Premier Mateusz Morawiecki na prośbę posła Henryka Kowalczyka z PiS przekazał z rezerwy budżetowej Skarbu Państwa 29 milionów złotych na budowę centrum oazowego w Krościenku. Na cel ten prowadzono także zbiórkę społeczną, która przyniosła jedynie ok. 35 tys. zł. Czy przykład ten ma znaczenie z punktu widzenia odpowiedzi na pytanie, czy państwo może wspierać finansowo Kościół? Byłoby bardzo niedobrze, gdyby ten przykład stanowił punkt wyjścia dla takiej dyskusji. Tutaj politycy rządzącej partii według swojego widzimisię kupują za nie swoje pieniądze w okresie przed zbliżającymi się wyborami wsparcie Kościoła. Ogromnymi pieniędzmi dotują projekt, który nie cieszy się najwyraźniej jakimś społecznym wsparciem. Nie do takich celów służy rezerwa budżetowa.
Rozdawanie na zasadzie dobrych wujków pieniędzy budżetowych narusza nie tyle zasadę oddzielenia państwa od Kościoła, co podstawy państwa prawa. Do jego istoty należy, że sprawujący urząd działają na podstawie i w ramach prawa, a nie obdarowują łaskami finansowymi tych, których sobie wybiorą zgodnie z jakimiś interesami wyborczymi. Kościół, przyjmując taki dar, wchodzi w niebezpieczną grę przedwyborczą, sprzedając swoje wdzięki politykom płacącym nie swoimi pieniędzmi.
Jednak ta historia ma się nijak do kwestii czy państwo powinno bezwzględnie powstrzymać się od finansowania Kościoła. Tak wcale nie jest. Konstytucyjnie chroniona wolność religijna to nie tylko prawo do wyznawania religii i jej praktykowania. To także prawo oczekiwania od państwa stworzenia realnych warunków do praktykowania religii. Także wsparcie finansowe związków wyznaniowych należy do kręgu zadań wspierania wolności religijnej. Wsparcie to jednak nie może polegać na indywidualnym finansowaniu przez startujących w wyborach polityków opłacalnych dla nich projektów. To wsparcie musi być oparte o transparentny system, który nie ma prowadzić do kupowania wdzięczności, ale stwarzać ramy pozwalające osobom będącym pod ochroną polskiej Konstytucji korzystać z wolności religijnej.
Za takim finansowaniem muszą stać przejrzyste i przewidywalne zasady, nie oparte o łaskawość miłościwie panujących. Przyjmowanie takich darów prowadzi prostą drogą do odcięcia finansowania w przyszłości przez przeciwników wolności religijnej, dając im wygodny pretekst. Kościół, który stara się wykorzystać fakt łamania przez polityków zasad państwa prawa, staje się współuczestnikiem procesu gnicia państwa. Nie będzie się mógł dziwić, że za to współuczestnictwo przyjdzie w przyszłości bardzo bolesny rachunek.
Tekst pochodzi z numeru 8/03.08.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ