Kościół na szczęście tych wyborów nie przegrał, bo nie był ich stroną. Było to jednak ważne wydarzenie w życiu Kościoła w Polsce. Kościół w ostatnim dziesięcioleciu odegrał w historii Polski fatalną rolę, stając się antytezą samego siebie z czasów komunistycznej dyktatury. Tym razem nie oparł się pokusie i w znaczącym stopniu uczestniczył w budowie autorytarnego państwa, które dewastowało prawo i niszczyło wspólnotę obywatelską. Jeżeli działania PiS-owskiej władzy wpisywały się w koncepcje hierarchii dotyczące porządku w państwie, Kościół był gotów opowiedzieć się nawet za organami powołanymi niezgodnie z Konstytucją. Takim przypadkiem były pochwały dla rozstrzygnięcia aborcyjnego dokonanego przez zespół mgr Przyłębskiej, czyli popieranie proceduralnego bezprawia. Wyrazem podobnej filozofii były biskupie rekomendacje dla kandydatki na neosędziowski urząd wystawione dla nielegalnej neo-Krajowej Rady Sądownictwa. Księża udostępniali ambony politykom, choćby posłowi Zielińskiemu z PiS (to ten pan, dla którego policjanci wycinali konfetti). Wielokrotnie też sprofanowano Jasną Górę, zmieniając ją w symbol fuzji autorytarnej polityki państwa z religijnym rytuałem.
Takie powiązanie Kościoła z polityką poniosło porażkę. Mimo że w wybory wciągnięto pamięć Jana Pawła II, mimo vademecum wyborczego ogłoszonego przez Episkopat, mimo biskupiego wychwalania kandydatów na skażone polityką ołtarze: św. Mateusza od innej prawdy i św. Łukasza od respiratorów, PiS wybory przegrało. Wraz nim przegrała wizja wspierania się wiarą sprofanowaną przez politykę dla osiągnięcia całkiem przyziemnych, politycznych celów. Duchowni czynnie popierający ugrupowanie, z którego list dostał się do Sejmu na przykład pan Mejza, zagubili się całkowicie w swojej roli odróżniających dobro od zła. Okazało się też, że wsparcie zbezczeszczonego polityką Kościoła może być politycznym obciążeniem.
Wynik tych wyborów otwiera jednak przed Kościołem wielką szansę. Kościół może się stać wolny od polityki, budując przestrzeń umożliwiającą spotkanie zagubionego człowieka współczesności z Bogiem. W pojemnej ramie tworzonej przez państwo prawa, wolność i demokrację Kościół może odegrać niezwykle ważną rolę. Chodzi jedynie o to, żeby nie szukał ponownie tej roli w dostarczaniu ideologii narodowo-autorytarnej jako pretekstu do niszczenia demokracji. Wtedy bowiem po Kościele w Polsce nie zostanie nawet ślad, a Boga każdy będzie musiał szukać na własną rękę.
Tekst pochodzi z numeru 21/10.11.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ