W środę miało miejsce spotkanie z s. Nathalie Becquart, podsekretarzem Synodu Biskupów, pierwszą i na razie jedyną kobietą z prawem głosu na Synodzie. Fakt takiego umocowania s. Nathalie jest znakiem nadchodzącej zmiany. Jest jednak sam w sobie dość smutny.
Jak to, znakiem odnowy ma być, że w XXI w. jedna kobieta zyskuje prawo głosu na Synodzie? Przecież powinno być oczywiste, że kobiety mają głos. Dlaczego przełożone domów zakonnych żeńskich nie są traktowane tak samo jak męskich? To powinna być oczywistość.
Środowe spotkanie pokazało, że watykańska centrala nie w pełni zdaje sobie sprawy ze stanu kryzysu w Polsce. Na razie zbliżanie się Synodu jest u nas okryte milczeniem. Poza osobą ks. Mirosława Tykfera z archidiecezji poznańskiej nie wiadomo, kto w poszczególnych diecezjach będzie odpowiedzialny za konsultacje synodalne. Nie słychać o synodzie w parafiach, nie ma listów pasterskich Episkopatu, pisanych poza tym na bardzo różne i nie zawsze najważniejsze tematy.
Tak, jeszcze jest czas. Jeszcze nie minął formalnie termin na wyznaczenie przedstawicieli. Nie można jednak nie zauważyć, że ten przeciekający przez palce czas może oznaczać zmarnowanie niezwykłej szansy.
Na razie przygniata nas fala bardzo trudnych informacji. Raport komisji Terlikowskiego, dotyczący nadużyć w zakonie dominikanów, pojawiające się co chwilę informację o karach dla polskich biskupów, przedziwne głosy niektórych biskupów, jak. np. Długosza czy Jędraszewskiego…
Kryzys polskiego Kościoła jest bardzo głęboki. Ludzie odchodzą. Na zatrzymanie tego procesu jest coraz mniej szans. Jedną z ostatnich jest Synod. Może się nią stać, jeżeli ożywi Kościół w Polsce, jeżeli ludzie zaczną o nim dyskutować i angażować się na każdym poziomie w proces synodalny.
W każdej parafii, wspólnocie, a także na rynkach miast i miasteczek powinno się poczuć ducha Synodu. Powinny się toczyć dyskusje, które zaabsorbują ludzi, rozpalą tlący się ledwie ogień.
Synod wymaga zaangażowania wszystkich. A tymczasem wygląda to tak, jakby polscy biskupi mieli nadzieję na przeczekanie Synodu, jakby mieli nadzieję, że wystarczy formalnie spełnić powinności, dotrwać do czasu po Franciszku i wszystko będzie jak dawniej. Nic nie będzie.
My w Kongresie staramy się robić wszystko, co możliwe, aby pokazać, jak wielką i może ostatnią szansą naszego czasu jest Synod. Ale to kropla w morzu potrzeb. Jeżeli nie skorzystamy z tej szansy, będziemy sami sobie winni. Wszyscy, którym na Kościele zależy.
5 Komentarz
Aby Synod przyniósł dobre owoce trzeba naprawdę wielkiego cudu. Bez nawrócenia na samym początku, wszystko będzie pozorne, udawane, fałszywe. Bez nawrócenia biskupów i księży. Czy biskupi dostrzegą jak bardzo episkopat przypomina Sodomę? Ze względu na liczbę uczciwych i przyzwoitych.Szczery rachunek sumienia, stanięcie w prawdzie, nawrócenie – a o resztę zatroszczy się Duch Św. Podobnie Kongres KK, powinien być dla episkopatu, polskiego Kościoła wyrzutem sumienia, głosem który będzie ścigał choćby ukrywali się w biskupich pałacach, chowali w rytuałach, zasłaniali się elokwencją. Raporty, propozycje rozwiązań … to są, póki co, mało znaczące drobiazgi.
Raporty to tylko jedno z wielu narzędzi, służących przygotowaniu nas wszystkich. Kościół, który ma szansę się z Synodu wyłonić, może stać się środowiskiem, w którym nawrócenie, o którym Pan pisze będzie możliwe. I Kongres i Synod zadziałają, jeżeli będą instrumentami budującymi naszą pasję i zaangażowanie. Ale ma Pan racje, że bez jakiejś odnowy nas wszystkich, nic się nie uda. Ale ja głęboko wierzę to, że z pomocą Ducha Świętego się uda. Tylko musi nam wszystkim wystarczyć zapału. Na razie tkwimy w ogromnym kryzysie, który nas ogarnia jako społeczeństwo we wszystkich sferach. Musimy się, wspólnie z tego wyrwać.
W podręczniku do religii „Świadczę o Jezusie w świecie”, w rozdziale „Stworzenie świata a ewolucja” autorzy pozycji wypunktowali argumenty przeciwko ewolucji. – czy z episkopatem, z „katolikami” można rozmawiać?? Co katolicka klika rządząca Polską powiedziałaby jeśli na lekcjach biologi, fizyki, astronomii, języka polskiego i matematyki pojawiły się argumenty przeciwko istnieniu Pana Boga? Kiedy przed laty prof. Giertych wywnętrzniał się przeciw ewolucji wtedy bp Pieronek zadał oczywiste pytanie: dlaczego narzucać Panu Bogu sposób w jaki mógł stworzyć świat.
Jeśli tak dalej pójdzie z matematyki będzie trzeba wyrzucić liczby przestępne jako w oczywisty sposób niemoralne.
Panie Profesorze może Pan się ustosunkuje do informacji z „https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/polsko-bialoruska-granica-sluzby-ujawnily-tresci-z-telefonow-czesci-migrantow/”. Czy nadal trwa Pan przy swoim?
Szanowny Panie, pojawia się jedynie error 404 po wpisaniu tego adresu. Obawiam się, że jest to tego rodzaju informacja. Nie ma we mnie gotowości odnoszenie się do materiału z podsłuchów czy rzekomych podsłuchów. Śmierć ludzi na granicy jest jak najbardziej realna i w tej sprawie nic nie zmienią tajne, ale opublikowane raporty służb.