W niedzielę udało nam się dostarczyć do Ukrainy ciężarówkę. Dostali ją żołnierze ze Stryja. Nie była to łatwa podróż. Na granicy tkwi wielodniowa kolejka, którą pokonaliśmy tylko dzięki pomocy życzliwych osób. Widok jest jednak zatrważający: niekończący się szereg tirów bez dostępu do sanitariatów i jedzenia, biedni, wymęczeni ludzie. Coś się dzieje fundamentalnie nie tak. Nasze dziesięć godzin oczekiwania w ciepłej ciężarówce, jeszcze z herbatą, upłynęło całkiem przyjemnie. Dla mnie to przygoda, ale dla ludzi, dla których to codzienna praca, jest to niewyobrażalny koszmar. Gazety doniosły o śmierci ukraińskiego kierowcy. Można sobie bez trudu wyobrazić, że ktoś schorowany takich warunków nie wytrzymał. Koniecznie trzeba zbudować przy granicy jakąś elementarną infrastrukturę. Byłoby też dobrze, gdyby polscy kierowcy, którzy w proteście blokują granicę, zastanowili się, czy na pewno to, co zafundowali swoim kolegom, jest godne.
Ciężarówkę mogliśmy kupić ze środków Fundacji Agencji Rozwoju Przemysłu, a także dzięki wsparciu prof. Arkadiusza Sobczyka. Potężny wysiłek w to przedsięwzięcie włożyli Anna Rizzo i Mateusz Witek z Kongresu Katoliczek i Katolików, a nad wszystkim czuwała nieoceniona Małgosia Frankiewicz. Jestem dumny, że mogliśmy nieść pomoc pod szyldem Kongresu. Dziękuję mojej żonie, która znosi te trudności i przyjeżdża po mnie na granicę. Dziękuję Darkowi Narowskiemu za ogromne wsparcie w całej logistyce oraz Pawłowi Czukowi, bez którego zabiegów nie moglibyśmy kupić dodatkowego wyposażenia dla żołnierzy. Dziękuję mojemu synowi Fryderykowi za cierpliwe wypełnianie dokumentów. Dziękuję Agencji Celnej DTA Broker w Krakowie, która nie po raz pierwszy pomaga nam w dzień wolny od pracy. Dziękuję organizacji Ukraine Hilfe, Osnabrück, Krakau, Ternopil w Osnabrück za sfinansowanie kabli i innych urządzeń elektrycznych, dzięki którym żołnierze nie będą marzli w koszarach. Dziękuje Karolowi Bałdydze za ponowne dary dla wojska oraz Fundacji Dobro Zawsze Wraca, od której otrzymaliśmy niezbędne środki higieny dla żołnierzy. Jestem również wdzięczny Garkowi Matitsiwowi, mistrzowi kierownicy, który mnie nauczył, jak ładować opony do ciężarówek, a także Wolodymyrowi Salijowi, który to wszystko zorganizował. Wyrażam też wdzięczność panu dyrektorowi Grzegorzowi Kozłowskiemu, dr Rafalowi Kosowi oraz panu majorowi za wsparcie. Bez tych szlachetnych osób nasza pomoc dla Ukrainy byłaby niemożliwa.
W Stryju przyjęli nas bardzo serdecznie. Jest tam muzeum żołnierzy Karpackiej Siczy – portrety młodych i starszych ludzi, którzy na zdjęciach promienieją niemal jak na obozie rekonstrukcyjnym, ale wielu z nich już nie ma między nami. Dla jednego z nich, Romana Sunaka, pseudonim Załużny (był bardzo podobny do głównodowodzącego armią Ukrainy), urządzono małe mauzoleum. Widziałem jego rozbity pociskiem czołgowym samochód. Wokół jego warsztatu samochodowego urządzono miejsce pamięci – niezwykłe, bo pokazujące, że ludzie ci zostali wyrwani ze swojego normalnego życia i rzuceni na front, gdzie rządzi głód, zimno, cierpienie i śmierć. Jest to wstrząsające: ma się wrażenie, że okrutne doświadczenia XX wieku poszły całkowicie na marne. W tym trudnym czasie nasza pomoc jednak niesie jakąś nadzieję, że międzyludzka solidarność nadal trwa, że chęć wspierania innych w potrzebie, rozpalona zimą 2022 roku, nie wygasła.
Tekst pochodzi z numeru 22/16.11.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ