotnie lepiej zrozumieć pewne zjawiska społeczne. Zatem zapraszam Czytelnika na wirtualny spacer po lesie. Wprawdzie tylko w wyobraźni, ale być może stanie się on impulsem do własnych przemyśleń podczas tej czy innej wycieczki.

Las to bardzo złożona społeczność wielu organizmów. W tej refleksji proponuję jednak skupić się na drzewach. Wyobraźmy sobie drzewostan jednogatunkowy. Sosny tego samego wieku rosną w równo posadzonych kiedyś tam rządkach. Ścieśnione walczą o dostęp do światła, stąd ich korony są małe, a pnie gonne i proste. Z punktu widzenia gospodarki leśnej, jest to las rokujący wyhodowanie wysokiej jakości surowca dla przemysłu drzewnego. Drzewa krzywe, nadmiernie ugałęzione, rozdwojone czy też mające inne wady sukcesywnie się wycina, określając je terminem „negatywów”, natomiast pozostawia sie te, które spełniają oczekiwania dobrego drewna, tzw. drzewa „doborowe”. Ale czy to jest jeszcze las, czy już raczej plantacja leśna. Chciałbym usłyszeć, jakie wrażenia taki drzewostan wywołuje u czytelnika. Moje odczucia są dalekie od zachwytu.

Interesująco prezentują się wyniki badań wpływu różnych rodzajów lasów na odwiedzających je ludzi. Znany niemiecki leśnik i wnikliwy obserwator natury Peter Wohlleben w książce „Dotknij, poczuj, zobacz” powołuje się na badania naukowe, które już w latach siedemdziesiątych XX wieku dowiodły, iż leśny spacer niesie dobroczynne skutki dla ludzi, gdyż między innymi korzystnie wpływa na nasz krwioobieg i naszą podświadomość. Niestety okazuje się, że nie jest tak w każdym przypadku. Stwierdzono bowiem, że plantacje sosen czy świerków mogą powodować nawet wzrost ciśnienia. Drzewostany te są również ubogie pod kątem przyrodniczym i podatne na szkodliwe działanie owadów czy grzybów, bardziej narażone na pożary czy też szkody wywołane huraganowymi wiatrami. Inaczej sytuacja przedstawia się w lesie jak najbardziej zbliżonym do naturalnego.


Wyobraźmy sobie wędrówkę do rezerwatu przyrody czy innego lasu mieszanego, w którym pozwolono drzewom swobodnie wzrastać. Niektóre zaskakują bujną koroną, finezyjnie ukształtowanym pniem. Inne zamierają, stając się środowiskiem życia dla całej palety innych organizmów. Ładnie ktoś określił ten etap rozkładu drzewa „drugim jego życiem”. Proszę sobie wyobrazić potężny i sędziwy buk. Imponujący pień i majestatyczna korona, podobnie jak sklepienie nieba pełne gwiazd może być źródłem podziwu i uniesienia. Owszem, z produkcyjnego punktu widzenia jego drewno jest mało przydatne, bo pień krzywy i wiele grubych gałęzi, co obniża jego wartość techniczną, ale patrząc przez pryzmat przyrodniczej, a zwłaszcza społecznej funkcji lasu, takie okazy stają się wręcz niezbędne. O, proszę zobaczyć! Tamtą okazałą jodłę piorun „oszpecił”. Czy jednak na pewno? Już widać kilka dziupli wykutych przez dzięcioła na martwicy wypalonego pnia. Pojawiły się też huby. A tam wiatr wiele lat temu złamał dorodny świerk, który przeżył wprawdzie, ale i on nie da wysokiej jakości surowca, co w niczym nie umniejsza jego roli. I jeszcze tę sosnę pokażę. Nazwałem ją „krzywą wieżą w Pizie”, gdyż jest bardzo przekrzywiona, a mimo to wciąż w zadziwiający sposób trwa na grzbiecie górskim. Na wiele takich okazów chciałbym zwrócić waszą uwagę. Oczywiście nie wyszukuję tylko drzew z „wadami”. Te bez skaz są równie piękne i okazałe. Jakie uczucia taki las może wywołać? Mnie zachwyca. Natomiast wspomniany Peter Wohlleben tak to precyzuje: ”Lasy, które wydają się nam przyjemne i pozwalają opaść ciśnieniu krwi, uważamy za piękne”.

Dwa różne ekosystemy leśne przekładają się na odmienne sposoby postrzegania i odczuwania środowiska przyrodniczego przez ludzkie zmysły, czego rezultatem jest nasze samopoczucie i to, czy chętnie powrócimy do tego czy innego obszaru lasu.

Czy te obrazy mają coś wspólnego z życiem społecznym człowieka? Próbuję się doszukać pewnych analogii. Ten zróżnicowany i pełen życia piękny las naturalny przypomina mi taki model życia społecznego, w którym każda istota ma wartość i znaczenie, w którym człowiek kieruje się takimi wartościami jak: empatia, tolerancja, sprawiedliwość, braterstwo, pokój. Jak to pięknie ujął św. Paweł w liście do Koryntian „Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele”. Równie wymownie ukazał ten obraz życia społecznego papież Franciszek, występując w kwietniu 2019 roku w brytyjskim programie „Pilgrimage”: „Wszyscy jesteśmy ludźmi i mamy godność. Nie ma znaczenia, kim jesteś i jak żyjesz – nie tracisz [przez to] swojej godności. Są ludzie, którzy wolą wybierać bądź wykluczać ludzi z powodu przymiotnika. Oni nie mają ludzkiego serca”. No właśnie. Zupełnie jak w prawdziwym lesie, gdzie drzew nie dzieli się na lepsze czy gorsze, ładne czy brzydkie, pełnowartościowe czy wybrakowane. Wszystkie są równie ważne i potrzebne, tworząc ten niepowtarzalny klimat. W takim lesie warto i miło jest przebywać.

Czy taka wizja społeczeństwa jest utopią? Tak, to pewien ideał, ale wierzę, że możemy się do niego zbliżać. Sądzę też, że taki model życia społecznego jest wręcz realizacją naszych naturalnych i prawdziwych potrzeb, nadaje naszemu życiu sens i poczucie zadowolenia. Realizacja tej wizji będzie jednak zależeć od ludzi tworzących daną społeczność, czyli ode mnie i od ciebie. Zupełnie jak w sztuce Antoniego Czechowa „Wujaszek Wania”: „…kiedy mijam chłopskie lasy, które ocaliłem od wyrębu, albo kiedy słyszę, jak szumi mój młody las, który sadziłem własnymi rękoma, przychodzi mi do głowy, że klimat w drobnym stopniu zależy i ode mnie, i że jeżeli za tysiąc lat człowiek będzie szczęśliwy, to będzie w tym i odrobina mojej zasługi”. Sądzę, że nie ma potrzeby charakteryzować modelu społecznego opartego na podobieństwie do sosnowego lasu gospodarczego, ukierunkowanego głównie na funkcję produkcyjną drewna. Stanowi on bowiem zaprzeczenie tego różnorodnego, opisanego wcześniej. Zobrazuję go jedynie anegdotą. Otóż dwie młode dziewczyny wpatrują się w witrynę sklepową i jedna mówi do drugiej: „Popatrz, w jakim paskudztwie będziemy musieli chodzić w przyszłym roku”. To symboliczna scenka z konsumpcyjnego, ujednoliconego stylu życia, który zdaje się dominować w XXI wieku. Może i daje to jakieś przyjemności, ale czy nie odbiera to nam radości bycia prawdziwie sobą?

Mateuszu, to już 19 lat mieszkamy razem. Jesteś w pełni akceptowany przez rodziców i rodzeństwo, możesz na miarę swoich możliwości realizować swoje niepowtarzalne życie. Twoja uśmiechnięta i spokojna twarz mówi sama za siebie.

Kiedyś zastanawiałem się, dlaczego rodzą się takie osoby. Pytałem, rozmawiałem, buntowałem się. Dziś już nie ma we mnie tego pytania. Mój syn mi wszystko wyjaśnił podczas naszych leśnych spacerów.

Kiedyś zapytałem mądrego przyjaciela o miejsce w społeczeństwie osób z Zespołem Downa. Stwierdził, że gdy ich zabraknie, a też innych osób potrzebujących troski i opieki, to ludzie się wzajemnie pozabijają… Może tak jak w lesie, kiedy zabraknie tzw. drzew biocenotycznych. Są to drzewa żywe, zamierające lub martwe, u których na pniu możemy ujrzeć widoczną próchnicę, dziuple, a czasem w koronie ptasie gniazdo. Niejednokrotnie porastają je huby lub występują rośliny lub zwierzęta chronione. Niektóre okazy są znacznych rozmiarów, inne mają nietypowe korony czy pnie. Stanowią one niezbędny warunek dla bogactwa przyrodniczego ekosystemu leśnego. Bez nich las pustoszeje…

Zamykając swoje refleksje, chcę zaapelować do wszystkich, których może trapią te czy inne wątpliwości co do własnych dzieci, rodzeństwa czy innych osób, które można by traktować jako „mniej wartościowe”. Jestem przekonany, że tak nie jest, a jeśli ktoś nie daje się przekonać, to proponuję pójść na wycieczkę do lasu, ale takiego prawdziwego, pięknego lasu. Niech tylko patrzy i słucha.  Zrozumienie przyjdzie samo.

O autorze

Józef Radwan

11 Komentarzy

    Niezwykle piękny tekst

    […] Józef Radwan, Czy w lesie rosną niepełnosprawne drzewa? […]

    Panie Józefie. Dziękuję. To wspaniałe porównanie naszego życia społecznego do lasu, też dorastamy, szukamy światła, zmieniamy się i umieramy. Wiem o tym jak trudno przyjąć chorobę, a najtrudniej chorobę bliskich. Wszystkiego najlepszego dla Pana, dla Mateusza, dla całej rodziny.

      Panie Rafale! Odczuwam wdzięczność za komentarz i okazaną życzliwość. Pozdrawiam serdecznie!

    Panie Józefie, bardzo piękna refleksja… Byłbym rad, gdybyśmy mieli kiedyś okazję wybrać się na wspólny spacer po lesie – tylu nowych rzeczy mógłbym się dowiedzieć.

      Panie Grzegorzu! Cieszę się, że moja refleksja wzbudziła u Pana zainteresowanie. Te przebłyski dobra i piękna, którymi staram się jakoś dzielić stanowią dla mnie sens działania. Sądzę, że wartości te warunkują nasze szczęście. Stąd bardzo chętnie wybiorę się z Panem na leśny spacer o ile nam to tylko będzie dane. Pozdrawiam serdecznie!

    Dzieki temu tekstowi zobaczylam las inaczej. Zdalam sobie sprawe, ze do tej pory traktowalam go, podswiadomie, jako oczywistosc. Teraz widze, jak bardzo, bardzo trzeba lasy chronic, jak bardzo o nie dbac. I te z drzewami i te ktore sami tworzymy jako spoleczenstwo.
    Pozdrawiam serdecznie Mateusza i Pana. Tez chetnie wybralabym sie z Wami na lesny spacer.
    Dziekuje, za otwarcie nowego „okna” w mojej glowie.

    Pani Mario!
    Pisanie tekstów jest dla mnie bardzo trudnym i wyczerpującym zajęciem. Jednak czytając Pani komentarz, a także pozostałe – dochodzę do wniosku, że warto było…W tym kontekście rodzi się też apel do wszystkich, aby zwracać uwagę na gospodarkę leśną. Odnoszę bowiem wrażenie, że w dużej mierze zmierzamy w kierunku plantacji leśnych i pozbawiamy się możliwości obcowania z pięknymi lasami, o których wspominałem w swoim tekście. A co do leśnego spaceru to będę o Pani pamiętać… Być może warto by było takie warsztaty zorganizować? Czas pokaże…
    Dziękuję za pozdrowienia i również Pani przesyłam życzenia wszelkiego dobra.

    Przepiękne i jakże trafne porównanie. Chrońmy bio- i człowieczą różnorodność!

    Dziękuję za tekst. Mam ciągle w pamięci mowę noblowską Olgi Tokarczuk oraz jej poruszający fragment o imbryku z urwanym uchem z bajki Andersena. Jak to ktoś napisał „Los tytułowego imbryka uczy, że tak naprawdę można poczuć się spełnionym tylko dzięki innym”

Zostaw komentarz