Biedni, żebracy, narkomani i wykluczeni mają być częścią Synodu – powiedział Franciszek w przemówieniu do diecezji rzymskiej. – Wszyscy jesteśmy Kościołem – dodał.
Przemówienie Franciszka do Diecezji Rzymskiej zostało uznane przez Biuro Prasowe Stolicy Apostolskiej za „jedno z dwóch centralnych dla myślenia papieża o synodalności” (obok przemówienia z okazji 50. rocznicy Synodu Biskupów z 2015 r.). Franciszek jako papież stoi formalnie na czele diecezji rzymskiej i dlatego osobiście otworzył proces synodalny dla Rzymu. – Jestem tutaj jako wasz biskup. Byłoby głupio, gdyby diecezja papieska nie angażowała się w synod, prawda? Głupio dla papieża i dla was też – żartował Franciszek.
W przemówieniu wezwał do włączenia w proces synodalny wszystkich, ostrzegł przed klerykalizmem i zamykaniem drzwi Kościoła na inaczej myślących. – Kiedy Kościół się zatrzymuje w drodze, nie jest już Kościołem, ale pięknym pobożnym stowarzyszeniem, staje się więzieniem Ducha Świętego – mówił. – Jednym ze źródeł zła w Kościele, wręcz wypaczeniem, jest klerykalizm, który oddziela kapłana czy biskupa od ludu. A oderwany od ludu biskup czy kapłan staje się urzędnikiem, a nie pasterzem. Nie można różnicować ludzi w imię Boga. Niestety, dyskryminacja jest grzechem występującym także wśród wierzących, którzy mówią do siebie: „Jesteśmy czyści, jesteśmy wybrańcami, należymy do tego ruchu, który wszystko wie, jesteśmy…”. Nie wolno tak, Wszyscy razem jesteśmy Kościołem – mówił Franciszek.
Papież podkreślał szczególną wagę diecezjalnego etapu Synodu, podczas którego mają się odbyć szerokie konsultacje z Ludem Bożym. Zaznaczył jednak, że nie mają się one bynajmniej przekształcić w parlament diecezjalny. – Ma to być wspólna podróż, słuchanie siebie nawzajem i słuchanie Ducha Świętego. Także wzajemna dyskusja, a nawet dyskusja z Duchem Świętym, która jest rodzajem modlitwy – mówił papież.
Franciszek przywołał też postać austriackiego kompozytora i dyrygenta Gustava Mahlera. – Mahler przekonywał, że wierność tradycji jest oddawaniem czci popiołom, ale pilnowaniem ognia. Przed rozpoczęciem drogi synodalnej pytam was, co jesteście skłonni robić: strzec popiołów Kościoła, waszego stowarzyszenia, waszej grupy, czy być strażnikami ognia? – pytał retorycznie papież. I dodawał: – Rzeczywistość teologiczna jest jak woda: jeśli nie płynie, zaczyna mieć zapach stęchlizny i gnije. Kościół w stagnacji też zaczyna gnić.
Papież wyjaśnił, że synod ma być wysłuchaniem wszystkich ochrzczonych, których nazwał podmiotem nieomylnym. – Istnieje wielki opór przed przezwyciężeniem obrazu Kościoła, w którym istnieje sztywny podział na przywódców i podwładnych, tych, którzy uczą i tych, którzy mają być uczeni. Zapomina się, że Bóg lubi odwracać porządek: „Strącił możnych z tronów, a wywyższył pokornych”. Wspólna podróż pozwala odkryć relacje horyzontalne, a nie wertykalne. Kościół synodalny przywraca horyzont, zza którego wschodzi Chrystus, tymczasem wznoszenie hierarchicznych pomników zasłaniania Chrystusa – przekonywał.
Papież po raz kolejny przywołał metaforę pasterza, który nie zawsze idzie na czele stada, ale czasami w jego środku lub wręcz podąża za owcami. – Jako pasterze idziemy z ludźmi czasem z przodu, czasem w środku, a czasem z tyłu. Dobry pasterz musi właśnie tak robić: iść z przodu, aby prowadzić, w środku, aby zachęcać owce do drogi i nie zapomnieć ich zapachu, wreszcie z tyłu, bo owce też mają swój węch. Ten węch pozwala im szukać w podróży nowych dróg lub szukać zagubionej ścieżki. Pragnę to podkreślić, także biskupom i księżom. Podczas podróży synodalnej zadawajcie sobie pytanie: „Czy jestem w stanie chodzić z przodu, w środku i z tyłu, czy też wolę siedzieć na tronie, w mitrze na głowie i z pastorałem w ręku?” – mówił papież. I apelował, by pozwolić ludziom „szukać przy pomocy własnego węchu, gdzie są najlepsze zioła”.
Papież ostrzegał też przed sztywnym, formalistycznym podejściem do wiary. – Tak bardzo nam zależy, zresztą słusznie, by dochowywać zasad celebracji liturgicznych. Ale święty Jan Chryzostom upomina: „Chcesz uczcić Ciało Chrystusa? Nie gardź jego członkami, czyli ubogimi, nagimi, pozbawionymi ubrania. Nie czcij Go tu, w Kościele, poprzez jedwabne obrusy na ołtarzu, jeśli pozwalasz mu cierpieć na zewnątrz z zimna i braku odzienia” (Homilia do Ewangelii Św. Mateusza, 50,3). „Ale, jak to, ojcze? Czy to znaczy, że biedni, żebracy, młodzi narkomani i wszyscy ci, których społeczeństwo wyklucza, są częścią Synodu?” – pytał retorycznie sam siebie papież. I odpowiadał: – Tak, moi drodzy! To nawet nie ja tak mówię, lecz Pan: oni są częścią Kościoła. Jeśli do nich nie zadzwonicie, jeśli do nich nie pójdziecie, nie pobędziecie z nimi chwilę, aby dowiedzieć się, co czują, i usłyszeć, co mają do powiedzenia, nawet jeśli usłyszycie od nich obelgi, nie przeprowadzicie dobrze Synodu. Synod sięga bowiem granic, obejmuje wszystkich. Ma stworzyć przestrzeń do rozmowy, także na temat naszych nieszczęść. Nieszczęścia mojego, jako waszego biskupa, nieszczęścia biskupów pomocniczych, nieszczęścia księży i świeckich, nieszczęścia członków wspólnot kościelnych. Wszystkie te nieszczęścia mamy nieść wspólnie. Nie zadbamy jednak o nasze nieszczęścia, jeśli wcześniej nie uwzględnimy „nieszczęśników społeczeństwa” (w cudzysłowie), a więc wszystkich odrzuconych – mówił papież. Franciszek zachęcał, by w czasie konsultacji synodalnych słuchać także tych, którzy są odlegli od naszego sposobu myślenia. – Na drodze synodalnej słuchanie musi brać pod uwagę sensus fidei, czyli zmysł wiary Ludu Bożego. Nie można jednak zaniedbywać intuicji tych, u których się jej nie spodziewamy. Istnieje przecież intuicja, która jest „bez obywatelstwa”, ale przecież też może być słuszna. Duch Święty w swej wolności nie zna granic, kwestia „przynależności” nie może Go ograniczać. Jeśli parafia ma być domem wszystkich, a nie ekskluzywnym klubem, to proszę, zostawcie w niej otwarte okna i drzwi. Nie ograniczajcie jej tylko do tych, którzy do niej przychodzą i myślą tak samo jak wy, bo to będzie trzy, cztery, maksymalnie pięć procent wszystkich mieszkańców. Pozwólcie przyjść wszystkim. Spotkajcie się z nimi, pozwólcie im zadawać pytania. Niech te pytania staną się także waszymi pytaniami, zabierzcie je ze sobą na wspólną drogę. Zaufajcie Duchowi Świętemu, On was poprowadzi. Nie bójcie się dialogu i pozwólcie, by ten dialog was poruszył. Jest to bowiem dialog zbawienia – podsumował papież.