KONGRES Katoliczek i Katolików

Nasze opinie Kongres dla uchodźców

Konfrontacja

Konfrontacja

Jest piękne niedzielne popołudnie. W Krakowie na Rynku pod Ratuszem zgromadził się tłum ludzi protestujących pod hasłem „Stop torturom na granicy”. Są emocje, jest napięcie. Organizatorki, należące do organizacji niosących pomoc torturowanym na granicy uchodźcom  przytaczają świadectwa, wznoszą okrzyki, w których słychać rozpacz bezsilności i złość. Nie jest to protest przeciwko Kościołowi i Arcybiskupowi. Jestem tu z rodziną i przyjaciółmi. Niektórzy z nas są katolikami, inni nie. To nie jest w tej chwili ważne. Ważne jest to, że w lesie na granicy naszego kraju umierają ludzie. Jesteśmy razem, mamy jeden cel. Chcemy przejść pod siedzibę partii rządzącej i tam dalej demonstrować nasz sprzeciw wobec nieludzkiego traktowania ludzi na granicy. A dla nas katolików Ewangelia Jezusa Chrystusa jest pod tym względem jednoznaczna, miłość bliźniego jest jej największym przykazaniem, a bliźnim jest każdy, również Jezydzi na granicy.

W tej chwili jedna z organizatorek mówi, że zbliża się do nas inna manifestacja, z którą być może niektórzy z nas chcieliby się skonfrontować. Słyszymy śpiewy. Odwracam się, mam w ręku baner z napisem „Ludzie wywożeni do lasu na śmierć (…) decyzją rządu PiS”. Stoję z kilkoma innymi osobami, podczas gdy kilka metrów od nas przechodzi manifestacja odgrodzona od nas kordonem policji. Na początku niesiona jest figura Chrystusa w geście błogosławieństwa, mężczyźni niosący figurę mają z daleka widoczne szkarłatne peleryny, dalej feretrony z Matką Bożą. Sporo ludzi, potrząsają w naszą stronę różańcami, większość spogląda na nas z zaciekawieniem, ktoś rysuje nam kółka na czole. Wołamy – W lesie giną dzieci. Jakiś człowiek odrywa się z tłumu i zbliża się do nas, kordon policji puszcza go. Mówi z naciskiem – Umarło TYLKO dwoje dzieci. Tłum ludzi odmawia różaniec – Zdrowaś Maryjo, łaskiś pełna, Pan z Tobą. Wydaje mi się, że uczestniczę w jakimś spektaklu, że to nie jest rzeczywiste. Jestem katoliczką, należę do tego samego Kościoła. Ale ci ludzie uważają mnie za nieprzyjaciela. Jak dać im jakiś znak wspólnoty? Zaczynam głośno odmawiać dalszą część modlitwy – Błogosławionaś Ty między niewiastami i błogosławiony owoc żywota Twojego Jezus. Tłum manifestantów oddala się. Gdzie oni idą? Może pod Kurię, bronić przed nami swojego, naszego Arcybiskupa. Znikają nam z oczu. Konfrontacja zakończona.

O autorze

Anna Niżegorodcew

prof. dr hab. Anna Niżegorodcew, emerytowana profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, anglistka; zainteresowana komunikacją międzykulturową i rolą kobiet w społeczeństwie i w Kościele katolickim.

1 Komentarz

    Od dawna sie zastanawiam, jak rozmawiac, jak budowac wspolnote z takimi ludzmi. Probuje, ale na razie idzie mi jak po grudzie. Jak rozmawiac z kims kto nie chce rozmawiac?

Zostaw komentarz