Na hasło „tajemnica” internetowa wyszukiwarka odsyła do skojarzeń: tajemnica państwowa, tajemnica zawodowa, a także „Tajemnica Wniebowstąpienia”. Kiedy podąży się tą ścieżką „kościelnych” znaczeń, otwiera się przestrzeń rozległa i właśnie- tajemnicza. „Oto wielka tajemnica wiary”- słyszymy zawsze w liturgii mszy świętej. „Tajemnice różańca świętego”- znamy. „Wpatrzony w tajemnicę Wcielenia Syna Bożego, Kościół ma przekroczyć niebawem próg trzeciego tysiąclecia” napisał Jan Paweł II w roku 2000.
W swoich religijnych doświadczeniach każdy z nas, dotykając sfer metafizyki, staje przed blaskiem tajemnicy i … przed jej mrokiem. Czasem nie wiadomo nawet, czy tego mroku nie ma więcej, zwłaszcza gdy głębia naszej religijnej duchowości jest wątpliwa. Postawa zawierzenia nie zawsze wystarcza, czasem potrzeba także rozumienia czy rozpoznania. Zresztą nie tylko nasza wiara ma wymiar tajemnicy, tajemnicą też jest sumienie człowieka, jego dusza. Trwanie w Kościele oswaja nas z pojęciem „tajemnicy”, ale….
Kiedy w ostatnim czasie ze zdumieniem otwierałam oczy na mroczne fakty z życia Kościoła, uświadomiłam sobie, że kościelny „kult tajemnicy” mógł się stać lub nawet stał się narzędziem, który wcale nie służył metafizyce, ale bardzo doczesnemu maskowaniu, ukrywaniu, zakłamywaniu, przesłanianiu, a co gorsza- zadeptywaniu prawdy. Brak jawności ma sens, jeśli jej celem jest ochrona wyższego dobra, ale nie wtedy, gdy ma ukrywać prawdę należną pokrzywdzonym. Utrzymywanie społeczności wiernych w niewiedzy, brak dostępu do informacji oczekiwanych przez opinię publiczną zawsze rodzi podejrzenia. Jeśli jednak niejawne są informacje na temat spraw nikczemnych, bulwersujących, grozi to totalną utratą wiarygodności instytucji Kościoła.
W Kościele trwam od dzieciństwa, duszpasterstwa szkolne i akademickie uformowały mnie w dużym stopniu, ceniłam sobie możliwość zaglądania za klasztorne mury, ale dopiero dziś uświadamiam sobie, jak niszczące są wszelki formy braku jawności we wspólnocie Kościoła. Jaka to wspólnota, w której „ wszystkie zwierzęta są równe, ale niektóre równiejsze od innych”? Udział we wspólnocie zobowiązuje, lecz tylko wtedy, gdy członkowie wspólnoty czują swoją podmiotowość i równość (nie tylko w godności, ale w rzeczywistości). Dlatego nie zgadzam się, żeby mój proboszcz reagował na prośbę o wyjaśnienie czy wgląd w dokumenty stanowiące o życiu parafii mówił: „nie, bo nie”. Dlatego oczekuję, że w moim Kościele to, co powinno być jawne, nie będzie ukrywane za parawanem TAJEMNICY.
1 Komentarz
Rozumiem pani postulaty bo to jest zasadne ale jak to wpłynie na pani wiarę i to jak pani przeżywa Eucharystię i relacje z Bogiem?