KONGRES Katoliczek i Katolików

Podziel się swoją modlitwą

Rozważania Drogi Krzyżowej (Dukla, lipiec 2023)

Rozważania Drogi Krzyżowej (Dukla, lipiec 2023)

Rozważania Drogi Krzyżowej

jaką obyliśmy na ścieżkach Pustelni św. Jana z Dukli

w ramach  zorganizowanej w lipcu 2023 r.

przez Kongresową Grupę „Relacje międzywyznaniowe dziś i jutro”

wakacyjnej wędrówki ekumenicznej w Beskidzie Niskim.

Droga Krzyżowa w Pustelni św. Jana z Dukli  była zorganizowana  niejako „ad hoc”, bez wcześniejszego ustalania tematu przewodniego. Dlatego rozważania, przygotowane trochę spontanicznie przez rożnych uczestników, którzy mogli wybrać stacje, mogą wydawać się niespójne. Pokazują jednak różnorodne spektrum spojrzeń i odczuć każdego z nas i to, jak różne problemy niesiemy, towarzysząc Chrystusowi w Jego drodze na Golgotę, nasze troski, zwątpienia ale i nadzieję…                     

Pobyt w Beskidzie Niskim dał nam możliwość bezpośrednich spotkań z prezbiterami i wiernymi, a czasem również wspólnej modlitwy w kościołach prawosławnym, greko-katolickim, polskokatolickim, ze wspólnotami zielonoświątkowców i adwentystów oraz odwiedzenia miejsc upamiętnienia społeczności żydowskiej.

Stacja I

Pan Jezus na śmierć skazany

Czytamy u Izajasza: „Oto się powiedzie mojemu Słudze, wybije się, wywyższy i bardzo wyrośnie (Iz 52,13). 

Czy to jest o Jezusie stojącym na sądzie przed Piłatem?

 Nie powiodło Mu się, nie wyrósł. Został zniszczony wyrokiem, interesami, pieniędzmi ważniejszymi niż zasady.

Rozpoczyna się droga klęski, usunięcia Go z listy ludzi, których głos jest ważny.

On się nie skarży, nie szarpie, nie krzyczy, przyjmuje słowa Piłata z godnością.

Wierzy Słowu bardziej niż wydarzeniom, które się dzieją?

Oto się powiedzie mojemu Słudze”.

A ja? Czy wierzę Twoim słowom? W trudnych sytuacjach?

 Myślę teraz, co się dzieje ze mną w tych wszystkich momentach zranienia, poniżenia, lekceważenia.

Ale też o momentach, gdy ja byłem przyczyną zranień innych: sądem, opinią, komentarzem, myślą. Ilu ich jest?

Albo tylko byłem obojętny, nie krzyczałem z innymi: „Ukrzyżuj Go”, ale też nie wołałem: „Niewinny”.

Jezu Chryste, prosimy, daj nam ufność i  siłę, byśmy nie ulegali pokusie obojętności.

(LL)


Stacja II

Jezus bierze krzyż na ramiona

To początek drogi na Golgotę z pełną świadomością jej końca, który wzbudza ludzki lęk w samym Jezusie. Świadczy o tym prośba do Boga Ojca: „odsuń ode mnie ten kielich goryczy”. „Jeśli to możliwe”- ale to nie jest możliwe, Bóg- człowiek zna swoje zadanie – zbawienie grzeszników. Bierze na ramiona brzemię cudzej winy z pokorą.

Z takim ciężarem iść pod górę jeszcze ciężej. Ci, którzy włożyli ten krzyż na Twoje ramiona, aby Cię pognębić, udręczyć, nie wiedzą o Twej zbawczej misji. Myślą, że zatriumfowali, bo w ich mniemaniu uległeś przemocy. A przecież jest to ofiara dobrowolna i przejaw wszechmocy Boga-człowieka.

My nie jesteśmy wszechmocni, często nie jesteśmy w ogóle mocni, ale słabi. Nie zawsze rozumiemy ciężary, które przychodzi nam dźwigać w życiu. Nikt z nas takiej udręki nie przyjmuje łatwo i z pokorą. Chcemy jednak towarzyszyć Ci w tym dźwiganiu krzyża naszych win. Pozwól, a raczej pomóż zrozumieć sens Twojej ofiary, Twojej gotowości wzięcia krzyża na własne ramiona. Naucz nas radzić sobie z brzemieniem własnych życiowych trudów, abyśmy byli zdolni podjąć w duchu wolności wysiłek wypływający z miłości bliźniego. Daj nam siłę do ofiarnego mierzenia się z wyzwaniami, jakie stawia przed każdym z nas obecna sytuacja w Kościele, w Polsce i w świecie. Nie dozwól jednocześnie, byśmy stali się tymi, którzy wkładają krzyż na cudze ramiona. O Jezu, dźwigający krzyż, błogosław wszelkim naszym wysiłkom, jeśli mają one sens i czynią świat lepszym.

Krzyżu co bolisz – ks. Marek Chrzanowski FDP

Krzyżu zatknięty na szlaku
wędrowania naszego
krzyżu z prostego drzewa
jak moje życie
z nieociosanych kamieni
jak moje sumienie
krzyżu co bolisz
w noce nieprzespane
krzyżu którego ramiona
są jak ramiona Chrystusa
przyciągnij mnie do siebie
i pomóż uwierzyć
że jesteś drogą ku życiu
(Niebo i chleb powszedni, 1997)

(AP)

Stacja III

Pan Jezus upada pod krzyżem po raz pierwszy

Jezus upada pod ciężarem krzyża. Ciężar krzyża przerasta siły Jezusa

Chrystusa – człowieka.

Jeszcze niedawno „rozkazywał wiatrom i morzu” (por. Łk 8,25), uzdrawiał,

przywracał wzrok i słuch, wskrzeszał umarłych… i „z mocą nauczał” (por.

Mk 1, 22)…

Upadek Jezusa pod krzyżem – ówczesnym symbolem wzgardy i pohańbienia –

przeraził niejednego z Jego uczniów, może nawet wywołał zwątpienie…

Gdy Jezus się podnosił, siepacze wsadzili Mu na głowę cierniową koronę…,

poderwali Go z ziemi i włożyli ponownie krzyż na Jego barki.

Co jest przyczyną naszych upadków…? Nasze grzechy.

Ale wierzymy, że Bóg liczy nam nie nasze upadki, lecz nasze powstania!

Dlatego z Jego pomocą wstajemy i pomagamy jeszcze wstać innym…

(BKZ)


Stacja IV

Jezus spotyka swoją Matkę

Ps 34, 20: „Wiele nieszczęść spada na sprawiedliwego, lecz ze wszystkich Pan go wybawia”.

  • Czyż może być większe nieszczęście niż patrzenie na cierpienie swojego dziecka?
  • Czyż może być większe nieszczęście niż patrzenie na śmierć swojego dziecka?

A jednak to spotkało Maryję, Matkę Jezusa. Musiała patrzeć na cierpienie i śmierć swojego Syna.

Ale Maryja trwała przy swoim Synu aż do końca, towarzyszyła Mu w drodze cierpienia. Jak wiemy, Maryja trwała również przy Apostołach, gdy zostali już sami bez Jezusa. Stała się podporą i wsparciem dla Jana i dla wszystkich potrzebujących uczniów. Pomimo własnego nieszczęścia Maryja była pomocą dla innych.

  • Boże, daj mi siłę stanąć wobec cierpienia własnych dzieci!
  • Boże, wołam do Ciebie, daj mi umocnienie i pomoc w tej sytuacji!

Panie, prosimy Cię, pomóż nam, abyśmy w sytuacji wielkiego cierpienia własnego lub wielkiego cierpienia własnych dzieci nie zamknęli się, nie zasklepili w swoim bólu. Panie, prosimy Cię, abyśmy nie pozostali na zawsze w tym stanie odrętwienia i przestraszenia.

Panie, daj nam łaskę, abyśmy pomimo cierpienia własnego lub cierpienia naszych najbliższych umieli otworzyć się na innych ludzi i umieli nieść pomoc innym potrzebującym obok nas.

(RD)


Stacja V 

Szymon z Cyreny pomaga Panu Jezusowi nieść krzyż

Mk 15,,21: Zmusili też niejakiego Szymona Cyrenejczyka, ojca Aleksandra i Rufusa, który wracał z pola, aby poniósł Jego krzyż.

Łk 23,26; A gdy Go wyprowadzili, zatrzymali niejakiego Szymona Cyrenejczyka, który wracał z pola. Włożyli na niego krzyż, aby go dźwigał za Jezusem.

Mt 27,32: Gdy wychodzili, spotkali człowieka, Cyrenejczyka o imieniu Szymon, i zmusili go, aby niósł Jego krzyż.

 Zdarzenie opisane przez trzech ewangelistów. Szymon wracał z pola, zapewne zmęczony po ciężkiej pracy. Nie znał Jezusa. Został zmuszony do niesienia krzyża za Nim.

Nie miał wyboru. Musiał wziąć krzyż na swoje ramiona, Co wtedy myślał??? Dlaczego ja?  Nie mogli znaleźć kogoś innego ??? To niesprawiedliwe! Ale musiał ten krzyż wziąć.

Inni – bo przecież „Szło też za Nim wielkie mnóstwo ludu” – zapewne cieszyli się, że to nie na nich padło. A może nawet cieszyli się myśląc: „dobrze mu tak”.

Jest wśród nas wielu Szymonów: matek i ojców niesprawnych dzieci, zmuszonych z dnia na dzień do opieki nad  niesprawnym bratem, siostrą, małżonkiem, bez nadziei  na poprawę…

Tego krzyża nie da się zdjąć i odłożyć, nie da się nawet przez chwilę o nim zapomnieć.

Czy i w jaki sposób  my, na których  nie padł taki „zły los”, jesteśmy gotowi ich wesprzeć, pomóc im fizycznie, wyręczając ich, pomagając w innych sprawach, może finansowym wsparciem ich lub organizacji, fundacji, które pomagają niepełnosprawnym, a może chociaż dobrym słowem, aby czuli nasze wsparcie, aby wypełnianie tego zadania Szymona Cyrenejczyka było łatwiejsze.

Wsparcie Szymona jest naszym obowiązkiem. Jezus powiedział: „kto nie bierze swojego krzyża, a idzie za mną, nie jest mnie godzien”… Mt10.38 (Biblia Tysiąclecia).  

Same paciorki nie wystarczą. Po co być chrześcijaninem niegodnym Jezusa?

(TL)


Stacja VI

Święta Weronika ociera twarz Pana Jezusa

Próżno szukać informacji o Weronice w Ewangeliach. Nie wiemy, kim była ta kobieta ani jak naprawdę miała na imię. Ale gdy o niej myślę, to widzę wielki tłum cisnący się wokół udręczonego Skazańca, którego oczy zalewa pot i krew, po którego twarzy spływają  plwociny agresywnego tłumu.

I oto pojawia się ona – dzielna kobieta, której współczucie jest większe niż lęk przed agresywnym tłumem. Chce przynieść ulgę choć na moment, okazać gest solidarności. Kobieta przedziera się przez tłum, dociera w miejsce, gdzie Skazaniec jest na wyciągnięcie ręki. Podaje mu ręcznik. Gdy Jezus oddaje jej go z powrotem, kobieta ze zdumieniem odkrywa na nim odbicie tej udręczonej, świętej twarzy.

Imię Weronika jest tradycyjnie uważane za zbitkę łacińskich i greckich słów vera eikon – prawdziwy wizerunek.

W podzięce za okazane współczucie Chrystus obdarza tę, która odtąd będzie znana pod imieniem Weronika, prawdziwym wizerunkiem swojej twarzy. Jezus nie zostawia tego daru żadnemu mężczyźnie, daje go wrażliwej na ludzkie cierpienie kobiecie. Wszak Bóg nie ma względu na płeć czy na status społeczny, tylko na ludzkie serce. I kobieta, otrzymując ten święty wizerunek, w jakimś sensie staje się sama ikoną Chrystusa, czego świadectwem jest nadane jej imię.

Święta Weroniko, która swoim współczującym sercem odkryłaś Boga w udręczonym Człowieku, naucz nas widzieć prawdziwy obraz Boga w innych ludziach.

(AB)


Stacja VII

Drugi upadek Pana Jezusa

Idziesz, Panie Jezu, na śmierć.

Droga Krzyżowa, którą podjąłeś, jest jedyną taką procesją, która daje człowiekowi zbawienie.

Nie było w dziejach ludzkości i już nie będzie takiej Drogi, bo nikt inny nie może dać człowiekowi zbawienia – oprócz Ciebie, Panie.

Na Drodze Krzyżowej jesteś, Panie, Mężem Boleści. Krzyż, który daje nam życie, przytłacza Cię. W pewnym momencie nie masz już sił … i … ponownie upadasz. Upadasz po raz drugi.

Mój Mistrzu, moje serce jest przy Tobie w tym ponownym upadku. Boleję nad Tobą, moim Zbawicielem, który tak nieludzko cierpi.

Pochylając się nad Tajemnicą Drugiego Upadku, kontempluję MOC BOGA, który zniżając się do nędzy człowieka – daje mu siłę do ciągłego  powstawania, do nieustannego wskrzeszania w sobie – ciągle, znów i znów – Wiary, Nadziei i Miłości.

Jezu, dziękuję. Dziękuję, że mnie odkupiłeś, dziękuję, że Drugim Upadkiem dźwigasz mnie z moich słabości i z mojej nędzy. Dziękuję, że swoją Męką dajesz mi siłę do pokonywania przeciwności na drodze mojego życia.

(MC)


Stacja VIII 

Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty

To również zdarzenie opisane przez ewangelistę Łukasza. Następny wers po Szymonie Cyrenejczyku.

Łk 23,27: „Szło też za Nim wielkie mnóstwo ludu, także kobiet, które płakały i żałośnie zawodziły nad Nim. Jezus zwrócił się do nich i powiedział: Córki Jeruzalem, nie płaczcie nade mną, ale płaczcie nad sobą i swoimi dziećmi. Zbliżają się bowiem dni, kiedy będą mówić: Szczęśliwe, bezpłodne, bezdzietne i niekarmiące. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas, a do pagórków: Przykryjcie nas. Jeśli bowiem z zielonym drzewem tak się dzieje, to co będzie z suchym?

Za Jezusem idzie tłum. Tłum ciekawskich.

To oni sami jeszcze kilka godzin temu krzyczeli do Piłata; „Ukrzyżuj Go”.

Teraz idą i przyglądają się. Jest widowisko.

Kobiety lamentują, głośno płaczą. Taki chyba zwyczaj, Płaczki niejako na zawołanie. …O, jaki biedny, jakie Go spotyka nieszczęście…. Takich płaczek (i płaczków) na zawołanie dziś też jest wielu miedzy nami… Czy zastanawiają się, nad czym lamentują?                                                                                                              

Jezus  zwrócił się do nich i powiedział: Córki Jeruzalem, nie płaczcie nade mną, ale płaczcie nad sobą i swoimi dziećmi. 

Jezus bez winy – zielone drzewo – idzie na śmierć. Ale zmartwychwstanie.

A my spójrzmy na siebie. My, obciążeni naszymi grzechami, jesteśmy drzewem suchym. Jaka zatem jest nasza przyszłość, co z nami będzie?

Czas na rachunek sumienia, na zrozumienie, że to ja jestem winny, że moja wina.

Czas zapłakać nad sobą.

Jak  mówi psalm 51: 

Uznaję bowiem nieprawość moją,
a grzech mój jest zawsze przede mną.
Przeciwko Tobie samemu zgrzeszyłem
i uczyniłem co złe jest przed Tobą….

Oto urodziłem się obciążony winą
i jako grzesznika poczęła mnie matka...

Ale nadzieja nasza w Twoim miłosierdziu, bo: pokornym i skruszonym sercem Ty, Boże, nie gardzisz.

(TL)


 Stacja IX 

Pan Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci

Upadł na kolana i modlił się tymi słowami: «Ojcze, jeśli chcesz, zabierz ode Mnie ten kielich! Jednak nie moja wola, lecz Twoja niech się stanie!» Wtedy ukazał Mu się anioł z nieba i umacniał Go. Pogrążony w udręce jeszcze usilniej się modlił, a Jego pot był jak gęste krople krwi, sączące się na ziemię (Łk 22, 41-44).

Ta stacja staje mi przed oczyma, gdy robię rachunek sumienia. Ile razy przygotowuję się do spowiedzi, myślę o tym, jak często, prawie zawsze powtarzam te same grzechy! Co takiego jest we mnie, że nie potrafię się poprawić, że wciąż mówię w konfesjonale to samo? Szukam w sobie odpowiedzi i nie znajduję jej. Wtedy ten fragment ze św. Łukasza przypomina mi, że tylko Bóg może mnie umocnić…, że tylko modlitwa żarliwa i z głębi serca może pomóc mi stawać się lepszym…, choć na chwilę, choć na jakiś czas. Potem znowu upadnę. I tylko Jego miłość, i dobroć da mi siły, by znów powstać!

Powstanę i ze wszystkich sił będę się starała być lepsza, przyrzekam to sobie i Jemu!

 „ Boże czy naprawdę nie możesz bardziej mi pomóc? Przecież jestem taka słaba, przecież w głębi serca nie chcę grzeszyć!”- modlę się do Niego

Bardziej? A czy można bardziej pomóc, niż umrzeć za Ciebie?”

(JK)




Stacja X

 Pan Jezus z szat obnażony

W kontekście ekumenicznym można by tę stację czytać tak, jak kiedyś zaproponował arcybiskup (dziś kardynał) Ryś: Szatą Jezusa jest Kościół, a my, chrześcijanie, przez te dwa tysiące lat szarpiemy ją i rozrywamy, tworząc podziały.

Można jednak spojrzeć na sprawę pozytywnie: Dziś nauka, zarówno filozofia jaki teologia i inne nauki też, tyle mówią o demitologizacji, pozbywaniu się naleciałości historycznych. Nie jest to dla nas komfortowe, przywiązaliśmy się do konkretnych postaci religijności, przekonań wiary, obrazów Jezusa – i trudno nam je opuścić.

 A przecież właśnie w ten sposób mamy szansę dotrzeć do istoty (Istoty) przekazu Jezusa Chrystusa.

(BN)


Stacja XI

Pan Jezus przybity do krzyża

Kulminacja kaźni. Trzej skazani zawiśli na krzyżach. Podniecony, rozgrzany widokiem męczeństwa tłum urąga Jezusowi.

 Do chóru szyderców dołącza jeden ze skazańców – „Czy Ty nie jesteś Mesjaszem? Ocal siebie samego i nas”.

A wtedy drugi ukrzyżowany wraz z Jezusem, łotr odpowiada: – „Czy ty się Boga nie boisz?  Ponosisz przecież tę samą karę. My co prawda sprawiedliwie otrzymujemy to, na co zasłużyliśmy, Ten zaś nic złego nie uczynił. I dodał: Jezu, pamiętaj o mnie, gdy wejdziesz do Twojego Królestwa.

Odpowiedział mu: Zapewniam cię, dziś będziesz ze mną w raju.”

Jesteśmy świadkami pierwszej dokonanej z wysokości krzyża kanonizacji, a świętym  – człowiekiem zbawionym – zostaje złoczyńca ukrzyżowany za niekwestionowane przestępstwa.

A jednak uznanie własnej grzeszności, wiara w moc Jezusa i zaufanie Jego miłosierdziu otwiera przed umierającym „łotrem” bramy raju.

Jezu, daj, abyśmy umieli uznać naszą grzeszność.

Przymnóż nam wiary i zaufania Twojemu miłosierdziu.

(MT)


Stacja XII

Pan Jezus umiera na krzyżu

Jusuf pochodzi z Erytrei. W swoim kraju pracował w branży hotelarskiej, posługuje się trzema językami europejskimi, w tym po angielsku mówi biegle. Niestety, jest chrześcijaninem, dlatego musiał opuścić swoją ojczyznę. Do Polski próbuje się dostać bezskutecznie już trzeci raz. Wolontariuszom na granicy, którzy mu pomagają  tłumaczy, że ciężko mu zrozumieć, dlaczego w chrześcijańskim kraju nie ma dla niego miejsca. Przecież nie chce żyć na łasce opieki społecznej – ma wystarczające wykształcenie i doświadczenie zawodowe, by samemu zarabiać na swój chleb.

Waffa skończyła sztukę użytkową na Uniwersytecie w Bagdadzie. Marzy, by jej córka została lekarzem, a syn architektem. Umiera po białoruskiej stronie granicy.

Ibrahim to trzydziestoletni lekarz z Jemenu. Umiera nad Bugiem z powodu hipotermii.

Isa przyjechał z Syrii. Ma 24 lata. Jego ciało znaleziono w bagnach już po polskiej stronie granicy. Zostawił nieutulonych w bólu rodziców, babcię i narzeczoną. Isa był chrześcijaninem. Jego imię brzmi po polsku ” Jezus”.

W Polsce Anno Domini 2023 Jezus umiera na granicy kraju, w którym Jego Matka tytułowana jest Królową Polski! 

Mimo iż upłynęło już dwa tysiące lat, historia ciągle się powtarza; historia, która powinna być nauczycielką życia, ale kolejny raz okazała się nauczycielką, która jeszcze nikogo niczego nie nauczyła. 

Zawsze znajdzie się ktoś, kto umyje ręce, kto powie: „Nie znam tego człowieka„, kto ulegnie wpływom tłumu krzyczącego : „Nie tego, lecz Barabasza!„.

Panie Jezu, przepraszam Cię za wszystkie te momenty w moim życiu, gdy uciekam spod Twojego krzyża; kiedy milczę, gdy skazują na śmierć niewinnego; gdy nie potrafię zwrócić uwagi na ulicy, kiedy grupa młodych ludzi na widok czarnoskórego krzyczy: „Patrzcie! Idzie ciapaty„! 

„Quo vadis Domine?” – zapytał Piotr Jezusa, podczas swojej ucieczki z Rzymu. ” Idę do Rzymu , by jeszcze raz dać się ukrzyżować… Idę do Polski, by umrzeć na jej granicy, bo w dalszym ciągu ludzie mnie tutaj nie rozpoznają”.

(AS)


Stacja XIII

Pan Jezus zdjęty z krzyża i oddany Matce

Pieta, Matka Boleściwa trzymająca w ramionach ciało swojego umierającego Syna. Na obrazach, wizerunkach i rzeźbach twarz Matki Boskiej wydaje się być piękna, niewzruszona, zastygła, jakby bez życia. 

Tymczasem twarz matki, która utraciła dziecko, jest brzydka, wykrzywiona w bólu, opuchnięta od płaczu i mokra od łez.

Panie Jezu zdjęty z krzyża, przytul do swojego serca wszystkie matki płaczące nad swoimi dziećmi:

dziećmi zabitymi w bombardowanych miastach; 

dziećmi ginącymi w uchodźczych odysejach;

dziećmi, które zginęły w wypadkach; 

dziećmi, które przegrały zmagania z chorobą

i tymi, które przegrały walkę z nałogiem.

Jezu, przytul do swojego serca wszystkie matki, które nie doczekały dorosłości swoich dzieci.

(KZK)


Stacja XIV 

Złożenie Jezusa do grobu

Każdy z nas zapewne żegnał kogoś bliskiego, uczestniczył w pogrzebie. To moment przejmujący,  coś kończy się nieodwołalnie.

Czasem też stajemy nad grobem przyjaźni, wizerunku siebie samego, idei, przekonań, takiej czy innej wizji świata.  Dziś patrzymy na kończący się zapewne czas Christianitas, rozumianej jako cywilizacja i kultura zbudowane na fundamencie chrześcijaństwa. Żegnamy obraz społeczeństwa jako monolitu (czy kiedykolwiek było nim w rzeczywistości?). To trudne chwile!

A przecież po śmierci nadchodzi Zmartwychwstanie!

(BN)

O autorze

admin

Zostaw komentarz