Episkopat postanowił jednak włączyć się w wybory i określić profil kandydata, na jakiego powinien głosować katolik, oraz sformułować nakaz moralny udziału w wyborach. Kościół instytucjonalny w Polsce nie jest w stanie zająć się pomaganiem ludziom w zbawieniu, tylko koncentruje się na sprawach, w których nie ma żadnej kompetencji.
Sam udział w wyborach jest rozstrzygnięciem stricte politycznym. Jego odmowa może być zamanifestowaniem różnego rodzaju sprzeciwu, na przykład wobec bardzo wadliwego i już niedemokratycznego systemu wyborczego w Polsce. Ocena, czy pozostanie w domu jest politycznie efektywne, to zagadnienie z zakresu pragmatyki, a nie moralności i wiary.
Stosowanie się do pozostałych zaleceń Episkopatu oznacza niemożność głosowania na którekolwiek z polskich ugrupowań. Ochrona życia to także ochrona życia uchodźców. Nie bardzo wiem, dlaczego kandydata na posła lub senatora miałby dyskwalifikować wybór związków partnerskich, akceptowanych nawet przez papieża Franciszka jako możliwe rozwiązanie. Czy wskazane w instrukcji kwestie to jedyne ważne z punktu widzenia moralności problemy? Czemu takim kryterium ma być opowiadanie się za rozwiązaniami prawnokarnymi w sprawach aborcji? Czy na przykład stosunek do Ukrainy albo do państwa prawa jako podstawy funkcjonowania wspólnoty nie jest już etycznie istotny? Czy można chwalić orzeczenia nietrybunału, nie zważając, że ten twór rozsadza państwo?
Ramy polityki oraz ramy wiary i religii nie zachodzą na siebie poza sytuacjami rzeczywiście skrajnymi. Kościół może dawać wskazania polityczne tam, gdzie konieczne jest pozytywne działanie państwa, na przykład w kwestii pomocy uchodźcom czy biednym. Nie ma natomiast żadnego interesu w walce o określoną treść prawa karnego, bo także bez zakazów można oddziaływać na sumienia. To, że Kościół w wielkiej mierze zmarnował swój autorytet i w związku z tym nie jest w stanie przekonująco sterować wyborami moralnymi ludzi, to inna sprawa. A warto by więcej pracy poświęcić właśnie tej dziedzinie, bo choćby w świetle wydarzeń z diecezji sosnowieckiej wyraźnie widać, jak wiele jest tu do zrobienia.
W demokratycznym i pluralistycznym społeczeństwie katolicy mogą mieć różne poglądy na rolę prawa, wiary i politycznej organizacji społeczeństwa. Mogą na przykład uważać, że innym obywatelom wolno tworzyć pary i korzystać z ochrony prawa, choćby w sytuacjach kryzysowych. Istnienie jakiejś możliwości w prawie nie oznacza nakazu jej realizacji.
Kościół niech nie szuka wzmocnienia swojego autorytetu w państwie, bo sam go stracił. Instrukcja wyborcza to dramatyczny dowód tego braku i oznaka nieumiejętności określenia przez Kościół własnej roli we współczesnym państwie – demokratycznym i pluralistycznym.
Tekst pochodzi z numeru 16/27.09.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ