Aby zrozumieć ducha synodu, którego ważnym etapem było spotkanie biskupów oraz osób świeckich w Rzymie, trzeba wsłuchiwać się w komentarze bezpośrednich uczestników. Jednym z nich był przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki, który w Catholic Word Report w sposób najbardziej bezpośredni przedstawił swoje opinie.
Stosunek Przewodniczącego KEP-u do synodu mógł być wcześniej dla części świeckich nie do końca jasny, zważywszy sposób organizacji tego synodu w Polsce. W Rzymie jednak wyszedł na światło dzienne. Zderzenie sposobu komunikacji oraz podejmowane tematy, zaproponowane w trakcie obrad w Rzymie przez papieża Franciszka okazały się dla konserwatywnego hierarchy trudne do akceptacji.
Od początku przeprowadzonego z arcybiskupem wywiadu synod jawi się nie jako szansa, ale zagrożenie. Jest tam mowa o manipulacji zarówno organizatorów jak i biskupów niemieckich, którzy jak to wynika z tekstu, próbują stosować politykę faktów dokonanych. Przewodniczący KEP jednoznacznie krytycznie odnosi się do podejmowanych działań zmierzających do implementacji wypracowanych przez Niemiecką Drogę Synodalną, dokumentów do debaty.
Aby wyjawić przed czytelnikiem swoje obawy co do tematów podejmowanych przez synod, arcybiskup kreśli dwa obrazy: Kościoła „przesytu”, który sytuuje się w Europie oraz Kościoła „niedoboru” głównie, choć nie wyłącznie, w Afryce. W opinii hierarchy ten drugi jest narażony na niepotrzebne dywagacje wynikające z konsumpcyjnego i sekularyzującego się społeczeństwa Zachodu. Jak jednak zauważa arcybiskup, to właśnie te zjawiska wskazują na groźbę zaprzepaszczenia dwóch tysiącleci chrześcijaństwa.
To, co zastanawia, to rodzaj ambiwalencji, która pojawia się wraz z kolejnymi referowanymi tematami synodu. Dostrzec można zachętę do zbliżenia duchownych i świeckich, ale także zniecierpliwienie w stosunku do tych, którzy zamierzają formułować niezależne poglądy, a te w opinii hierarchy, są częstokroć „niekatolickie”. Arcybiskup widzi potrzebę otwartej dyskusji, jednak jej sposób z równym dostępem do głosu (po trzy minuty) dla wszystkich uczestników synodu w ramach 12-osobowych grup zgromadzonych przy okrągłych stolikach rodzi wątpliwości. Według abp. Gądeckiego „słuchanie rozmówcy bez uprzedzeń”… nie służy dialogowi.
Odpowiadając na pytanie o proces synodalny w Polsce, arcybiskup wskazuje na brak reprezentatywności, zwraca uwagę, że wzięło w nim udział raptem 1% wiernych (podobnie jak w innych krajach) i jak mówi, byli to ludzie „aktywni w czynach i słowach”. Mimo to na podstawie opinii synodalnych w Polsce arcybiskup jest pewny oczekiwań zarówno duchownych jak i świeckich – jak czytamy, chodzi o „odkrywanie nowych sposobów ewangelizacji”.
Zaskakuje konkluzja, że jednym z najpilniejszych zadań jest poprawa relacji między duchownymi a świeckimi oraz że pobyt przez prawie miesiąc w Rzymie był okazją, aby nad tym popracować.
Jest mowa o entuzjazmie, z jakim arcybiskup przyjmuje chęci świeckich do wzięcia większej odpowiedzialności za Kościół. Wskazuje on jednak na potrzebę obrony świeckości świeckich przed próbami ich „klerykalizacji”. Tym, co martwi arcybiskupa, jest fakt, że włączenie świeckich w kwestie liturgiczne może doprowadzić do zaniedbań ich obowiązków rodzinnych lub politycznych.
Powracając do wątku Niemieckiej Drogi Synodalnej, arcybiskup jest zaniepokojony tworzeniem świeckich struktur oraz organów kontrolujących biskupów. Ten wątek jest jasny w kontekście opóźniającego się powołania komisji do spraw pedofilii w Polsce. Nie zaskakuje, że temat zaniedbań w tym obszarze jest w wywiadzie nieobecny.
W dalszej części arcybiskup wskazuje na konieczność podążenia za myślą papieża Franciszka o otwarciu „bramy miłosierdzia”, ale już po chwili przeprowadza egzegezę słowa „błogosławieństwo”, z której wynika, że nie może ono dotyczyć związków osób homoseksualnych. W sprawie tematu LGBT+ ubolewa, że nie zaproszono do Rzymu krytycznie nastawionych do liberalizacji w tych obszarach środowisk ze Stanów Zjednoczonych.
Arcybiskup z jednej strony widzi konieczność większego udziału kobiet w różnego typu posługach w Kościele, ale zakreśla im granice, cytując papieża Franciszka: „nie mają prawa do zasady Piotrowej, a zasady Maryjnej”. Dla pań zamierzających wcielić się w rolę przypisaną mężczyznom przypomina historię diakonis z 1736 r. Podobne wątpliwości pojawiają się w sprawie celibatu, gdzie przyczynę tak widocznego kryzys w tym wymiarze arcybiskup dostrzega zasadniczo w grzechu poszczególnych księży.
Arcybiskup nie lubi mieszać języka świeckiego i kościelnego. Podając różne przykłady zarówno z przestrzeni międzynarodowych organizacji, w tym ONZ, jak i powołując się na ewangelię, wykazuje słabości słów „włączanie” oraz „inkluzywność”, tak bardzo obecne na synodzie. Jak widać, hierarcha nie dostrzega konieczności włączenia chociażby młodych, których z jakichś przyczyn ciągle ubywa z Kościoła. W wywiadzie, co zastanawiające, nie ma na ten temat niczego.
Widzimy w osobie abp. Stanisława Gądeckiego człowieka swojej epoki, którego synod z jednej strony popycha do pewnych przemyśleń, o czym świadczy przeprowadzony wywiad, ale z drugiej strony przeraża i to w wielu wymiarach.
No cóż, ,„mruganie okiem” jednocześnie zarówno do papieża Franciszka, duchownych jak i świeckich w Polsce staje się coraz bardziej nieskuteczne.