Temat wspomaganej prokreacji ostatnio często gościł na łamach pism katolickich lub w wypowiedziach przedstawicieli Episkopatu, ze względu na uchwalenie refundacji tej procedury medycznej z budżetu państwa. Świadomi wagi negatywnej oceny tego zjawiska ze strony Kościoła, przygotowaliśmy w grupie „Kobiety w Kościele” raport na ten temat, opierając się na wynikach spotkań z etykami (S. prof. B. Chyrowicz oraz ks. prof. A. Wierzbickim) oraz lekarzami i biologami, a także na lekturze dostępnych tekstów i dokumentów.
Obecnie problem oceny metody In Vitro wraca za sprawą wypowiedzi biskupa pomocniczego diecezji gdańskiej Wiesława Szlachetki. Skrajnie negatywna opinia wygłoszona została w czasie uroczystości z okazji 85. rocznicy rozpoczęcia II wojny światowej. Wypowiedź została potępiona ze względu na jej niestosowny charakter przez prezydentkę Gdańska Aleksandrę Dulkiewicz – nie czas i miejsce by dzielić ludzi, podnosząc temat niezwiązany z rocznicą wojny. Każda dyskusja o wartościach jest uprawniona, jeżeli używa się argumentów zgodnych z prawdą. Bp W. Szlachetka, uzasadniając określenie metody In Vitro przejawem „ideologii neomarsistowskiej”, użył argumentu nieprawdziwego, iż: „aby mógł się narodzić jeden człowiek, to dziesięciu musi stracić życie – to jest fakt medyczny”. Otóż fakty wynikające z obowiązujących w Polsce regulacji prawnych są inne: ustawa z roku 2015 przewiduje jednorazowe pobranie i zapłodnienie nie więcej niż 6 jajeczek. Zazwyczaj część powstałych zarodków obumiera. Podobnie dzieje się naturze: w ciele matki również tylko ok 30% zarodków przeżywa, pozostałe obumierają zwykle tak wcześnie, że rodzice nie są świadomi tego faktu. W przypadku zapłodnienia pozaustrojowego polskie prawo przewiduje implantację jednego zarodka, w niektórych krajach dwóch, pozostałe żyjące zarodki są mrożone, by mogły być wszczepione później (jako kolejne dziecko/dzieci swoich rodziców) lub oddane do adopcji, a na taką czeka wiele par. Dyskusja nad naruszaniem godności ludzkiej zarodków poprzez ich mrożenie daje niejednoznaczne wyniki. Nie wszyscy etycy katoliccy oceniają negatywnie tę procedurę, ponieważ nie zmniejsza ona potencjału rozwojowego zarodków. Jednocześnie niszczenie zdolnych do życia zarodków jest prawnie zabronione.
W dyskusji nad prymatem prawa naturalnego nad spełnieniem jakże naturalnej potrzeby rodzicielstwa trzeba pamiętać o tym, że w przypadku innych zabiegów medycznych ingerujących w życie człowieka, np. transplantacji różnych narządów, Kościół odnosi się z aprobatą do takiej formy ratowania życia. Orędownikiem transplantacji był Jan Paweł II. Wiele procedur ratujących życie, jak choćby wszczepianie rozrusznika serca, które mogłyby być traktowane jako naruszające prawo naturalne, jest akceptowanych i traktowanych jako przejaw troski i dobra. Tradycyjna postawa „Bóg dał, Bóg wziął” ustępuje postawie korzystania z Bożych darów rozumu i umiejętności dla dobra bliźnich.
Za krytyką metody In Vitro stoi też często podejrzenie, że małżonkowie chcą iść „na skróty” do celu, jakim jest rodzicielstwo. W tym być może jest dostrzegany przejaw ideologii neomarksistowskiej. Otóż zapłodnienie pozaustrojowe to ostatnia deska ratunku dla tych, którzy wypróbowali już wszelkie inne metody znane lekarzom, często także naprotechnologię, popieraną przez Kościół. Nawet przepisy o kwalifikowaniu pary do procedury In Vitro mówią o przynajmniej rocznym staraniu się o dziecko i nieskutecznym leczeniu. Ks. prof. J. Krasiński w tekście z 2010 r., opublikowanym w 2022 r. (Więź, zima 2022). pisze o dzieciach poczętych drogą In Vitro dość poetycko , iż „każde dziecko rodzi się w bólu rodzenia. A tymczasem to dziecko jest tak umiłowane, tak chciane, że nie tylko rodzi się w bólu, ale nawet poczynane jest w bólu” dzięki poświęceniu rodziców pragnących potomstwa.
Mam wrażenie, że dużo przekłamań, ale też niewiedzy nagromadziło się wokół procedury In Vitro, stosowanej od 30 lat. Procedura ta nie jest już eksperymentem, a odpowiedzią na problem niepłodności dotykający co szóstą parę. Nadzieję na nowe podejście do problemu In Vitro daje decyzja papieża Franciszka, który postawił przed Papieską Akademią Życia zadanie opracowania nowych kategorii antropologicznych. Warto zauważyć też, że procedura ta nie została umieszczona na liście „ważnych zagrożeń godności ludzkiej” w wydanej niedawno przez Dykasterię Nauki Wiary Deklaracji Dignitas Infinita.