KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Sport i wiara

Sport i wiara

Niecodzienny incydent na boisku kopenhaskim podczas meczu piłki nożnej między ekipą duńską i finlandzką u progu Euro 2020 w dniu 12 czerwca. Incydent nagłego upadku na murawę czołowego zawodnika duńskiego Christiana Eriksena i stwierdzonego w szpitalu zawału serca. Refleksję budzi wspaniałomyślne zachowanie kolegów z drużyny. Utworzyli oni kordon chroniący w jakimś stopniu intymność wypadku i zdawali się pozostawać w stanie skupionej modlitwy. Zachowaniem swym, wspierającym życie kolegi, wskazali jednocześnie na ścisły związek wysiłków sportowych z wiarą.

Na ten związek boiska sportowe wskazują także nieukrywanym często gestem krzyża świętego, znaczonego na piersiach przez wielu zawodników. I to nie tylko na boiskach piłki nożnej, bo także na początku wielu innych konkurencji: skoków narciarskich, biegu, rzutów, niemal wszystkich dyscyplin.

Mając na uwadze takie przesłanki, u progu Euro 2020 francuski dziennikarz telewizyjny, przywoływany już na tych łamach – Aymeric Pourbaix – w programie „En Quête d’Esprit” zorganizował dyskusję na temat relacji sportu i wiary. Zaprosił kilku wybitnych sportowców, którzy nawrócili się w trakcie uprawiania zawodów sportowych (m.in. żeglarza Sébastiena Destremau’a, piłkarza Guillaume’a Warmuza, rugbistę Maxa Guazzaniego), dziennikarkę Véronique Jacquier, rabina Francj Haïma Korsia, pastora Joëla Thibaulta i kilku wysokich dostojników sportowych.

Powszechność i uniwersalność piłki nożnej sprawiły, że ten typ sportu stał się pierwszym tematem dyskusji. Nie zaprzeczając tym walorom futbolu, podkreślając masowość i wielki wpływ piłki nożnej na życie społeczeństw, dyskutanci wyrazili obawy, czy te walory nie doprowadzają do przekształcania się kultu w bałwochwalstwo. Czy futbol nie staje się przedmiotem nowej religii? Wiadomo, jakie emocje budzą mecze piłki nożnej, do jakich nieraz skrajnych zachowań kibiców one doprowadzają, więc zasadność takiego pytania nie budzi zastrzeżeń. Odpowiedź oczywiście nie padła, ale skojarzenia futbolu z treścią tych pytań podkreślają istotę problemu. Jego wagę powiększa fakt o charakterze merkantylnym: futbol w dobrym wykonaniu przynosi duże pieniądze. W ogóle sport może być biznesem i są dyscypliny, które ten walor uzyskują łatwiej, inne wymagają nakładów nie zawsze pokrytych, ale ten aspekt sportu nie jest tematem naszego felietonu.

Wiadomo, że sport we wszystkich swych dyscyplinach wymaga olbrzymiego wysiłku, samodyscypliny i samozaparcia. Stał się szkołą życia i charakteru, w tym względzie zbliżając się do wysiłków ascetów, podejmujących trudy wyrzeczeń dla osiągnięcia świętości. Niektóre dyscypliny sportu wymagają nawet podejmowania ryzyka utraty życia: upadku w przepaść wysokogórską, pozostania w lodowcach Alp czy Himalajów, pochłonięcia przez fale oceanu itd. Świadomość tej perspektywy wywołuje u zapaleńców wspinaczkowych, żeglarskich czy wyścigowych myśl o Bogu, prośbę o pomoc w szczęśliwym osiągnięciu celu. Doprowadza wręcz czasem do nawrócenia, by przywołać dwie opowieści dyskutantów: żeglarza Destremau’a i piłkarza Warmuza, który stał się później nawet oblatem. Obydwaj nawrócili się w trakcie zawodów, gdy napotkali na poważne trudności: żeglarzowi zepsuła się łódź i cudem dopłynął do Nowej Zelandii, pan Warmuz doznał poważnej kontuzji kolana i po kolejnej operacji nawrócił się, idąc do spowiedzi jeszcze w drodze powrotnej z zawodów w Monaco. Żeglarzowi pomogło w nawróceniu piękno bezmiaru wód Oceanu, jego kontemplacja prowadząca do Kreatora tego piękna.

Ten aspekt sportu dostrzegł jedyny papież, który poświęcił wiele dokumentów sportowi[1], błogosławiąc sport z okazji różnych kongresów, wypowiadając wiele pochwalnych zdań pod adresem sportowców, podkreślając wagę ich wysiłku dla podporządkowania sobie ciała duchowi i dla osiągnięcia ich harmonii. Do alpinistów skierował osobny dokument, chwaląc ich wysiłek i podkreślając korzyści duchowe, jakie tym wysiłkiem osiągają: podziwiają cud i splendor natury, ogromną panoramę i przepiękne kolory modelowane pozycją słońca. Tym papieżem był Pius XII, a tytuł dokumentu wydanego w Castel Gandolfo w niedzielę 26 września 1948 roku brzmi: DISCORSO DI SUA SANTITÀ  PIO XII AI PARTICIPANTI AL 6O CONGRESSO NAZIONALE DEL CLUB ALPINO ITALIANO.

Niepisaną, ale praktyczną pochwałę sportu wygłaszał swym życiem papież – nasz święty Rodak. Ten zrazu ksiądz kajakarz, narciarz, taternik, pływak, nie zaprzestał swych praktyk, acz realizowanych w skromniejszym wydaniu, gdy znalazł się na Stolicy Apostolskiej. Akceptują sport, spotykają się ze sportowcami i błogosławieństwa wielkim imprezom sportowym udzielają także dwaj ostatni papieże: Benedykt XVI błogosławiący Monachium czy Franciszek błogosławiący EURO 2020.

Konkurencje i zawody sportowe przynoszą nie tylko zwycięstwa, ale i porażki, nie zawsze tożsame z utratą życia. Także i porażki mogą wyzwalać u pokonanych myśl religijną: refleksję o swych ambicjach na wyrost czy prośbę o pomoc przy następnym wysiłku.       

Jak widać, również sport może prowadzić do Boga. Ta starożytna i nowoczesna zarazem domena aktywności człowieka może stać się przeciwwagą zbyt pochopnie, ale modnie podejmowanych aktów apostazji.


[1] Składam na tym miejscu serdeczne podziękowanie wybitnemu bibliście polskiemu – księdzu dr Romanowi Mazurowi – za trud odnalezienia i przysłania mi pięciu dokumentów napisanych przez papieża Piusa XII poświęconych sportowi, będących wielką apologią sportu. Większość tych dokumentów ma charakter okolicznościowy, związany z przesłaniem błogosławieństw na różne kongresy sportowe. Dla przykładu dwa inne niż zwrócone do alpinistów tytuły: DISCORSO DI SUA SANTITÀ PIO XII AGLI SPORTIVI ITALIANI, Solennità di Pentecoste 20 maggio 1945; DISCORSO DI SUA SANTITÀ PIO XII AI DILIGENTI E AGLI ASSOCIATI DEL CENTRO SPORTIVO ITALIANO, Rizza San Pietro – Domenica 9 ottobre 1955.

O autorze

Regina Lubas-Bartoszyńska

Zob. "Polscy pisarze i badacze literatury przełomu XX i XXI wieku". Warszawa PAN 2016, t. III, s. 163-166. .red. Ewa Głębicka..

Zostaw komentarz