KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie

Paweł Gużyński OP: Niejasna Góra

Paweł Gużyński OP: Niejasna Góra

Moja negatywna ocena politycznych ekscesów na Jasnej Górze, które wydarzyły się kilka dni temu pod szyldem pielgrzymki Radia Maryja, nie wszystkim przypadła do gustu. Ci, którym się ona nie spodobała zarzucili mi po raz enty, że krytykując o. Tadeusza Rydzyka za bezczelne upolitycznienie Kościoła, sam uprawiam politykę, tyle tylko że na korzyść kogoś innego niż robi to ojciec dyrektor.

W związku z tym, pomyślałem sobie, że znowu dopadło mnie zezowate szczęście. Mimo, że mam uzasadnioną pewność, co do trafności własnego osądu we wspomnianej sprawie, wielu moich katolickich rozmówców również tym razem bardzo szybko machnęła ręką na to, co mam do powiedzenia. Podsumowali mnie jak zwykle – panie, daj pan spokój, przecież to wszystko, to jedna wielka polityka, również to co ojciec mówi i robi.

Tymczasem, już w starożytności, Arystoteles twierdził, że polityka to sztuka rządzenia państwem, którą powinna charakteryzować umiejętność roztropnej realizacji dobra wspólnego, które ze względu na społeczną naturę człowieka, jest właściwym motywem jego politycznego działania.

Z kolei, według Maksa Webera, jednego z prekursorów nowożytnej teorii polityki, jest ona walką o udział w sprawowaniu władzy lub walką o skuteczne wpływanie na jej podział wewnątrz państwa oraz pomiędzy różnymi państwami. Twierdził również, że istotną cechą polityki jest – ujmowane w cudzysłów – „odwoływanie się do przemocy”.

Porównanie tych dwóch sposobów definiowania polityki, chociaż to zaledwie skrawek naszej wiedzy na jej temat, pozwala przypuszczać, że rozumienia fenomenu polityki rozciąga się między skrajnie przeciwnymi sobie biegunami poglądów. Od polityki rozumianej jako sprawowanie władzy dla wspólnego dobra, po politykę definiowaną jako zdobywanie i sprawowanie władzy w oparciu o wywoływanie konfliktu.

W roku 1991, wstępując w szeregi zakonu świadomie zrezygnowałem z działalności politycznej, w której wcześniej intensywnie brałem udział. Od momentu przyjęcia święceń kapłańskich zacząłem stopniowo coraz głośniej ostrzegać społeczeństwo przed złymi skutkami politycznego zaangażowania polskiego kleru, czyli jego ingerowania w proces sprawowania władzy nad społeczeństwem cywilnym. Tym razem robię to wspólnie z innymi w ramach projektu społecznego „Kościół wolny od polityki”. Oznacza to, że dla wspólnego dobra wszystkich obywateli domagamy się respektowania w Polsce zasady autonomii władzy świeckiej i religijnej.

Biskupi i księża, Pan Bóg nie powierzył nam roli rządzących państwami, miastami, gminami lub wioskami, ani nie polecił, abyśmy byli zorganizowaną grupą poparcia dla jakiejkolwiek partii politycznej. Granicę naszej aktywności politycznej jako duchownych wyznacza sens doskonale znanych wam słów: „królestwo moje nie jest z tego świata”. W Ewangelii władza księdza określona została jako przeciwieństwo władzy świeckiej: Powiedziane zostało: „Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę. Nie tak będzie między wami.” O. Tadeusz Rydzyk już dawno temu przekroczył wszelkie granice przyzwoitości w tym względzie, a wy na ogół milcząco połykacie tego wielbłąda.

Katoliczko i katoliku, przedyskutujmy to wspólnie! Czy duchowny staje się politykiem, z powodu publicznych wypowiedzi o mechanizmach i zasadach procesów politycznych? Przecież wielokrotnie zdarzało się to np. św. Tomaszowi z Akwinu w jego wiekopomnych pismach lub zdarza się papieżom w encyklikach społecznych. Może raczej jest tak, że duchowni stają się politykami, ponieważ wykorzystują swą pozycję do wpływania na proces wyborczy, aby następnie pełnić rolę nieformalnych partnerów władzy świeckiej w sprawowaniu rządów i uchwalaniu prawa świeckiego?

W każdej racjonalnej refleksji nad polityką kwestia władzy zajmuje centralne miejsce. Duchowni, którzy wykorzystują wspólnotę Kościoła oraz jego siłę instytucjonalną – czyli swoją władzę – do uzyskania pożądanego przez siebie wyniku wyborczego niszczą Kościół i działają przeciw dobru wspólnemu. Dlatego pod tym względem Kościół powinien być zawsze wolny od polityki.


Tekst pochodzi z numeru 7/26.07.2023 Naszego Tygodnika – gazetki projektu społecznego „Kosciół wolny od polityki”. Cała gazetka TUTAJ

O autorze

Kościół wolny od polityki

Nasz projekt jest odpowiedzią na problem zakulisowych koneksji urzędników państwowych i kościelnych w Polsce, które są sprzeczne z obowiązującym w niej prawem. Mimo że poruszamy tematy dotyczące państwa i Kościoła, nasz projekt ma charakter ogólnospołeczny, co oznacza, że nie będziemy w jego ramach agitować politycznie, partyjnie lub religijnie. Każdego tygodnia na naszej stronie będą pojawiały się spoty, w których pojawią się treści szczególnie ważne dla naszego projektu. Znajdziecie je w wielu miejscach w internecie.

Zostaw komentarz