W programie Na straży, prowadzonym przez red. Chmielewskiego z Polonia Christiana, pan redaktor wskazuje na „organizowany przez o. Pawła Gużyńskiego Kongres Katoliczek i Katoliczek jako wyraz opcji niemieckiej”. Ma się ona przejawiać w nadmiernym skoncentrowaniu się na władzy, a nie na modlitwie. Dlatego, mimo że Kongres jest otwarty dla wszystkich, co red. Chmielewski przyznaje, to — zdaniem redaktora — konserwatyści nie powinni do niego przystępować. Od kilku dni różne media z kręgów narodowo-katolickich straszą Kongresem. Nie wiedzą wprawdzie, co w nim wydaje się groźne, ale sam fakt, że jest, wzbudza w nich lęk. Z wypowiedzi w tych mediach niewiele można się dowiedzieć o samym Kongresie (choć trzeba przyznać, że red. Chmielewski zreferował pola dyskusji Kongresu zgodnie ze stanem faktycznym), natomiast bardzo wiele można się dowiedzieć o konserwatywno-narodowym spojrzeniu na Kościół.
Dla spoglądających z tej strony problemem jest podjęcie dyskusji o władzy w różnych jej aspektach (trafnie zresztą red. Chmielewski wskazał, że problem władzy przewija się przez wiele grup dyskusyjnych Kongresu). W ocenie redaktora należałoby się skupić na modlitwie. Tutaj dochodzimy do sedna sprawy i samej krytyki. Ale zanim do tego dojdę, chciałby zaznaczyć jedną rzecz. Uwaga redaktora Chmielewskiego wywołała w Zespole Organizacyjnym dyskusję: czy rzeczywiście kwestiom duszpasterskim, liturgicznym, a w końcu samej modlitwie poświęcamy odpowiednio wiele miejsca. Była to uwaga twórcza. Być może powstaną kolejne grupy. W Kongresie chcemy czerpać nawet z mało życzliwej krytyki.
Podkreślić trzeba jednak, że modlitwy w Kongresie jest bardzo dużo. Od niej zaczynają się spotkania grup i na niej się kończą. Być może to moje tylko odczucie, ale dla mnie Kongres jest głębokim wydarzeniem religijnym, nawet gdy dyskusja dotyczy władzy. Bo wcale nie jest tak, że istnieje rozłączna alternatywa: dyskutujemy o władzy albo o Ewangelii. To bardzo głębokie nieporozumienie. To, jak jest skonstruowana władza w Kościele, decyduje o efektywności jego duszpasterskiej misji. Jedną z przyczyn kryzysu Kościoła jest zaniechanie krytycznego spojrzenia na strukturę władzy. Jej obecne ukształtowanie, charakterystyczne dla absolutystycznej monarchii, która w przypadku Kościoła ukształtowała się późno, pewnie dopiero w XIX wieku, jako reakcja na wydarzenia historyczne, jest niedostosowana do dzisiejszego świata. Brak odpowiednich mechanizmów kontroli i współodpowiedzialności, a także mądrej kolegialności doprowadził do katastrofy. Brak dyskusji o władzy jest jedynie postulatem utrzymania takiej jej struktury , jaka w polskim Kościele dominuje i jaka jest niezdolna do wdrożenia programu naprawy. Dlatego każdy, kto chce uczestniczyć w ratowaniu Kościoła, musi natrafić na problem organizacji władzy.
***
A teraz jeszcze o „opcji niemieckiej o. Gużyńskiego”. Trudno dość zrozumieć, dlaczego przebywający w holenderskim klasztorze dominikanin ma akurat egzemplifikować opcję niemiecką. Co by Holendrzy na to powiedzieli? Gdy się jednak pominie ten humorystyczny aspekt, pojawia się problem o wiele poważniejszy. Gdy brak argumentów, ma je zastąpić zarzut „opcji niemieckiej”. Poza graniem skojarzeniami na poziomie „Czterech pancernych i psa”, drzemie w tej kalce zakwestionowanie idei powszechności Kościoła. Kościół powszechny — to Kościół, który czerpie ze swojej powszechności. To daje mu tę niezwykłą siłę. Każdy, kto chce pomóc Kościołowi, musi patrzeć ponad partykularny świat swojego podwórka. Dyskusja w Niemczech wymaga krytycznej i inspirującej refleksji. Tak jak dyskusja w wielu innych krajach. I zamierzamy z bogactwa Kościoła korzystać. Bo tylko tak może się realizować powszechność Kościoła, która musi uwzględniać zarówno specyfikę miejsca, jak i globalny wymiar katolicyzmu.
15 Komentarzy
Wszystko pięknie ładnie, szczególnie
„Jedną z przyczyn kryzysu Kościoła jest zaniechanie krytycznego spojrzenia na strukturę władzy. Jej obecne ukształtowanie, charakterystyczne dla absolutystycznej monarchii, która w przypadku Kościoła ukształtowała się późno, pewnie dopiero w XIX wieku, jako reakcja na wydarzenia historyczne, jest niedostosowana do dzisiejszego świata. Brak odpowiednich mechanizmów kontroli i współodpowiedzialności, a także mądrej kolegialności doprowadził do katastrofy.”
ale jest też tak, że to właśnie w erze faktycznej demokratyzacji władzy w Kościele, uparlamentowienia biskupów, upoślenia ich zamykając całe grono w konferencjach episkopatów, radach i innych, biskupi ci podlegają tym samym prawom, co posłowie:
-są niezdolni do odważnych decyzji przy oporze swojej frakcji
-chowają się za anonimowością swojego organu kolegialnego
-traktują episkopaty jak właśnie wyższą izbę Kościoła z pełną paletą temu towarzyszących patologii.
To XX-wieczne przejście z władzy hierachicznej do władzy „monarcho-parlamentarnej” stało się tragedią. Nie mamy silnych pasterzy, Hlondów, Sapiehów, Puzynów i Wyszyńskich, bo to model wyparty przez konferencje epidiaskopów piszące listy, listy, listy.
Dlaczego mój komentarz usunięto i nie poinformowano mnie o tym ?
Zniknięcie Pana komentarza wtniknęło z błędu technicznego, za który przepraszam. Wpis „Opcja niemiecka” pojawił się dwukrotnie na stronie i Pan miał to nieszczęcie, że skomentował wpis, który musieliśmy usunąć. Wraz z wpisem został usunięty Pana komentarz. Jeżeli pamięta Pan jego treść, to proszę umieścić go ponownie pod tym wpisem.
Z mojego punktu widzenia jako prostego katolika zawsze na początku musi być Jezus Chrystus i jego dziedzictwo oraz Bóg Ojciec, Duch Święty. Zawsze jego musimy stawiać na I miejscu. Cieszy mnie, że jest na spotkaniach czas na modlitwę. Jednak pragnę zauważyć, że niestety ojciec Gużyński, który jest twarzą Kongresu jest osobą, która ma bardzo kontrowersyjne poglądy. Myślę tutaj o niedawnym liście tzw zwykłych księży ( w rzeczywistości księży celebrytów zbierających poklask mediów) w sprawie aborcji, gdzie doszło moim zdaniem do umniejszania podstawowego prawa – prawa do życia. Kościół musi bronić słabszych ich praw i godności. Nie może usprawiedliwiać aborcji jako aktu unicestwienia człowieka. Dlaczego ? Ponieważ Jezus Chrystus umarł i zmarchwystał za nas wszystkich. Tym bardziej boli mnie fakt, że ten list pojawił się w Wielkim Poście. Pewnie w tym miejscu padnie pytanie co to ma wspólnego z wpisem pana prof.. Ma ponieważ osoba Gużyńskiego, który jest twarzą Kongresu może wzbudzać uzasadnione obawy, że część osób uważających się za katolików, może być za aborcją co jest nie do pogodzenia z prawem do życia każdej jednostki. To może wzbudzać obawy, w którym kierunku pójdziemy ? Ponadto kolegialność, demokracja kościelna nie jest gwarantem, że ten Kościół będzie wypełniał wolę Bożą. Trzeba bardzo ostrożnie podchodzić do kwestii ewentualnych zmian i rozeznawać, modlić, rozmawiać i dyskutować. Z tego punktu widzenia dobrze, że ten Kongres jest taką platrofmą. Jeszcze jedno błędem ojca Gużyńskiego jest zwalanie całego zła na Episkopat. Myślę, że to jest dużo ogólnienie.
Szanowny Panie Jarosławie,
Bardzo dziękuję za Pana komentarz Odnosząc się do kwestii, o której Pan pisze: stanowisko Zwykłych Księży stawia kwestię etycznych aspektów aborcji zupełnie jasno i pokazuje istotę konfliktu wartości. Ale list ten dotyczy kwestii prawnych. Stawia tezę, że pytanie jak problematyka przerywania ciąży ma być uregulowana w prawie, a w szczególności w prawie karnym, nie jest sprawą Kościoła. O tym jak problem ma być uregulowany w prawie, tak aby prawo to spełniało swoją funkcje i realnie powodowało, że aborcji będzie znacznie mniej albo wcale, jest dyskusją, która powinna być prowadzona zupełnie inaczej, niż to ma miejsce w naszej społecznej skonfliktowanej rzeczywistości. I o tym jest ten list. Prawo karne okazuje się narzędziem nie spełniającym w przypadku tej sytuacji swojej funkcji. Dowodzą tego statystyki, wnikliwe porównywanie różnych systemów prawnych. Ale to nie jest zadanie Kościoła. Zadaniem Kościoła nie jest wołanie „ukarz”, tylko szukanie drogi zbawienia i nawracania się każdego człowieka. Uważam, że nie jest moralne postulowanie jakiegoś rozwiązania w prawie karnym bez żadnej wiedzy, jakie przyniesie ono skutki. Rozwiązania prawa karnego na ogół w wypadku tego problemu się nie sprawdzają. List pokazuje tylko, że Kościół, nie powinien opowiadać się za określonym rozwiązaniem prawnym, a ma wskazywać na wartości, które są ważne dla każdego człowieka (dziecko i matka w tym wypadku). Kościół nie mając kompetencji w dziedzinie prawa karnego, proponując określone rozwiązania prawnokarne, czy nawet je wymuszając, bierze wtedy na siebie ciężar skutków tych rozwiązań, których nie mógł przewidzieć. Dlatego warto jest przyjrzeć się dogłębnie motywacji autorów listu, bo czasem bardzo upraszczamy, przypisując złe intencje, bardzo też krzywdząc.
Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami
Fryderyk Zoll
Szanowny Panie Prof,
Jak Pan wie kobieta nie odpowiada karnie za dokonanie aborcji. Jej odpowiedzialność karna jest wyłączona i wyrok TK nic w tej materii nie zmienia. Odpowiada jedynie co podmiot dokonujący tej aborcji. Ja ten list odebrałem osobiście jako próbę usprawiedliwienia aborcji co z punktu widzenia nauczania społecznego Kościoła Rzymskokatolickiego jest nie do obrony. Oczywiście, że ten wyrok TK jest niefortunny, nieprzemyślany i nie uwzględnia przemian społecznych jakie zaszły. Jestem jednak tego zdania, że ksiądz katolicki na obowiązek bronić życia każdego człowieka od poczęcia aż do śmierci. Nie ważne czy to jest dziecko poczęte czy uchodzca z Syrii. Usprawiedliwianie aborcji jest dla mnie osłabieniem tej ochrony. Z uczciwości intelektualnej powiem, że jestem pod wrażeniem zdania odrębnego sędziego Kieresa. Bardzo mądre, dojrzałe.
Szanowny Panie,
myślę, że to jest nie jest poprawna interpretacja tego listu. Ten list w ogóle nie jest o usprawiedliwieniu. Ma dwie kwestie – dostrzeżenie matki jako osoby, która wymaga troski duszpasterskiej i już wskazaną przeze mnie tezę, że należy ściśle oddzielić kwestię etyczną od prawnokarnej, a Kościół powinien się wypowiadać w tej pierwszej. Rozdzielenie tych dwóch kwestii pozwoli nam na uczciwą debatę i o to apeluje ten list. Mam wrażenie, że stał się przedmiotem przeinterpretowania. A list ten daje nadzieję na uczciwą debatę publiczną bez pomieszania obszarów dyskusji
Obrona życia tak. Tylko doświadczenie pokazuje, że prawo karne tu całkowicie zawodzi – ale to jest konieczna dyskusja pragmatyczna. Prawo karne jest jednym z narzędzi organizacji społeczeństwa, które należy stosować w ostatniej kolejności i tam gdzie jest skuteczne. Duchowny w tej dyskusji nie powinien brać udziału jako duchowny. Natomiast powinien walczyć o każdego człowieka i o zbawienie każdego (także matki). Nie chciałbym na tym forum wchodzić z w ocenę wyroku z uwagi na programową apolityczność Kongresu.
Z wyrazami szacunku i pozdrowieniami
Fryderyk Zoll
Znów pan prof. pomija jedną kwestię. Kobieta dokunująca aborcji nie podlega odpowiedzialności karnej. Wyrok TK nic nie zmienia w tej materii. Niestety ale wydaje mi się, że autorzy owego listu nie zauważają. Niestety ale współczucie, solidarność nie może służyć do usprawiedliwiania aborcji w świetle nauczania Kościoła. Moim zdaniem ksiądz katolicki ma przypominać o prawie do życia każdego zarówno matki ale i dziecka. Mam wrażenie, że Ci księża o tym zapomnieli.
Szanowny Panie, ta kwestia nie bardzo ma znaczenie w naszej dyskusji. Prawo karne ma szereg różnych konstrukcji, np. jak tu wyłączenie karalności. Są jeszcze kontratypy, pojęcie winy itd. Tylko te rozwiązania mają się nijak do Kościoła. Kościół nie ma za zadanie opowiadać się za danym rozwiązaniem prawnokarnym. Ma się opowiadać za ochroną godności człowieka. Ale to jest debata pozaprawna. I sfer tych nie wolno mieszać. I list jest o tym, a nie o dopuszczeniu przez Zwykłych Księży aborcji. To jest fundamentalna różnica.
Pozdrawiam serdecznie
Fryderyk Zoll
Szanowny Panie Prof,
Znów Pan manipuluje. Kościół nie opowiada się za karalnością kobiety za dokonanie aborcji. Wyrok TK nie wprowadza odpowiedzialności karnej kobiety. Zatem używanie sformułowania „rozwiązaniem prawnokarnym” jest mylące i wprowadzające czytelników w błąd. Tak zgadzam się Kościół ma bronić godności ludzkiej i zadaniem księży jest upominanie o każdego człowieka nawet jeśli jest trudne, bolesne. Zadaniem księży nie jest usprawiedliwianie aborcji. Niestety ale ten list może zwłaszcza drugi akapit może być traktowane jako swoiste usprawiedliwienie aborcji. Nie chcę osądzać kobiet, które są w tej sytuacji. Przy stanowieniu prawa potrzeba dużego wyważenia. Boje się, jednak że ten list to wyłom w głoszeniu prawdy o godności każdego człowieka. W tym przypadku dziecka poczętego. Osobiście uważam, że o tym o czym pan prof. piszę dużo lepiej, jaśniej i mądrzej napisał ojciec Giertych ( Więz numer w 4 kwartale w 2020 r.)
Odnosząc się do naszej rozmowy jak i listu dostałem takie uwagi:
Z chęcią usłyszałbym od księży jak obecnie wygląda nauka kościoła dotycząca relacji prawo boskie – prawo stanowione. Jest to o tyle ważne, że te teksty, które znam (jak Augustyn czy Tomasz), powstały w innych realiach, kiedy o samym prawie stanowionym myślano nieco inaczej.
Dwa chciałbym też poczytać coś odnośnie funkcjonowania katolika w społeczeństwie, które jest pluralistyczne pod względem wiary i wyznania. Znów jedyne teksty jakie znam są z innych epok. A szkoda, bo teraz to dość istotny temat, bo taka właśnie jest nasza rzeczywistość. Dziwne, że w XIV w. można było pisać traktaty na ten temat (jak np. ma postępować chrześcijański król z żydami i muzłumanami w swoim kraju) a obecnie jakoś tego nauczanie czy to z ambon czy w jakiejś innej dostępnej formie wcale nie porusza.
Kolejna rzecz, której brakuje. Matka cierpiąca z powodu nieuleczalnie chorego dziecka, to nie jest jedyny przypadek tego rodzaju cierpienia. Przecież można sobie wyobrazić, że chodzi tu o dorosłe dziecko, które doznało wypadku, czy o starszego człowieka, który jest terminalnie chory. Chciałbym zatem poznać zasadę, która rządzi postępowaniem moralnym i jej ewentualne wyjątki, a nie tylko sam opis stanu uczuciowego ludzi.
Pozostawiam pod dyskusję i zgadzam się z tymi tezami.
Szanowny Panie, to nie jest manipulacja – ja nie stwierdziłem, że Kościół się domaga karania kobiety, tylko, że nie powinien się domagać karania ani braku karania. Bo to nie powinno być pole zainteresowania Kościoła. Podobnie jak nie powinny być przedmiotem tego inne konstrukcje z dziedziny dogmatyki prawa karnego. Nie widzę w tym liście usprawiedliwienia, co najwyżej miłosierdzia. Ale list jest o czymś innym. Z całą pewnością nie mogę się równać z o. Giertychem, staram się tylko odnieś do Pana wątpliwości.
Dziękuję za tę dyskusję na bardzo trudny temat.
Z wyrazami szacunku
Fryderyk Zoll
Kościół nie mówi by karać za aborcję tylko, że etycznie aborcja jest zlem. Tak dogmaty prawa karnego to nie jest pole zainteresowania Kościoła. Niech tym zajmuje słynna krakowska Szkoła prawa karnego. Miłosierdzie nie jest równoznaczne z usprawiedliwieniem czegoś, uznaniem, że nie ma grzechu. Miłosierdzie jest wybaczeniem, dawaniem nadziei człowiekowi, że on grzesznik może być w niebie.
W kwestii formalnej. Jestem uczestnikiem Kongresu i jak wielu oczekuję dialogu, jednak rozmowa dwóch osób w której jedna ukrywa się pod pseudonimem, jest dla mnie nie do przyjęcia. To jakby dwie osoby rozmawiały poprzez szybę wenecką, jedna z osób jest ewidentnie uprzywilejowana, gdyż nie ponosi odpowiedzialności za wypowiadane sądy. To w moim rozumieniu nie jest dialog. Andrzej
To bardzo miłe, że Pan podaje swoje personalia ale nie każdy ma na to ochotę. Proszę nie wykluczać kogoś bo nie spełnia Pana oczekiwań. Jak pan oczekuje dialogu to niech Pan ten dialog prowadzi a nie wyklucza innych. Jeżeli kogoś obraziłem to proszę wskazać konkretnie gdzie.