KONGRES Katoliczek i Katolików

Podziel się swoją modlitwą Kongres dla uchodźców

Jestem stamtąd – Podziel się swoją modlitwą, 8.11.2021

Jestem stamtąd – Podziel się swoją modlitwą, 8.11.2021

I am from there

Where am I from, you wonder, and how did I get here, and who am I…?

I am from there.

My parents gave birth to me in one place, and the circumstances of life led me to another place. I’ve been living in exile, away from my homeland, and though it was the result of my own decision, out of free choice, and despite being granted adequate benefits for doing so, I pay a heavy price for that, every day.

I am from there.

Over ten years passed since I came here. I have not lived anywhere else for so long. I love the peacefulness of this place, its aesthetics, its air, its orderliness and the clear water in its taps.

I’ve been living here for over a decade.

And yet I do not have even one friend who is a native of this country, and I’ve never been invited to sit around its tribe’s campfire. But why would I be invited if I do not belong here, and if none of this tribe’s members ever opened his house door for me…?!

I’ve been living here for over a decade.

My face is nicely shaved, my clothes are clean and ironed, my appearance is not threatening, but my foreignness stands out. For many hours I sat at the neighbourhood playground, watching my daughter and son, who were born here, playing in the sandbox, while none of the other parents sitting there had ever started a conversation with me, as if they were trying not to turn their eyes towards me.

Perhaps I am also responsible for that, because I haven’t learnt the local language, and I cannot say even one sentence in it, though nobody here speaks to me in this language, and the really important information – about what to do during an emergency landing – is always delivered before takeoff also in English.

And I work here in English, managing a global business in English, and the local service providers whom I hire under generous terms, are always happy to speak English with me, and even send me their invoices in English, to make it easier for me to understand the amount of their payable fees and the ultimate payment date.

I’m an immigrant, and my father was an immigrant too.

And I wonder if an immigrant status is temporary, or whether my father still bears it, because his manners are somewhat different, and he still has an accent, although it’s been more than 60 years since he disembarked the immigrant ship that brought him from one country to another.

I’m an immigrant, and my mother is a daughter of immigrants, like my children.

And the parents of my father and mother – all of my grandparents – were immigrants, refugees and survivors, who had been uprooted from their land of origin, and tried to re-plant themselves in a new land, to which they arrived orphaned and penniless; and with tremendous efforts they managed to live on, to maintain a family, and to pave for their children the ways that were blocked for them.

I am from there.

As a nomad in the roads of the earth, I travel among stations of time and place, wandering in the wide-open spaces between uprooting and planting, between terrible suffering and destruction, and a great desire to survive against all odds, and between an old world that no longer exists, and a magnificent human ability to invent and create a new reality.

I am from there.

Nir Geva

Jewish citizen of the world, rooted in Poland, made in Israel, living in the Netherlands

********

Jestem stamtąd

Zastanawiasz się, skąd jestem, jak się tu dostałem i kim jestem…?

Jestem stamtąd.

Moi rodzice urodzili mnie w jednym miejscu, a okoliczności życia zaprowadziły mnie w inne. Mieszkam na emigracji, z dala od ojczyzny i choć było to wynikiem mojej własnej decyzji, z wolnego wyboru i mimo że daje mi to korzyści, codziennie płacę za to wysoką cenę.

Jestem stamtąd.

Od mojego przyjazdu tutaj minęło ponad dziesięć lat. Nigdzie indziej nie mieszkałem tak długo. Uwielbiam spokój tego miejsca, jego estetykę, powietrze, porządek i czystą wodę w kranie.

Mieszkam tu od ponad dekady.

A jednak nie mam ani jednego przyjaciela, który pochodziłby z tego kraju, nigdy nie zostałem zaproszony, abym usiadł przy ognisku jego plemienia. Tylko dlaczego miałbym zostać zaproszony, jeśli nie należę tutaj i jeśli żaden z członków tego plemienia nigdy nie otworzył przede mną drzwi swojego domu…?!

Mieszkam tu od ponad dekady.

Moja twarz jest gładko wygolona, ubranie czyste i wyprasowane, nie wyglądam groźnie, ale moja obcość wyróżnia mnie. Przez wiele godzin siedziałem na osiedlowym placu zabaw, obserwując moją córkę i syna, urodzonych tutaj, jak bawią się w piaskownicy; żaden z siedzących tam rodziców nigdy nie zaczął ze mną rozmawiać, tak jakby starali się na mnie nie patrzeć.

Być może ja też za to odpowiadam, bo nie nauczyłem się lokalnego języka i nie umiem w nim wypowiedzieć ani jednego zdania, chociaż nikt tutaj nie mówi do mnie w tym języku, a tak naprawdę ważna informacja – o tym, co robić podczas lądowania awaryjnego – jest zawsze podawana przed startem również po angielsku.

Pracuję tutaj po angielsku, zarządzając globalną firmą po angielsku, a lokalni usługodawcy, których zatrudniam na korzystnych warunkach, zawsze chętnie rozmawiają ze mną po angielsku, a nawet wysyłają mi swoje faktury po angielsku, aby mi ułatwić zrozumienie opłat i terminu płatności.

Jestem imigrantem, i mój ojciec też był imigrantem.

I zastanawiam się, czy status imigranta jest tymczasowy, czy mój ojciec nadal go ma, z powodu innych nawyków i wciąż posiadanego akcentu, chociaż minęło ponad 60 lat odkąd wsiadł na statek imigrantów, który go przewiózł z jednego kraju do drugiego.

Jestem imigrantem, moja mama jest córką imigrantów, tak jak moje dzieci.

A rodzice mojego ojca i matki – wszyscy moi dziadkowie – byli imigrantami, uchodźcami i ocalałymi, którzy zostali wyrwani z ojczyzny i próbowali ponownie zasadzić się na nowej ziemi, do której przybyli osieroceni i bez grosza, i dzięki ogromnym wysiłkom udało im się przeżyć, utrzymać rodzinę i utorować dzieciom drogi, które przed nimi samymi były zamknięte.

Jestem stamtąd.

Jako koczownik na drogach ziemi podróżuję między stacjami czasu i miejsc, wędrując po szeroko otwartych przestrzeniach między wykorzenieniem a osadzeniem, między straszliwym cierpieniem i zniszczeniem a wielkim pragnieniem przetrwania wbrew wszelkim przeciwnościom i między starym światem, którego już nie ma, a wspaniałą ludzka zdolnością do kreacji i stwarzania nowej rzeczywistości.

Jestem stamtąd.

Nir Geva

Żydowski obywatel świata, pochodzący z Polski, urodzony w Izraelu, mieszkający w Holandii.

********

Śpiewajcie Panu pieśń nową.

Ps 96

Od wielu tygodni towarzyszy mi ten fragment psalmu. Szukam nowej pieśni. Nowej. Takiej, która pozwoli znanej treści poruszyć moje serce.

Nowej pieśni, która nie tylko będzie chwalić Boga, ale przede wszystkim – dostrzegać Ją/Go w każdej ludzkiej osobie. Dostrzegać na co dzień obraz Boga Matki i Boga Ojca w każdej Siostrze i w każdym Bracie.

Tekst który przytaczam, jest publikacją z portalu społecznościowego.

W pierwszym odruchu pomyślałam, że to wiersz, ale pod powiekami zapiekły mnie łzy – zupełnie spontanicznie.

Te słowa wracały do mnie jeszcze wiele razy. Tak wiele, że pomyślałam w pewnym momencie, że to jest właśnie ta pieśń nowa, ta pieśń której szukam w modlitwie. Treść, której szukała moja dusza w słowach psalmów, ale także w od dawna słyszanych i powtarzanych prawdach i apelach, w obrazach przekazywanych w mediach społecznościowych z profilu na profil i już tak “opatrzonych”, że nie trafiają do wyobraźni.

Trafia do mnie natomiast tekst będący głosem Innego.

Nie mogę sobie wyobrazić bólu Innego, bólu Obcego, który nie ma dostępu ani do drzwi, ani do ogniska, ani nawet do granicy. 

Ale ten ból wsącza się w moje serce i myśli z każdą literą tego tekstu.

Gdzie kończy się bycie ekspatem, a zaczyna bycie uchodźcą? Czym różni się imigrant od przesiedleńca?

Co rzeczywiście znaczą te rozróżnienia, powodowane naszą – “tutejszych” – wygodą, potrzebą uproszczenia sobie życia i usprawiedliwienia odrzucania jednych, a łaskawego tolerowania obecności drugich?

Bo przecież nie tylko o znajomość języka angielskiego czy jakiegokolwiek innego chodzi. Nie tylko o status materialny i poziom wykształcenia.

Czy strach o życie, głód fizyczny, przerażenie, poczucie odrzucenia i bycia niechcianym naprawdę da się porównać i “wycenić”, zrelatywizować poprzez moje własne widzimisię? Moje własne doświadczenie?

Wierzę głęboko, że moja prawdziwa ojczyzna jest w Niebie. Ale przecież to, że Twoja Mądrość stawia mnie na ziemi tu, w tym otoczeniu, na tym terenie, wśród tych ludzi, w tej kulturze – na pewno nie jest przypadkowe. Przywiązanie do tego, co znane i bliskie jest bardzo ludzkie. I bardzo ludzki jest ból tęsknoty za swoim, znanym, oswojonym, bezpiecznym – tym większej, im bardziej przymusowa jest ucieczka.

Są najwyraźniej różne sposoby na bycie człowiekiem. Rożne sposoby agresji i formy wyrafinowanej przemocy, zimnej, wyrachowanej, ubranej w maskę samoobrony, ochrony granic, bezpieczeństwa, dziedzictwa, religii, rynku pracy – jakkolwiek określimy nasze plemienne, ciasne mentalnie ognisko.

Dziś mój Kościół modli się słowami psalmu 139:

Choćbym wziął skrzydła jutrzenki i zamieszkał za najdalszym morzem, nawet tam prowadzi mnie Twoja ręka i Twoja prawa ręka mnie podtrzymuje!

Proszę Cię dziś, Boże mój Ojcze i moja Matko:

– Za nas, ludzi tzw. Zachodu – niech Twój Duch, Twoja Ruah, poruszy nasze serca I sumienia. Niech otworzą się nasze uszy, oczy i serca. Daj nam, daj mi uslyszeć głos Innego, zobaczyć Brata i Siostrę, i przyjąć ich z miłością.

– Za polityków i decydentów – o zwykłe, ludzkie odruchy,

– Za wszystkich, którzy z jakiejkolwiek przczyny zostali wygnani ze swoich domów i ojczyzn – niech Twoja Ręka zawsze ich prowadzi.

– Za pomagających Ludziom na granicy polsko-białoruskiej – o siłe i odwagę.

Amen, amen, amen.

**********

Dziękuję Panu Nirowi Gevie za zgodę na publikację tekstu na stronie KKiK oraz Pani Uschi Pawlik za pomoc w tłumaczeniu.

Maja Szwedzińska

Ilustracja: Borys Fiedorowicz, cykl ikon Zona, 2008

O autorze

admin

Zostaw komentarz