Dnia 15.11.2024 ukazało się „Stanowisko Zespołu Ekspertów Komisji Episkopatu Polski ds. Bioetycznych dotyczące tranzycji płci” (dalej Stanowisko lub dokument). Jako Fundacja Wiara i Tęcza, która zrzesza chrześcijan LGBT+ (w tym osoby transpłciowe) oraz ich rodziny i sojuszników, uważamy za istotne, aby odnieść się do wybranych jego fragmentów.
Za słuszne uznajemy słowa z ostatniego akapitu mówiącego o szacunku i tolerancji wobec osób transpłciowych:
„(…) jak ważne jest przede wszystkim zrozumienie sytuacji osób określających się jako transpłciowe. Wiele z nich czuje się „uwięzionych w nie swoim ciele”, co sprawia, że szukają zrozumienia, empatii i akceptacji. Pragną znaleźć grupę wsparcia, poszukują swojej tożsamości i chcą się w pełni realizować jako osoby. Należy dostrzec ich cierpienia i problemy w szerokim – biologicznym, psychologicznym i społecznym – kontekście. Nie można zgodzić się na agresywną i uwłaczającą godności ludzkiej stygmatyzację osób transpłciowych”.
Nasza Fundacja od samego początku działalności wspiera chrześcijan LGBT+, którzy szukają szacunku, empatii, zrozumienia i akceptacji. Niestety najczęściej nie odnajdują ich w Kościele rzymskokatolickim w Polsce, gdzie są odrzucani przez innych członków swojego Kościoła. Dlatego cytowane powyżej słowa wydają się ważne.
Jednak wśród wielu wątków podejmowanych w Stanowisku KEP odnajdujemy liczne poważne błędy, niedopowiedzenia oraz brak bardzo istotnych informacji. Poniżej zamieszczamy niektóre wyjaśnienia.
- Błędne twierdzenie o wyborze tożsamości płciowej
Jednym z podstawowych błędów jest twierdzenie, że osoby transpłciowe dokonują wyboru swojej płci i jest to uwarunkowane ich subiektywną oceną. Nic bardziej mylnego. Proces kształtowania się tożsamości płciowej jest bardzo złożony i biorą w nim udział czynniki biologiczne (w tym genetyczne, hormonalne oraz związane z budową struktur mózgowych) oraz pozabiologiczne (w tym psychiczne, społeczne i kulturowe). Zgodnie z naukową definicją transpłciowości nie jest to subiektywne odczucie płci, lecz głęboko zakorzenione postrzeganie siebie. Jest ono niezależne od wyborów danej osoby. Co więcej, badania nad funkcjonowaniem mózgu wskazują, że wpływ hormonów na określone struktury mózgu w okresie pierwszych tygodni życia płodowego warunkuje w dużej mierze późniejsze odczuwanie i postrzeganie siebie jako mężczyznę czy kobietę lub osobę ze spektrum binarnego, czy spoza niego. Na skutek złożoności całego procesu może dochodzić do sytuacji, kiedy to odczuwanie nie jest zgodne z wykształconą płcią genetyczną czy narządami płciowymi i osoba nie ma na to wpływu.
- Redukcjonistyczne podejście do biologii płci
W Stanowisku przedstawiono słusznie, że płeć można rozpatrywać w kontekście różnych kryteriów (chromosomalnych, genetycznych, hormonalnych, metabolicznych, mózgowych, psychicznych i społecznych) oraz że seksualność rozwija się w ciągu całego życia człowieka i wpływają na nią różne czynniki – biologiczne, psychologiczne i społeczne. Jednak ostatecznie argumentuje się w nim (używając m.in. pojęć z antropologii czy filozofii), że to płeć chromosomalna obiektywnie determinuje człowieka i wszystko inne ma być podporządkowane właśnie jej. Taki jest wydźwięk tego dokumentu i jest tu jasno powiedziane, że biologiczne czynniki mają znaczenie podstawowe wobec innych wymiarów płci (psychicznego czy społecznego). Jednak nie zawsze jest to takie proste i wiele czynników, na które osoba nie ma wpływu, determinuje płeć, z którą się utożsamia. Rodzi się więc pytanie, jaki jest najważniejszy organ determinujący płeć człowieka. Wszystko wskazuje, że jest to mózg. Oczywiście, biorąc pod uwagę m.in. prokreację, pewne struktury anatomiczne są tu najważniejsze. Jednak biorąc pod uwagę funkcjonowanie osoby w świecie, to właśnie wspomniane wcześniej głęboko zakorzenione postrzeganie płci ma tu kluczowe znaczenie. Jest ono uwarunkowane tym, co się dzieje w mózgu, a na to w dużej mierze wpływ mają czynniki niezależne od wyborów jednostki.
- Skupienie się na tranzycji operacyjnej i hormonalnej, pominięcie tranzycji społecznej i prawnej
Dużą część dokumentu zajmuje temat tranzycji operacyjnej i hormonalnej, która budzi wiele obaw u autorów Stanowiska. Przestrzega się przed jej szkodliwością i nieodwracalnością. Natomiast pomija się w ogóle aspekt tranzycji społecznej czy prawnej, która jest często istotniejsza dla osób transpłciowych niż operacje czy leczenie hormonalne. To właśnie możliwość funkcjonowania w społeczeństwie zgodnie ze swoją tożsamością płciową (w rodzinie, pracy, szkole, grupach społecznych, Kościele) czy możliwość uzgodnienia płci prawnie jest podstawową potrzebą dla tych osób. Operację korygującą płeć według szacunkowych danych amerykańskich przeprowadzono u ok. 25-35% osób trans, przy czym operacje narządów płciowych dotyczyły 4-13% osób. Jak widać, nie jest to dominująca praktyka, ale w niektórych sytuacjach jest wręcz nieodzowna. Oczywiście istnieje zjawisko detranzycji i żalu, które mogą odczuwać osoby poddane nieodwracalnym zabiegom korekty płci. Jednak badania wskazują, że dotyczą one zaledwie 1% osób poddanych tym zabiegom. Czy zatem budowanie narracji o szkodliwości takiego postępowania ma uzasadnienie? Bardziej zwraca uwagę fakt, że zabiegi te pomagają ponad 99% osób, które się na nie zdecydowały. Zgadzamy się z tym, że decyzje o nieodwracalnych biologicznych zmianach korekty płci powinny być poprzedzone stosowną diagnozą psychologiczno-lekarską.
Jako Fundacja chcemy podkreślić, że zarówno nasze wieloletnie doświadczenia w towarzyszeniu osobom transpłciowym (również osobiste), jak i stanowiska ekspertów, wskazują, że wszelkie możliwości korekty płci (w tym medyczne) mogą zapobiec wielu niekorzystnym zjawiskom, takim jak pogorszenie zdrowia psychicznego czy nawet samobójstwa. Należy mieć świadomość, że niestety wiele osób, które z rozmaitych powodów nie miały możliwości skorzystania z procedur medycznych tranzycji, odebrało sobie życie. W sytuacjach zagrożenia życia i zdrowia nikt nie ma prawa nazywać takich procedur „niegodziwymi” lub „niedopuszczalnymi” (takich sformułowań użyto w Stanowisku), gdyż wartość życia ludzkiego ma pierwszeństwo przed jakimikolwiek poglądami filozoficznymi lub teologicznymi.
Uważamy, że szczególny nacisk powinno się kłaść na umożliwienie osobom transpłciowym funkcjonowania w społeczeństwie zgodnie z ich tożsamością i płcią odczuwaną. Stosowanie odpowiednich form zwracania się do tych osób oraz zaimków ma tu kluczowe znaczenie, jak również akceptacja ich wyglądu, sposobu ubierania się i zachowania. Używanie odpowiedniego języka przez osoby transpłciowe oraz ich otoczenie łagodzi cierpienie i pozwala żyć w zgodzie z własną naturą, a w przypadku osób wierzących – w zgodzie z poczuciem, że tak zostały stworzone przez Boga.
- Młodzież transpłciowa – konieczność wsparcia, a nie straszenia tranzycją
Zgadzamy się z autorami Stanowiska, że młodzież transpłciowa wymaga szczególnej, specjalistycznej opieki i wsparcia, a rola rodziców jest tu bardzo istotna. Nie podzielamy jednak tak mocno wyartykułowanych obaw wobec wczesnej tranzycji medycznej. Po pierwsze, tylko część osób transpłciowych przed osiągnięciem pełnoletniości wymaga zastosowania terapii hormonalnej czy, znacznie rzadziej, operacji korygujących. Po drugie, decyzje te są podejmowane po długim okresie terapeutyczno-diagnostycznym, przeprowadzanym przez specjalistów z różnych dziedzin (psychologów, seksuologów, endokrynologów czy psychiatrów). To kiedy i czy w ogóle zastosować taką terapię, zależy od indywidualnych sytuacji młodych osób i wymagana jest też zgoda rodziców. W warunkach polskich dostępność do takich zabiegów jest i tak bardzo ograniczona ze względu na wysokie koszty. Kształtowanie się tożsamości płciowej w młodym wieku jest procesem, w czasie którego część osób, które nie identyfikują się ze swoją płcią metrykalną, może wrócić do tej zgodnej identyfikacji. Tak jak w całej medycynie mogą również istnieć przypadki nieprawidłowych diagnoz. Nie zmienia to jednak faktu, iż medyczna korekta płci pozostaje jedną z bardzo ważnych metod pomocy osobom transpłciowym i w wielu przypadkach ratuje ich życie i zdrowie.
Po raz kolejny należy tu przypomnieć o pomijanej w dokumencie tranzycji społecznej, szczególnie istotnej w przypadku młodych osób. Stosowanie odpowiednich form zwracania się do nich, zgodnie z płcią odczuwaną, czy szeroka akceptacja w środowisku ma kluczowe znaczenie w pomocy dla nich. Brak stosowania takich form i uporczywe negowanie odczuwanej płci doprowadza do nasilenia cierpień i przyczynia się do pogłębienia doświadczanej dysforii, prowadząc do znacznego pogorszenia zdrowia psychicznego. Pragniemy uspokoić wiele osób mogących mieć wątpliwości – według aktualnej wiedzy psychologicznej zwracanie się do osób transpłciowych zgodnie z tym, jak się postrzegają i jak tego oczekują, nie „wzmacnia” i nie „utrwala” ich płci odczuwanej. Jest to uznane i właściwe postępowanie w procesie terapeutyczno-diagnostycznym, w przeciwieństwie do innych form pseudoterapii, które mają „leczyć” z transpłciowości poprzez negowanie jej istnienia i próby „przywracania” do zgodności z płcią biologiczną. Tego typu terapie wielokrotnie zostały skrytykowane przez środowiska naukowe jako nieskuteczne i wręcz szkodliwe. Nie do zaakceptowania jest również zdanie z dokumentu, że „sama zmiana języka nie zmienia realnej sytuacji człowieka”. Nie zmienia ciała, ale w sposób istotny zmienia całą realną, psychiczną, życiową, rodzinną i społeczną sytuację osób transpłciowych, co dla ich funkcjonowania ma najistotniejsze znaczenie.
- Rola rodziny – wsparcie zamiast odrzucenia
Jesteśmy zgodni co do tego, że rodzice i rodzina są niezwykle istotni dla osób przeżywających swoją niezgodność płci, a dotyczy to szczególnie dzieci i młodzieży. To w rodzinie powinny one otrzymać pierwsze wsparcie, pomoc i akceptację. To rodzina ma być najbardziej przyjaznym miejscem, w którym będą się czuły bezpieczne. Jednak, jak wynika z doświadczenia, często osoby transpłciowe są nieakceptowane i odrzucane właśnie przez swoich rodziców, a nawet wyrzucane z domu. Zatrważający jest fakt, że brak akceptacji i wsparcia występuje często właśnie w rodzinach katolickich. Niestety może wynikać to z obecnej w naszym kraju nieakceptującej i wykluczającej narracji, którą słyszymy z ust wielu duchownych polskiego Kościoła rzymskokatolickiego i wielu świeckich katolików.
Sami rodzice osób transpłciowych często są zagubieni w nowej rzeczywistości dziecka transpłciowego w rodzinie i oni również wymagają wsparcia i wskazówek zgodnych z aktualną wiedzą naukową. Powinni też otrzymać akceptujące wsparcie od otoczenia, a szczególnie od swojego Kościoła.
- Negowanie rzeczywistości osób transpłciowych
Można odnieść wrażenie, że poprzez odwoływanie się do filozoficznych, „klasycznych paradygmatów” rozumienia ludzkiej płciowości, w ogóle zaprzecza się w omawianym dokumencie istnienia osób transpłciowych: „Nasze pojęcia o świecie są zatem prawdziwe o tyle, o ile zgadzają się ze stanem rzeczywistości, bo to rzecz konstytuuje nasze poznanie, nie odwrotnie”. Autorzy uważają, jak wspomniano już wcześniej, że tożsamość takich osób jest wynikiem wyboru. Takie zanegowanie rzeczywistości przez autorów jest dla nich jedyną możliwą drogą obrony wyznawanych przez nich teorii filozoficznych i teologicznych. Tymczasem zjawisko transpłciowości nie jest do końca poznane, a jej przyczyny w dużym stopniu uwarunkowane są zmianami na poziomie biologicznym. Rzeczywistość płci, jaką obserwujemy, ma wieloaspektowy wymiar. Poznanie tej złożoności prowadzi do odkrycia istnienia m.in. transpłciowości.
W kontekście powyższych uwag niestosowne wydaje się zalecenie: „W dialogu z osobami transpłciowymi należy precyzyjnie wyjaśniać i tłumaczyć ich rzeczywistą sytuację życiową, ukazując bytowe i biologiczne podstawy egzystencji człowieka”. Czy to wyjaśnianie i tłumaczenie ma polegać na tym, że ich transpłciowość nie istnieje i jest wynikiem ich decyzji?
W naszej opinii należy zachęcać do poznania rzeczywistej sytuacji życiowej, w jakiej znajdują się osoby transpłciowe, ale nie przez negowanie jej, tylko przez przyjęcie i zaakceptowanie. Biologiczne podstawy egzystencji nie sprowadzają się tylko do budowy ciał, genów czy zdolności rozrodczych. Biologiczną podstawą może być, chociażby funkcjonowanie mózgu i anatomiczno-hormonalne uwarunkowania doświadczania takiej, a nie innej płci. Wynika to ze złożoności procesów kształtowania płci, na którą osoba nie ma wpływu. Czy jest to wynik pewnych nieprawidłowości w rozwoju biologicznym, nie ma tu znaczenia. Istotne jest, że dzieje się to niezależnie od woli danej osoby i nie umniejsza jej człowieczeństwa. Jako chrześcijanie wierzymy, że osoby te zostały w ten sposób stworzone przez Boga-Stwórcę, w którego zamyśle jest przestrzeń do ich istnienia.
- Brak pozytywnych aspektów w Stanowisku
Niestety, musimy stwierdzić, że w Stanowisku KEP przedstawia się tylko negatywne sytuacje, obawy i wątpliwości dotyczące osób transpłciowych. Pomija się natomiast pozytywne i afirmujące aspekty. W rzeczywistości, dzięki różnym metodom tranzycji medycznej, osoby transpłciowe mogą poprawić komfort swojego życia i odczuwanie szczęścia. Akceptacja i przyjęcie przez otoczenie pozwala na normalne i bezpieczniejsze funkcjonowanie w świecie. Stosowanie odpowiednich zaimków, form zwracania się oraz prawne uzgodnienie płci zmniejszają odczuwaną, niezawinioną dysforię płciową (cierpienie) u osób transpłciowych.
Pozytywne doświadczenia lekarzy i terapeutów pracujących z takimi osobami oraz aktualna wiedza psychologiczna na temat diagnostyki i terapii również nie są w Stanowisku przedstawiane. Doświadczenia osób trans są w przeważającej części inne, niż mogłoby wynikać z dokumentu. Dla wielu z nich podejmowanie różnych metod tranzycji przyczynia się do poprawy stanu zdrowia. Większość negatywnych następstw i zagrożeń wynika raczej z braku podjęcia właściwego postępowania, zgodnego z aktualną wiedzą naukową. W dokumencie brakuje więc opisu realnej sytuacji osób transpłciowych.
- Nieporozumienia związane z pojęciem „gender”
Wprowadzające w błąd jest również mieszanie pojęć transpłciowości z pojęciem gender, zrównywanie ich. Pojęciu gender poświęcono w dokumencie nieproporcjonalnie dużo miejsca, choć, według nas, nie ma ono istotnego znaczenia w temacie transpłciowości. O ile gender studies podkreślają społeczno-kulturowe aspekty płci, to w przypadku tożsamości płciowych podkreśla się duże znaczenie czynników biologicznych. Należy przypomnieć, że wiele osób transpłciowych używało wybranych przez siebie imion oraz zaimków niezgodnych z płcią nadaną przy urodzeniu, na długo przed ogłoszeniem jakichkolwiek teorii czy publikacji o gender, do których chętnie odwołują się autorzy Stanowiska.
Podsumowanie
Jako Fundacja Wiara i Tęcza przyjmujemy w dokumencie jako pozytywne słowa o zrozumieniu, wsparciu i szacunku dla osób transpłciowych.
Jednak w dokumencie znajdują się błędne informacje i niedopowiedzenia. Podstawowym błędem jest twierdzenie, że tożsamość płciowa u osób trans jest kwestią wyboru i zależy od subiektywnych decyzji, choć badania, rzeczywistość i doświadczenia wskazują, że jest inaczej. W dokumencie ukazano tylko wątpliwości, zagrożenia i możliwe negatywne skutki tranzycji medycznej, nie pisząc nic o jej pozytywnej roli terapeutycznej. Praktycznie nic nie napisano na temat tranzycji społecznej i prawnej, która ma ogromne znaczenie dla osób transpłciowych.
Uważamy, że jest wielkie pole do działania dla ludzi Kościoła, by zmienić nastawienie w kierunku akceptacji osób transpłciowych. Jesteśmy całkowicie za tym, by w Kościele „zrozumieć sytuacje osób transpłciowych”, pomagać im „zrealizować się jako osoby”, „być dla nich grupą wsparcia” i nie pozwalać „na agresywną i uwłaczającą godności ludzkiej stygmatyzację osób transpłciowych”.
Osoby z Fundacji Wiara i Tęcza, szczególnie wierzące osoby transpłciowe, są zawsze gotowe do współpracy z biskupami, aby wypracować w Kościele zgodne ze współczesną nauką formy działania, pozwalające na realizację powyższych założeń.
Tekst publikowany za stroną https://wiaraitecza.pl/odpowiedz-wit-na-stanowisko-kep-dotyczace-tranzycji/