KONGRES Katoliczek i Katolików

Co postanowisz, niech się ziści
Niechaj się wola Twoja stanie
Ale zbaw mnie od nienawiści
Ocal mnie od pogardy Panie

Natan Tenenbaum
Modlitwa o wschodzie słońca


Apel Zespołu Organizacyjnego Kongresu Katoliczek i Katolików wobec kryzysu uchodźców

W obliczu kolejnego kryzysu migracyjnego, a także mając na uwadze codzienną praktykę stosowaną wobec przybywających do Polski ze wschodu potrzebujących, Kongres Katoliczek i Katolików apeluje do politycznych i religijnych przywódców, a także wszystkich ludzi dobrej woli, o aktywne działania na rzecz wsparcia dla uchodźców — stojących u polskich granic, proszących o bezpieczne schronienie i błagających o uratowanie życia. Jesteśmy przekonani, że powinni oni zostać przyjęci w Polsce. Przyświeca nam wszak nauczanie papieża Franciszka, który wzywa nas: Odrzucenie umęczonego migranta, bez względu na jego wyznanie religijne, z obawy przed osłabieniem kultury „chrześcijańskiej” jest groteskowo fałszywym przedstawieniem zarówno chrześcijaństwa, jak i kultury. Migracja nie jest zagrożeniem dla chrześcijaństwa. Tkwi ona jedynie w umysłach tych, którzy odnoszą korzyści z twierdzenia, że tak jest. Promowanie Ewangelii i jednoczesne nieprzyjmowanie obcych w potrzebie i niepotwierdzenie ich człowieczeństwa jako dzieci Bożych to dążenie do wspierania kultury chrześcijańskiej tylko z nazwy, pozbawionej wszystkiego, o ją wyróżnia.

Z punktu widzenia katolika, chrześcijanina nie może mieć znaczenia, po której stronie granicy — ekonomicznej, państwowej, narodowej — znajduje się drugi człowiek. Granice te bowiem są jedynie doraźnym wymysłem ludzkości i nie stanowią ani żadnej wartości ani przeszkody w oczach Boga. Dla Niego wszyscy jesteśmy Jego dziećmi, a dla siebie — braćmi i siostrami. Jako wierzący jesteśmy zobowiązani do spoglądania na świat z tej perspektywy, z z, nierzadko widzianą nawet jako przesadną, nadzieją łącząc ze sobą zwaśnione strony, podzielone grupy, zmarginalizowane cząstki naszych społeczeństw. Naszą nieodwoływalną i nieznającą wytchnienia misją od początku było poszukiwanie zagubionych na peryferiach świata i nieustanne zapraszanie ich do wspólnego stołu, na którym nigdy nie może zabraknąć chleba dla każdego, nawet najbardziej nieoczekiwanego, przybysza. Owoc tej myśli zakorzeniony jest też przecież w naszej polskiej tradycji, w której wolne miejsce przy rodzinnym stole obfitowało w znaczenia symboliczne i nie było nigdy tylko pustym gestem.

Obrazy rozciągniętego drutu kolczastego na granicy polsko-białoruskiej i karabinów wymierzonych w przybyszów oraz dramatyczne sceny na lotnisku w Kabulu, pojawiające się w przestrzeni publicznej strategie na „poradzenie sobie z problemem” uchodźców budzą nasz stanowczy sprzeciw. Jako katoliczki i katolicy, a także osoby innych wyznań i poszukujący ludzie dobrej woli, jesteśmy absolutnie przekonani nikt nie jest nielegalny! Każdy z nas, niezależnie od miejsca urodzenia, stanowi podmiot praw człowieka — powinien mieć zapewniony dostęp do pożywienia, mieszkania, bezpieczeństwa i praw politycznych. Nie trzeba na nie zasłużyć i nikt nie powinien musieć udowadniać, że jego kolor skóry, narodowość, wiara, czy orientacja dają mu prawo do godności. Są one bowiem nierozerwalnie zespolone z każdą istotą ludzką. To przecież święty Jan Paweł II uczył, że nie może mieć solidnych podstaw społeczeństwo, które – choć opowiada się za wartościami takimi jak godność osoby, sprawiedliwość i pokój – zaprzecza radykalnie samemu sobie, przyjmując i tolerując najrozmaitsze formy poniżania i naruszania życia ludzkiego, zwłaszcza życia ludzi słabych i zepchniętych na margines. A niestety to, jak postępujemy wobec uchodźców, przybrało formę systemowego upokorzenia. Zdarza się nam też zapomnieć, że Ewangelia życia nie jest przeznaczona jedynie dla wierzących (…), jest przeznaczona dla całej ludzkiej społeczności.

W tych trudnych chwilach uczestnicy Kongresu Katoliczek i Katolików obawiają się także o nas samych — żyjących we względnym dobrobycie Polaków, tak różnie reagujących na dramatyczne wydarzenia wokół nas. Przeraża nas myśl, że moglibyśmy ulec uczuciu nienawiści i pogardy wobec naszych sióstr i braci, przybywających z dalekich krajów, podróżujących w osamotnieniu, w poszukiwaniu schronienia, jak niegdyś pewna Rodzina do Betlejem. Ta nienawiść, niekiedy wyrażana wprost, ukrywa się jednak częściej pod postacią tak zwanego racjonalnego, technokratycznego i zdroworozsądkowego podejścia do kwestii tych biednych i zepchniętych na margines ludzi. Zawsze wtedy, gdy nasz brak pomocy tłumaczymy komfortem, brakiem czasu, środków finansowych, meandrami polityki wewnętrznej i zagranicznej, a nade wszystko własnym bezpieczeństwem, tak naprawdę okazujemy pogardę drugiemu człowiekowi. Nasze zamknięte drzwi i serca przekreślają wszystkie wartości, których uczą nas papieże Jan Paweł II i Franciszek, a nade wszystko Jezus Chrystus, nasz Zbawiciel. Dlatego apelujemy do wszystkich członków naszej polskiej wspólnoty, a przede wszystkim do państwowych i kościelnych władz o miłosierdzie, a Boga prosimy, by zachował nas wszystkich od nienawiści.

Zespół Organizacyjny Kongresu Katoliczek i Katolików

O autorze

admin

5 Komentarz

    W pełni popieram humanitarne idee Apelu Aktywu Kongresu Katoliczek i Katolików i jako członkini tego Ruchu domagam się dostarczenia udręczonym ludziom wszelkiej pomocy ludzkiej, medycznej i prawnej.
    Regina Lubas-Bartoszyńska

    Również przyłączam się do Apelu, osobiście uważam, że takie traktowanie ludzi to są tortury!!! i nie ma tu żadnego znaczenia kim oni są, skąd pochodzą i jaki jest motyw ich emigracji, stali się, bez własnej woli, instrumentem rozgrywek politycznych. To co dzieje się teraz na polskiej granicy w niczym nie rożni się od blokowania statków z rozbitkami przed wpłynięciem do portu na Lampeduzie, a nawet od nieudzielenia pomocy w zagrożeniu życia.
    Mnie jest wstyd, że tylko tak „protestuję”, chwała tym osobom, które podjęły osobiste działania aby pomóc.
    N.B. Był taki film Danisa Tanovicia ” Ziemia niczyja” z 2001r. – teraz to dzieje się u nas.
    Tomasz Laskowski

    Te apele i podobne wypowiedzi świadczą o wielkiej głupocie i zakłamaniu.
    Czy ci ludzie będący nad polską granicą zostali porwani z Iraku czy Iranu (bo przecież nie z Afganistanu) i zrzuceni nad polską granicą?? Nie, oni dobrowolnie zgodzili się na bycie narzędziem w rękach Łukaszenki. Oni świadomie zabrali w tą niepewną wyprawę kobiety i dzieci. I to co teraz przeżywają to są konsekwencje ich decyzji, nie „tortury”. Dlaczego ich podróż miałaby być tak „dziwna” i „męcząca”: z Bagdadu samolotem do Mińska, potem autobusem nad polską granicę i dalej przez las i zarośla przez granicę? Dlaczego nie bezpośrednio z Bagdadu do Warszawy?? Samolot nie ma takiego zasięgu?? Dlaczego nie złożą podań w polskim konsulacie lub ambasadzie?? Nadto jestem przekonany, że na Bliskim Wschodzie są tysiące, którym sto razy bardziej potrzebna jest pomoc niż tym na granicy, dlaczego ci mieliby być pierwsi przed tamtymi? Bo mieli pieniądze aby się opłacić białoruskim służbom?

      Pójdźmy zatem dalej tym tropem:
      na plaży czerwona flaga, młody człowiek, może żeby się popisać przed dziewczyną, a może założył się z kumplem, że da radę, idzie pływać i zaczyna się topić. Ratownik nie powinien go zatem ratować, bo przecież widział flagę, chciał zaimponować, pokazać się , nie ratujmy, niech się topi?
      I inny przykład: himalaista odpada ze ściany – inni go ratują,, narażają swoje życie, wysyłają helikopter co kosztuje, a przecież ten himalaista znał ryzyko, sam zadecydował o swoim losie…, Ratujemy samobójców, postrzelonego w obławie policyjnej przestępcę, aby go następnie osądzić i uwięzić…
      Ale tych na polsko-białoruskiej granicy należy zostawić ?? bo – i tu lista Pana argumentów.
      Czym oni różnią się od tych uchodźców którzy płyną do Grecji albo z Libii czy Tunezji na Lampedusę ryzykując życie swoje, swoich dzieci i kobiet? Tak samo „sami podejmowali decyzje”, są manipulowani i wykorzystywani przez polityków, przemytników ludzi … A mimo to walczą o nich wg Pana „zakłamani i głupi”: papież Franciszek, Lekarze bez Granic, Ochojska, siostra Chmielewska i dziesiątki organizacji, setki czy tysiące wolontariuszy. Ratują ludzkie życie, życie każdego pojedynczego człowieka w zagrożeniu i bez względu na polityczne czy ekonomiczne racje.
      A brak udzielenia im koniecznej pomocy, pozostawienie samym sobie, żadnych politycznych problemów nie rozwiąże.
      @bpJerzySamiec w swoim tweecie 19.08 napisał:
      Silny kraj nie boi się grupki ludzi uciekających przed wojną i koczujących na pograniczu. Chrześcijański kraj zamiast deklaracji wiary, oferuje dach nad głową i pożywienie. Chrystus mówi: cokolwiek uczyniliście jednemu z moich sióstr i braci, mnieście uczynili

    „wg Pana „zakłamani i głupi”” – zakłamane i głupie są te wypowiedzi, które nie pokazują całej prawdy.
    Mam wielki szacunek dla tych, którzy czynami potwierdzają to co głoszą, dla tych którzy choć jedną z wielu przepisanych na małżonkę nieruchomości sprzedadzą i przeznaczą na pomoc bliźnim, albo sprzedadzą jeden ze swoich pałacyków remontowanych za publiczne pieniądze.
    Nie mam wielkiego szacunku wobec tych, którzy dopiero po orzeczeniu TK odkryli że trzeba/można/należy pomóc kobietom w dramatycznych sytuacjach, a najlepiej żeby to zrobiło państwo.
    Do sytuacji opisanych przez Pana dodałbym taką: do mieszkania na drugim piętrze włamuje się gangster a Pan zamyka okno. Kiedyś prawnik mi tłumaczył, że gdyby ten włamywacz spadł to byłby Pan oskarżony o spowodowanie śmierci.
    Przykłady z pływakiem i himalaistą nie do końca pasują, bo raczej nie czynią tego specjalnie aby ratowano ich z narażeniem życia. Choć owszem i w takim wypadku należy ich ratować, ale nie wolno nazywać tego wypadkiem.
    Tych ludzi należałoby przyjąć gdyby uciekali przed reżimem Łukaszenki.

    Na koniec takie sobie pytanie. Ilu bezdomnych umiera co roku w Polsce ze względu na wychłodzenia?
    .

Zostaw komentarz