„Ciasne są wasze serca, ale modlitwa je otwiera i czyni zdolnymi do miłowania Boga”. (Jan Maria Vianney)
Wspomnienie obowiązkowe św. Jana Marii Vianneya.
Dla mnie – wspomnienie kilku wakacyjnych dni we Francji, które były między innymi okazją do zapoznania się z tą wspaniałą postacią.
Vianneyowi przyszło żyć w trudnych czasach, po Wielkiej Rewolucji Francuskiej, gdy wielowiekowej wzorce społecznych zachowań odeszły w przeszłość, a nowe jeszcze nie utrwaliły się, gdy panował silny antyklerykalizm, a nauki ścisłe, odnoszące coraz bardziej spektakularne sukcesy, zaczynały podważać nauczanie Kościoła. Skąd my to znamy?
I nagle gdzieś na głębokiej prowincji pojawia się wiejski ksiądz, który nie tylko doprowadza do duchowego odrodzenia swojej parafii, ale trafia do tysięcy ludzkich serc, jedna ludzi z Bogiem, prostuje drogi pogubionym. Tak chciał Bóg. A Vianney potrafił usłyszeć Boży głos i znakomicie wykorzystać otrzymane od Boga dary, bo niewiele zresztą miał ponadto.
Boże, w tym dniu, którego patronem jest św. Jan Maria Vianney, proszę Cię przede wszystkim, abyśmy potrafili – w ogromnym bogactwie Kościoła, wśród setek kobiet i mężczyzn uznanych za świętych lub błogosławionych – odnaleźć wzorce i nadzieje na nasze czasy. Bo skoro oni wytrwali, skoro pozostali wierni…
Proszę, Boże, w tym dniu patrona proboszczów, aby przygotowywany przez naszą Kongresową grupę „Władza w Kościele” raport na temat funkcjonowania parafii w Polsce przyniósł jak najlepsze owoce.
Proszę wreszcie o duszpasterzy, o duchowych przewodników – świeckich i duchownych, którzy sami pozostając w głębokiej, mocnej relacji z Bogiem, będą znali jej wartość i nie zawahają się podjąć najrozmaitszych trudów, aby dzielić się tym skarbem z innymi.
Małgorzata Frankiewicz