„Kto bowiem jest najmniejszy wśród was wszystkich, ten jest wielki”.
Tak sobie pomyślałem, przeglądając Vademecum Synodu o synodalności, że te słowa Jezusa naruszają długowieczną konstrukcję, na której opierały się systemy monarchiczne, feudalne i kościelny klerykalizm. Tutaj rządzi ten, kto jest wielki, bo jest wielki:): siedzi na tronie, ma urząd, ma świtę, pieniądze i żołnierzy za sobą. Ten, kto jest ostatni, tego nie ma:).
Wbrew pozorom dotychczasowy ustrój Kościoła i sposób jego działania opierał się w dużej mierze na „światowej” zasadzie wielkości, a nie na ewangelicznej. I ten model już się wyczerpał, chociaż bardzo powoli wydaje ostatnie tchnienia.
Droga synodalna, którą Franciszek próbuje za natchnieniem Ducha Świętego, jak wierzę, wprowadzić na nowo do Kościoła, to nie jest dostosowanie do systemu demokratycznego. Wprawdzie system demokratyczny bliższy jest myśleniu ewangelicznemu i wspólnotowości niż system monarchiczno-feudalny, ale też posiada słabości. I jest znacznie trudniejszy, bo wymagający ciągłego rozeznania i czujności.
Podobnie jest z drogą synodalną, która wymaga słuchania i rozeznawania. Odgórne zarządzanie wydaje się skuteczniejsze i prostsze. Tyle że w obecnych czasach już się nie sprawdza. Nie uwzględnia dostatecznie głosu całego Ludu Bożego. A nie znaleźliśmy jeszcze nowego sposobu, który łączy to, co pierwotne, teologicznie ugruntowane w Objawieniu, z nową sytuacją na świecie.
Synodalność to powrót do idei Ludu Bożego, gdzie fundamentem wszystkiego jest chrzest święty, a nie sakrament święceń. Chrzest i wynikające z niego prawa i obowiązki ochrzczonego są pewnym odpowiednikiem godności i wypływających stąd praw i obowiązków obywatela w systemie demokratycznym.
Zarówno monarchia jak i demokracja są systemami niedoskonałymi, bo tworzą je ludzie i wszędzie otwarta jest droga do nadużyć. Ale Kościół nie może się dostosować ani do jednego, ani do drugiego. I to jest wyzwanie.
Tekst ukazał się pierwotnie na Facebooku. Tytuł od redakcji