Wraz z nowym procesem synodalnym Franciszek tworzy polisę ubezpieczeniową dla reform w Kościele – twierdzi prof. Massimo Faggioli profesor teologii i religioznawstwa na Uniwersytecie Villanova.
Wybitny specjalista od spraw papiestwa na łamach amerykańskiego magazynu National Catholic Reporter zwraca uwagę, że ambitny, rozpisany na trzy lata proces synodalny 84-letni Franciszek ogłosił w dziewiątym roku pontyfikatu. – Nawet jeśli, nie daj Boże, papież nie dotrwa do 2023 r., proces będzie już rozpoczęty. To polisa ubezpieczeniowa dla reform w Kościele – zauważa prof. Faggioli. I podkreśla, że wielu biskupów chce przeczekać Franciszka i uznać jego pontyfikat za przejściowy, krótki, reformatorski wybryk. Licząc przy tym, że jego następca wróci do konserwatywnej linii poprzedników.
Profesor zauważa, że jeżeli przyszłe konklawe miałoby się odbyć w trakcie synodu, siłą rzeczy zaawansowany proces synodalny musiałby wpływać na decyzję kardynałów. Podobnie było w 1963 r., kiedy w trakcie Soboru Watykańskiego II zmarł Jan XXIII. Konklawe wybrało wtedy Pawła VI, który kontynuował dzieło odnowy soborowej.
Zwołanie XVI Zwyczajnego Zgromadzenia Ogólnego Synodu Biskupów ogłosił w marcu ub. roku papież Franciszek. Jego temat brzmi: „Ku Kościołowi synodalnemu: komunia, uczestnictwo i misja”.
Początkowo Synod miał się odbyć w październiku 2022 r. Jednak w marcu tego roku przełożono go o rok, celowo wydłużając proces przygotowawczy. Czas ten ma być wykorzystany do szeroko zakrojonych konsultacji z całym Ludem Bożym.
Współczesna instytucja Synodu Biskupów jako organu doradczego papieża jest owocem obrad Soboru Watykańskiego II. Ustanowił ją Paweł VI w 1965 r., jednak do czasów Franciszka miała ona mocno ograniczone znaczenie w procesie zarządzania Kościołem.