Z całą pewnością osoba arcybiskupa w powstaniu Kongresu i uformowaniu poszczególnych grup tematycznych odegrała szczególną rolę. Ulubionymi zagadnieniami, którymi arcybiskup Krakowa lubi się zajmować w swoich homiliach, są problemy LGBT (tęczowa zaraza, ideologia itp.), do których wraca często, głównie z okazji różnych rocznic narodowych, jak rocznica Powstania Warszawskiego lub Porozumień Sierpniowych. Arcybiskup poświęca też swoje homilie problematyce singli. Jest zatem naturalne, że zagadnienia, z taką częstotliwością podnoszone przez niego, dotyczące arcyważnego tematu równości, nie mogły zostać zignorowane. Muszą być przedmiotem wnikliwej analizy. Grupa zajmująca się rodziną i związkami partnerskimi nie jest zapewne jedynie wynikiem inspiracji, mającej swoje źródło w nauczaniu abp. Marka, ale także to źródło miało swoje znaczenie, bo pokazywało, że temat ten koniecznie musi być przedmiotem refleksji, abyśmy nie stali się współodpowiedzialni za to, o czym arcybiskup opowiada.
Podobnie rzecz ma się w przypadku ekologii. To arcybiskup mówił o grzechu ekologizmu, krytykując Gretę Thunberg. Jeden z ważniejszych tematów, bezpośrednio odnoszący się do ochrony życia na naszej planecie, nie może być pozostawiony w rękach osób nauczających o ekologizmie. Żyjemy w kraju, w którym ignorowanie potrzeb ochrony środowiska jest realnym problemem etycznym i jego banalizowanie w postaci wymyślania figur „ekologizmu” nie może zostać nie zauważone przez osoby identyfikujące się z Kościołem katolickim, jeśli nie chcą być współodpowiedzialne za niereagowanie na nauczanie tego rodzaju. Myślę, że grupa, która zajmuje się pytaniami o Franciszkową ekologię integralną z Laudato si na czele, jest odpowiedzią na to wyzwanie.
Arcybiskup także inspiruje przemyślenia grupy o państwie i Kościele. Ostatnie homagium wobec państwa Kaczyńskich daje szczególny asumpt do pogłębienia refleksji na temat państwa, Kościoła i narodu. Czy rzeczywiście ktoś, kto jest katolikiem, musi być w znaczeniu politycznym szczególnie wdzięczny za dar istnienia państwa Kaczyńskich? A może jednak ma prawo oczekiwać od Kościoła neutralności w tej sprawie, tak aby Kościół był miejscem, w którym ludzie różnych przekonań będą tworzyć wspólnotę i rozdzierające nas sprawy polityczne nie będą miały dostępu? Nie reagując na to, stajemy się jako katolicy z urzędu wdzięczni za politykę panów Kaczyńskich, niezależnie od tego, co o ich działalności myślimy.
Arcybiskup, pełniąc swoją posługę w Łodzi, zniósł tradycję ekumenicznej drogi krzyżowej. Ekumenia jest wielkim wyzwaniem dla wszystkich chrześcijan poszukujących jedności i realizujących przez to wolę samego Nauczyciela. Nie sposób zatem nie dyskutować w Kongresie o relacjach międzywyznaniowych.
Negatywne odniesienie się do kobiet niepłodnych nie może zostać niedostrzeżone w grupie zajmującej się godnością kobiety. Inaczej katoliczki i katolicy będą współodpowiedzialni za wizję kobiety sprowadzonej jedynie do roli rodzicielki, tylko w tym upatrującą jej godność.
Jestem przekonany, że każda z grup Kongresu znajdzie w swoich rozważaniach punkty styczne z nauczaniem arcybiskupa. Mówi on bowiem o rzeczach ważnych: władzy, państwie, narodzie, orientacji seksualnej, godności osób samotnych (singli) i godności kobiet, a także ekologii. Każda z tych wypowiedzi jest szokująca i każda powoduje, że jacyś ludzie od Kościoła odpadają. Przemilczenie tego wszystkiego oznacza współodpowiedzialność i udział w tym nauczaniu. Chciałbym podkreślić, że są to wyłącznie moje przemyślenia. Każdy z kongresowiczek i kongresowiczów kieruje się własnym sumieniem i rozumem, i na własny rachunek definiuje swoją rolę w Kongresie.
22 Komentarzy
W sumie jestem wdzięczny za ten artykuł, bo dzięki niemu nastąpiło kolejne odsłonięcie się KKiK odnośnie tego, co chce zrobić w Kościele: Doprowadzić do przemodelowania nauczania Kościoła na zgodne z ideologią LBT+, pseudoekologią i innymi „nowoczesnymi” trendami, którym Kościół jest solą w oku.
Przy okazji:
Zanim się wypowie na temat czyjejś wypowiedzi (np. abp. Jędraszewskiego na temat niepłodnych kobiet), to warto NAJPIERW sprawdzić w jej pełnym tekście, co też autor miał na myśli, a dopiero PO TYM sprawdzeniu ją omawiać lub do niej odnosić. Opieranie się na doniesieniach medialnych, które budują sensacje na postawie wyrwanych z kontekstu kilku zdaniach (których zresztą nie sprawdzono pod kątem autora) i przypisują im zupełnie inne znaczenie, niż jest w rzeczywistości, nie świadczy dobrze w przypadku osoby mającej, jak by nie patrzeć, zdecydowanie wyższe wykształcenie i aspirującej do bycia elitą w kraju.
Wiem, że prawda jest bolesna, ale jej nic nie zmieni. Kasowanie niewygodnych komentarzy, bo ukazują prawdę na temat tego, że KKiK coraz bardziej odsłania się jako piewcy ideologii LGBT, nie sprawi, że czytelnicy portalu przegapią ten fakt.
Nie wiem o czym Pan mówi, jeśli chodzi o niepublikowanie. Tu działają wyłącznie wolontariusze i dopiero dzisiaj zobaczyłem Pana komentarze do moderacji.
Natomiast jeszcze raz przeczytałem kazanie abpa Marka odnoszące się do kobiet i odwołania się do prymasa w tym zakresie. Jest jeszcze gorzej – zestawienie niepłodności z aborcją i spędzaniem czasu w kawiarniach. Uchybia godności kobiet to zdanie. Jeszcze przy prymasie broni go perspektywa innego czasu i kulturowych zmian (choć jest to i tak wypowiedź specyficzna). Powtórzenie jej w kontekście tego kazania dzisiaj nie broni się w żaden sposób.
Racja. Mam takie doświadczenie z katolickich portali (np. DEON, eKAI). Wielokrotnie kasowano moje komentarze – pytania. Oprócz kasowania jest też druga opcja: wydłużanie „zatwierdzania przez moderatora”. Po 24h komentarz jest już „nieszkodliwy”, niewielu go przeczyta, a prawdopodobieństwo rozwinięcia wątku jest praktycznie zerowe. Jeżeli jednak znajdą się jeszcze tacy „maniacy”, którzy jednak będą coś pisać, można wyłączyć możliwość komentowania. Inna sprawa, że do spraw poruszanych w komentarzach skrajnie rzadko odnosili się autorzy. I ostatnie: trudno komentować coś, co się nie pojawiło. Na Kołaczowym DEON-ie pełno jest mało istotnych materiałów, natomiast istotnych, ale niewygodnych nie ma.
@Yarpen Zirgin
„Zanim się wypowie na temat czyjejś wypowiedzi (…), to warto NAJPIERW sprawdzić w jej pełnym tekście, co też autor miał na myśli, a dopiero PO TYM sprawdzeniu ją omawiać lub do niej odnosić.” Proszę samemu stosować się do tej rady. Zarzucanie, że „KKiK coraz bardziej odsłania się jako piewca ideologii LGBT” graniczy z oszczerstwem i nie najlepiej świadczy o Autorze wypowiedzi. Zalecam również dwa razy przeczytać komentowany tekst. Wszystkiego najlepszego!
Sęk w tym, Maksymilianie, że mam możliwość sprawdzenia tego, co też KKiK postuluje w ramach swoich prac nad reformami Kościoła. Łatwo się o tym przekonać: Wystarczy uzyskać dostęp do Teamsa KKiK i można bez problemów pobrać dokumenty robocze poszczególnych grup. Ich treść, jak możesz się osobiście przekonać, bardzo ładnie potwierdza to, co tutaj napisałem.
Uczciwość nakazywałaby, aby dowody zamieszczać równocześnie ze swoimi opiniami. Odsyłanie zaś do nich dopiero w reakcji na komentarz traci na wiarygodności…
Dowody są zasadniczo ogólnodostępne (dołączenie do KKiK na Teamsie nie wymaga specjalnego zaproszenia), a zresztą dostarcza ich chociażby ten artykuł (vide np. pierwszy akapit). Niestety, system komentarzy uniemożliwia dodanie załączników, więc nie jestem w stanie dodać np. mapy planów grupy „Małżeństwo i związki partnerskie”, gdzie jest zapisany np. postulat zmiany terminologii używanej w Kościele na zgodną z propagowaną przez ideologię LGBT.
Nie istnieje ideologia LGBT. To język propagandy, służący dehumanizacji poszczególnych osób, próbujący przesłonić fakt, że godność tych osób jest naruszana, także przez język używany w Kościele. Jest to spór zatem o to czy język ma naruszać godność tych osób czy też nie. Dla katolika odpowiedź powinna być jasna, konieczna jest ochrona godności, jako punkt wyjścia rozmowy o człowieku. Godność człowieka nie jest propagandą.
Jako uczestnik KKK proponuję dołączyć do rozmowy w ramach jakiejś grupy tematycznej, wtedy nie będzie potrzeby udowadniać wyłącznie swoich racji. Z moich obserwacji wynika, że osoby w ramach KKK nie są w żadnym wypadku monolitem, raczej reprezentują różne wrażliwości. . Proszę mi wskazać inne miejsce w Kościele, gdzie wolności wypowiedzi jest faktyczna a nie tylko fasadowa. Liczę na otwartą z Panem rozmowę w ramach KKK. Niezależnie od wypowiadanych opinii, jestem pewny, że nikt w KKK nie nazwie Pana, nic nie znaczącym „ogonem”.
„Nie istnieje ideologia LGBT. ”
Zaklinanie rzeczywistości w nadziei, że ludzie nie zauważą, że taka ideologia istnieje. Widziałem bardzo ciekawy artykuł na ten temat, gdzie jest punkt po punkcie udowodnione, że mamy do czynienia z ideologią: https://diecezja.pl/aktualnosci/ideologiczna-ofensywa-srodowisk-lgbt-analiza-kai/
Nie mam wyrobionego zdania czy „istnieje ideologia LGBT”, ale niewątpliwie najwybitniejszym znawcą tej ideologii, jej teoretykiem, w Polsce jest abp Marek Jędraszewski
Wiarygodność pana/pani Yarpen(a) jest podobna do prawdziwości tego „imienia i nazwiska”.
Co do meritum zaś, to trzeba odróżnić dwa porządki. Zastanowić się, o czym w zasadzie mówimy w kontekście LGBT. Czy o ludziach czy o pewnej myśli. Jeśli słuchamy homilii kapłana, powinniśmy spodziewać mówienia o ludziach, stąd bardzo trafne wydaje się zdanie Fryderyka Zolla: godność człowieka nie jest propagandą. To poważne zagadnienie, któremu należy się przyjrzeć i którego należy bronić. Osoby homoseksualne mają taką samą godność i prawa jak inne – to chyba oczywiste.
Natomiast gdybyśmy słuchali wykładu filozofa, publicysty, myśliciela, wówczas moglibyśmy zrekonstruować coś takiego jak „ideologia LGBT”, jako zbiór przekonań mających na celu równouprawnienie osób o różnych orientacjach seksualnych. Ale wówczas możemy powiedzieć również o ideologii chrześcijańskiej, ideologii konserwatywnej, ideologii komunistycznej czy ideologii kapitalistycznej. Wtenczas nie ma nic złego w słowie „ideologia”. To pewien zbiór przekonań, by nie powiedzieć „fałszywa świadomość”, zależna od systemowych okularów, przez które patrzymy. Pozostając jednak w tym porządku, krytykowanie jednej ideologii z pozycji innej ideologii za to, że tamta jest ideologią, jest zwyczajną głupotą.
Zasadniczy problem polega na tym, że te porządki są mieszane. Najgorzej, że moim zdaniem celowo.
„Wiarygodność pana/pani Yarpen(a) jest podobna do prawdziwości tego “imienia i nazwiska”.”
Ucieczka do argumentum ad personam świadczy o braku argumentów merytorycznych, którymi mogło by się obalić to, co wskazał interlokutor.
https://pl.wikipedia.org/wiki/Argumentum_ad_personam
„Czy o ludziach czy o pewnej myśli. Jeśli słuchamy homilii kapłana, powinniśmy spodziewać mówienia o ludziach, stąd bardzo trafne wydaje się zdanie Fryderyka Zolla: godność człowieka nie jest propagandą.”
To może najpierw popatrzmy czy abp Jędrzejewski mówił o ludziach czy ideologii LGBT, a dopiero potem zabierzemy się za ocenę jego wypowiedzi w kontekście nauczania Kościoła? Może prof. Zoll wskazał by jakieś konkretne homilie abpa, na których oparł swoją negatywną ocenę jego wypowiedzi?
Nie ma?
„Pozostając jednak w tym porządku, krytykowanie jednej ideologii z pozycji innej ideologii za to, że tamta jest ideologią, jest zwyczajną głupotą.”
Bardzo ciekawe. Rozumiem, że jesteś za tym, aby np. nie było karalne rozpowszechnianie ideologii nazistowskiej czy komunistycznej, bo przecież ich negatywna ocena powstała przez zestawienie z innymi ideologiami, które bazowały na innych postulatach?
Przykro mi, ale ja na to nie dam się nabrać. Ideologia, niezależnie od tego, czy jest chrześcijańska, nazistowska, kapitalistyczna czy LGBT, PODLEGA ocenie. I może być to ocena negatywna jeżeli widać, że dąży ona np. do zniszczenia jakichś rzeczy, które leżą u podstawy zdrowego społeczeństwa.
Ideologia to spójny opis świata. Formułowanie określonych postulatów dotyczących równego traktowania nie jest opisem świata i procesów, które w nim zachodzą. Słowo ideologia jest używane tutaj tylko po to, żeby wzbudzić negatywne emocje (ideologia komunistyczna itd.). Nic więcej to nie znaczy. Postulat niedyskryminacji, wynika z godności człowieka. U podstaw godności może być ideologia lub system religijny. Takim jest chrześcijaństwo. Więc zapewne jest tak, że ci, którzy głoszą tezy o ideologii LGBT walczą z chrześcijaństwem w jego najgłębszej istocie.
„Ideologia to spójny opis świata.”
Hm… No to zerknijmy do encyklopedii:
ideologia [fr. idéologie < gr. idéa ‘kształt’, ‘postać’, ‘przedstawienie’, ‘pojęcie’; lógos ‘słowo’, ‘nauka’], pojęcie występujące w filozofii i naukach społecznych oraz politycznych, które określa zbiory poglądów służących do całościowego interpretowania i przekształcania świata.
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/ideologia;3913853.html
No to popatrzmy na ideologię LGBT, do czego posłużę się cytatem z wcześniej podlinkowanego artykułu:
"Program formułowany przez środowiska LGBT+ wydaje się wyczerpywać pojęcie tak zdefiniowanej ideologii. Wysuwa on bowiem jasno sformułowaną, szeroko zakrojoną, realizowaną jednocześnie na wielu frontach „strategię zmian oraz zespół ideałów nadających kierunek politycznemu i społecznemu działaniu”.
Podstawowym ideałem, jaki ma być zrealizowany – czytamy w Deklaracji Kongresu LGBT+ – jest zbudowanie „Polski, w której wszystkie osoby cieszą się pełnią praw, w której prawo będzie chronić zamiast dyskryminować, w której ludzie będą chcieli żyć, będą mogli tworzyć rodziny, bez względu na tożsamość płciową, orientację seksualną, ekspresję płciową i cechy płciowe”. Ponadto „Strategia wprowadzenia równości małżeńskiej w Polsce na lata 2016-2025” deklaruje cały katalog wartości, jakim mają służyć postulowane reformy prawa oraz systemu edukacji. Znajdujemy wśród nich: wolność kreowania własnego życia, równość wszystkich osób niezależnie od ich tożsamości płciowej i orientacji seksualnej, godność i uznanie praw każdego człowieka, a także otwartość i współpracę.
Podobnie jak przedstawiciele każdej ze znanych nam ideologii, środowiska LGBT+ formułują pozytywny cel, jakim ma być zbudowanie społeczeństwa, w którym – po dokonaniu dość radykalnych zmian – każdy będzie mógł być szczęśliwy, zapanuje powszechna sprawiedliwość i nikt nie będzie już prześladowany czy marginalizowany. Jest to charakterystyczny i obecny w każdej ideologii rys utopijny, zakładający, że dokonanie pewnych dość radykalnych i szybkich zmian, otworzy epokę dobra i szczęścia, w którym każdy będzie mógł uczestniczyć i nie będzie podlegać żadnej dyskryminacji.
Ideologia marksistowska obiecywała zbudowanie powszechnej sprawiedliwości społecznej i definitywne zakończenie wyzysku robotników, pod warunkiem wyzwolenia proletariatu i radykalnego ograniczenia roli klas posiadających. Ideologia nazistowska z kolei obiecywała odzyskanie należnej przestrzeni życiowej i możliwości nieskrępowanego rozwoju dla narodu niemieckiego, pod warunkiem oczyszczenia cywilizacji europejskiej z obcych i szkodliwych wpływów, jakimi była ona zanieczyszczana przez tzw. żywioł żydowski.
Podobnie – mający cechy klasycznej ideologii społecznej program LGBT+ – zakłada, że szczęśliwe społeczeństwo, wolne od dyskryminacji, w którym każdy będzie mógł bez przeszkód się realizować, zostanie zbudowane o ile zostanie zmieniony system prawny, zawierający liczne ograniczenia dyktowane przez tradycyjnie pojmowane, konserwatywne struktury społeczne.
A główną zmianą ma być zrównanie statusu związków homoseksualnych z rodziną pojmowaną jako związek mężczyzny i kobiety, otwarty na poczęcie i urodzenie dzieci. Przypomnijmy, że cywilizacja Zachodu wyrasta m. in. z zagwarantowania szczególnego statusu rodzinie, która pozostaje pod szczególną ochroną państwa, co wyraża się w określonym systemie prawnym. A tę szczególną ochronę i pomoc ze strony państwa rodzina zawdzięcza temu, że jest instytucją społeczną spełniającą wyjątkową rolę dla przyszłości społeczeństwa, poprzez zrodzenie i wychowanie przyszłych obywateli. Tymczasem związki homoseksualne nie spełniają analogicznej roli społecznej, stąd nie ma żadnych argumentów, aby przyznać im te same przywileje czy środki wsparcia, jakimi darzona jest rodzina.
Ponadto nie ma żadnych podstaw, aby brak równości prawnej pomiędzy małżeństwem kobiety i mężczyzny a związkiem homoseksualnym uznawać za dyskryminację tego ostatniego. Od dawna, a szczególnie w epoce współczesnej, takie związki są tolerowane w społeczeństwie, mają one prawo do wspólnego życia bez żadnych przeszkód, a ich członkowie korzystają z pełni praw obywatelskich i ludzkich. Żadne prawo tych osób w polskim społeczeństwie nie dyskryminuje, ani w żaden sposób ich nie marginalizuje.
Natomiast hasło daleko zakrojonych zmian – w prawie, edukacji, systemie zdrowia a przede wszystkim w świadomości społecznej – celem przeciwstawienia się dyskryminacji osób o orientacji homoseksualnej, jest typowym hasłem natury ideologicznej. Ma ono uruchomić energię społeczną celem dokonania określonych zmian, rozpoczynając od dziedziny prawa. Generalnie chodzi w nich o osłabienie roli tradycyjnych struktur społecznych (z rodziną na czele), jak i konserwatywnie rozumianego systemu wartości. Jest to dość typowy dla wielu ideologi postulat rewolucji społeczno-kulturowej. Zmiany te mają po pierwsze zlikwidować uprzywilejowaną pozycję społeczną rodziny, po drugie wprowadzić takie reformy w systemie edukacji, które zapewnią możliwość promocji zachowań homoseksualnych wśród najmłodszych – jako rzeczy zupełnie normalnej, po prostu alternatywnej ścieżki realizacji swojej seksualności.
Po trzecie – pod hasłem tzw. walki z homofobią – zmiany prawa mają uniemożliwić jakąkolwiek publiczną krytykę zachowań homoseksualnych bądź postulatów czy programów wysuwanych przez środowiska LGBT+. Będzie to bowiem traktowane jako przejaw dyskryminacji. Oczywiste jest, że wprowadzenie takich zmian w Kodeksie Karnym (które zresztą zostały już przygotowane w formie projektu ustawy), w dość radykalny sposób ograniczą wolność słowa, będącą jedną z podstaw demokracji. Ograniczą wolność badań naukowych, gdyż nie będzie można prezentować takich ich wyników, które np. krytycznie będą oceniać pewne zachowania homoseksualne, np. dla kształtowania i rozwoju osobowości człowieka. (O tym, że tak się dzieje, świadczy wiele faktów z USA i Europy Zachodniej). Uderzą wreszcie w konstytucyjne zasady wolności religijnej i bezstronności państwa w kwestiach religijnych i światopoglądowych.
Religie wywodzące się z pnia judeo-chrześcijańskiego, choć głoszą godność każdej osoby ludzkiej, to krytycznie odnoszą się do aktów homoseksualnych. Oczywiste jest, że po uwzględnieniu prawnych postulatów środowisk LGBT+, wolność głoszenia zasad moralnych zawartych w Biblii i nauczaniu Kościoła, zostanie znacznie ograniczona. Niezbędne będzie wprowadzenie nowych mechanizmów kontroli, które przywoływać będą skojarzenia z dawną instytucją cenzury. Idąc tą drogą i respektując takie prawa, państwo polskie przestanie być bezstronnym w przestrzeni religijnej i światopoglądowej. Podporządkowany mu aparat represji będzie musiał służyć ochronie określonego światopoglądu, przy równoczesnej eliminacji odmiennych sposobów myślenia, o ile nie będą one zgodne z poprawnością polityczną, wyznaczaną przez środowiska LGBT+."
No nie przeskoczy. Mamy do czynienia z ideologią LGBT i żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni.
Występowanie pod własnym imieniem i nazwiskiem jest przejawem, że osoby z którymi się podejmuje polemikę traktuje się z należnym szacunkiem, to oczywiście wymaga odwagi. Chroniczny brak odwagi cywilnej w ostatnich latach, ” zabawa w chowanego” sprawiły, mówię to ze smutkiem, że zjawiska negatywne w Kościele, tak trudno dziś uzdrowić. Byłbym mile zaskoczony, gdyby Pan się ujawnił.
Żyjemy w innych światach, proszę Ciebie. Ja uczyłem się Internetu i dyskusji w czasach, kiedy nie było Facebooka i tyranii filozofii „pisz pod własnym imieniem i nazwiskiem”. Dlatego przykro mi nie bardzo, bo nie dam się styranizować. Moją wolą jest pisanie pod pseudonimem, który przyjąłem sobie 21 lat temu i nie zamierzam tego zmieniać, tylko dlatego, że komuś się wydaje, że w ten sposób nie okazuję szacunku rozmówcy.
używanie nicków (i to często różnych) jest jak najbardziej wskazane na katolickich portalach, gdzie jak np. na Kołaczowym DEON-ie funkcjonują „zapisy na nazwisko” (jak w PRL-u)
Powtórzył Pan moją definicję ideologii i następnie stwierdził, że postulat równości jej odpowiada. Równość nie jest całościowym opisem świata. Całkowitym nieporozumieniem jest twierdzenie o zakwestionowaniu roli rodziny. Wręcz przeciwnie. Postulat związków partnerskich czy nawet małżeństw jednopłciowych w wielu społeczeństwa zatrzymał proces zmniejszania się znaczenia instytucji małżeństwa jako takiego. Okazało się, że o spór o małżeństwo pokazał wagę tej instytucji. Zakres tych żądanych zmian jest bardzo ograniczony. Dotyczy godności i równości. I nie jest projektem przekształcenia świata tylko w rzeczywistości zmieszczenia się w ramach dzisiejszego świata i jego instytucji i co więcej nadaje tym tradycyjnym instytucjom znaczenie. Zupełnie inaczej odczytuję przekaz Ewangelii i nie widzę żadnego ograniczenia centralnego znaczenia godności ludzkiej. Starotestamentowe teksty w tej sprawie należy odczytywać w kontekście historycznym i religijnym. Na razie dostrzegam działania państwa ograniczające wolność głoszenia postulatów równościowych. Naruszanie godności innego czlowieka nie jest korzystaniem z wolności słowa.
“Ucieczka do argumentum ad personam świadczy o braku argumentów merytorycznych, którymi mogło by się obalić to, co wskazał interlokutor.”
Krytyka tej zabawy w ksywki, jak to słusznie Andrzej Kozielski napisał “zabawy w chowanego”, była tylko jednym zdaniem mojego długiego tekstu. Reszta była merytoryczna. Proszę nie manipulować.
“Bardzo ciekawe. Rozumiem, że jesteś za tym, aby np. nie było karalne rozpowszechnianie ideologii nazistowskiej czy komunistycznej, bo przecież ich negatywna ocena powstała przez zestawienie z innymi ideologiami, które bazowały na innych postulatach?”
Nie, nie zrozumiał Pan. Jestem za tym, aby nie krytykować ideologii nazistowskiej za to, że jest ideologią, tylko za jej tezy. Krytyka tzw. “ideologii LGBT” nie odnosi się do jej pomysłów czy postulatów, ale do tego, że rzekomo czerpie z marksizmu czy “miesza w głowach” dzieci. To absurd. Wszystkie ideologie wpływają na ludzi, inaczej nie byłyby ideologiami.
Dyskusja z Panem Yarpenem jest o tyle trudna, że stosuje on na przemian argumenty naukowe (choćby z pozycji definicji wikipediowych), publicystyczne i chamsko-uliczne. Ta rozmowa więc w zasadzie nie ma sensu. Pisze Pan o “podstawach zdrowego społeczeństwa”? Jak się do tego odnieść? Jeżeli jest to termin uliczny, to powiem Panu, że to poniżające określenie, zresztą mocno nielogiczne, bo nie wiadomo, kto stanowi o tej “normalności”. Jeśli zaś sili się Pan na argumenty naukowe, to odnajduję to zdanie jako element ideologii faszystowskiej. Mógłbym wówczas z nim dyskutować, ale trochę chyba szkoda czasu…
Cytując Deklarację LGBT wspomniał Pan: “Znajdujemy wśród nich: wolność kreowania własnego życia, równość wszystkich osób niezależnie od ich tożsamości płciowej i orientacji seksualnej, godność i uznanie praw każdego człowieka, a także otwartość i współpracę.” Rozumiem, że te postulaty gwałcą Pańskim zdaniem to “zdrowe społeczeństwo”? Gratuluję zatem definicji tego zdrowia…
Teza jakoby LGBT uderzało w rodzinę jest nieprawdą, zgadzam się z Fryderykiem. Aby zrozumieć ten mechanizm, proszę prześledzić argumentację konserwatystów brytyjskich (często wierzących chrześcijan) wobec poparcia małżeństw homoseksualnych na Wyspach. Oni zrobili to właśnie w obronie rodziny.
Dołączyłąm do Kongresu inspirowana nie tylko wypowiedziami wspomnianego Arcybiskupa Marka Jędraszewskiego, ale również tym, co mówi ks.prof.dr hab. Tadeusz Guz. W szczególności „Filozoficzna analiza ideologicznych podstaw animalizacji człowieka i humanizacji zwierząt i drzew” jego autorstwa, wywarła na mnie ogromne wrażenie. Nie mogę przejść obojętnie wobec tego typu wypowiedzi przedstawicieli Kościoła, do któego należę.