Gdyby zapytać katolika w Polsce, świeckiego czy duchownego, co nasz Kościół mówi o etyce pracy (pracodawców i pracowników), gospodarce niszczącej środowisko i klimat, bezpieczeństwie w Europie i świecie czy nowych nurtach feminizmu?.. myślę, że miałby kłopot z odpowiedzią. Kongres Katoliczek i Katolików zakreślił sobie jeszcze szersze tematy. Czy wpłynie na naszą wiedzę religijną i świadomość eklezjalną? Czas pokaże. Pierwszy rok pracy różnych grup roboczych Kongresu przynosi nam liczne raporty.
Mam przed sobą liczący ponad 60 stron raport zespołu „Troska o Stworzenie” i czytam: „Celem tego Raportu jest omówienie stosunku duchownych i świeckich do współczesnych problemów ekologicznych na tle wybranych faktów mówiących o dewastacji środowiska i w kontekście nauczania Kościoła powszechnego w obszarze ekologii integralnej. Dokument uwzględnia też postulaty i propozycje działań wiodących do nawrócenia ekologicznego polskich katolików”.
Dziękując za całe zaangażowanie i wykonaną pracę, mam odpowiedzieć na pytanie: Czy to się udało? Zapytałem o to kilka osób zaangażowanych w społeczne i ekologiczne działania w Kościele. Oto kilka stwierdzeń, jakie dostałem:
Ten tekst chce być wieloma rzeczami naraz i w rezultacie nie jest żadną z nich. Trudno powiedzieć, czy jest to analiza, czy opinia – na analizę zdecydowanie za dużo tutaj ocen i wybierania faktów/wypowiedzi pod tezę którą z grubsza można podsumować jako „Kościół jest antyekologiczny, a inicjatyw na rzecz środowiska jest za mało”. Zwłaszcza w części 2. zdecydowanie za mało jest źródeł – albo raczej w niektórych częściach jest ich kilka, w innych wcale. W tej części, po której można oczekiwać podsumowania stanu faktycznego, sporo jest mieszania faktów (np. konsensusu naukowego) z decyzjami politycznymi…
Mamy przedstawiony tylko wycinek zjawisk, postaw czy patologii, ale nie zostało wytłumaczone – w jakim kluczu dobierano przykłady i dlaczego jednym poświęcono dużo miejsca (ekogroszek), a innych nie wymieniono (np. mikroplastik). Podobnie pojawiają się tam przykłady wypowiedzi osób związanych z Kościołem i odwołania do naszych powinności wobec bliźnich w częściach, które z założenia miały być raczej podsumowaniem stanu faktycznego i nie powinny w takim razie zawierać pouczeń moralnych..
W raporcie mamy stwierdzenia bardzo ogólne, które aż chciałoby się poprzeć źródłami lub przykładami np.: „Wśród katolików nagminnie pojawiają się, podsycane przez niekompetentnych, niedoinformowanych ‘ekspertów’, fałszywe poglądy i teorie spiskowe” – czy jest to częstsze u katolików niż nie-katolików? Jeśli tak, to dlaczego? Wiele miejsca poświęcono „marudzeniu” – np. rozbudowane cytaty z abp. Jędraszewskiego, omówienia negatywnych przykładów w ostatniej części raportu. Czemu służy szczegółowy opis tych skandalicznych zachowań, jeśli nie jest poparty diagnozą i propozycją rozwiązań?
Dziwne wrażenie robi obecny w całym tekście klerykalny ton. Tekst zawiera wiele mocnych oceniających zdań, a jednocześnie jest wiele uproszczeń i nieprecyzyjnych ujęć. Choć ma wielkość przynajmniej pracy licencjackiej, nie zawiera opisu przyjętej metody, a czytając go nie za bardzo wiemy: kto to pisze, do kogo i dlaczego? Tym bardziej, że wypowiedzi osobiste mieszają się z analizami, a one z ocenami.
„Przede wszystkim w swoich postawach i opiniach nie wolno szkodzić i należy zacząć od siebie, dając dobry przykład zarówno w sprawach drobnych, jak i ważnych. Warunkiem wstępnym jest szacunek dla prawdy, sięganie do potwierdzonych naukowo źródeł, wspieranie rzetelnych informacji, prostowanie fałszywych opinii, działanie na rzecz dobrej edukacji. Jeśli nie jestem dobrze zorientowany, nie powinienem wyrażać ani powtarzać poglądów nieudokumentowanych, zideologizowanych czy fałszywych.” (raport 5.1) – mam wrażenie, że ten postulat raczej nie został spełniony…
Język dokumentu mówi raczej ONI niż MY… Czasami tekst czyta się jak list pasterski… Może warto wykroić studia przypadków i opisać kilka sytuacji zaniedbań ekologicznych Kościoła oraz przeanalizować, co poszło źle, dlaczego, co powinno się zrobić…
Tyle różnych opinii. Prezentuję je na prośbę moderatorów Kongresu. Ze swej strony chcę dodać rzucającą się w oczy kwestię sprawczości w tych tematach. Bo wystarczy zapytać, kto rzeczywiście ma wpływ np. na system przemysłowej hodowli zwierząt czy transformację energetyczną. Raczej nie jesteśmy to my duchowni. Brak tu refleksji na temat roli księdza i biskupa oraz świeckich w tym temacie, np. świeckich pracujących w administracji publicznej, szkolnictwie, rolnictwie i hodowli oraz jako konsumentów… Jakie jest świadectwo chrześcijańskie nas katolików w miejscu realizacji naszego życiowego powołania?…
Mówiłem o tym i pisałem wielokrotnie. Ostatnio 3.10.2021 w wywiadzie dla KAI z okazji święta Patrona Ekologów. Są tam refleksje w 6 lat po publikacji encykliki Laudato si’ oraz uwagi o metodologii chrześcijańskiego ruchu ekologicznego…
„Byłem w trzecią rocznicę Laudato si’ w Watykanie na pielgrzymce ekologicznych ruchów katolickich z całego świata. I słyszeliśmy tam, jakie jest powołanie duchownych, a jakie zaangażowanych świeckich aktywistów. Ksiądz ma swoje zadania, zakonnik swoje, proboszcz czy biskup ma swoje. Owszem, wszyscy lepiej czy gorzej próbujemy w swoją katechezę czy swoją pracę włączać te tematy. Ja akurat może trochę więcej, ale rozmawiam przecież z mnóstwem duchownych i mówią, że pojawiają się te tematy raz dwa, czasem trzy razy w roku, np. przy okazji św. Franciszka czy dożynek. Sam stworzyłem kilka propozycji różnych nabożeństw ‘ekologicznych’ i wiem, że to jest używane. Tak samo w katechezie. Ale trudno wymagać od proboszczów, biskupów czy katechetów, by to był główny temat ich aktywności. Powtarzam: potrzebujemy świeckich ekologów katolickich, którzy znają nauczanie Kościoła i głoszą jego ekomisję… Nie rozumiem tego, że wiele mówimy o zadaniach świeckich, a akurat w tej dziedzinie (tak mało kościelnej) świeccy oczekują klerykalnego zaangażowania…”
By zatem prezentować ten tekst dalej, powinien – według mnie – być przepracowany metodologicznie, skrócony i pozbawiony „osobistych wycieczek”. Podejmując się syntez, warto też pogooglować, aby opisać tematy trochę bardziej całościowo i obiektywnie. Np. w prezentacji „Inicjatywy katolików w Polsce” zauważyć nie tylko te inicjatywy, w których uczestniczą autorzy tekstu i zwrócić uwagę na te, które nie dzieją się w Warszawie czy Krakowie…
Dodam też, że rozumiem waszą złość, frustracje i życzeniowe myślenie. Też bym chciał, aby świat i Kościół był piękny, różnorodny, szanujący się nawzajem, uważny na ubogich i całe stworzenie… aby wszyscy księża byli jak ks. Popiełuszko połączony z ks. Zieją, a biskupi jak Wojtyła zmiksowany z Życińskim.
Ale wokół jest świat, gdzie dominuje szalona konsumpcja, betonoza, nowe konflikty, wojny i zbrojenia, skutki kryzysu ekologicznego i klimatycznego, agresja medialna, polityczna, gospodarcza i społeczna, pandemia i ograniczenia wolności obywatelskich, a w Kościele skandale, uciekanie od problemów i zamykanie się tzw. wspólnotach, czyli zwykle w kręgu tak samo myślących… I jest polityka energetyczna, która właśnie wywraca europejski projekt klimatyczny… A za chwilę agresja Putinowskiej Rosji może to wszystko zniszczyć… I ostatnia kwestia. Proces synodalny każe nam otwierać się na peryferie, na zagubionych i pogubionych. Zatem dla mnie najciekawsze jest tu pytanie, kto w temacie ekologii czy troski o stworzenie jest zagubiony i pogubiony. I co mamy mu do zaproponowania?…
9 Komentarzy
Chciałbym odnieść się do postawionego pytania, które Ojciec w swojej wypowiedzi uważa za kluczowe. W moim odczuciu zagubieni są wszyscy, którzy nie dostrzegają zagrożeń, boją się o nich mówić, bojkotują działania osób, które podobnie jak Ojciec podejmuje od lat, dla dobra naszej Planety. Jest dla nas świeckich niezrozumiałe, gdy ten rodzaj oportunizmu i kunktatorstwa, dostrzegamy w Kościele, zwłaszcza w obliczu przesłania Papieża Franciszka, które zawarł w encyklice Laudato si. To sprawia, że nie tylko mówimy, ale w różnych obszarach włączamy się indywidualnie oraz jako grupa w ramach Kongresu KK w inicjatywy zmierzające do tego, aby ten stan rzeczy zmienić. Naszym celem jest, tak przynajmniej to rozumiem, poruszenie serc katolików i uwrażliwienie wszystkich ludzi dobrej woli, na te ważne kwestie, które zostały zasygnalizowane w sporządzonym Raporcie. Czujemy odpowiedzialność za stworzony przez Boga świat, nie tylko w wymiarze naszego życia tu na Ziemi, ale jako rodzice myślimy o przyszłości dla naszych dzieci i wnuków. Dziękuję za Ojca głos, osobiście uważam go za cenny.
Już w pierwszym akapicie O.Jaromi sygnalizuje coś bardzo znamiennego. A mianowicie to, że gdyby zapytać katolika w Polsce (a już w szczególności duchownego) o stanowisko Kościoła w tak ważnych sprawach jak niszczenie środowiska i klimatu (feminizm, etyka pracy czy bezpieczeństwo w Europie), miałby on kłopot z odpowiedzią.
Wobec tego przychodzi mi do głowy pytanie: jak możemy uważać się za członków czy przedstawicieli Kościoła, skoro nie znamy Jego stanowiska w tak istotnych kwestiach?
A jeśli chcielibyśmy się z tym stanowiskiem zapoznać, gdzie go szukać?
Dalej, O.Jaromi pyta czy duchowni mają wpływ na system przemysłowej hodowli zwierząt, czy transformację energetyczną. A ja się zastanawiam: dlaczego to, że mają, nie jest dla nich oczywiste?
I przy okazji, odnosze wrażenie, iż duchowni, wypowiadając sie w wymienionych kwestiach robią to bardzo ostrożnie. Dlaczego?
O.Jarmi pisze: „Nie rozumiem tego, że wiele mówimy o zadaniach świeckich, a akurat w tej dziedzinie (tak mało kościelnej) świeccy oczekują klerykalnego zaangażowania…” Chciałabym tu zapytać: dlaczego ta dziedzina jest uznana za „tak mało kościelną”? Papież Franciszek poświęcił jej przecież całą encyklikę, w której wyjaśnił pojęcie ekologii integralnej oraz to, dlaczego i w jaki sposób my, ludzie, a w szczególności chrześcijanie, jesteśmy odpowiedzialni za planetę, na której żyjemy.
Swoją drogą, mam wrażenie, że każda dziedzina życia i działalności ludzkiej wymaga klerykalnego zaangażowania, bo żadna z tych dziedzin nie jest wyjęta „spod wzroku” Boga. Mam też wrażenie, że w obecnej sytuacji klimatycznej, trzy kazania w roku na ten temat to chyba troche mało, a takich ksieży jak O. Jaromi, którzy chcieli by zająć się tym zagadnieniem jest bardzo niewielu.
O. Jaromi, w jednej z przytoczonych przez siebie wypowiedzi anonimowego krytyka, zarzuca autorom raportu brak źrodel. A sam… dzieli sie z nami wypowiedziami krytykow anonimowych.
Podkreślę tutaj, że nie mam nic przeciwko krytyce jako takiej. Wrecz przeciwnie, uważam ją za cenna. Ale prosilabym o konkrety.
Na przykład konkretnie, gdzie w raporcie pojawia się „klerykalny ton” i co decyduje, zdaniem autora, o jego klerykalności. Które ujęcia są nieprecyzyjne i w których miejscach występuja uproszczenia, a jeśli występują, to w jaki sposób doprecyzowanie i rozwinięcie tematów wpłynąć może na wnioski, do których doszli autorzy raportu?
Czy autor wypowiedzi sugeruje, że w raporcie znalazły się „poglądy nieudokumentowane, zideologizowane czy fałszywe”? A jeśli tak, to które konkretnie?
Bardzo trudno odnieść się do zarzutów ogólnikowych.
Chciałabym też skomentować stwierdzenie, iż w raporcie specjalnie dobrano: „…wypowiedzi pod tezę którą z grubsza można podsumować jako 'Kościół jest antyekologiczny, a inicjatyw na rzecz środowiska jest za mało.’ ” To nie była teza, tylko wniosek autorów, wynikający z wielu rozmów, dyskusji, dzielenia się przemyśleniami i osobistymi doświadczeniami dotyczącymi inicjatyw Kościoła na rzecz środowiska.
Ze szczerą radością posłucham o inicjatywach Kościoła na rzecz środowiska, o których nie wiem, a które udowodnią, iż wniosek powyższy jest mylny.
Co do pytania, kto jest pogubiony i co mamy mu do zaoferowania, jest ono oczywiście bardzo ważne i ciekawe, ale czy nie sugeruje przypadkiem, że to autorzy raportu są pogubieni? Oczywiście przyjmę to pogubienie z pokorą, ale żeby je przyjąć, muszę je najpierw zobaczyć…
Dziekuję Ojcu Jaromiemu za czas poświęcony na przeczytanie raportu i za uwagi, które niewątpliwie zachęcają do dalszej, mam nadzieje życzliwej rozmowy. Przyznaję, że na nią licze. Jest bardzo potrzebna.
Pozdrawiam Ojca serdecznie.
Dziwię się, że w „trosce o stworzenie” Kongres nie zajął się jeszcze tak istotną kwestią jak Kosmos, jego oddziaływaniem na życie na Ziemi. Zanieczyszczanie przestrzeni wokółziemskiej przez człowieka (wokół Ziemi krążą tysiące ton różnego rodzaju śmieci), oraz zagrożenie z tym związane ciągle wzrasta i z każdym rokiem się pogłębia. Naukowcy od lat podkreślają, że orbita naszej planety staje się wyjątkowo zatłoczonym miejscem. Szacują, że znajdują się na niej około miliona obiektów, których średnica przekracza jeden centymetr. Poza satelitami aktywnymi (ponad 2 tys.) wokół Ziemi krążą przecież m.in. satelity nieaktywne (ponad 3 tys.), odrzucone człony rakiet, wiele mniejszych przedmiotów, które zgubili np. astronauci, czy fragmenty urządzeń, które uległy rozpadowi w wyniku kolizji. Zanieczyszczenie Kosmosu może w przyszłości skutkować daleko idącymi, negatywnymi konsekwencjami dla życia człowieka na naszej planecie. Dlaczego więc Kongres nie pochylił się nad tym?
Pomijaną przez Kongres kwestią, związaną z „troską o stworzenie” jest sprawa setek milionów rocznie dokonywanych na świecie aborcji, które są współczesną plagą społeczną i obrażaniem Pana Boga, jako Ojca wszelkiego stworzenia. Dlaczego Kongres w tej sprawie nie wydał żadnego raportu, a nawet nie utworzył odrębnej grupy, ani chociażby podgrupy, która pracowałaby nad tym fundamentalnym dla życia człowieka problemem?
Kolejną, pominiętą przez Kongres, niezwykle ważną sprawą to kwestia pokoju na świecie, o którym mowa jest niemal bez przerwy w wystąpieniach kolejnych Namiestników Chrystusa na Ziemi. Czy Kongres świadomie pominął tą palącą sprawę, uznając, że jest ona mniej istotna, niż ochrona zwierząt, ryb i ptaków?
W każdej z wymienionych kwestii jest pole do pracy, sformowania, choćby małej grupy i zbadania, czy, i ewentualnie czy dostatecznie, Kościół zajmuje się daną sprawą. Kongres bada wszak Kościół i jego zaangażowanie w sprawy, które świadczą o realizacji przykazania miłości do bliźniego i do Bożego Stworzenia. A wybór tematu zależy od zainteresowań konkretnych ludzi przystępujących do pracy w Kongresie. Bardzo zachęcam!
Wcale sie nie dziwie temu komentarzowi, bo z doswiadczenia wiem, ze za kazdym razem kiedy mowa o prawach zwierzat, pomocy zwierzetom, przeciwstawianiu sie krzywdzeniu zwierzat, odzywa sie ktos, kto mowi o aborcji. Tak jakby bylo oczywiste, ze pomagajac zwierzetom, musimy koniecznie wspierac aborcje, a byc moze nawet jakos sie do niej przyczyniamy. Nie rozumiem w jaki sposob te tematy sa ze soba zwiazane.
Do tego, istnieje tez pewien schemat krytyki kazdej pomocy. Pomagamy uchodzcom? Uslyszymy, ze to zle, bo powinnismy pomagac biednym w Polsce. Pomagamy biednym w Polsce, uslyszymy ze to zle, bo dorosli ludzie musza sobie sami umiec poradzic, a pomagac powinnismy jedynie dzieciom. Pomagamy dzieciom w Polsce? Nie, znowu dwoja. Dzieci w Afryce gloduja. Pomagamy w Afryce. A co to juz w Polsce biednych nie ma? I tak w kolo. Kazdy kogo znam, kto komukolwiek pomaga, spotyka sie z tego typu krytyka.
Wracajac do zwierzat (do ktorych zaliczaja sie zarowno ryby jak i ptaki). Skad przekonanie, ze pomagajac im, jestesmy niewrazliwi na krzywde czlowieka i ze zwierzeta stawiamy PONAD. Dlaczego tak trudno niektorym przyjac do wiadomosci, ze mozna byc wrazliwym ZAROWNO na krzywde czlowieka jak i na krzywde zwierzat? Nie wspominajac juz o fakcie, iz czesto z krzywdzenia zwierzat (wystarczy spojzec na konsekwencje hodowli przemyslowej) WYNIKA rowniez ludzka krzywda.
Niszczac planete, niszczymy oczywiscie rowniez ludzi. A kiedy nie bedzie ludzi, problemu aborcji rowniez raczej nie bedzie…
Co do grup pracujacych w Kongresie: mam wrazenie, ze kazdy moze jakas, wazna dla siebie grupe tematyczna zaproponowac? Albo zaproponowac lub odnalezc poszukiwane przez siebie tematy do dyskusji w grupach juz istniejacych?
Panie Wiesławie, problemem troski o stworzenie Kongres zajmuje się dlatego, że dostrzegamy problem ze stosunkiem nas wszystkich, świeckich i duchownych do środowiska. Oczekujemy zatem zmiany, także polegającej na tym, aby w swoim nauczaniu Kościół uświadamiał swoim wiernym, że troska o środowisko jest fundamentalnym nakazem moralnym. Laudato si jest krokiem w dobrym kierunku, przez Kościół w Polsce mało dostrzeganym. Kwestia aborcji w nauczaniu Kościoła znalazła bardzo wiele miejsca. My nie zajmujemy się w Kongresie zagadnieniami ustawodawstwa państwowego, to nie jest cel Kongresu. Jaki raport, dotyczący nauczania Kościoła mielibyśmy zatem w sprawie aborcji wydać? To nie jest miejsce dyskusji o prawie. Kwestia aborcji jest rozważana w grupie państwo – Kościół jako zagadnienie, czy Kościół powinien wpływać na prawo państwowe, czy raczej jego zadaniem jest kształtowanie sumień. Kwestia pokoju pojawia się wielokrotnie, choćby w pracach grupy ład, na bardzo konkretnym przykładzie uchodźców. To jest bardzo ważny aspekt związany z wojnami i z pokojem.
Panie Profesorze
Nie neguję tego, że należy dbać o środowisko, w którym żyjemy, a które powierzył nam sam Pan Bóg. Nie jest to jednak główne zadanie Kościoła, które ten winien wypełniać. Owszem, Kościół winien nauczać o poszanowaniu dla środowiska, ale w nie większym, ani nie mniejszym stopniu, niż o niestosowaniu przemocy, budowaniu pokoju na świecie, czy wspomaganiu biednych i poszkodowanych.
Co zaś do aborcji, to nie zgadzam się z Panem, ponieważ jest to kluczowa sprawa dla życia i moralności, wręcz decydująca w aspekcie eschatologicznym. Problem ten jest na tyle palący, że pojawiają się zewsząd coraz silniejsze głosy, nawet ze strony pasterzy Kościoła, którzy próbują rozmydlić niezmienne nauczanie Magisterium w tej kwestii, lub co najmniej je przemilczeć, dając tym samym wolną rękę hunwejbinom walki z nienarodzonymi dziećmi. Tak więc stanowczy głos Kongresu, umacniający sprzeciw katolików wobec „cywilizacji śmierci”, byłby wyrazem moralnego wsparcia dla tych, którzy w wielu krajach są prześladowani za obronę życia poczętego, a jednocześnie dałby wyraźny asumpt dla hierarchów, aby z większą mocą sprzeciwiali się wrogom tego życia i przykładali większą wagę do uświadamiania wiernych o złu jakie niesie aborcja.
„Nie neguję tego, że należy dbać o środowisko, w którym żyjemy, a które powierzył nam sam Pan Bóg. Nie jest to jednak główne zadanie Kościoła, które ten winien wypełniać. Owszem, Kościół winien nauczać o poszanowaniu dla środowiska, ale w nie większym, ani nie mniejszym stopniu, niż o niestosowaniu przemocy, budowaniu pokoju na świecie, czy wspomaganiu biednych i poszkodowanych.”
1.Problem w tym, ze w chwili obecnej, Kosciol nie naucza o poszanowaniu srodowiska w prawie w zadym stopniu.
2. Jakie jest glowne zadanie Kosciola, ktore winien wypelniac? Czy nie jest nim rowniez przypominanie o trosce wobec blizniego (bo tym wlasnie jest troska o swiat w ktorym zyjemy, o czym bardzo ladnie mowi Papiez Franciszek w encyklice „Laudato si’ )?
Panie Wiesławie, nie chcę tu toczyć dyskusji dotyczącej aborcji, bo nie o tym jest raport. Dlatego bardzo krótko. Nie wiem do jakich głosów z wewnątrz Kościołą relatywizujących wartość życia Pan się odnosi. Nie znam takich. Znam jedynie takie, które odnoszą się do zasadności represji karnej i ochrony prawnokarnej jako racjonalnych środków ochrony życia. Jest szereg argumentów za tym, że obecny w Polsce system jest niemoralny i wypadki śmierci kobiet tego dowodzą. Ale w nauczaniu Kościoła wartość życia nie jest kwestionowana. Problemem jest, gdy Kościół zaczyna starać się wpływać na prawo państwowe. Dlatego z tego punktu widzenia powinno się o tym rozmawiać. W przypadku ochrony środowiska brakuje właśnie, poza niewielkimi wyjątkami (Franciszek), nauczania Kościoła o etycznych i płynących z naszej wiary nakazach ochrony środowiska, w tym ochrony zwierząt. Brakuje silnego podkreślenia nakazu moralnego dbania o stworzenie, o niezadawania bezsensownego cierpienia. Przy czym nie chodzi tu dyskusje o prawie, ale właśnie o naszych postawach i zadania Kościoła w kształtowaniu tych postaw. Czy domaga się Pan zmiany nauczania Kościoła w sprawach aborcji? Kongres zajmuje się Kościołem i jego nauczaniem, starając się wskazać, gdzie konieczna jest zmiana.