Od samego początku prac Kongresu zarzucano nam, że w nadmiernym stopniu zajęliśmy się władzą w Kościele. Coraz bardziej gęstniejąca sieć wydarzeń dotyczących Kościoła w Polsce i na świecie pokazuje, że władza w Kościele jest zagadnieniem absolutnie centralnym, a nierozwiązane problemy w tej właśnie kwestii grożą takim kryzysem, jakiego chyba sobie jeszcze nie wyobrażamy. Już dzisiaj nie można mieć wątpliwości, że od rozwikłania tej kwestii zależy los Kościoła jako instytucji, a tym samym to, czy przetrwa sposób przeżywania religii katolickiej, jaki znaliśmy do tej pory.
Wobec wielu polskich biskupów toczą się postępowania. Dochodzenia w sprawie bardzo ważnych hierarchów przebiegają poza polskim Episkopatem, a nawet bez uprzedniego informowania Episkopatu czy biskupa miejsca. Na poszczególnych hierarchów spadają sankcje kościelne. Charakterystyczne są opisy zachowań, które były podstawą kar: „niezamierzone niedbalstwo”. Opis ten dla prawnika jest dość niezrozumiały. Niedbalstwo z istoty jest niezamierzone, bo gdyby było zamierzone, to stawałoby się zamiarem.
Za tym ezopowym językiem – dość charakterystycznym dla komunikowania się instytucji kościelnych z ludem (problem władzy) – ukrywa się jednak istota problemu. Dlaczego wszechwładny w swojej diecezji biskup dopuścił się „niezamierzonego niedbalstwa”? Jeżeli opis tego zachowania weźmie się za dobrą monetę, oznacza to, że przyczyny tego stanu tkwiły w katastrofalnej organizacji struktury zarządzania Kościołem, w braku odpowiednich gremiów doradczych, innych niż kurialni potakiwacze i osoby utrudniające przepływ informacji.
Aparat władzy biskupiej w jego obecnej postaci nie może okazać się skuteczny w zderzeniu z rzeczywistością dzisiejszego świata. Wymaga dogłębnej reformy i rozwiązań opartych o odpowiednio dostosowany do Kościoła podział władzy i odpowiedzialności za Kościół. Nie chodzi przy tym o to, aby władza biskupów została podważona. Podważana jest właśnie teraz przez praktykowanie struktury, w której biskupie „niezamierzone niedbalstwo” nie jest ekscesem, ale wynikiem zastygnięcia władzy kościelnej w archaicznej, choć wcale nieodwiecznej postaci.
Na szczęście Franciszek zwołuje Synod nowego rodzaju, z szerokim uczestnictwem wszystkich ochrzczonych. Zadaniem Kongresu jest urealnienie tego udziału. Kongres trafił na odpowiedni czas i musimy podołać jego wyzwaniom.
2 Komentarze
Władza bez autorytetu często deprawuje. Zmiana sposobu sprawowania władzy w Kościele być może spowoduje stopniowe odzyskiwanie autorytetu wpisanego w status kościelnej hierarchii. Obecna autorytetu już prawie nie ma.
Linią Franciszka jest decentralizacja i słusznie, bo choć Rzym ma stać na straży prawowierności, to „zarządzanie”, finanse, władza biskupia” i etc mieszanie porządków władzy duchowej i świeckiej są reliktem przeszłości i to nie pierwszego wieku, a sredniowiecza, panstwa Watykan, sporów o supremację itd. Jest i było to już dawniej zarzewiem buntów, chociazby w czasie rewolucji francuskiej. Oddawajcie cesarzowi…